9. Nowy początek (czy koniec)

Robaczki kochane!
Na samym początku tego rozdziału chciałam powiedzieć, że pierwsza wersja tego opowiadania miała być krótsza, ale moja wena kazała mi to trochę przeciągnąć XD

Jeśli jest ktoś kto nie lubi dram może skończyć czytanie w miejscu gdzie zostawiłam gwiazdkę *
{{Cała reszta niech nie czyta zdania w nawiasie}} i życzę miłego dalszego czytania ^^

No to jedziemy!

~*~*~*~*~

-Do zobaczenia jutro. -Pożegnałam się z panią Yamanaka wychodząc z kwiaciarni i kierując się do domu.

Minął miesiąc naszego pobytu w Konosze a ja czułam jakbym żyła tu od zawsze. To miejsce tryskało pozytywnym nastawieniem i miłością. Pani Yamanaka przyjęła mnie do pracy w jej kwiaciarni z wielką radością mówiąc, że wszyscy w mieście ucieszą się, że znów jest otwarta.

Dość dużo opowiadała o swojej buntującej się córce która kilka lat temu wyjechała i zerwała z nimi kontakt. Było mi szkoda tej kobiety bo już pierwszego dnia w kwiaciarni, patrząc na małe zdjęcie postawione przy kasie wiedziałam, że jej córka została zamordowana przez tą samą osobę przed którą i ja uciekam.

Hinata załatwiła też pracę Hidanowi u Choujiego, który był rzeźnikiem i prowadził własny sklep z mięsem. Z początku siwy nie był za bardzo zadowolony z faktu, że bez rozmowy z nim poprosiłam Hinę o załatwienie mu pracy, ale z czasem mu przeszło bo machanie nożami jak najbardziej mu pasowało.

Byliśmy szczęśliwi i prawie zapomnieliśmy o przykrych wydarzeniach z przed przyjazdu tutaj. Dość mocno zaprzyjaźniłam się z Hinatą, chodź Hidan nie do końca był zadowolony z tego faktu, bo Naruto strasznie działał mu na nerwy. Za to złapał dobry kontakt z Shikamaru i Nejim, kuzynem Hinaty, który ciągle przebywał w domu Uzumakich gdzie poznaliśmy jego oraz jego żonę Tenten.

Życie było dla nas łaskawe i dało nam drugą szansę. {{Której żadne z nas nie zamierzało zmarnować}}* Taką miałam nadzieję, do czasu...

Pewnego wieczoru gdy Hidan brał kąpiel jego telefon zaczął dzwonić.

-Hidan telefon! -Krzyknęłam patrząc na niepodpisany numer na wyświetlaczu.

-Odbierz! To pewnie Chouji z pracy! -Usłyszałam jego głos przytłumiony przez lejącą się wodę. Przesunęłam palcem po dotykowym ekranie i przyłożyłam telefon do ucha.

-Tak słucham?

-Musicie uciekać. Namierzył was. -Usłyszałam w słuchawce obcy męski głos. Całe moje ciało się naprężyło z nerwów.

-S..słucham? To ch..chyba jakaś pomyłka. -Powiedziałam modląc się w duchu żeby faktycznie ta osoba pomyliła numery.

-Nie czas na wyjaśnienia. Powiedz tylko Hidanowi, że musicie uciekać. -Powiedział mężczyzna po czym usłyszałam sygnał oznajmiający, że się rozłączył.

Siedziałam na łóżku nie wiedząc co robić. Byłam przerażona. Nie miałam pojęcia kim był ten człowiek, ale na pewno nie był żadnym z tej dwójki co tam poznałam.

Deidara! Muszę do niego zadzwonić! Przeszło mi przez głowę i łapiąc za mój telefon pierwszy raz wykręciłam do blondyna.

-Halo? -Usłyszałam jego głos już po drugim sygnale.

-Dei... -Zaczęłam cicho i niepewnie nie bardzo wiedząc jak zacząć rozmowę.

-Uta! Matko jak dobrze, że dzwonisz! Madara was namierzył! Musicie wiać! Głupi byłem, że nie wziąłem od ciebie numeru, nawet nie miałbym jak was ostrzec gdybyś nie zadzwoniła.

-Ktoś dzwonił przed chwilą do Hidana, że nas namierzył, ale nie wiem kto to więc chciałam się upewnić dzwoniąc do ciebie. -Powiedziałam przestraszona.

-Rozumiem. Czyli Hidan nie jest taki głupi i ma tu swojego informatora. W każdym razie Madara wczoraj wyjechał razem z Nagato wiec musicie uciekać.

-Rozumiem. -Powiedziałam cicho i usłyszałam skrzypnięcie drzwi od łazienki i wolne kroki przez przedpokój.

-Muszę kończyć, cześć. -Powiedziałam i nie czekając na odpowiedź rozłączyłam się.

