|Uzupełnienie| Kanada 💜

Kanada dla Ten_mangozjeb. Mam nadzieję że się spodoba. Wyszło trochę słabo, ale liczę że przypadną ci do gustu


Pierwsze spotkanie

Siedziałaś na ławce przy placu zabaw i patrzyłaś w swój telefon. Co jakiś czas zerkałaś na dwójkę dzieciaków, którymi się dzisiaj zajmowałaś w ramach pomocy dla sąsiadów. Nie chciałaś tego, jednak jakoś musiałaś zdobyć pieniądze a od rodziców nie będziesz znowu żebrać. Chyba by cię udusili, gdybyś powiedziała że znowu je wszystkie wydałaś na gry.
Tak. Byłaś zapaloną maniaczką różnych gier. Zarówno tych na konsole jak i karcianych. Wydawałaś multum pieniędzy na to zamiłowanie i często wchodziłaś w różne zakłady.

– Hej [t/i]! Spójrz co znaleźliśmy! – zawołał Niko, jeden z wychowanków.
Oderwałaś wzrok od telefonu po czym spojrzałaś na małego blondynka. Ze zdziwieniem ujrzałaś, że obok niego stoi biały… miś?

– Skąd to masz? Nie wolno innym dzieciom zabierać zabawek! – powiedziałaś gasząc telefon i chowając go do kieszeni bluzy.
Wstałaś powoli podchodząc do chłopca. Klęknęłaś przed nim po czym spojrzałaś na misia. Ku twojemu dużemu zaskoczeniu, pluszak również podniósł łepek i spojrzał na ciebie czarnymi oczami.

– Ktoś ty? – spytał podnosząc łapkę w twoją stronę.
Z pytającym spojrzeniem spojrzałaś na Niko, który wpatrywał się w ciebie z uśmiechem.

– Ciągle to powtarza! Ciekawe do kogo należy? Spytałem każdą osobę, jednak nikt się do niego nie przyznał! – zawołał chłopczyk żywo gestykulując.
Zmarszczyłaś brwi wstając i rozglądając się. Rzeczywiście żadno dziecko nie zainteresowało się misiem.
Westchnęłaś ciężko znowu patrząc na chłopca.

– Przepraszam panią… – usłyszałaś za sobą cichy, męski głos.
Z niemym krzykiem odwróciłaś się do niewiele wyższego od ciebie chłopaka. Blondyn l niebieskich oczach i jednym odstającym loczku. Przystojny i na swój sposób uroczy.
Zarumieniłaś się zażenowana że nie zauważyłaś jak do ciebie podchodzi. No i że tak się go wystraszyłaś. Przecież nie był duchem by ot tak się obok ciebie znaleźć.

– Przepraszam. Nie zauważyłam pana. – przyznałaś drapiąc się po karku i posyłając mu lekki uśmiech.

– Nic się nie stało. Przyzwyczaiłem się. – wzruszył ramionami. – Jestem Matthew. – przedstawił się niepewnie wyciągnąć w twoją stronę dłoń, którą natychmiast uścisnęłaś. Jego skóra była delikatna i taka… dziewczęca? W sumie nie wiedziałaś jak to nazwać.

– Ja jestem [t/i]. – powiedziałaś z uśmiechem, który blondyn delikatnie odwzajemnił.

– Wybacz że ci przeszkodziło, ale ten misiek. – tu wskazał na białe znalezisko twojego podopiecznego. – Należy do mnie. – skończył rumieniąc się lekko i chowając ręce za plecami.
Zaskoczona spojrzałaś w jego oczy.

– Wybacz. Nie wiedziałam. – przyznałaś. – Niko. Oddaj panu miśka. – tutaj zwróciłaś się do chłopca. Nim ten zdążył choćby zareagować, pluszak sam się ruszył z miejsca i podszedł do blondyna.
Byłaś mocno zaskoczona. Nie dość że gadał to jeszcze chodził.
Patrzyłaś z uśmiechem jak misiek wystawia łapki w stronę Mattheawa, który podniósł go na wysokość swojej twarzy.

– Wracamy do domu Kumajiro. – obwieścił z lekkim uśmiechem patrząc na pluszaka.

– Ktoś ty? – spytał patrząc swoimi czarnymi oczami na blondyna, któremu opadły ramiona w geście załamania.

