10

Hejka misie kolorowe,

Ja tylko tak wspomne że rozdział  poprawiony przez Asalia_ dziękuję  za pomoc :3

Miłego wieczoru <3

Erwin pov

- Cześć! - odezwałem się pierwszy wchodząc do knajpy. 

- Erwin!- krzyknął Carbonara, który ruszył w moją stronę. 

Zaśmiałem się i puściłem dłoń Doriana, aby przytulić przyjaciela. 

- Tak, tak też tęskniłem. - mruknąłem puszczając go. 

- Jezu już myśleliśmy, że masz jakieś zapalenie płuc czy chuj wie co! - powiedział Dawid i również mnie przytulił. 

- Nie, zwykłe przeziębienie. - powiedziałem - To co? Siadamy? 

- Tak, czekamy jeszcze na Labo i Lucasa.- odpowiedział Vasquez i również się przywitał przytulasem. 

Dorian też przywitał się ze wszystkimi i usiedliśmy przy stoliku. Kui zamknął restaurację na czas spotkania, abyśmy mogli na spokojnie porozmawiać. 

Zaczęliśmy rozmowę od spadiniarzy, którzy ostatnio wyszli z cuboida i ostrzelali samochód naszych. 

Przeszliśmy do Francuzów, którzy ostatnio się napierdalali z naszymi. My wygraliśmy. 

Rozmawialiśmy też o napadach, które się odbyły, gdy byłem w mieszkaniu. 

Ogólnie tematów było dużo i zeszło nam z jakieś dwie godziny. 

- Dobra na zakończenie! Niedługo zrobimy jakiś napad, coś przyszykujemy, chętni niech się do mnie zgłoszą później. Oraz chcę poinformować żebyście uważali na siebie, bo ostatnio francuzi mnie porwali. - odparł Carbonara - myślę, że mogą zacząć brać losowe osoby, aby żądać okupu. Dowiedzieli się że mamy sporo brudnej z napadów. - mruknął. 

Wszyscy przytakneliśmy. I każdy zaczął się zbierać. 

- My będziemy już lecieć. - powiedział Dorian. 

- Ej no, myślałem że posiedzicie dłużej.. - odezwał się Kui. 

- Musimy zrobić jeszcze zakupy, więc wiesz. - odparł blondyn. 

Kiwnąłem tylko głową i pożegnałem się ze wszystkimi. 

Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w stronę sklepu. Po drodze Dorian oczywiście złamał kilka przepisów przez co usłyszeliśmy sygnały policyjne. 

- Kurwa - przeklął pod nosem i zjechał na pobocze - Gdybym miał maskę to bym ich poddał.

Przewróciłem oczami, typowy Dorian. Siedzieliśmy w ciszy czekając aż przyjdzie funkcjonariusz. 

Blondyn uchylił szybę, a ja zauważyłem Gregorego. Przełknąłem ślinę i skuliłem się na fotelu. 

- Dzień dobry, Gregory Monthana numer odznaki 105, czy zna pan powód zatrzymania? - spytał brunet. 

- Tak panie władzo, przekroczyłem prędkość, bardzo przepraszam to się więcej nie powtórzy. - mówił dorek. 

Zerknąłem na policjanta, który również spojrzał na mnie. Odwróciłem szybko wzrok. Kurwa. 

- Tak, rozumiem. Poproszę pana dokumenty, prawo jazdy, dowód osobisty oraz ubezpieczenie samochodu. 

Blondyn wyjął wszystko i podał mężczyźnie. 

Policjant odszedł do radiowozu i wyciągnął tablet prawdopodobnie sprawdzając w nim dane. 

- Kurwa - mruknął Dorek. 

- Co? - spytałem patrząc na niego. 

- Możliwe, że jestem poszukiwany. Nie wyjaśniłem sprawy z ucieczki moim samochodem. - powiedział przeczesując włosy. 

- Ja pierdole, poczekaj napiszę do chłopaków. - powiedziałem i wyjąłem telefon pisząc SMS do Carbo wyjaśniając sytuację i wysyłając GPS. 

Niestety chłopak mógłbyś dopiero za dziesięć minut, byliśmy już dość daleko od Burgershota. 

- I co?

- Będą dopiero za dziesięć minut.- odparłem zgodnie z prawdą. 

