Rozdzał 14

Nigdy nie byłam zbyt dobra z matematyki, ale wygląda na to, że sto procent testów posiada dwie kreski. Nie mogę trochę uwierzyć, że będę ciocią. Ale w związku z tą informacją, towarzyszą mi bardzo pozytywne emocje. Kto by się nie cieszył z maluszka w rodzinie? Może Agnes, bo nie lubi dzieci... Ale ona jest dziwna, więc się nie liczy. W ogóle zastanawiam się nad moją przyjaciółką...  Czasem wydaje mi się, że ona mnie demoralizuje. Jej dziwne spojrzenie na świat udziela mi się, co sprawia, że staje się równie nieodpowiedzialna i nierozsądna... Ale wracając do tematu ciąży mojej siostry. Wystarczyło pare słów, które miały ma celu uświadomienie jej, że nigdy nie zostanie sama, by z jej oczu poleciały łzy. Jednak nie były to łzy smutku, tylko szczęścia, którym towarzyszył szeroki uśmiech. Melissa postanowiła powiadomić najbliższych o maleństwie na tym oficjalnym obiedzie. Nie powiem, fajne uczucie, dowiedzieć się o tym jako pierwsza. Szczerze, gdybym była na jej miejscu, nie chciałabym powiadamiać mojego narzeczonego o tak ważnej rzeczy przy wszystkich. Wolałabym się z nim podzielić tą informacją na osobności, w domowym zaciszu, jednak widocznie moja siostra ma odmienne zdanie. To jest jedna z większych różnic miedzy nami: ja wolę robić wszystko po swojemu; gdy mam jakieś zdanie trzymam się go do końca. Mel jest dość uległa i stara się robić wszystko tak by podobało się to innym, stara się po prostu wpasować w gusta każdego.

Dzisiaj jest środa, co oznacza, że mamy dwa dni do tego obiadu. To chyba pora, żeby zorganizować sobie kogoś do towarzystwa. Drugą sprawą jest praca. Nadal zależy mi na znalezieniu czegoś, jednak teraz już wiem, czego unikać. Moja mama natomiast sądzi, że mam sobie odpuścić poszukiwania dopóki nie skończę studiów. Sama teraz nie wiem co robić. Chyba zdaję się za los i jeżeli coś mi wpadnie w ręce, oznaczać to będzie, że czas się usamodzielnić. Melissa twierdzi, że jeszcze się napracuję i teraz powinnam cieszyć się wakacjami.
...
Skończyliśmy obiad, który ugotowała mistrzyni kuchni. Nie, nie jestem nią ja. Mel umie gotować najlepiej na świecie, a ja odziedziczyłam geny po mamusi, która na wigilię kupuje mrożone jedzenie. Przyjechała do nas Agnes, która ma chwilę przerwy, ponieważ jej kreatywne projekty zapewniły jej staż w pewniej, bardzo znanej marce.
-Zaprosiłaś już Harrego?-zapytała moja przyjaciółka
Ocho, pojawia się temat, którego tak chciałam uniknąć.
-Myślałam, że ty to zrobisz, tak jak ostatnio. Fajnie się swata?- odgryzłam się
-Jak ci tak zależy, żebym to ja go zaprosiła w twoim imieniu to to zrobię- powiedziała i wyszła z mieszkania
-Cholera jasna!- krzyknęłam i wybiegłam za nią
Kiedy znalazłam się na korytarzu, okazało się, że winda właśnie odjechała. Schody!- pomyslałam i biegiem, omijając co drugi stopień udałam się w stronę mieszkania bruneta. Po chwili stałam cała zziajana koło Agnes. Otworzyłam buzię, aby ją opieprzyć, ale w tym momencie drzwi się uchyliły, a stał w nich Liam Payne.
-Jasmine?-zapytał zdziwiony
-Jasmine?- zawtórował mu właściciel apartamentu, który stał za jego plecami
-Jasmine?- usłyszałam jeszcze trzy głosy. Kiedy spojrzałam w ich stronę pożałowałam, że to zrobiłam.
Co do jasnej anielki się tu dzieje?
Stoję sobie cała czerwona, nie wiem co powiedzieć. Moja przyjaciółka wybucha śmiechem. Czyżby powtórka z rozrywki? Oczywiście! Jednak tym razem jest jeszcze lepiej, ponieważ właśnie znalazłyśmy się przed całym One Direction+ Zaynem. Wyjaśni to ktoś?

