21

Hej misie kolorowe!

Chciałabym wam życzyć wesołych,  ciepłych i zdrowych świąt <3

Wrzucam rozdział wigilijny, poprawiony przez Asalia_ dziękuję za pomoc :3

Kocham was bardzo :*

Erwin pov

Po parunastu minutach stałem w korytarzu mieszkania bruneta. Zdjąłem buty i niepewnie rozglądając się, ruszyłem za nim.

Wystrój był ciepły, w większości w odcieniach beżu i brązu. Podobało mi się tu.

- Usiądź sobie, zaraz przyniosę herbaty. - powiedział, wskazując na kanapę w salonie.

Posłuchałem się i zająłem miejsce na meblu. Brunet wyszedł, zapewne do kuchni.

Przyciągnąłem kolana do siebie i oparłem na nich głowę. Wciąż dręczyły mnie wyrzuty sumienia, że tu jestem...

Nie chciałem już myśleć, co będzie, gdy on wróci, ale wciąż tkwiło mi to w głowie. Nie umiałem tego wyrzucić.

Miałem dość przejmowania się wszystkim, co robiłem. Bałem się wyjść po zakupy, aby Dorian nie był zły.

Chciałem odpocząć, zaznać spokoju i miłości. Nie powiem, Lych mnie kochał i ja to wiem, ale czasem nie umiał tego okazać.

Lecz zdarzały się takie dni, gdy przytulał mnie z czułością i spędzał ze mną czas bez kłótni i krzyków. To były moje ulubione dni. Chodź nie zdarzały się często...

- Mam nadzieję że lubisz z cytryną. - wyrwałem się z przemyśleń, gdy usłyszałem głos Gregorego.

Postawił on na stoliku przede mną nasze herbaty oraz talerz z makaronem z sosem pomidorowym, prawdopodobnie spaghetti.

- Tak, dziękuję.- mruknąłem i wziąłem kubek z herbatą siorbiąc trochę.

- Lubisz spaghetti? Odgrzałem ci, bo robiłem wczoraj, ale jeśli nie lubisz to mogę ci zrobić kanapki albo coś innego. - uśmiechnął się ciepło siadając obok mnie.

- Nie... w porządku, lubię, ale nie jestem głodny. Dziękuję. - odparłem, bawiąc się palcami.

To nie tak że specjalnie nie chciałem jeść. Po prostu byłem zbyt zestresowany, aby zaspokoić głód. Na samą myśl skręcało mnie.

Brunet spojrzał na mnie i zmarszczył brwi, przyglądając się mi. Lekko się speszyłem, spuszczają wzrok.

- Nie wyglądasz na przejedzonego... a wręcz przeciwnie. - powiedział - Zjedz chociaż troszkę, ocenisz moje umiejętności gotowania. - dodał, szczerząc się.

Westchnąłem, nie chciałem, aby był zły lub zawiedziony. Wziąłem talerz i powolnymi ruchami zacząłem spożywać posiłek.

Przez większość czasu zerkałem na Gregorego, który oglądał telewizję. Mieszałem w talerzu, co jakiś czas biorąc trochę jedzenia do ust i długo żując.

W końcu po jakimś czasie stwierdziłem, że już więcej nie zmieszczę, bo po prostu to zwrócę, gdyż było mi niedobrze.

Nie mam na myśli tego, że jedzenie było złe, ponieważ wręcz przeciwnie, było pyszne. Gregory potrafił gotować, co mnie zdziwiło. Nie wygląda na takiego.

Spojrzałem na bruneta, który był zapatrzony w jakiś film. Nieśmiało złapałem go za rękaw, ciągnąc lekko, aby zwrócił na mnie swoją uwagę. Co zrobił od razu, patrząc na mnie pytającym wzrokiem.

- Gdzie mogę to pozmywać? - spytałem cicho.

Monthana zmarszczył brwi, patrząc na talerz, na którym było jeszcze ponad połowa jedzenia.

- Nie jesteś już głodny? Nie martw się, wyniosę do kuchni.- powiedział i wziął ode mnie talerz wstając i wychodząc.
Po chwili wrócił i usiadł uśmiechając się do mnie. - I jak smakowało?

- Tak, było smaczne. - uśmiechnąłem się lekko.

- Chcesz coś obejrzeć? Może jakiś film? - spytał.

Kiwnąłem głową. Po paru minutach wybierania co obejrzymy, w końcu się zdecydowaliśmy, a właściwe to Monthana zdecydował, gdyż mi to było obojętne.

Usiadłem wygodniej, opierając się o kanapę. Nie angażowałem się w ekran i fabułę. Byłem raczej zamyślony i zmęczony.

Nie chciałem odmówić Gregoremu, dlatego zgodziłem się oglądać. Mimo iż czułem, że zaraz usnę.

Oczy mi się same zamykały i nie chciało mi się z tym walczyć. Po prostu, po paru minutach zasnąłem...

Monthana pov

Oglądałem film z zafascynowaniem. Zaciekawiła mnie fabuła. Jednak, w środku filmu, poczułem ciężar na ramieniu. Spojrzałem na siwowłosego, który zasnął, a jego głowa opierała się o moje ramię.

Uśmiechnąłem się lekko i pogładziłem go po włosach. Postanowiłem, że zaniosę go do łóżka, w końcu niewygodnie byłoby tu spać.

Ostrożnie wstałem biorąc go na ręce i zaniosłem go na łóżko do sypialni. Chłopak, gdy tylko go położyłem skulił się wtulając w poduszkę. Przykryłem go i odgarnąłem kosmyk włosów z jego czoła.

Wyszedłem z sypialni, ostatni raz na niego zerkając.

Coraz bardziej podobało mi się spędzanie z nim czasu. Mimo iż nie był on rozmowny. Zastanawiało mnie jego zachowanie.

Czemu był taki zamknięty w sobie i smutny? Martwiły mnie jego 'wypadki'. Coś mi tu nie grało i to konkretnie.

Dzisiaj skłamał albo się przejęzyczył. Mi powiedział, że uderzył się o stół, a medykowi że o szafkę. Jasne, mógł się pomylić, ale to trochę bez sensu. Nie pamiętał by, co stało się jakiś czas temu?

Cieszę się, że Lych pojechał na izbę, chociaż Erwin nie musiał go oglądać pijanego.

Ciekawe ile razy jednak musiał? Ile razy to się już zdarzyło? Może jestem przewrażliwiony?

Leżałem na kanapie, długi czas nad tym rozmyślając. W końcu jednak zasnąłem myśląc o złotych, szklanych oczach...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top