12
Hejka misie kolorowe <3
Troszkę krótszy rozdział, poprawiony przez Asalia_ dziękuję za pomoc :D
Miłego wieczoru kochani :3
Monthana pov
Podpisywałem papiery co jakiś czas zerkając na śpiącego siwowłosego. Wyglądał na przemęczonego.
Byłem nim zainteresowany, w sensie strasznie ciekawił mnie swoją osobą.
Zamiast wrócić do domu, czekał na prawdopodobnie swojego chłopaka przez już dobre siedem godzin.
Ciekawiło mnie o co się pokłócili w samochodzie. Dlaczego wyszedł z samochodu roztrzęsiony, a później wrócił do niego posłusznie.
Coś nie pasowało mi w Dorianie. Był taki twardy i stanowczy w stosunku do Erwina.
Słyszałem na radiu, że kończą całe te przesłuchania i Lych zostanie zaraz wypuszczony. Zgłosiłem funkcjonariuszom, że jak skończą niech zgłoszą, a później przyprowadzą Doriana do mojego biura.
Co stało się chwilę później, gdyż na radiu usłyszałem komunikat, że będą za dosłownie chwilę.
Podniosłem się przeciągając. Podeszłem do kanapy, na której od trzech godzin spał siwowłosy.
Była około druga w nocy, więc nie dziwiłem się, że jest zmęczony.
Delikatnie złapałem go za ramię i nim potrząsnąłem starając się go obudzić.
Zanim jednak by mi się to udało do pomieszczenia wszedł blondyn odprowadzony przez Rifta.
- Erwin - powiedziałem cicho zerkając na zniecierpliwionego mężczyznę.
Siwowłosy otworzył oczy po paru sekundach i rozejrzał się niespokojnie.
- Super, skoro już go pan obudził, to my będziemy już szli. - warknął Lych i podszedł do kanapy łapiąc za rękę ledwo przytomnego chłopaka.
Erwin nie do końca wiedząc co się dzieję, został pociągnięty przez blondyna do siadu, a później do wstania.
Zacisnąłem zęby widząc, że złotooki prawie się wywrócił przez te gwałtowne czyny.
- Dobrze, panie Lych. Jest pan wolny. Dziękuję za złożenie zeznania. - powiedziałem poważnym tonem.
- Ta... do widzenia. - mruknął niegrzecznie.
- Dziękuję, do widzenia. - wychrypiał siwowłosy zerkając na mnie przez ramię.
Lecz nasz kontakt wzrokowy się urwał, gdy blondyn go pociągnął do wyjścia z komendy.
Westchnąłem cicho i coraz bardziej chciałem poznać Erwina oraz coraz bardziej chciałem, aby Lych go zostawił.
Nie mówię tu o zazdrości. Mam na myśli jego zachowanie.
Usiadłem przy biurku biorąc się za dokończenie papierów. A w moich myślach wciąż wirował złotooki i myśl czy znajdzie kartkę ode mnie.
Erwin pov
Jechaliśmy w ciszy samochodem. Im bliżej byliśmy tym bardziej się stresowałem. Blondyn nie odezwał się do mnie słowem odkąd wyszliśmy z komendy.
Gdy byliśmy już w naszym domu, zdjąłem buty odkładając je na szafkę. Ruszyłem do salonu gdzie już był blondyn.
Usiadłem na kanapie obok niego bawiąc się swoimi palcami.
Milczałem, nie chcąc pogorszyć napiętej sytuacji. Lecz stresowałem się z każdą minutą bardziej.
- Chodźmy się już położyć. - mruknął chłopak.
Zmarszczyłem brwi trawiąc jego słowa i próbując je zrozumieć.
- Co? - zapytałem zszokowany.
Blondyn westchnął i złapał mnie za rękę gładząc ją kciukiem.
- Oboje dzisiaj, a właściwie to wczoraj, przegięliśmy. Powiedzmy, że zapomnimy o sprawie. - powiedział.
Chyba nigdy w życiu nie byłem tak zaskoczony jak teraz. Nie docierały do mnie słowa chłopaka.
- Ale... przecież... - zacząłem, ale nie skończyłem nie wiedząc do powiedzieć.
- Po prostu zapomnijmy. Chodź położymy się, bo jest już późno. - rzekł i wstał podnosząc mnie.
Objąłem rękoma jego szyję, aby nie spaść. Zaniósł mnie do sypialni i położył na łóżku całując.
Oderwał się po chwili i zdjął koszulkę kładąc się obok i wtulając we mnie.
- Ten cały Monthana mi nie pasuje. Za bardzo się tobą interesuje. - mruknął blondyn po chwili leżenia.
- Daj spokój, wiesz, że tylko ciebie kocham. - mruknąłem i go cmoknąłem by po chwili wtulić się w niego.
Ułożyłem się wygodnie rozmyślając co tak właściwie się stało i jakim cudem mi się upiekło.
W końcu po dobrych kilkunastu minutach zasnąłem.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top