Hehe, bardzo śmieszne. Jeżeli ktoś robi sobie w tej chwili ze mnie żarty, to bardzo proszę niech to się skończy. Mogę się już obudzić, niech ktoś mnie do cholery uszczypnie! Chociaż, może przesadzam? Gdyby się zastanowić, to każda inna dziewczyna na moim miejscu skakałaby z radości i błagałaby każdego z chłopaków o selfie, czy autograf. Ale ja nie! A więc siedzę na kanapie w salonie Stylesa. Po mojej prawej znajduje się Agnes, a po lewej Niall. Moja przyjaciółka rozgadała się w najlepsze, żartując z Horanem, a ja siedzę popijając wodę i obserwuje swoich towarzyszy.
-Jasmine- słysząc swoje imię odwróciłam głowę w stronę Liama, który je wypowiedział- skąd znacie się z Harrym?
Otworzyłam usta, aby udzielić odpowiedzi, ale wyprzedził mnie Harry, mówiąc:
- Jest moją sąsiadką. Lepszym pytaniem byłoby skąd wy się znacie
-Przypadek. Poznaliśmy się wpadając na siebie na ulicy- tym razem dano mi dojść do słowa
-Poczekaj, poczekaj. To ty jesteś tą 'tajemniczą rudą', która umawia się z Hazzą?- odezwał się Niall
-Nie umawiamy się ze sobą!- wykrzyknęłam na raz z brunetem
-Przepraszam cię. On zawsze próbuje mnie zeswatać- zielonooki obrócił się w moją stronę, posyłając mi nieziemski uśmiech
-A więc możemy się dogadać- przerwała chwilową ciszę Agnes zwracając się do Nialla- ta randka to była moja sprawka
-Collins!- moja przyjaciółka oberwała ode mnie poduszką, po czym przybiła sobie piątkę z Horanem
Co za ludzie? Nagle poczułam, że ktoś mi się przygląda. Odwróciłam wzrok i ujrzałam Louisa z zniesmaczoną miną. Mentalnie uderzyłam ręką w czoło. Przecież przeszkodziliśmy im w jakimś spotkaniu. Zayn! On odszedł z 1d! A właśnie siedzi tuż obok uśmiechając się pod nosem. Powinnismy się już zbierać, nie można im przeszkadzać, bo jak widać umówili się na jakieś spotkanie.
Miałam już poinformować blondynkę, że wychodzimy, ale usłyszałam coś, co totalnie zbiło mnie z tropu.
-...i mógłbyś pójść z nami na tę obiad. W ramach towarzysza Jas
-Collins, oberwiesz za chwilę!- wydarłam się
Wszyscy poza Tommilsonem wybuchli śmiechem
-A teraz serio- przerwałam ich wesoły chichot- my będziemy się już zbierać. I w sumie, jeżeli chcesz iść z nami na tą kolacje...- zwróciłam się do Harrego
-Z przyjemnością pójdzie- powiedział Zayn
Pożegnaliśmy się i opuściliśmy apartament. Nie powiem, w głębi duszy byłam szczęśliwa z przebiegu wydarzeń. Ale też mega zawstydziła mnie ta sytuacja. Ten uśmiech Stylesa... Stop! Zwykle zauroczenie, szybko minie. Kiedy weszłyśmy do mojego mieszkania rozemocjonowana Agnes opowiedziała mamie i Mel co się wydarzyło. Kocham ją całym sercem, ale kiedyś nadejdzie dzień, w którym nie wytrzymam i ucieknę do Meksyku od tej popieprzonej rodzinki.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top