– Jestem Matthew… – jęknął załamany. – Ma-tthew! – powiedział a ty się zaśmiałaś.
Blondyn spojrzał na ciebie z lekkim uśmiechem.

– Dziękuję. Miło było cię poznać. – powiedział z lekkim rumieńcem.

– Ciebie również! – przyznałaś.
Pożegnałaś się z chłopakiem krótkim "Pa", po czym chłopak ruszył ku wyjścia z placu. Patrzyłaś za nim puki nie zniknął ci z oczu.
Wydawał się ciekawy.

❤️Drugie spotkanie

Wracałaś właśnie z salonu gier w niesamowitym nastroju. Wygrałaś w prawie wszystkich grach, więc czułaś się z siebie dumna. Miałaś w torebce nowe nabytki i nie czułaś się źle myśląc o pieniądzach jakie przerąbałaś.
Słońce chyliło się już ku zachodowi. Lubiłaś spacery nocą. Było w nich coś… niesamowitego. Jednocześnie pięknego jak i przerażającego. Lubiłaś ten dreszczyk emocji.

Skierowałaś kroki w stronę placu zabaw. O tej godzinie powinien być już pusty, więc mogłaś sobie tam posiedzieć, bez strachu że jakaś matka cię z tamtąd wygoni, gdyż "To miejsce przeznaczone dla dzieci"! Jakbyś o tym nie wiedziała.
Usiadłaś na jedną z dwóch huśtawek i zaczęłaś się delikatnie kołysać patrząc w niebo, które powoli zaczynało się robić szare.  Uśmiechnęłaś się lekko widząc pojedyńcze gwiazdki.

– Niebo o tej porze dnia jest śliczne, nieprawdaż? – usłyszałaś obok siebie cichy głos.
Zaskoczona podskoczyłaś patrząc w swoją prawą stronę. Ze strachem stwierdziłaś że huśtawka obok ciebie jest zajmowana przez pewnego blondyna, który na kolanach miał białego misia.
Złapałaś się za serce wystraszona. Kiedy on ty przyszedł? Spytałaś w myślach patrząc na spokojną twarz blondyna. Nawet nie usłyszałaś kiedy podchodził. A co jeśli on cały czas tutaj siedział? Załamana nad swoją ślepotą zarumieniłaś się lekko.

– Wybacz… – wymamrotałaś. – Nie zauważyłam cię. – dodałaś. Czułaś się z tym źle. To dopiero drugie spotkanie z Matthewem a ty już dwa razy go nie zauważyłaś. Normalnie jakby nie istniał. Trochę jak duch.

– Przyzwyczaiłem się. – wzruszył ramionami z lekkim uśmiechem. Usłyszałaś w jego głosie trochę… smutku? Zrobiło ci się naprawdę głupio. Spuściłaś głowę wpatrując się w swoje buty.

– Ty też lubisz tutaj przychodzić? – spytał cicho, jakby wyczuwając niezręczną atmosferę.
Podniosłaś na niego wzrok.

– Tak… to miejsce jest cudowne… – westchnęłaś z lekkim uśmiechem odpychając się lekko od ziemi i wbijając huśtawkę w ruch.

– Zgadza się. – potwierdził chłopak. – Zawsze tu przychodzę. – obwieścił na co ty zmarszczyłaś brwi. Zawsze?

– Naprawdę? Nigdy cię nie zauważyłam… – zastanowiłaś się.

– Przyzwyczaiłem się. – znowu wzruszył ramionami.
Zmarszczyłaś brwi, jednak nic nie powiedziałaś. Zamiast tego ciągle się huśtałaś, patrząc w niebo. Naprawdę robiło się już szaro.

– Powinnam już wracać do domu. – westchnęłaś cicho patrząc na księżyc.

– Odprowadzić cię? – spytał niepewnie chłopak. Uśmiechnęłaś się do niego.

– Nie kłopocz się. Mieszkam niedaleko. – podniosłaś się z huśtawki.

– Niech będzie… – szepnął również wstając.
Uśmiechnęłaś się w jego stronę. Chłopak natychmiast to odwzajemnił.

– Ktoś ty? – cudowną atmosferę zepsuło pytanie Kumajiro. Ty się zaśmiałaś, a Matthew wyglądał jakby miał się rozpłakać.

– Jestem Matthew… – jęknął. Zaraz po tym spojrzał w twoje oczy. – Mam nadzieję że się jeszcze zobaczymy. – dodał uśmiechając się.
Wyciągnęłaś z kieszeni telefon.

