5. Pudełko od Deidary


Na sam początek chciałam życzyć Wam wesołych Mikołajek ^^

Niech święty przyniesie Wam to co sobie wymarzyliście 

A ode mnie  może będzie więcej niż jeden rozdział? Kto wie ;)

~*~*~*~

Siedziałam na łóżku i opowiadałam Hidanowi całą sytuację z chłopakami a on słuchał nie przerywając mi.

-A później graliśmy w karty gadając o głupotach i przyszedłeś ty. -Zakończyłam swoją opowieść.

-Rozumiem. Może Deidara dalej cierpi po śmierci Ino i nie chce żeby i ciebie to spotkało. -Powiedział patrząc na książki przyniesione przez blondyna.

-Pewnie masz racje. -Skinęłam głową delikatnie się uśmiechając.

-Ale mimo wszystko nie chciałbym żeby tu przychodzili. A szczególnie Tobi.

-Ale Tobi wygląda na nie groźnego. -Powiedziałam dziwiąc się mu.

-Może i nie jest mordercą, ale nie jest zdrowy umysłowo. Poza tym to kuzyn szefa. Może mu powiedzieć, że tu jesteś... Kurwa to nie był dobry pomysł z przyprowadzeniem cię tutaj. -Powiedział zaciskając pięści.

-Hidan jakoś to będzie. Może Porozmawiaj z szefem? Może przyda wam się moja umiejętność którą prawie do perfekcji wyuczyłam na ulicy przez te pół roku.

-Myślisz, że będzie chciał w szeregach płatnych zabójców małą złodziejkę? -Zapytał a ja tylko wzruszyłam ramionami.

-Nie wiem może warto spróbować? -Odparłam a po pokoju rozniosło się pukanie.

-Kto tam? -Zapytał Hidan spinając się.

-Deidara. -Usłyszeliśmy oschły głos zza drzwi. Hidan wstał i otworzył drzwi.

-Rozmawiałem z tym przygłupem nie piśnie szefowi ani słowa. -Powiedział cicho blondyn patrząc na mnie uważnie. Wydawało mi się, że chce coś wyczytać z mojej twarzy więc się uśmiechnęłam delikatnie.

-Rozumiem coś jeszcze? -Zapytał Hidan patrząc na niego groźnie.

-Przyniosłem parę rzeczy po... -Zaczął zacinając się na chwilę -sam wiesz po kim. Może jej się przydadzą. -Powiedział podając siwemu kartonowe pudełko. Ten tylko wziął je od blondyna bez słowa.

-Dziękuję. -Powiedziałam cicho żeby nikt poza nimi mnie nie usłyszał.

-Nie ma sprawy jej i tak się już nie przydadzą. -Wzruszył ramionami.

-To wszystko? -Zapytał Hidan poddenerwowany.

-Jeszcze tylko jedno. To, że jest u ciebie nie znaczy, że ją możesz tak traktować. Na kobietę się ręki nie podnosi zapamiętaj to. -Powiedział po czym odwrócił się i odszedł. Hidan zamknął za nim drzwi i podszedł do mnie kładąc przede mną pudełko od chłopaka. Zaglądnęłam do niego zaciekawiona zawartością.

Wyjęłam z wierzchu fioletową bluzkę odsłaniającą pępek. Dalej były granatowe krótkie spodenki, szara piżama z trzy czwarte rękawem i czarna koszulka z krótkim rękawem i kwiatami na piersiach. Dalej był damski szampon do farbowanych włosów i żel pod prysznic o brzoskwiniowym zapachu oraz cztery książki. Na samym dnie pudełka leżało zdjęcie Deidary z jakąś dziewczyną.

Wyglądali razem pięknie. Dziewczyna miała tak samo złote włosy jak Deidara i długą grzywkę opadającą na oko. Uśmiechała się bawiąc się grzywką chłopaka.

-Pięknie razem wyglądają. -Powiedziałam cicho.

-Sam im zrobiłem to zdjęcie dzień przed tym jak szef ją zamordował. -Powiedział wzdychając.

-Długo razem byli? -Zapytałam odrywając wzrok od zdjęcia i spoglądając w oczy Hidana.

-Poznali się jeszcze w szkole. Najpierw byli przyjaciółmi. Po dwóch latach przyjaźń przerodziła się w miłość i zaczęli ze sobą chodzić. Po roku, gdy ktoś z akademika nagadał głupot na jej temat i ją wyrzucili Deidara wziął ją tu. Przez miesiąc udało nam się ukrywać jej obecność i nagle nie wiadomo skąd szef się o niej dowiedział i pod nieobecność Deidary ją zabił. -Powiedział patrząc na zdjęcie.

