Rozdział 7
Ze snu zostałem wyrwany raptem po niespełna czterech godzinach, ale nie miałem tego za złe Tuomasowi, który niepewnie wszedł do mojej komnaty. Skłonił mi się nisko i w milczeniu czekał, aż obmyję twarz w zimnej wodzie, próbując się rozbudzić. Czułem ból w mięśniach ud i brzucha, jak po intensywnym treningu, a wspomnienia minionej nocy przywoływały uśmiech na mojej twarzy.
– Wybacz mi, Wasza Wysokość – przeprosił mnie chyba po raz trzeci, kiedy z pomocą służby zacząłem się ubierać.
– Nic się nie stało, Tuomasie – zapewniłem go. – Mam dzisiaj wiele spraw na głowie, dobrze, że wyciągnąłeś mnie z łóżka.
– Nie zrobiłbym tego, gdyby sprawa nie była pilna – odparł, wciąż cierpliwie czekając z podaniem mi szczegółów.
W końcu służba opuściła komnatę, by przynieść mi śniadanie, a ja zostałem sam na sam z Tuomasem. Dopiero wtedy chłopak wyciągnął zza pazuchy wyświechtany skrawek pergaminu i podał mi go z poważnym wyrazem twarz. Przyjąłem go, rozwinąłem i przeczytałem trzy wyrazy napisane naprędce na skrawku oderwanym od jakiejś starej mapy.
„Bunt, stolica, zamach".
– Skąd to masz? – zapytałem, zerkając na Tuomasa ponad świstkiem.
– To wiadomość zaadresowana do mojego ojca – wyznał, wyraźnie podenerwowany. – Wszedłem w jej posiadanie przypadkowo.
– Doprawdy?
– Czekałem na widzenie z ojcem w jego biurze. Mężczyzna, który przekazał mi wiadomość, nie widział mojej twarzy i nazwał mnie imieniem mojego ojca. Niewątpliwie wziął mnie za niego.
– Wiesz, skąd przybyła wiadomość? Czy ma to coś wspólnego z wcześniejszym donosem na lorda Pekka?
– Niestety nie wiem, ale wydaje mi się, że spoza stolicy. Tak wskazywałaby jej treść.
– Dziękuje Tuomasie. – Ostatni raz spojrzałem na trzy wrogo brzmiące słowa i podałem rulon z powrotem Tuomasowi. – Wyślij zaufanego sługę, by przekazał tę wiadomość lordowi Caltha. Tak, jak ty ją otrzymałeś.
Tuomas wyraźnie się zaskoczył.
– Dlaczego chcesz, by mój ojciec ją otrzymał? Może być zamieszany w spisek.
– Właśnie dlatego. Prędzej czy później dowie się, że wiadomość do niego nie dotarła, a wtedy domyśli się, iż mogłeś mieć w tym swój udział – wyjaśniłem. – Lepiej niech nie wie, że mamy swoje podejrzenia. Zajmę się tym, by mieć na niego oko.
– Tak jest, Wasza Wysokość – odpowiedział i posłusznie odszedł, żwawym krokiem zmierzając do wyjścia z komnaty.
Westchnąłem ciężko i opadłem na fotel, w którym z samego rana zastałem moją matkę. Oparłem się głową o wysokie oparcie, a dłonie zacisnąłem na podłokietnikach, próbując zebrać myśli.
Wiadomość, którą przyniósł mi Tuomas, nie pozostawiała żadnych wątpliwości, iż szykuje się bunt. Najpierw donos na lorda Pekka, teraz ten liścik. To były dopiero początki moich rządów, więc najlepszy czas, by przeprowadzić zamach stanu i zmienić monarchę. Najgorsze było to, iż nie wiedziałem, kto za tym stał, czy lord Pekka naprawdę był prowodyrem, czy jedynie była to zmyłka, ani czy mogę szczerze zaufać Tuomasowi. Lord Caltha mógł być zamieszany w spisek, ale mógł być też po mojej stronie, a wiadomość była ostrzeżeniem. Jednak jeśli ród Caltha był w to zamieszany, to nie powinienem ufać Tuomasowi. Możliwe, iż pozornie dobroduszny i wierny towarzysz wbije mi nóż w plecy.
