1.32

Maya's POV:

Minęły trzy dni od momentu, kiedy dowiedziałam się, że Niall z którym pisałam to sama osoba co Niall, z którym aktualnie pomieszkiwałam. Przez ten ostatni czas nie uczęszczałam do szkoły, ponieważ nie miałam ochoty, a Grace wstawiła się za mną tłumacząc nauczycielą oraz innym, że jestem chora.

Było mi to na rękę, ponieważ mogłam spędzić więcej czasu z chłopakiem, który także zbytnio nie przejmował się swoimi nieobecnościami. W sumie jego mama także nie miała nic przeciwko, aby jej syn wagarował. Za to mój ojciec dowiedział się od Alex, że jestem chora i od niedzieli nie daje mi żyć. Ciągle są tylko telefony i
sms-y z tym samym pytaniem: "Jak się czujesz, już lepiej?" Naprawdę doceniałam troskę mojego ojca, ale miałam siedemnaście lat i umiałam się sobą zająć.

- Wyłącz w końcu ten telefon - jęknął Niall, kiedy oboje leżeliśmy w jego pokoju z laptopem na kolanach.

- Ja tak nie potrafię - oznajmiłam. - Jeszcze bardziej się będzie martwił.

- Naprawdę, Maya? Daj mi to - rozkazał, a ja wahając się podałam Niallowi telefon. - Będzie po wszystkim.

Blondyn odebrał ode mnie telefon i wyłączył go przytrzymując prawy guzik.

- Proszę. - podał mi telefon, a ja posłałam mu piorunujące spojrzenie.

- Nienawidzę cię - oznajmiłam.

- Wszystkie tak mówią, dopóki nie lądują ze mną w łóżku. - mrugnął, a ja jedynie się zaśmiałam.

- Czyli sądzisz, że zmienie zdanie, kiedy wylądujemy w łóżku? -  prychnęłam zakładając ręce na piersi.

- Ja to wiem, skarbie - mruknął i wciągnął laptopa na swoje kolana.

Od momentu kiedy prawda wyszła na jaw, mam sto razy lepszy kontakt z Niallem, ponieważ jakby nie było to ta sama osoba z którą pisałam, a teraz mogę z nim rozmawiać na żywo. Także wyjaśniliśmy sobie parę rzeczy i postanowiliśmy zacząć od nowa.

_________

Była godzina szesnasta, kiedy ostatni film się skończył, a ja prawie usnęłam przytulając się do ramienia Nialla.

- Wstawaj, waleniu - mruknął chłopak, a ja automatycznie się otrząsnęłam.

- Te filmy były nudne - oznajmiłam przeciągając się.

- Nawet ich nie oglądałaś - stwierdził, a ja wzruszyłam ramionami. - Po za tym za godzinę mają się tu pojawić goście.

- Goście?

- Tak, ma przyjść Liam, Louis, Harry oraz Sophie, Alex i Grace, która prawdę mówiąc powinna być już w domu - oznajmił, a ja przytaknęłam i wstałam z łóżka.

- To ja już zejdę na dół do Grace. - skierowałam się w stronę drzwi i wolnym krokiem zaczęłam przemierzać schody.

Widząc Grace w kuchni z garnkiem w ręce, uśmiechnęłam się i pomachałam brunetce.

- O, jak tam twoja choroba? - parsknęła. - Już lepiej, czy może jeszcze gorzej i musisz zostać do końca tygodnia w domu?

- Bardzo śmieszne - mruknęłam. - Mogę ci w czymś pomóc?

- W sumie możesz skoczyć do sklepu - oznajmiła, a ja skinęłam głową.

_______

Dwadzieścia minut później byłam już w drodze do supermarketu. Na moje nieszczęście bardzo się chmurzyło i znając życie lunie, kiedy tylko wyjdę ze sklepu. Było także trochę chłodno, dlatego ubrałam czarne leginsy i na białą koszulkę zarzuciłam kurtkę zimową.

Po pięciu minutach byłam już przed budynkiem. Wyciągnęłam listę zakupów i biorąc wcześniej wózek, weszłam do środka. Kiedy upewniłam się, że mój wózek zawiera wszystkie produkty z listy, skierowałam się w stronę kasy, aby zapłacić.

Nadeszła moja kolej, a ekspedientka zaczęła kasować produkty z taśmy. Wyciągnęłam pieniądze, które dała mi Grace i zaczęłam po kolei pakować rzeczy do siatek.

- Poproszę trzydzieści euro - mruknęła kobieta, a ja automatycznie uświadomiłam sobie, że mam jedynie dwadzieścia euro.

