Rozdział 9

Wiem, że musiało dziwnie wyglądać, gdy wybuchłam śmiechem na szpitalnym korytarzu. No ale kto by się nie śmiał z takiego idioty? Odświeżając Twittera widziałam coraz więcej informacji o Harrym Stylesie, który pojawił się na londyńskim lotnisku. On naprawdę myślał, że go nie zauważą? Cholera, moja mama leży w szpitalu, a ja powinnam teraz ratować tą sytuację. Co robić? Postanowiłam dowiedzieć się kiedy wreszcie będę mogła odwiedzić mamę. Powiedziałam o moim planie Agnes i razem skierowałyśmy się do gabinetu lekarza. Od progu zapytałam:
-Kiedy będę mogła odwiedzić moją mamę?
-Wygląda na to, że jutro. Na dziś zakończył się czas odwiedzin, a pani mama i tak jest jeszcze w stanie, który nie pozwala na odwiedziny. -powiedział
Really!? Muszę działać i zobaczyć moją rodzicielkę. Moja przyjaciółka wiedziała o tym, a z jej oczu wyczytałam, że ma plan. Nachyliła się do doktorka, powiedziała mu coś na ucho i uśmiechnęła się porozumiewawczo w moją stronę. Lekarz podniósł się ze swojego krzesła, wskazał ręką na drzwi i rzekł:
-Więc zapraszam.
Jak Ag to załatwiła? Co mu powiedziała? Przestałam się nad tym zastanawiać, kiedy chwyciłam klamkę od drzwi, a moje serce zabiło szybciej. Wiedziałam, że widok mamy wyciśnie z moich oczu kolejne łzy. Tak dobrze, że nic poważnego się nie stało. Jednak wiedziałam, że moja wizyta musi być bardzo krótka, ponieważ należało coś zrobić z sytuacją na lotnisku. Jak na zawołanie odezwał się mój telefon, jednak postanowiłam go zignorować i wejść do sali. Biel, aż raziła po oczach. A na szpitalnym łóżku leżała moja najukochańsza mamusia. Spojrzałam na jej pogrążoną we śnie twarz i zdałam się na blady uśmiech. Teraz zdałam sobie sprawę, że byłam do niej bardzo podobna. Duże, niebieskie oczy, pełne usta, mały nos i włosy. Obie farbowałyśmy swoje włosy, jednak naturalnie miałyśmy identyczne- jasnobrązowe, kręcone. Delikatnie przytuliłam ją do siebie i wyszeptałam:
-Muszę jechać po Melissę. Dziś już nie będziemy mogły przyjść, ale jutro napewno będziemy. Mocno cię kocham.
Oczy mojej rodzicielki otworzyły się na moment, a potem usta wypowiedziały krótką odpowiedź:
-Ja ciebie też, córciu. Ja ciebie też...
...
Właśnie podjechałam razem z moją najlepszą przyjaciółką pod główne wejście lotniska, gdzie miałyśmy odebrać Mel. Kiedy ją ujrzałam wskazałam gestem, aby wsiadała do auta. Przywitaliśmy się uściskiem i całusem w policzek.
-Miło cię zobaczyć, siostrzyczko
-Was też miło. Pomijając okoliczności i fakt, że czekałam tu prawie godzinę!
-Wysłałyśmy po ciebie kogoś specjalnego, ale nie do końca udało mu się dotrzeć- tym razem powiedziała Ag
-Kogo? Harrego Stylesa?-odrzekła kpiącym tonem moja sis
-Za chwilę się dowiesz.
Teraz musimy podjechać pod jakieś tylne wejście, gdzie ochrona zaprowadziła mojego sąsiada po incydencie z jego fankami. Kiedy okrążyłam budynek, znalazłam drzwi z tabliczką 'nieupoważnionym wstęp wzbroniony'. To musi być tu- pomyslałam. Wykonałam krotki telefon do bruneta, informujący o tym, że już znajdujemy się na miejscu. Drzwi się uchyliły, a z nich wybiegł Harry i odrazu wskoczył na tył samochodu, zaraz obok Mel. Zdjął kaptur i okulary, a z ust mojej siostry wydobyły się słowa zaskoczenia:
-Ja pitolę!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top