W takich chwilach uświadamiałem sobie, jak niewielu osobom mogłem ufać.
Kuu również należał do tego grona, chociaż naprawdę bardzo chciałem to zmienić.
☾⋆
Nie rzuciłem słów na wiatr.
Po zjedzonym późnym śniadaniu nakazałem służbie naszykować na przybycie gościa komnatę, która sąsiadowała z moją. Wcześniej zamieszkiwał w niej Kal, ale po śmierci mojego ojca nie pomieszkiwał już w zamku. Teraz powinna zostać zajęta przez Tuomasa, jednak nie zaufałem mu jeszcze na tyle, by dopuścić go tak blisko siebie. Do tej pory stała pusta, ale teraz służba zaścieliła niewielkie łóżko świeżą pościelą, wytrzepała z kurzu zasłony, na mój rozkaz zapełniła szafę różnymi ubraniami oraz butami, a toaletkę wszystkim tym, co było niezbędne do codziennej higieny.
Komnata ta była trzy razy mniejsza od mojej, jednak prowadziło z niej wyjście na królewski, rozległy taras. Rozpościerał się od nad zamkowymi błoniami, a w oddali widać było morze, dniem pozwalał podziwiać błękitne niebo, a nocą cały firmament gwiazd oraz górujący Księżyc – okna wychodziły na północy-wschód. Tym tarasem można było przejść prosto do komnaty króla, która teraz należała do mnie, a ja nie zamierzałem zamykać drzwi, aby Kuu mógł odwiedzać mnie tak samo, jak ja jego.
Nocą zaczekałem, aż cały zamek zaśnie. Wyruszyłem dobrze znaną trasą prosto do przejścia prowadzącego do celi ukrytej pod zamkiem. Zbiegłem po schodach, niosąc w dłoniach jedwabny płaszcz z kapturem, aż w końcu moje buty natrafiły na nadmorski piasek. Wtedy pomyślałem, że to ostatni raz, kiedy tutaj schodzę.
Wejście do celi było otwarte, tak jak je zostawiłem, ale mimo to Kuu siedział na swoim posłaniu i wpatrywał się w prawie okrągły Księżyc wiszący wysoko na niebie. Kiedy wszedłem do środka, zerknął na mnie i uśmiechnął się delikatnie, z zaciekawieniem przyglądając się materiałowi, który niosłem.
– Czyżbyś dzisiaj w ofierze przyniósł mi nowe ubranie? – zapytał, z gracją schodząc z podwieszanego łoża, a jego bose stopy miękko stanęły na piasku.
– Tak i nie – odparłem zdawkowo, co tylko podsyciło jego zainteresowanie. – To płaszcz, chciałbym, żebyś go ubrał.
– Dlaczego?
– Nie chcę, byś dłużej mieszkał w tej celi. Przygotowałem do ciebie komnatę obok mojej, okna wychodzą na północ i widać z nich morze.
– Lubię moją celę – odparł, zaskakując mnie tymi słowami. – Gdybym jej nie lubił, nie zostawałbym w niej tak długo.
– Ale... – zacząłem, zupełnie nie wiedząc, jak powinienem się teraz zachować.
– Ale upodobałem sobie ciebie, Amadeusie, i uczyniłem moim kochankiem, dlatego pozwolę ci mnie stąd zabrać – dokończył i z uśmiechem wyciągnął rękę po płaszcz.
Podałem mu go, a granatowy materiał przylgnął do ramion Bóstwa, które skryło się pod kapturem. Ponownie wyciągnął rękę, więc niepewnie chwyciłem jego dłoń i poprowadziłem w stronę stromych schodów. Dopiero kiedy wspinaliśmy się po nich, ja przodem, on za mną, wciąż trzymając mnie za rękę, pomyślałem, że kamienne stopnie mogą być zimne i ostre i poranić jego stopy. Jednak Kuu nie narzekał, gdy się do niego odwracałem, niezmiennie uśmiechał się w tajemniczy, ujmujący sposób, jak tylko on potrafił.