-I co kto to był? -Zapytał siwy stając prawie nagi przed szafą. Na jego biodrach jedynie wisiał czarny ręcznik. Chyba nigdy się do tego nie przyzwyczaję.

-Nie wiem, ale powiedział, że musimy uciekać. -Powiedziałam starając się na niego nie patrzeć bo od jakiegoś czasu na ten widok robiło mi się gorąco.

-Kakuzu... Niech to szlag. -Powiedział cicho bardziej do siebie niż do mnie. Ubrał się szybko i wyjął z szafy torbę do której zaczął pakować rzeczy. Poczułam jak po moich policzkach ciekną łzy.

-Nie chce. Nie chce wiecznie uciekać. Znalazłam tu przyjaciół. Nie chcę. -Mówiłam raz po raz wycierając policzki po których ciekły łzy.

-Mała nie możemy tu zostać bo nas zabije. -Powiedział siadając naprzeciwko mnie.

-Powiedzmy policji. Oni na pewno coś zrobią. Obronią nas. -Powiedziałam a on milczał. Westchnął cicho i mnie przytulił.

-Cii... No już, coś wymyślimy. -Westchnął a ja wtuliłam się w niego starając się uspokoić.

Gdy z moich oczu przestały lecieć łzy a oddech się unormował, Hidan wziął swój telefon i bez słowa wyszedł z pokoju zostawiając mnie samą. Nim wyszedł na taras słyszałam jak zaczyna rozmowę telefoniczną.

Weszliśmy na komisariat policji rozglądając się po pomieszczeniu. Spokój jaki tu panował był zadziwiający jak na takie miejsce, ale co się dziwić to miasto było tak spokojne, że pewnie komisariat tu był tylko dlatego żeby był. Sam Neji który jest tu komendantem mówił, że praktycznie nie ma tu roboty.

-Och dzień dobry w czym mogę pomóc? -Zapytała miła kobieta siedząca za wysoką ladą.

-Chcieliśmy porozmawiać z panem Hyuga. -Powiedział Hidan ściskając moją dłoń. Kobieta powiedziała w którą stronę mamy iść a my skinęliśmy głowami w podziękowaniu i ruszyliśmy gdzie nam poleciła.

-Proszę. -Usłyszeliśmy znajomy głos po tym jak Hidan zapukał w drzwi. Weszliśmy do środka.

-O witajcie. Nie spodziewałem się was tutaj. Coś się stało? -Zapytał Neji wstając od biurka i podchodząc bliżej do nas. Uścisnął nam dłonie i wskazał krzesła żebyśmy usiedli a on oparł się o biurko pochylając delikatnie w naszą stronę.

-Potrzebujemy... Utau potrzebuje ochrony. -Powiedział Hidan a ja spojrzałam na niego niepewnie.

-Dlaczego? Ktoś wam grozi? -Zapytał Neji patrząc na Hidana uważnie. Siwi westchnął i zaczął mówić.

-Jeszcze miesiąc temu byłem członkiem pewnego gangu. Gdy poznałem Utau potrzebowała pomocy i nie myśląc o konsekwencjach sprowadziłem ją do naszej siedziby. Gdy zdałem sobie sprawę, że narażam ją na niebezpieczeństwo chciałem z nią uciec niestety szef mnie namierzył. Proszę was żebyście ją chronili. Z tego co rozmawiałem z moim informatorem, szef nie wie że uciekam z dziewczyną. Chcę ją tu zostawić i dalej uciekać przed tym człowiekiem sam.

-Co? Nie! Hidan nie możesz! -Krzyknęłam zdenerwowana.

-Nie mogę cię narażać. To nie twoja wojna. Bezsensowne wplątałem cię w to bagno więc teraz muszę cię z niego wyplątać. -Powiedział zimnym tonem nawet na mnie nie patrząc.

-Co to za gang? -Zapytał milczący do tej pory Neji.

-Akatsuki. -Powiedział cicho Hidan a Neji wciągnął powietrze i chwile milczał.

-Dobrze, zajmiemy się nią. -Powiedział po chwili, wstając razem z Hidanem.

-Dziękuję ci. -Powiedział Hidan odwracając się i ruszając do drzwi. Podbiegłam do niego obejmując jego plecy.

-Nie zostawiaj mnie. Już mi nie zależy na domu. Będę uciekać z tobą ile będzie trzeba. -Powiedziałam czując napływające do oczu łzy. Poczułam jak się obraca w moją stronę. Złapał mnie za ramiona i odsunął od siebie.

-Nie chce cie. Nie potrzebny mi taki balast. -Powiedział zimno patrząc mi w oczy. Czułam jak nogi się pode mną uginają. Chłopak odsunął się ode mnie a ja opadłam na kolana. Bez słowa wyszedł zostawiając mnie tu samą na zimnej podłodze i z oczami pełnymi łez.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top