- No i chuj, właśnie dojechało wsparcie. - warknął pod nosem.

- Uspokój się, może chłopacy zdążą...

- Zamknij się, muszę pomyśleć. - uniósł głos. 

Zamilkłem wbijając się w fotel. Byłem trochę podjudzony jego zachowaniem. Próbowałem mu pomóc, a on na mnie krzyczy. 

- Możesz przestać się na mnie drzeć? Próbowałem pomóc, to nie moja wina że jesteś poszukiwany. - mruknąłem. 

Chłopak złapał mnie za nadgarstek i dosyć mocno go ścisnął. Skrzywiłem się z bólu i próbowałem się wyszarpać z uścisku. 

- Dorian puść to boli - jęknąłem cicho. 

- To przestań się tak do mnie odzywać! - warknął. 

Spojrzałem na niego wkurzony. 

- Jak odzywać? Powiedziałem prawdę! - odparłem. 

Chłopak złapał moje ramię i mną szarpnął wbijając mi pałce w ramię. 

- Posłuchaj jeśli zaraz się nie uspokoisz to porozmawiamy w domu! - warknął. 

Wziąłem głęboki wdech i próbowałem się uspokoić, ale moja strona buntownicza dawała chujowe znaki. 

- Puść mnie, bo zaraz stąd wysiądę! - powiedziałem poważnie. 

- Czy ty mnie kurwa szantażujesz?! 

- Nie, ja cię tylko ostrzegam. Puść mnie Dorian. 

Chłopak mnie nie posłuchał, więc otworzyłem drzwi i wyrwałem się z jego uścisku wysiadając z samochodu. 

- Wsiadaj Erwin! - krzyknął za mną.

- Spierdalaj! - warknąłem w jego kierunku i ruszyłem chodnikiem przed siebie. 

No cóż i tak miałem już przejebane. Gorzej być chyba nie może.

Usłyszałem trzaśnięcie drzwiami, a po chwili mocny uchwyt na ramieniu. Z impetem blondyn obrócił mnie do siebie. 

- Kurwa lepiej wsiądź do tego pierdolonego samochodu! - powiedział przez zaciśnięte zęby. 

Trzymał mocno moją rękę ściskając ją. Zajebiście, dopiero co pozbyłem się tamtych siniaków. Skrzywiłem się lekko. 

- To przestań zachowywać się jak dupek! - warknąłem. 

Kurwa. powiedziałem to na głos? Spojrzałem na niego rozszerzając szeroko oczy. 

- Znaczy... nie chciałem tego powiedzieć przepraszam. - powiedziałem szybko. 

- Wsiadaj! - warknął zaciskając zęby i pięści. 

Przymknąłem oczy i aby nie pogarszać swojej i tak chujowej sytuacji podszedłem do samochodu i wsiadłem. 

Blondyn również. Policjanci przyglądali się całej tej scenie. 

- Co robimy? - spytałem cicho nie chcąc go zdenerwować.

- Jedziemy na komendę złożyć wyjaśnienia.- powiedział. 

Podszedł do nas pan Monthana.

- Dobrze panie Lych, prosiłbym o opuszczenie pojazdu powolnymi ruchami. - odparł. 

- Wiem o co chodzi, podjadę z wami na komendę wszystko wyjaśnić. - odparł blondyn. 

- Proszę wysiąść i nie utrudniać.

- Podjadę z wami przecież mówię, możecie mnie eskortować. - mruknął chłopak. 

Brunet spojrzał się i westchnął, ale kiwnął głową i wsiadł do radiowozu. 

Ruszyliśmy w stronę komendy w eskorcie dwóch radiowozów. 

***

Wysiadłem z samochodu i ruszyłem za Dorianem do wejścia na komendę. Blondyn złapał mnie zaborczo za rękę i pociągnął za sobą. 

Weszliśmy wraz z Gregorym i jakimś innym policjantem do budynku.

- Pan będzie musiał tu poczekać.- odparł nieznany mi policjant wskazując na mnie. 

Kiwnąłem głową i puściłem dłoń blondyna. Chłopak spojrzał na mnie ostrzegawczym wzrokiem i poszedł z policjantem. 

Westchnąłem cicho i usiadłem w lobby czekając na chłopaka.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top