Wyszliśmy na korytarz, pogrążony w całkowitej ciszy, jeśli nie licząc tupania podeszew moich butów. Kuu chodził całkowicie bezgłośnie i gładko, jakby wręcz sunął w powietrzu kilka milimetrów nad posadzką. Rozglądał się z zaciekawieniem po obwieszonych obrazami ścianach, wyglądał przez częściowo zasłonięte kotarami okna, podziwiał wysokie zdobione sufity. Nie odzywał się, wiedząc, że powinniśmy zachować dyskrecję. Szedł z mojej prawej strony i przez dłuższy czas myślałem, iż to ja go prowadzę, jednak gdy przyszło nam skręcić w prawo, przekonał się, że doskonale wiedział, dokąd zmierzamy.
W końcu dotarliśmy na miejsce. Pchnąłem drzwi do byłej komnaty Kala, wpuszczając Bóstwo przodem. W środku zgodnie z moim rozkazem czekały dwie służące oraz jeden mężczyzna. Cała trójka skłoniła się mi nisko, z zaciekawieniem zerkając na Kuu, który zsunął z głowy szeroki kaptur.
– Kazałem przygotować dla ciebie kąpiel – powiedziałem, prowadząc Bóstwo do toaletki. – Jednak zanim się tam udamy, chciałbym, by służąca ściągnęła z ciebie miarę, a królewski fryzjer skrócił włosy. Teraz... za bardzo wyróżniasz się z tłumu.
Zamilkłem, czekając na odpowiedź Kuu, który zainteresował się swoim bladym odbiciem w lustrze. Sięgnął do długich włosów i przeczesał je palcami. Przyglądał się im przez chwilę, aż w końcu nawiązał kontakt wzrokowy z moim odbiciem w lustrze.
– Dobrze – zgodził się, sięgając po coś pod płaszczem. Wyciągnął szpilę z wilcem pierzastym, którą podarowałem mu podczas Nowiu, i z uśmiechem ułożył ją na toaletce. – Dawno nie zmieniałem fryzury. To właśnie lubię w przyszłości, nigdy jej nie przewidzisz.
Skinąłem na mężczyznę, który wyciągnął z fartuszka grzebień i z najszczerszym zafascynowaniem zaczął przeczesywać włosy Bóstwa. Kiedy siedział przy toaletce, białe kosmyki z jednym czarnym pasmem prawie sięgały ziemi. Grzebień wsunął się w nie z nadzwyczajną łatwością, w kosmykach nie zrobił się ani jeden supeł, a gdy fryzjer uniósł pierwszy z nich i skrócił go nożyczkami, opadnięte włosy zmieniły się w srebrzysty pył z chwilą, w której dotknęły podłogi. Służące wydały zduszone okrzyki i cofnęły się o krok.
– Niesamowite – szepnął mężczyzna i obciął kolejny kosmyk. Włosy, które oddzieliły się od Kuu, ponownie zmieniły się jedynie w pył.
Już nic więcej nie mówił, skupiając się na pracy. Na podłodze u jego stóp zbierało się coraz więcej księżycowego pyłu, ale on zdawał się tym nie przejmować. Ostrzyżenie Bóstwa zajęło mu zaskakująco sporo czasu, jednak gdy w końcu ogłosił, że skończył, nikt nie mógł mieć wątpliwości, dlaczego został królewskim fryzjerem.
Teraz srebrzyste włosy z tyłu kończyły się tuż nad karkiem, a z przodu pięknie okalały urodziwą twarz Bóstwa, delikatnie przysłaniając ciemne brwi, nachodząc na oczy grzywką. Wyglądał bardzo dostojnie i młodzieńczo. Już wcześniej jego uroda zapierała dech w piersi, ale teraz bez wątpienia był w stanie skraść serca każdej niewieście w królestwie jednym spojrzeniem.
