7. Długa podróż
Po zjedzonym śniadaniu przeszliśmy parę ulic i udaliśmy się do salonu samochodowego w którym Hidan po godzinnym rozmyślaniu kupił auto, którym ruszyliśmy w dalszą drogę. Jechaliśmy cały dzień, zatrzymując się tylko na stacjach benzynowych żeby zatankować, kupić kawę czy załatwić swoje potrzeby.
Podróż była dość przyjemna, słońce ładnie świeciło, ale nie przesadnie więc nie było ani zbyt gorąco ani zbyt zimno. Rozmawialiśmy o różnych rzeczach. Nie mogłam się opanować przed gadaniem w końcu od śmierci rodziców nie miałam z kim porozmawiać. Wieczorem, gdy oboje byliśmy już zmęczeni, stanęliśmy przy bocznej drodze gdzie znajdował się mały motel.
Z wierzchu nie wyglądał za ciekawie na szczęście w środku nie było tak tragicznie. Przytulny hol wyłożony czerwonym dywanem, oświetlony był białymi lampkami choinkowymi a na ladzie, za którą siedziała starsza recepcjonistka, stały pozapalane świeczki co nadawało temu miejscu uroku. Hidan zamówił pokój z podwójnym łóżkiem i zmęczeni drogą udaliśmy się po schodach na górę. Na korytarzu nie było światła za to tak jak w holu przy suficie rozwieszone były białe lampki choinkowe.
Chłopak otworzył drzwi i wpuścił mnie pierwszą do środka. Z jednej strony pokoju stała mała kanapa a obok niej drewniany stolik na którym stały świeczki. Naprzeciwko kanapy na ścianie wisiał nieduży telewizor a kawałek dalej duże łóżko okryte czerwoną pościelą.
-Pozwolisz, że pierwszy pójdę pod prysznic? -Odezwał się Hidan kładąc torbę obok łóżka a ja tylko skinęłam głową a on zniknął za drzwiami łazienki.
Siadłam na kanapie i włączyłam telewizor. Przez chwilę skakałam po programach, ale gdy nie znalazłam nic co przykuło moją uwagę włączyłam program muzyczny i zaczęłam czytać książkę czekając aż Hidan wyjdzie z łazienki.
Od tygodnia byliśmy w drodze. Hidan ze dwa razy sprzedawał i kupował nowy samochód mówiąc, że to na wszelki wypadek gdyby szef go próbował znaleźć. Byłam już zmęczona ciągłą jazdą. Mimo, że pogoda nam sprzyjała chciałam już odpocząć i mieć swoje miejsce w świecie.
-Hidan ty właściwie wiesz gdzie jedziemy? -Zapytałam tydzień po ucieczce gdy zaparkował przy jakiejś przydrożnej restauracji.
-Nie wiem. Ale myślę, że mogę już odpuścić uciekanie. Madara nas już raczej nie znajdzie. Jutro rano gdy wstaniemy, wsiądę do auta szukając nam domu a nie uciekając. -Powiedział uśmiechając się delikatnie a ja odwzajemniłam uśmiech.
-A teraz chodź. Zjemy coś i poszukamy hotelu. -Powiedział po czym razem wysiedliśmy z samochodu.
Wjechaliśmy właśnie do małego miasteczka o nazwie Konoha. Naokoło całego miasta rosły grube gęste drzewa. Wyglądało, jakby ktoś zbudował je tam żeby ukryć to miasto co wydawało mi się dość zabawne biorąc pod uwagę, że i my chcieliśmy się ukryć.
Gdy jeździliśmy po miasteczku szukając jakiegoś domu miałam wrażenie jakby tutaj życie płynęło inaczej. Dzieciaki nie siedziały na ławkach pochylone nad swoimi komórkami tylko bawiły się ze sobą. Nikt się nie śpieszył, na drogach prawie nie było samochodów za to co rusz dało się zauważyć dorożki zaprzężone w konie. Miałam wrażenie jakby to miejsce było z bajki.
Po pół godzinnej jeździe zauważyliśmy mały domek przy lesie, przed którym na małej drewnianej tabliczce było napisane "sprzedam" a pod spodem numer telefonu. Hidan spojrzał na mnie a ja skinęłam głową. Zaparkował przed domkiem i wysiadł z auta dzwoniąc pod zapisany numer.
-Dzień dobry. Stoję właśnie przed pańskim domkiem i chciałem zapytać czy możemy się umówić żebym go obejrzał od środka. -Powiedział Hidan do słuchawki.
-Dobrze w takim razie czekam na pana. -Powiedział i rozłączył się.
-Zaraz facet przyjdzie. -Powiedział Hidan uśmiechając się do mnie a ja odwzajemniłam gest. Staliśmy zaledwie kilka minut gdy zobaczyliśmy biegnącego w naszą stronę młodego blondyna.
-Dzień dobry. -Wysapał stając obok nas.
-Jestem Naruto miło mi was poznać. -Powiedział podając dłoń najpierw mi a później Hidanowi.
-Jestem Hidan a to moja przyjaciółka Utau. -Powiedział chłopak a mnie nie wiem czemu zakuło w brzuchu, ale nie zwróciłam na to większej uwagi.
-Chcielibyście kupić dom w Konosze? -Zapytał uśmiechając się radośnie.