– Wpisz mi swój numer. Jak coś to się jeszcze umówimy. – podałaś mu urządzenie.
Chłopak zarumienił się lekko jednak posłusznie wstukał swój numer i oddał ci komórkę. Zauważyłaś że podpisał się "Matthew W."

– Do zobaczenia! – powiedziałaś cicho chowając telefon i odchodząc. Przy wejściu jeszcze raz się odwróciłaś, jednak nigdzie nie zauważyłaś chłopaka. Z lekkim uśmiechem ruszyłaś w stronę swojego mieszkania. Miałaś nadzieję na ponowne spotkanie z Metthewem. Coś czułaś że się polubicie. Wydawał się spoko osobą.

❤️Co o tobie myśli po drugim spotkaniu

"[T/i] wydaje się być naprawdę miłą osobą. Chciałbym się z nią zaprzyjaźnić. Szkoda że ona też mnie nie widzi. A…ale to zawsze się może zmienić! Muszę się tylko do niej jakoś zbliżyć. Może przy następnym spotkaniu ją do siebie zaproszę? To chyba dobry pomysł. A nie… jedna nie. Alfred by mnie potem męczył.
Eh… ale spróbuję się z nią zaprzyjaźnić. Bo ona jest tego warta. Wygląda na inteligentną i spokojną osobą. W dodatku bardzo uprzejmą. Oraz wydaje się że mnie polubiła. Bo ja ją tak… Kumajiro chyba też…"

❤️Rozwój waszej znajomości

Następnego dnia zaczęłaś pisać do Matthewa. Na początku były to lekkie rozmowy typu "Cześć" "Jak się masz" itp. Po kilku tygodniach dopiero postanowiliście się spotkać. Chłopak okazał się bardzo interesującą osobą. Potrafił się naprawdę rozglądać na tematy które go interesowały. Tak więc dowiedziałaś się wielu rzeczy o Kanadzie z której blondyn pochodzi.
Musiałaś przyznać że mimo wszystko słuchanie jego głosu było bardzo przyjemnym zajęciem. Chłopak miał w sobie takie coś, przez co aż chciało się go słuchać. Jego głos był bardzo przyjemny i spokojny, przez co często cię usypiał. Często go za to przepraszałaś. Tak jak za to że niekiedy go nie zauważasz. Chłopak jednak za każdym razem wzrusza ramionami i powtarza "Przyzwyczaiłem się". Nie wiedziałaś o co mu chodzi puki nie spotkałaś kilku jego znajomych. Byłaś zaskoczona tym że można z taką łatwością zapomnieć o czyimś istnieniu mimo że dosłownie pięć minut temu z tą osobą się rozmawiało. Cóż… Gilbert ci pokazał że coś takiego jest całkowicie możliwe.

Matthew również cię polubił. Byłaś dla niego prawdziwą przyjaciółką i naprawdę się cieszył kiedy zapraszałaś go na spacer,czy na lody. Ogólnie bardzo się cieszył kiedy miał okazję na spędzenie z tobą czasu.

Byliście dobrymi przyjaciółmi. Każdy kto was razem widział powie że się uzupełniacie.

❤️Kiedy go karmisz

Westchnęłaś cicho ściągając z patelni ostatnie pacakes, których zapach rozprzestrzeniał się po całym domu. Wyciągnęłaś z lodówki butelkę z bitą śmietaną i polałaś nią śniadanie. Dodatkowo całość przyozdobiłaś kawałkami bananów, truskawek i borówkami. Nie przepadałaś za syropem klonowym, gdyż był dla ciebie za słodki. Nie dodawałaś go więc do tego kanadyjskiego dania, mimo iż wiedziałaś że tak smakują najlepiej.

Złapałaś za talerz z jedzeniem i ruszyłaś do salonu. Tam położyłaś wszystko na stolik i zaczęłaś szukać sobie filmu. Zdecydowałaś się na dokończenie serialu "Dom z Papieru" gdyż wcześniej nie miałaś czasu. Miałaś jeszcze trochę czasu do przyjazdu Matthewa więc czemu miałabyś skorzystać. Puściłaś film i zaczęłaś powoli konsumować swoje śniadanie.
Po dziesięciu minutach oglądania usłyszałaś dzwonek do drzwi. Zaskoczona zatrzymałaś serial i wstałaś. Ciekawa kto to może być ruszyłaś do drzwi.