- Um, to może pani wycofać kilka rzeczy? - poprosiłam zażenowana i usłyszałam jęki kilku klientów, którzy stali w kolejce za mną.

- Niech pani nic nie wycofuje - oznajmił ktoś za mną, a ja szybko zorientowałam się, że to Louis. - Zapłacę za to.

- Co ty robisz - mruknęłam, a chłopak przystawił mi palec do ust.

Po chwili Louis zapłacił ekspedientce i wziął z kasy siatki, po czym zaczął kierować się w stronę wyjścia.

- Nie możesz tak po prostu za mnie płacić - sprzeciwiłam się idąc za chłopakiem.

- Owszem, mogę - mruknął i zaczął kierować się w stronę swojego samochodu. - Chodź, podwioze cię. I tak jadę do Nialla.

Nie sprzeciwiłam się, ponieważ czułam krople deszczu na dłoni, a nie chciałam zmoknąć jak kura.

Wsiadłam do pojazdu i zapięłam pasy, a Louis za ten czas włożył siatki z zakupami do bagażnika.

- Dziękuję - mruknęłam, a chłopak przytaknął skupiając się na drodze. - Skąd nagle wziąłeś się w supermarkecie? - zapytałam zaciekawiona patrząc na rekacje chłopaka.

- Miałem kupić alkohol, ale Liam wysłał mi sms-a, że zrobił to za mnie - wytłumaczył.

Przytaknęłam i spojrzałam w drugą stronę za okno, gdzie powoli robiło się coraz ciemniej.

- Na pewno chcesz tam wracać? - dopytał, a ja zdezorientowana obrociłam się w stronę chłopaka.

- Co masz na myśli?

- Możemy pojechać gdzie indziej, wiesz, w bar.. - przerwałam.

- Chcę wracać, Louis - oznajmiłam.

__________

Po pięciu minutach byliśmy już na miejscu. Odpięłam pasy, po czym wysiadłam z samochodu i automatycznie powędrowałam na tyły pojazdu, aby wyciągnąć z niego moje zakupy. Otworzyłam bagażnik i wyciągnęłam dwie siatki.

- Czekaj, pomogę ci - oznajmił przyciskając mnie do samochodu, na co automatycznie pisnęłam. - Spokojnie.

Louis po chwili mnie uwolnił, a ja posłałam mu sztuczny uśmiech.

- Możesz oddać mi te siatki - stwierdziłam i wystawiłam dłoń w stronę chłopaka.

- Mogę, ale nie muszę - mruknął, a ja przewróciłam oczami i ruszyłam przodem widząc otwarte drzwi.

Weszłam do środka i zauważyłam Nialla na kanapie wraz z Harrym i Liamem.

- Wróciłam - krzyknęłam.

- Wróciliśmy - poprawił Louis i położył siatki na blat.

- W końcu! - krzyknął Harry. - Zgłodniałem!

Zaśmiałam się i powędrowałam w stronę salonu, gdzie zauważyłam także Grace, Sophie i Alex. Uśmiechnęłam się i podeszłam do dziewczyn.

- Cześć - przywitałam się całując w policzek Sophie oraz Alex.

- Też chcę buziaka - mruknął Louis wchodząc do salonu. - Albo może coś jeszcze.

Przewróciłam oczami i usiadłam wygodniej na dywanie obok dziewczyn.

- Nie zaruchasz - stwierdził Niall.

- Skąd masz taką pewność? - zapytał. - Może twoja współlokatora już pieprzyła pół miasta.

Na słowa Louisa poczułam dziwne ukłucie. Byłam lekko zawiedziona jego postawą,  ponieważ wydawał się naprawdę w porządku.

- Louis, zamknij się - doradził Harry.

- Czemu nie mogę mówić tego co myślę? - warknął. - Może nasza Maya nie jest taka święta na jaką  wygląda.

- Kurwa, grabisz sobie - wycedził Niall.

- Może ona jest dziwką - stwierdził, a do moich oczu napłynęła pojedyńcza łza.

- Nie wybacze ci tego - oznajmił Niall wstając z kanapy.

Nim zdążyłam zareagować, Niall rzucił się na Louisa z pięściami. Zaczęłam krzyczeć, żeby przestali, ale bezskutecznie. Grace także prosiła, aby Niall przestał, ponieważ górował nad Louisem i naprawdę mógłby mu zrobić krzywdę. Dopiero kiedy Harry i Liam złapali Nialla za łopatki, udało się go odciągnąć.

____

No i na dzisiaj koniec :) Drama tajm hihi

Więc jak się podoba oto ten rozdział? Czekam na wasze opinie ;)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top