-Jeszcze nie wiemy. Na razie tylko oglądniemy. -Powiedział zimno Hidan. Westchnęłam tylko w duchu bo strasznie mi się podobało to miejsce.
-No to zapraszam do środka! -Powiedział Naruto a z jego twarzy nie schodził promienny uśmiech.
Ruszyliśmy za blondynem przez pełen kwiatów ogródek. Chłopak otworzył drzwi domku i przepuścił nas pierwszych. Weszliśmy do średniej wielkości przedpokoju. Na ścianie gdzie były drzwi wejściowe były wieszaczki na których wisiały jakieś bluzy.
-W domu jest jeszcze trochę rzeczy bo dopiero wczoraj zaczęliśmy przeprowadzkę, ale jeśli będziecie chcieli się wprowadzić razem z żoną jeszcze dziś wszystko spakujemy i jutro z rana domek będzie wasz. -Powiedział szybko widząc mój wzrok.
Skinęłam głową rozglądając się dalej. Naprzeciwko drzwi wejściowych były dwie pary innych drzwi a na bocznych ścianach jeszcze po jednych. Chłopak wskazał drzwi na lewej ścianie od wejścia.
-Tu jest kuchnia. Proszę zobaczcie ją. -Powiedział a ja jako pierwsza ruszyłam w jej stronę.
Weszłam do dużego pomieszczenia. Na całej długości prawej ściany stały piękne białe meble kuchenne. Wszystkie dolne szafki były wysuwane jak szuflady a górne otwierane do góry. Przy lewej ścianie, oklejonej piękną tapetą o wyglądzie małych cegiełek, stał duży biały stół za którym stał biały kuchenny narożnik z drewnianymi obramówkami a z drugiej strony stołu stały cztery krzesła takie same jak ławka. Za boczną ścianą narożnika stała lodówka a obok niej było wyjście na podwórko.
-Jest przepiękna. -Powiedziałam cicho, podchodząc do drzwi. Otworzyłam je wyglądając na zewnątrz.
Moim oczom ukazał się nieduży ogródek osłonięty wysokim drewnianym płotem który był obrośnięty pnącymi różami. Na środku stał długi drewniany stół a po jednej i drugiej jego stronie stały po cztery krzesła.
-Ogród jest większy niż to co tu widać. Główne wyjście jest z salonu, to tu sam zrobiłem, lepiej stąd się robi grilla nie trzeba tyle nosić. -Powiedział blondyn a ja skinęłam głową na znak, że rozumiem.
-Chcecie zobaczyć resztę? -Zapytał a ja z trudem oderwałam wzrok od pięknych róż.
-Jasne przepraszam nie mogę się napatrzeć jak tu pięknie. -Powiedziałam i z niechęcią zamknęłam drzwi od podwórka.
Chłopak poprowadził nas do drzwi naprzeciwko kuchni.
-Tu jest łazienka. -Powiedział otwierając drzwi.
Moim oczom ukazało się średniej wielkości pomieszczenie wyłożone błękitnymi kafelkami na których były namalowane małe rybki, bąbelki wody czy wodorosty. Natomiast kafelki na podłodze wyglądały jak piasek przez co poczułam jakbym była na dnie morza.
Z jednej strony pomieszczenia stała toaleta a zaraz obok niej zlew a w rogu pomieszczenia była duża narożna wanna obok której stała nie zamykana drewniana szafka na której już wyobraziłam sobie moje ręczniki i kosmetyki. Poczułam jak Hidan łapie mnie za rękę i delikatnie ciągnie do drzwi z łazienki.
-Tutaj jest sypialnia. -Naruto otworzył nam jedne z drzwi tych na przeciwko wejściowych.
Naprzeciwko wejścia stało duże metalowe łóżko przystawione do pomalowanej na czerwono ściany. Po jednej i drugiej stronie łóżka na całej długości ściany były ogromne rozsuwane szafy.
-Matko ile miejsca. -Powiedziałam w szoku.
-Tak, szafy są ogromne więc jest to raj dla każdej kobiety. -Powiedział uśmiechnięty Naruto.
-A ostatnie drzwi? -Zapytał Hidan pośpieszając go a blondyn skinął głową i ruszył do drzwi obok kuchni.
Na samym środku pokoju stała duża pół okrągła czerwona kanapa i szklana okrągła ława a na przeciwko wisiał dość sporych rozmiarów telewizor. Z lewej strony pokoju były drzwi na podwórko a na całej prawej ścianie stały regały wypełnione książkami do których podeszłam.
-Wszystkie książki oczywiście zabiorę. Żona jest do nich dość mocno przywiązana. -Powiedział zapewne widząc moje skrzące się oczy na widok tych cudeniek.
-Rozumiem. -Mruknęłam lekko zawiedziona.
-Proszę zaglądnąć na podwórko. -Powiedział a ja ruszyłam do drzwi.
Gdy stanęłam na w drzwiach na taras oniemiałam. Podwórko było na prawdę duże. Pod drewnianym płotem stały trzy duże drzewa. Na jednym zobaczyłam jabłka na drugim gruszki a to pośrodku było zasypane pięknymi kwiatami wiśni. Z jednej strony drzew był mały staw w którym pływały kolorowe rybki a naokoło było mnóstwo kolorowych kwiatów. Z drugiej strony drzew był mały basen wyłożony białymi kafelkami. Przygryzłam wargę wiedząc, że po uszy zakochałam się w tym miejscu.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top