8. Nowy dom
-I jak? -Usłyszałam pytanie Naruto i spojrzałam błagalnie na Hidana.
-Zastanowimy się i odezwiemy. -Powiedział chłopak a ja złapałam go za rękę.
-Hidan proszę to miejsce jest cudowne. -Powiedziałam błagalnie patrząc mu w oczy.
-Uta... -Zaczął, ale Naruto mu przerwał.
-Mogę zadzwonić do żony i zaraz popakujemy resztę rzeczy. -Hidan westchnął rozglądając się jeszcze po podwórku.
-Niech będzie. -Powiedział zrezygnowany a ja aż podskoczyłam szczęśliwa.
-To ja dzwonię do żony. -Powiedział blondyn wyjmując z kieszeni telefon.
-Kochanie jest kupiec na dom. Bierz pudła i przyjdź spakować resztę rzeczy. -Powiedział wchodząc z powrotem do salonu.
-Dziękuję, dziękuję, dziękuję! -Pisnęłam szczęśliwa rzucając mu się na szyję.
-Obiecałem, że zamieszkamy tam gdzie będziesz chciała więc jak mógłbym odmówić? -Powiedział uśmiechając się.
Siedzieliśmy w salonie razem z Hidanem, Naruto, jego żoną Hinatą i dwójką ich dzieci. Hinata i Naruto pakowali książki do pudeł. Mały Boruto biegał po podwórku a miesięczna Himawari spała spokojnie w nosidełku. Hidan i ja siedzieliśmy na kanapie pijąc herbatę. Chciałam pomóc Hinacie, ale mi tego stanowczo zabroniła.
Naruto nie zamykała się buzia. Nawijał o wszystkim i o niczym a ja widziałam, że Hidan traci do blondyna cierpliwość czego Naruto oczywiście nie widział zajęty pakowaniem książek. Musiałam jakoś zareagować żeby komuś nie stała się krzywda.
-Bardzo dobra herbata Hinatko. Pozwolicie, że przejdziemy się po okolicy? Chcę poznać trochę to miejsce. -Powiedziałam wstając.
-Jasne zwiedzajcie. -Uśmiechnęła się do mnie dziewczyna znad pudełka pełnego książek.
-Na którą się umawiamy żeby podpisać umowę? -Zapytał Naruto przestając na chwilę pakować książki.
-Dziewiąta rano? -Zapytałam patrząc na Hidana a on tylko skinął głową.
-Może być dziewiąta. -Powiedział uśmiechnięty Naruto.
-A więc do zobaczenia o dziewiątej. -Powiedziałam ściskając dłoń blondyna.
-Miło było cię poznać. -Powiedziała Hinata uśmiechając się i podając mi rękę.
-Ciebie też. -Powiedziałam po czym razem z Hidanem wyszliśmy z domu.
-Poszukamy najpierw hotelu na noc a później pójdziemy na jakiś spacer? -Zapytałam wsiadając do samochodu.
-Jasne. -Powiedział chłopak odpalając silnik.
Pokój w hotelu był dość malutki, ale przytulny. Po dniu spędzonym w sklepach i kupieniu dość sporej ilości ubrań oboje byliśmy zmęczeni więc gdy tylko wzięliśmy krótkie prysznice położyliśmy się do łóżka. Dość długo leżałam nie mogąc zasnąć. Myśl, że w końcu będę miała swój kąt i to taki piękny, skutecznie uniemożliwiała mi zaśnięcie.
-Nie śpisz? -Usłyszałam po jakimś czasie głos Hidana. Odwróciłam się w jego stronę spoglądając mu w oczy. Księżyc świecił prosto na jego twarz więc dobrze go widziałam.
-Nie mogę zasnąć. Chyba za bardzo jestem podekscytowana nowym domem. -Powiedziałam uśmiechając się delikatnie.
-Ja się trochę martwię. -Westchnął cicho chłopak.
-Czym?
-Może to trochę za blisko? Powinniśmy pojechać gdzieś dalej. Co zrobimy jak Madara nas odnajdzie?
-Nie znajdzie. Czuję, że wszystko będzie dobrze. Musimy w to wierzyć. -Uśmiechnęłam się do niego.
-Obyś miała rację. -Westchnął a ja położyłam mu dłoń na policzku.
-Nie martwmy się tym teraz dobrze? Żyjmy chwilą a później zobaczymy co dalej.
-Chyba masz racje. -Powiedział po czym złączył nasze usta w pocałunku który oddałam. Poczułam dziwny skurcz w żołądku. Czym on był? Gdy oderwaliśmy się od siebie spojrzałam mu w oczy.