Kiedy zobaczyłaś osobę przed twoim domem, na twoją twarz wstąpił uśmiech.

– Jesteś wcześniej. – stwierdziłaś wpuszczając Matthewa do środka. Kanadyjczyk z lekkim uśmiechem ściągnął buty i spojrzał w twoje oczy.
Zaskoczona stwierdzilaś że nie ma przy sobie Kumajiro.

– Mam nadzieję że ci nie przeszkadzam. – szepnął nieśmiało.

– Cóż… zasadniczo to nie, właśnie jadłam śniadanie. – wzruszyłaś ramionami ruszając w stronę salonu. Blondyn posłusznie ruszył za tobą. Usiedliście razem na kanapie.

– Nie będzie ci przeszkadzało jeśli zjem? – spytałaś nieśmiało wskazując na talerz z resztą pancakes.

– Oczywiście że nie. – zapewnił chłopak biorąc pilot i patrząc co oglądasz. Zobaczyłaś na jego twarzy lekki uśmiech.
Puściliście serial. Chłopak z ciekawością go oglądał a ty powoli zajadałaś śniadanie. Źle się czułaś z faktem że tylko ty jesz. Twoja polska natura już taka jest i masz wpojone różne zasady do głowy.
Spojrzałaś na kawałek naleśniczka na widelcu.

– Hej Matt? – podniosłaś na niego wzrok. Chłopak również spojrzał na ciebie z lekkim uśmiechem.
Zarumieniłaś się lekko pod wpływem jego spojrzenia.

– Słucham? – szepnął cicho przechylając głowę i patrząc w twoje oczy.
Wystawiłaś w jego stronę widelec.

– Otwórz buzię. – uśmiechnęłaś się lekko widząc jego zdezorientowaną twarz. Nieśmiało spełnił twoją prośbę a ty wsadziłaś mu kawałek placuszka d buzi. Z uwagą obserwowałaś jego reakcję.

– Smaczne. – stwierdził z uśmiechem przełykając kawałek. – Chociaż trochę dziwnie smakują bez syropu klonowego. – dodał cicho sam do siebie. Najwidoczniej nie chciał byś go usłyszała.

– Nie przepadam za nim. Jest dla mnie za słodki. – wyjaśniłaś zjadając kawałek i znów wysunęłaś widelec w stronę chłopaka.

– Szkoda. Takie są najsmaczniejsze. – stwierdził posłusznie otwierając buzie i zjadając kolejny kawałek.
Karmiłaś tak chłopaka przez dłuższy czas. Widocznie posmakowało mu twoje śniadanie gdyż zajadał ze smakiem. Cieszylaś się z faktu że mu smakują.

Odstawilaś pusty talerz do zlewu i odwróciłaś się do blondyna. Nie chciało ci się już wracać do serialu. Zastanowiłaś się co możecie zrobić.

– Zjadłabym coś. Idziemy na lody? – stwierdziłaś rześko. Zaśmialaś się wesoło widząc zdezorientowaną twarz Kanadyjczyka.

– Dopiero co jadłaś. – zaskoczony wskazał na zlew a ty wzruszyłaś ramionami.

– Zawsze jest dobry moment żeby coś przekąsić! – zawołałaś z szerokim uśmiechem.
Ruszyłaś w stronę drzwi. Słyszałaś jak chłopak wzdycha, jednak posłusznie ruszył za tobą. Ubraliście buty i ruszyliście w stronę parku, gdzie znajdowała się twoja ulubiona lodziarnia.
Ten dzień można zaliczyć do udanych.

❤️Nieudana próba wyznania miłości

Obudził cię dźwięk telefonu. Uporczywa melodyjka zakłócała idealną ciszę jaka o tej godzinie panowała w twoim domu. Zirytowana że ktoś cię obudził wyswobodziłaś się z objęć kołdry i wstałaś. Twoje bose stopy bezdźwięcznie odbijały się od ciepłego dywanu kiedy szukałaś komórki. Kiedy w końcu dorwałaś w swoje łapska to cholerne urządzenie z zaskoczeniem spojrzałaś na wyświetlacz. Niepewna o co może chodzić odebrałaś.

– Cześć Matthew. O co chodzi? – spytałaś cicho wracając do łóżka i siadając na nie. Skrzywilaś się nieznacznie kiedy mebel zaskrzypiał pod twoim ciężarem.