-Wydaje mi się, że Dei do tej pory ma do mnie żal, że mimo iż byłem w domu nie powstrzymałem Madary przed zabiciem jej, ale to stało się tak szybko, że nawet nie zdążyłem zareagować. Usłyszałem huk rozwalanych drzwi i dwa szybkie strzały nim zdążyłem wybiec z pokoju. -Powiedział smutno.

-Nie obwiniaj się to nie twoja wina. Nie mogłeś wiedzieć, że to zrobi. -Powiedziałam łapiąc go za dłoń. Spojrzał mi w oczy a ja przygryzłam wargę pod naporem jego spojrzenia.

-Nie powinienem cię tu przyprowadzać. Nic mnie nie nauczyła sytuacja z Ino. -Powiedział zaciskając pięści. Widziałam, że był na siebie zły.

-Gdybyś mnie tu nie przyprowadził spała bym gdzieś na ławce w parku głodna i zmarznięta. -Powiedziałam próbując go jakoś podnieść na duchu.

-W każdej chwili może tu wpaść i cię zabić. Nie boisz się?

-Nie boje się śmierci. Nic nie mam, jestem nikim, mówiłam ci już, że śmierć wydaje mi się być prostsza niż życie. -Wzruszyłam ramionami a on dalej milczał.

-Hidan jest ktoś kogo wasz szef słucha? Kto mógłby z nim porozmawiać o mnie? Może przydam się mu do czegoś? Mordować nie będę, ale może sprawne złodziejskie rączki też mu się przydadzą? -Pytałam patrząc na niego.

-Słucha tylko swojej prawej ręki- Nagato i Tobiego, ale nie zawsze.

-Może poproszę Tobiego żeby z nim porozmawiał? Nie musi mówić, że tu jestem. Tylko, że znalazł sprawnego złodzieja i zapytał czy mu się ktoś taki nie przyda. Jeśli się nie zgodzi odejdę stąd. -Powiedziałam niepewnie a on milczał.

-No chyba, że dalej mi nie ufasz. -Spuściłam głowę bojąc się jego odpowiedzi. Ujął delikatnie w dłoń mój podbródek i podniósł tak żebym patrzyła mu w oczy. Patrzył się chwilę w moje oczy po czym się odezwał.

-Nie wiem czy powinienem, ale chyba ci ufam. -Powiedział a mi kamień spadł z serca.

-Możesz mi zaufać. Na prawdę.-Powiedziałam cicho a on skinął głową.

-Więc zaufam. -Powiedział uśmiechając się delikatnie.

Zjedliśmy z Hidanem kolację i leżeliśmy naprzeciwko siebie gadając o głupotach. Nie wiem czy powinnam, ale czułam się tu bezpiecznie. Czułam, że przy nim nic mi nie groziło, nie wiem skąd, ale wiedziałam to. To śmieszne przecież był mordercą a ja byłam tylko kłopotem.

-Dlaczego mnie nie zabiłeś w tej łazience? Przeze mnie możesz mieć tylko problemy. -Zapytałam patrząc mu w oczy. Hidan patrzył na mnie przez chwilę w ciszy.

-Sam nie wiem. Twoje oczy w ogóle nie patrzyły na mnie ze strachem co mnie mocno zmieszało. Nikt inny nie patrzył na mnie w ten sposób wiedząc, że za chwile umrze. -Powiedział przeszywając mnie wzrokiem.

-Rozumiem. -Powiedziałam tylko nie wiedząc jak zareagować na jego słowa.

-Poza tym powstrzymało mnie coś jeszcze. -Powiedział ściszając głos.

-Co takiego? -Zapytałam zaciekawiona.

-Chęć zrobienia tego... -Powiedział cicho, po czym przybliżył się do mnie muskając moje wargi.

-Rozumiem. -Mruknęłam cicho delikatnie się uśmiechając. Przybliżyłam się do niego i tym razem ja złączyłam nasze wargi do momentu w którym ktoś zaczął szarpać za klamkę. Przestraszeni oderwaliśmy się od siebie patrząc w stronę drzwi.

-Hidan otworzy Tobiemu! Tobi chciał porozmawiać! -Usłyszeliśmy głos zza drzwi i trochę się rozluźniliśmy.

-Schowaj się, to debil, może nie być sam. -Szepnął mi Hidan do ucha a ja po cichu ruszyłam do łazienki.

-Gdzie jest Utau? -Usłyszałam głos Tobiego.

-Zamknij się debilu ktoś może usłyszeć. -Powiedział cicho Hidan a ja zobaczyłam jak klamka od łazienki opada w dół a w drzwiach staje zamaskowany chłopak.

-Wszystko z Utau w porządku? -Zapytał Tobi a ja uśmiechnięta skinęłam głową po czym wyszłam z łazienki i usiadłam na łóżku.

-Dobrze, że przyszedłeś Tobi chciałam cię o coś prosić. -Powiedziałam klepiąc miejsce obok mnie na którym chłopak usiadł.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top