-Hidan... -Zaczęłam, ale nie bardzo wiedziałam co chcę powiedzieć.
-Słucham cię? -Powiedział patrząc na mnie pytająco.
-Czy my zasługujemy na szczęście? Jesteśmy złymi ludźmi. Ty jesteś mordercą ja złodziejką... Zasługujemy na miłość i szczęśliwe zakończenie jak z bajki? -Zapytałam spuszczając głowę.
-Myślę, że każdy zasługuje na drugą szansę. Na szczęśliwe zakończenie. I na pewno każdy zasługuje na miłość. -Powiedział podnosząc moją głowę i spoglądając w oczy.
-Czujesz coś do mnie? Nie zabiłeś mnie wtedy w toalecie czy to znaczy, że coś poczułeś?
-Sam nie wiem. To było dziwne nigdy tego nie czułem. Nie wiem czy to jest miłość, ale wiem, że chce spędzić z tobą resztę mojego życia. -Powiedział ściągając z małego palca pierścionek.
-Ten pierścionek był mojej matki. Wtedy go wziąłem żeby nigdy o niej nie zapomnieć a teraz wiem, że wziąłem go tylko po to żeby wręczyć go tobie Utau. -Powiedział wysuwając mi go na palec a ja odkryłam, że ma idealny do niego rozmiar. Poczułam jak na moje policzki wkrada się rumieniec.
-Czy to są oświadczyny? -Zapytałam cicho.
-A chcesz żeby były?
-Chyba tak. -Powiedziałam speszona.
-Więc Utau... Zostaniesz ze mną na zawsze jako moja żona? -Zapytał a ja się uśmiechnęłam i delikatnie skinęłam głową.
-Zostanę. -Powiedziałam cicho a Hidan znów złączył nasze usta w pocałunku który tym razem był pełen emocji.
Wstaliśmy rano o ósmej, wyzbieraliśmy się i za dziesięć dziewiąta zaparkowaliśmy już samochód pod naszym nowym domem. Gdy szliśmy przez podwórko chłopak złapał moją rękę a ja uśmiechnęłam się delikatnie i zadzwoniłam do naszych drzwi, które po chwili otworzyła nam Hinata z małą Himawari na rękach.
-Witajcie. -Powiedziała do nas podając nam rękę po czym zaprowadziła nas do kuchni. Przy stole siedział jakiś mężczyzna. Miał brązowe oczy i włosy upięte w wysokiego kucyka. Gdy weszliśmy do środka wstał i podał nam rękę.
-Jestem Shikamaru Nara. Prawa ręka burmistrza Naruto. Niestety musiał iść do pracy więc przy mnie podpiszecie papiery o dom. -Powiedział chłopak pokazując nam żebyśmy usiedli co zrobiliśmy.
-Zrobić wam herbaty? -Zapytała Hinata uśmiechając się do nas.
-Nie trzeba Hinatko nie kłopocz się. -Po wiedziałam odwzajemniając uśmiech i zaczęłam czytać kartki które podał nam Shikamaru.
-Wiesz może czy ktoś nie szuka kogoś do pracy? -Zapytałam Hinaty siedząc na kanapie w salonie. Hidan i Sikamaru byli tak pochłonięci rozmową, że zostawiłyśmy ich samych w kuchni.
-Hmm myślę, że coś bym znalazła. Jest w mieście pewna kwiaciarnia która od długiego czasu jest zamknięta. Pracowała tam moja przyjaciółka z mamą, ale ona parę lat temu wyjechała do szkoły i nagle urwała z nami kontakt a jej mama ostatnio zaniemogła więc stoi zamknięta. Jeśli chcesz mogę zapytać pani Yamanaka czy cię przyjmie. -Powiedziała dziewczyna a ja się uśmiechnęłam.
-Na prawdę? Było by cudownie! -Powiedziałam szczęśliwa.
-Jasne nie ma problemu. Jeśli chcesz to myślę, że dla Hidana też bym coś znalazła. -Powiedziała podnosząc grzechotkę którą właśnie upuściła Himawari.
-Jesteś cudowna! Dziękuję ci bardzo. -Powiedziałam ściskając jej dłoń.
-Nie ma za co Utau. Konoha jest malutkim miasteczkiem więc wszyscy jesteśmy jak jedna wielka rodzina. -Powiedziała uśmiechnięta.
-Nawet nie wiesz jak się cieszę, że tu trafiliśmy. -Powiedziałam a do pokoju właśnie wszedł Hidan i Shikamaru.
-Dom jest już wasz. -Powiedział Nara. -Miło mi was gościć w Konosze.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top