28
Hejka misie kolorowe!
Objecałam że wstawię dzisiaj wcześniej więc wrzucam :3
Miłego dnia, udanego sylwestra i szczęśliwego nowego roku <3
Erwin pov
Siedząc na kanapie Przybliżyłem się do Gregorego i oparłem głowę o niego. Brunet mnie objął ręką.
- Chcesz już jechać? - spytał.
- Wogóle nie chce.. - mruknąłem.
Mężczyzna westchnął i pogładził mnie po głowie.
- Wiem, ale musi cię zbadać lekarz.. może się okaże że nie masz złamanych żeber? - odparł.
- Wątpie.. Heidi była kiedyś lekarzem, zna się na rzeczy. Możemy jeszcze chwilę posiedzieć? - spytałem.
- Tak, tylko nie za długo.. - odparł.
***
- Niestety żebra są złamane. Zaraz przygotujemy cię do operacji. - stwierdził lekarz.
Westchnąłem i oparłem się o poduszki na łóżku na którym leżałem.
Po kilkunastu minutach przyszedł lekarz i pielęgniarka.
- Dobrze podamy teraz panu narkozę, za parę godzin się obudzisz. - powiedział.
Kiwnąłem głową. Złapałem rękę Grzesia który stał obok i mocną ją Ścisnąłem.
Pielęgniarka nałożyła mi na twarz maseczkę z tlenem który miał substancje usypiającą.
Po chwili moj uścisk zelżał a ja odpłynąłem ostatnie co widziałem to czekoladowe oczy.
***
Uchyliłem powieki rozglądając się wokół. Na krześle obok siedział Gregory. Robił coś w telefonie jedną ręką, a drugą trzymał moją dłoń.
Ścisnąłem jego nadgarstek dając znać że nie śpię. Spojrzał na mnie uśmiechając się.
- Cześć skarbie.. już po wszystkim. Trochę sobie pospałeś. - zaśmiał się.
- Która godzina? - wychrypiałem.
-Jest 9.40.. przespałeś całą noc.- powiedział.
- Kiedy będę mógł wyjść?
Brunet się zaśmiał.
- A ty już o wyjściu, dopiero się obudziłeś.. pójdę po lekarza. - rzekł i wstał wychodząc z sali.
Westchnąłem głośno patrząc w sufit. Zerknąłem na swój brzuch, miałem na nim opatrunki.
Po chwili przyszedł lekarz z policjantem.
- Dzień dobry panie Knuckles, jak się pan czuje? - spytał.
- Jakby schodził ze mnie haj.. - mruknąłem.
- To normalne, po narkozie. Możesz odczuwać dekoncentrację, mdłości i ból głowy. Operacja przebiegła pomyślnie.
- Kiedy będę mógł wyjść ze szpitala?
- Myślę że jeszcze dzisiaj ale po południu. Monitorujemy pana i jeśli wszystko będzie okej to o 15 będzie wypis. - odparł.
Kiwnąłem głową i uśmiechnąłem się lekko. Cieszę się że nie zostanę tu tak długo.
Po kilku rutynowych badaniach lekarz wyszedł, a ja zostałem z brunetem sam.
***
- W końcu.. - powiedziałem wchodząc do mieszkania Monthany.
- Naprawdę nie lubisz szpitali.. - zaśmiał się cicho. - Zrobię coś do jedzenia, połóż się jeśli chcesz albo pooglądaj coś.
Kiwnąłem głową i poszedłem do salonu siadając na kanapie. Włączyłem telewizor i oglądałem losowy program.
Po kilku minutach wrócił brunet z talerzem kanapek. Usiadł obok mnie.
Gdy skończyliśmy jeść posiłek, brunet przerwał ciszę:
- Chcesz porozmawiać? Ogólnie o Dorianie, albo o czymkolwiek? - spytał niepewnie.
- Huh.. nie wiem co mógłbym powiedzieć. Po prostu, wiem że on nie chciał mi nigdy zrobić krzywdy.. Jest narwany i bardzo zazdrosny. Często ponoszą go emocję, dlatego zaczął wyładowywać je na mnie. - mruknąłem.
Brunet patrzył na mnie i po chwili westchnął łapiąc mnie za rękę i gładząc lekko.
- Skarbie, ale wiesz że to nie w porządku to co on robił? Nie możesz go usprawiedliwiać. - powiedział.
- Nie rozumiesz.. on naprawdę nigdy nie chciał dla mnie źle. Zawsze oglądaliśmy razem filmy i się przytulaliśmy, często wychodziliśmy na spacery, albo do kina. Wiem że mnie kochał i pewnie dalej kocha. Po prostu zbłądził.. - wytłumaczyłem.
- Erwin.. To co on ci robił nie było okej. Nawet jeśli był narwany, czy cokolwiek innego to nie jest wymówka. Nie miał prawa podnieść na ciebie ręki. - odparł brunet patrząc mi w oczy.
Przymknąłem powieki. On i tak tego nie zrozumie, dorek stał się taki przez alkohol, narkotyki. On chciał się dla mnie zmienić. Chciał być lepszy, starał się.
- Ja.. Czy możemy już o tym nie rozmawiać? - spytałem wiedząc że ta dyskusja prowadzi do nikąd.
- Jasne, jeśli nie chcesz to w porządku. - powiedział uśmiechając się lekko.
- Czy.. mogę iść do pokoju? Chciałem się położyć i pogadać z carbonarą. - spytałem.
Brunet westchnął i pogładził mnie po włosach lekko je przeczesując.
- Erwin.. nie musisz pytać o takie rzeczy. Jeśli coś chcesz to po prostu to zrób, w przypadku jeśli chcesz gdzieś iść to tylko daj mi znać to cię zawiozę albo ktoś po ciebie przyjedzie abyś nie chodził sam. - powiedział.
- Okej, przepras.. - zacząłem ale brunet mi przerwał.
- Nie musisz mnie za nic przepraszać. - uśmiechnął się.
Zagryzłem wargę i kiwnąłem głową. Podniosłem się z kanapy i poszłem do pokoju gdzie położyłem się na łóżku i wybrałem numer Carbo..
***
- Za niedługo wyjeżdżamy, mam na 8 do pracy, ale podrzucę cię na Burgershota do chłopaków okej? - spytał Monthana i położył przede mną talerz z jedzeniem.
Kiwnąłem głową i zabrałem się za spożywanie posiłku. Stresuję się trochę reakcją innych..
Gdy zjadłem i ubrałem buty wyszliśmy z domu zamykając go i wsiadając do samochodu bruneta.
Ruszyliśmy w stronę restauracji, gdzie miał być carbonara i kilka innych osób w tym Vasquez i Davidek.
Po 15 minutach byliśmy na miejscu, policjant spojrzał na mnie uśmiechając się.
- Przyjadę po ciebie około 17, albo Carbo podrzuci cię na komendę w porządku? - spytał.
- Tak, dziękuję. - odparłem i przytuliłem lekko Gregorego.
- Uważaj na siebie, do zobaczenia! - powiedział gdy wysiadłem.
- Do zobaczenia, będę uważał. - mruknąłem i zamknąłem drzwi od pojazdu patrząc jeszcze chwilę jak odjeżdżał.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top