– Witaj [t/i]... Obudziłem cię? – usłyszałaś jego cichy, roztrzęsiony głos.

– Głupie pytanie. Gadaj po co dzwonisz do mnie w środku nocy? – westchnęłaś ciężko przecierając [kolor] oczy i zerkając na zegarek leżący na nocnej szafce. Wskazywał pierwszą w nocy.

– Możemy się spotkać? – spytał a ty zmarszczyłaś brwi.

– Ale że teraz? – zaskoczona prawie krzyknęłaś w śłuchawkę. Po co blondyn miałby się z tobą spotykać o tej godzinie?

– Owszem teraz. Chciałbym ci coś pokazać. – po tonie jego głosu wyczułaś że się uśmiecha. Westchnęłaś cicho.

– No dobrze. I tak bym już nie zasnęła. Daj mi piętnaście minut. Gdzie się spotkamy? – spytałaś wstając i podchodząc do szafy. Zapaliłaś niewielką lampkę nocną i zaczęłaś szukać ciepłych ciuchów.

– Okey. Będę czekał na placu zabaw. – szepnął i się rozłączył.
Westchnęłaś ciężko. Co ty z nim masz?
Ubrałaś się dosyć ciepło i ruszyłaś na spotkanie z twoim przyjacielem. Po kilku minutach byłaś już na miejscu.
Matthew siedział na jednej z huśtawek i w zamyśleniu wpatrywał się w niebo. Usiadłaś obok niego.

– Więc…? – również spojrzałaś w niebo.
Blondyn podskoczył zaskoczony. Widocznie nie zauważył kiedy przyszłaś.

– Hej [t/i]… – szepnął cicho z lekkim uśmiechem.

– Mogę wiedzieć czemu wyciągasz mnie z łóżka o tej godzinie? – zapytałaś wpatrując się w gwiazdy.

– W zasadzie to chciałem… – zaczął, jednak niedane było mu skończyć.

– Spadająca gwiazda! – zawołałaś niczym dziecko. Chwilę potem niebo przecięły setki świecących punkcików. Zachwycona wpatrywałaś się w to niezwykłe zjawisko.

– Dzięki że mnie tu sciągnąłeś. To wygląda naprawdę pięknie. Cieszę się że mam takiego przyjaciela jak ty. – mruknęłaś cicho uśmiechając się do Matthewa i przy okazji łamiąc mu serce. Nie wiedziałaś bowiem, że chłopak sprowadził cię tu głównie po to by wyznać ci miłość w jakiś romantyczny sposób. Deszcz spadających gwiazd wydawał mu się odpowiedni. Szkoda że ty tego nie wiedziałaś.
Resztę nocy spędziliście obserwując niebo. Chłopak już się nie odzywał. Zupełnie jakby go nie było.

❤️Wyznanie miłości ❤️

Czekałaś na Matthewa przed lodowiskiem. Byliście umówieni na wspólną jazdę jednak chłopak się spóźniał. W dodatku nie odbierał od ciebie telefonu co dosyć cię zmartwiło. Chłopak nigdy cię nie ignorował a na spotkania przychodził zwykle przed czasem. A teraz? Już od godziny na niego czekałaś.
Wyciagnęłaś telefon i powtórnie do niego zadzwoniłaś. Jak poprzednio odezwała się poczta głosowa informująca, że twój przyjaciel jest zajęty.
Z westchnęciem schowałaś telefon. Nie możesz czekać bez końca. Podniosłaś z ziemii swoją torebkę i sprawdziłaś czy wszystko masz. Już miałaś ruszać w stronę domu kiedy nagle poczułaś, że ktoś ciągnie cię za skrawek bluzki.
Zaskoczona spojrzałaś pod nogi. Uniosłaś brwi widząc białego misia swojego przyjaciela. Kumajiro wpatrywał się w ciebie swoimi czarnymi oczkami. Podniosłaś go na ręce.

– Hej mały. Gdzie zgubiłeś Matthewa? – spytałaś rozglądając się za swoim przyjacielem. Nigdzie jednak nie zauważyłaś znajomej blond czupryny.

– Kogo? – misiek przechylił lekko głowę a ty westchnęłaś.
Odstawiłaś go na ziemię a pluszak wyciągnął w twoją stronę łapkę. Teraz dopiero zwróciłaś uwagę że trzyma kawałek papieru.

