Rozdział Szósty
( Możecie włączyć załącznik w momencie kiedy napiszę xx )
El jeszcze przez około tydzień była na mnie zła... czyli... nie odzywała się do mnie, a jeśli już to się kłóciliśmy. Dzisiaj Luke odbiera ją ze szkoły, czyli mam spokój. Bez głośniej muzyki, krzyków i innych temu podobnych rzeczy. W sumie... wstyd mi to mówić, ale zacząłem pić. Nie wiem co działo się kiedy piłem. Mało co pamiętałem...
Dzisiaj miał przyjść do mnie Will, więc ogarnąłem dom, co zajęło mi dość dużo czasu, zważywszy na to, że mamy tu syf bo nikomu nie chce się tego sprzątać i robimy porządki tylko kiedy musimy.
Usiadłem na kanapie i włączyłem telewizor w nadziei na to, że uda mi się jakoś zabić czas w oczekiwaniu na Willa. Przełączałem co chwilę kanały, a że nie było nic ciekawego, zostawiłem na kanale muzycznym. Wpatrywałem się w ekran jak zahipnotyzowany kiedy zobaczyłem teledysk Luka. Teledysk był dość stary... nie wiem.. z przed pięciu lat? Coś około tego.
Przez miniony tydzień trochę rozmawialiśmy. Nie dużo, ale na tyle żeby się mniej więcej dogadywać. Nie mówię, że się nie kłóciliśmy. Bo kłóciliśmy, i to dość dużo, ale zaraz było ok. Jakbyśmy byli starymi kumplami, którzy nigdy się nie rozłączyli.
Rozbrzmiał dzwonek do drzwi, co od razu postawiło mnie na nogi i prawie biegłem do wejścia. Rzuciłem się na klamkę i szybko otworzyłem drzwi po czym mocno przytuliłem chłopaka stojącego przede mną. Odwzajemnił uścisk i pocałował mnie w policzek, po czym oboje weszliśmy do domu, a ja zamknąłem za nami drzwi. Will rozejrzał się dookoła jakby pierwszy raz tu był.
- Posprzątałeś, czy mi się zdaje? - zapytał z uśmiechem.
- Trochę ogarnąłem... no wiesz... pozmywałem i...
- Odkurzyłeś, umyłeś ona i podłogi i wysterylizowałeś całe mieszkanie - przerwał mi po czym się zaśmiał
- No... można to tak nazwać - uśmiechnąłem się niezręcznie - obejrzymy coś?
- A co proponujesz?
- Ym... nie wiem... Obecność... Paranormal Activity... coś w tym guście - uśmiechnąłem się i chwyciłem Willa za rękę
- Czyli coś z horrorów? - spytał na co skinąłem potwierdzająco głową - to może... no nie wiem... Koszmar z Ulicy Wiązów albo Egzorcystę?
- Jestem za Egzorcystą! Ale wiesz.. jedną z pierwszych wersji.. są najlepsze
Will uśmiechnął się po czym poszliśmy do salonu i usiedliśmy na kanapie, uprzednio włączając film. Oglądałem ten horror już chyba pięćset razy, a nadal się go bałem... to jest ten paradoks. Kochasz horrory, ale później zawsze srasz ze strachu, że coś cię zabije, czy coś w tym stylu. Chyba każdy zna to uczucie.
Kiedy byłem przerażony przytulałem się do Willa i chowałem twarz w jego klatce piersiowej, a on się śmiał. Zawsze tak było, i wiem że zawsze tak będzie. Ja będę tym tchórzem, a on będzie tym silnym, który zawsze mnie obroni. Podobało mi się to, ale czasem czuję się bezradny i... czuję się kiepsko w jego obecności.
- Jesteśmy! - usłyszałem obojętny głos El
- Czyli muszę już iść... - powiedział Will wstając z kanapy
- Nie! -powiedziałem stanowczo - siadaj
- Michael.. - zaczął, a ja spojrzałem na niego znacząco - dobra, ale nie zostanę długo
- Ta... - zaczęła El wchodząc do salonu - znowu on? - syknęła
- El, przyzwyczaj się do jego obecności
- Co się... - no świetnie. Zapraszam. Dołącz - oh... cześć.. - powiedział Luke stając obok El
- Ta... cześć... - powiedziałem. Po chwili poczułem na sobie wzrok Willa - no dobra... Will, to Luke. Luke jest... przyjacielem El i Ashtona.. no wiesz... coś w stylu przyjaciela rodziny... Luke.. to Will, Will to mój.. chłopak..
Niemal zobaczyłem jak w Luku coś pęka. W pokoju nie było słychać nic poza naszymi oddechami i dźwiękami filmu.