– Jak ci się podoba? – zapytałem, podchodząc do niego, a księżycowy pył osiadł na moich wypolerowanych butach.
– Jest bardzo lekko – odpowiedział i przeczesał włosy palcami. – I bardzo ludzko. Przyjemna odmiana. Aż mógłbym się zapomnieć, że nie jestem człowiekiem.
– Uznam te słowa za aprobatę.
Podałem Kuu dłoń, by pomóc mu wstać. Fryzjer się z nami pożegnał i za moim pozwoleniem odszedł, jedna ze służących od razu zabrała się za zamiatanie pyłu, który został po włosach Bóstwa, a druga od razu podeszła do nas, by ściągnąć z Kuu miarę.
– Nowe ubrania mają być gotowe tak szybko, jak to tylko możliwe – odezwałem się do Bóstwa, które z uśmiechem przyglądało się onieśmielonej dziewczynie. – Do tego czasu pożyczyłem ci kilka moich.
Podszedłem do szafy, żeby je zaprezentować, a Kuu westchnął.
– Ach, ludzkie ubrania. Chcesz, żebym przebrał się za człowieka – powiedział i zaśmiał się krótko. – Brzmi jak dobra zabawa. Gra. Pograjmy, Amadeusie. Pobawmy się w ludzi. Jak wyjaśnisz innym, iż moje włosy zmieniają kolor wraz z fazami Księżyca?
– Tego jeszcze nie wiem – wyznałem, a Kuu znowu się zaśmiał.
– Gotowe, Wasza Wysokość – odezwała się służąca, odchodząc o dwa kroki od Kuu.
– Dobrze, możesz odejść, a my... – zerknąłem na Bóstwo. – Udajmy się do kąpieli. Służąca już tam czeka.
☾⋆
Drewniana balia po brzegi była wypełniona gorącą wodą. Obok zostały naszykowane czyste ubrania, a służąca posłusznie czekała na nas z opuszczoną głową. Gdy weszliśmy, Kuu z tajemniczym uśmiechem zanurzył palce w wodzie, burząc jej spokojną taflę. Przez chwilę byłem pewien, iż powie, że woda jest dla niego za ciepła, przecież wody morza, w którym zwykł się kąpać, były lodowate, jednak on nie powiedział nic. Zsunął z siebie materiał, którym od nie wiadomo ilu lat zasłaniał swoje ciało.
Przyglądałem się mu z zachłannością, ponieważ był piękny. Nieskalany żadną niedoskonałością, naprawdę przypominał porcelanową lalkę. Zanurzył blade ciało w wodzie i westchnął, opierając się o ścianę balii. Końcówki jego krótkich włosów zaczęły nasiąkać wodą.
– Czy życzysz sobie, bym ci pomagała podczas kąpieli, panie? – zapytała służąca, podchodząc bliżej Kuu.
On nawet na nią nie spojrzał.
– Tylko mój kochanek ma prawo mnie dotykać – odpowiedział, zerkając na mnie kątem oka.
Uśmiechnąłem się, chociaż powinienem się oburzyć, ponieważ Bóstwo właśnie zasugerowało, iż mam zastąpić służącą w jej obowiązkach. Prawdą było jednak, iż sam nie chciałem, by ktoś inny go dotykał.
– Zaczekaj za drzwiami – poleciłem kobiecie, która pogłębiła ukłon i niezwłocznie wypełniła mój rozkaz.
Gdy tylko drzwi za nią się zamknęły, zacząłem rozpinać guziki od koszuli, a następnie zupełnie ją ściągnąłem. Z nagim torsem podszedłem do Kuu, by pomóc mu namydlać jego niezmiennie blade ciało. Odsunął się od ścianki balii, więc zająłem się jego plecami. Najpierw umyłem mu ramiona oraz barki, a następnie, jakbym specjalnie zostawił to na koniec, przesunąłem dłonią po czarnych księżycowych malunkach i przysiągłbym, iż pod dotykiem moich palców zaczynały lekko się mienić.