- To ja.. już pójdę.. pa Michael - powiedział Will całując mnie i wstając z kanapy - miło było poznać
Kiedy chłopak wyszedł spojrzałem wymownie na El, która widząc to poszła na górę. Spojrzałem na Luka, który kiedy zorientował się o co mi chodzi, usiadł na kanapie i spojrzał na mnie.
- Musiałeś go tak zjadać wzrokiem? - spytałem w końcu
- zjadać wzrokiem? Po prostu chciałem się mu przyjrzeć bo nie wiem co w nim widzisz - prychnął
- jest kochany...
- Urodą nie grzeszy
- Odezwał się..
- Kiedyś mówiłeś co innego
- Zamknij się! Czy ty zawsze musisz wracać do przeszłości?! Nic tylko: ' No a kiedyś ', 'Kiedyś było inaczej ', blah blah blah! Teraz jest teraz, nie kiedyś, więc się ogarnij!
- Nie. To ty przyznaj że nadal mnie kochasz!
- Nie kocham cię!
- Kłamiesz!
- Luke, daj mi pokój... proszę daj mi ten cholerny spokój!
*
Kolejna kłótnia taty z Lukiem. Kolejne krzyki, kolejne problemy. Dlaczego nie może być tak jak dawniej? Dlaczego nie możemy być wszyscy szczęśliwi?
Spojrzałam na kartkę i długopis, które leżały na biurku. Usiadłam na krześle i przysunęłam się do biurka. Odwróciłam kartkę i przeczytałam to co już napisałam. Wzięłam do ręki długopis i zaczęłam pisać kolejne słowa.
***
- Wyjdź już! Nie chce mi się dłużej kłócić i zdzierać gardła na coś takiego jak ty! - krzyknąłem i popchnąłem blondyna
- Dobra! - odkrzyknął i zaczął iść do drzwi. Jednak zanim wyszedł obrócił się w moją stronę i znowu do mnie podszedł
- Coś jeszcze? - wycedziłem przez zaciśnięte zęby
- Tak - szepnął po czym złączył nasze usta. Pocałunek nie trwał długo, bo Luke szybko się ode mnie oderwał i wyszedł. Jednak to starczyło żebym poczuł się jak dawniej... żebym poczuł się tak szczęśliwy jak kiedyś.
Spojrzałem na zegarek. Nasza kłótnia trwała dość długo.. około dwóch godzin wytykania sobie nawzajem błędów. Potrząsnąłem głową i wszedłem na górę. Otworzyłem drzwi od pokoju El.
- El... El...śpisz? - spytałem. Nie słysząc odpowiedzi wszedłem do środka. Dziewczyna spała. Siedziała na krześle, a jej głowa i ręce leżały na biurku.
Wziąłem El na ręce i położyłem ją na łóżku. Kiedy chciałem wyjść, mój wzrok padł na biurko... a raczej na kartkę na nim. Wziąłem ją do ręki i zacząłem czytać. Może nie powinienem... ale cóż... to moja córka, a ja jestem wścibski, więc nie mogłem się powstrzymać.
( Można włączyć załącznik xx )
'They would yell, they would scream, they were fighting it out
She would hope, she would pray, she was waiting it out
Holding onto a dream
While she watches these walls fall down
Sharp words like knives, they were cutting her down
Shattered glass like the past, it's a memory now
Holding onto a dream
Whiles she watches these walls fall down
Hey Luke, hey dad
When did this end?
When did you lose your happiness?
I'm here alone inside of this broken home
Who's right, who's wrong
Who really cares?
The fall, the blame, the pain's still there
I'm here alone inside of this broken home, this broken home
Wrote it down on the walls, she was screaming it out
Made it clear, she's still here, are you listening now?
Just a ghost in the halls
Feeling empty, they're vacant now
All the battles, all the wars, all the times that you've fought
She's a scar, she's the bruising, she's the pain that you brought
There was life, there was love
Like a light and it's fading out
Hey Luke, hey dad
When did this end?
When did you lose your happiness?
I'm here alone inside of this broken home
Who's right, who's wrong
Who really cares?
The fall, the blame, the pain's still there
I'm here alone inside of this broken home, this broken home
You've gotta let it go, you're losing all your hope
Nothing left to hold, locked out in the cold
Your painted memories that washed out all the seas
I'm stuck in between a nightmare and lost dreams
Hey Luke, hey dad
When did this end?
When did you lose your happiness?
I'm here alone inside of this broken home
Hey Luke, hey dad
When did this end?
When did you lose your happiness?
I'm here alone inside of this broken home
Who's right, who's wrong
Who really cares?
The fall, the blame, the pain's still there
I'm here alone inside of this broken home
This broken home' *
Po przeczytaniu tego.. po prostu się rozpłakałem. Ona cierpiała...
____________
* Zmieniłam nieco tekst na potrzebę ff :)
Mam nadzieję, że się podobało xx
PS: I Love You All xx
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top