– To bardzo przyjemne – wyznał, gdy z zafascynowaniem powtarzałem ruchy w górę i w dół wzdłuż jego kręgosłupa.
– Fascynujesz mnie – szepnąłem mu prosto do ucha, a następnie pochyliłem się niżej, przywierając wargami do jego szyi, którą zacząłem namiętnie całować.
Kuu odchylił głowę, pozwalając mi na tę bliskość, która jedynie rozpaliła we mnie pożądanie. Nigdy nikogo nie pragnąłem w taki sposób, w jaki pragnąłem jego. Sięgnąłem mokrymi rękami do spodni, żeby je ściągnąć, przerywając pocałunek dopiero wtedy, gdy stało się to konieczne. Nie czekałem na zaproszenie, nago wchodząc do balii i siadając naprzeciw Bóstwa. Przyglądał mi się w milczeniu i nie sprzeciwiał, kiedy złapałem jego biodra, aby przyciągnąć go bliżej. Usiadł w rozkroku na moich udach. Przycisnąłem blade ciało do mojego i zacząłem całować smakującą mydlinami klatkę piersiową.
– Amadeusie – wyszeptał moje imię, gdy chwyciłem go za pośladki, pragnąc posiąść. Jego ton był zimny i opanowany.
Nie przestałem. Zrozumiałem, iż tym jednym słowem próbował doprowadzić mnie do porządku, dopiero gdy chwycił w palce moją szczękę i zmusił mnie do skrzyżowania z nim spojrzenia. Był zaskakująco silny, jego palce sprawiły mi ból.
– Amadeusie – odezwał się głośniej, a spojrzenie jego czarnych oczu było nieugięte. – Wystarczy. Zapominałem już, jak młodzi ludzie są zachłanni. Jestem zainteresowany oddawaniem ci się jedynie podczas Pełni. Oprócz niej twoje ciało zupełnie mnie nie interesuje.
Poczułem się jednocześnie odrzucony i ośmieszony. Palący wstyd zaczął wić się w moim brzuchu, a serce ścisnęło się boleśnie. Mimo to wciąż przyciskałem go do siebie, wpatrując się w jego oczy i czując uścisk palców na szczęce. Żądza rozpalała moje żyły, ponieważ pragnąłem się z nim kochać każdej nocy.
– Mogę cię posiąść tylko raz w miesiącu? – zapytałem z żalem.
– Nie, możesz mnie posiąść tyle razy, ile zdołasz, ale podczas jednej nocy. W czasach, gdy byłem czczony, zwykłem mieć więcej niż jednego kochanka, by móc maksymalnie wykorzystać moc Pełni. To zaszczyt, móc być kochankiem Bóstwa.
– Jestem królem. Mogę ci rozkazać... – Umilkłem, gdy jego palce ścisnęły jeszcze mocniej moją szczękę, jakby były w stanie ją złamać, chociaż po Kuu nie było widać najmniejszego wysiłku.
– Nie jesteś moim królem, Amadeusie, i niczego nie możesz mi rozkazać. Korzystasz z mojej łaski, ponieważ upodobałem sobie ciebie, ale nie zapominaj, czym jestem.
To był pierwszy raz, kiedy zrozumiałem, dlaczego mój ojciec mógł się bać Kuu i dlaczego Nuri mnie przed nim ostrzegał. Jednak już chwilę później bolesny uścisk palców złagodniał, stał się miękki i delikatny, gdy Bóstwo pochylało się nad moimi wargami. Złożył na nich czuły pocałunek, który po chwili nabrał namiętności i pasji, a gdy mój język pochłonięty był pieszczeniem języka Kuu, zapomniałem o tej chwili, w której zwątpiłem w jego niewinność, ponieważ moje serce należało do niego.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top