– Dla ciebie. – powiedział kiedy odbierałaś od niego kartkę. Następnie zniknął ci z oczu za rogiem. Zaskoczona spojrzałaś na liścik. Rzeczywiście był zaadresowany do ciebie.
Usiadłaś na ławcę i zaczęłaś czytać ślicznie napisane literki.

"Hej [t/i]. To ja, Matthew. Przepraszam że nie zjawiłem się na spotkaniu, ale nie potrafię przyjść i spojrzeć ci w oczy. Nie czuję się dobrze w twoim towarzystwie.
Wybacz że przekazuje ci to poprzez liścik, ale ostatnim razem kiedy chciałem ci to powiedzieć nie wyszło mi. Jestem zwykłym tchórzem i zwyczajnie nie potrafię ci wyznać że… cię kocham.
Bardzo mi na tobie zależy i chciałbym być dla ciebie kimś więcej niż przyjacielem. Wiem że nie odwzajemniasz moich uczuć i przepraszam, że się w tobie zakochałem.

~Matthew "   


  Zaskoczona patrzyłaś na liścik nie mogąc zrozumieć co się właśnie wydarzyło. Twój najlepszy przyjaciel się w tobie zakochał?
Uśmiechnęłaś się lekko. Schowałaś kartkę do torby i skierowałaś się w stronę domu Matthewa. Byłaś tam już po dziesięciu minutach. Zaczęłaś energicznie pukać do drzwi. Po chwili uałyszałaś ciche kroki. Chłopak otworzył drzwi. Widocznie zaskoczył go twój widok, gdyż wyprostował się i zamrugał kilka razy.

– [t/i]? – przechylił lekko głowę nie wiedząc jak ma zareagować.

– Matthew! Ty idioto! – dźgnęłaś go palcem w pierś. – Jesteś serio głupi wyznając mi miłość za pomocą kartki i Kumajiro! Skąd ci w ogóle przyszło do głowy, że mogę nie odwzajemniać twoich uczuć?! Przecież gdybyś mi to powiedział normalnie to byłoby lepiej! – sama nie wiedziałaś czemu tak na niego naskoczyłaś. Chłopak wpatrywał się w ciebie w dużym szoku.
Odetchnęłaś głęboko i spojrzałaś na jego zdezorientowaną twarz. Wyciągnęłaś jedną rękę i położyłaś ją na jego policzku, które stały się mocno czerwone.

– Widzisz Matt… ja również cię kocham… i mi na tobie zależy… – uśmiechnęłaś się lekko patrząc w jego oczy.
Blondyn zarumienił się mocno i odwrócił wzrok. Odsunął się lekko przepuszczając cię w drzwiach.

– We… wejdź… – szepnął a ty posłusznie wykonałaś jego prośbę.
Rozglądnęłaś się z zaciekawieniem. Pierwszy raz byłaś u niego w domu. Jak dotąd nie widzieliście potrzeby byś do niego wchodziła.
Twój wzrok przyciągnął dosyć duży obraz. Przedstawiał młodego Matthewa w towarzystwie podobnego do niego chłopca. Oboje się miło uśmiechali.

– [t/i]… ty… naprawdę… – chłopak nie miał pojęcia jak zacząć. Oderwałaś wzrok od obrazu i odwróciłaś się do niego.

– Możemy zostać parą? – spytałaś prosto z mostu przechylając lekko głowę. Widziałaś na jego policzkach coraz to większe rumieńce.
Czekałaś cierpliwie na jego reakcje. Musiała minąć dłuższa chwila zanim blondyn wydusił z siebie odpowiedź.

– My… myślę że tak… – wydawał się strasznie zestresowany.
Z lekkim uśmiechem podeszłaś do niego i objęłaś jego sylwetkę. Na początku strasznie się spiął, jednak po chwili rozluźnił się i delikatnie oddał uścisk.

– I love you [t/i]… – szepnął cicho, chowając twarz w twoich [kolor] włosach. Zaśmiałaś się cicho.

– Ja ciebie również, Matt… – odsunęłaś się od niego i poslałaś mu szeroki uśmiech. Odwzajemnił go delikatnie i złapał cię za rękę. Zaczął cię ciągnąć w głąb domu.

– Jesteś może głodna? – spytał zatrzymując się w salonie.
Pokręciłaś lekko głową siadając na kanapie. Chłopak zrobił to samo.
Puściliście jakiś film i zaczęliście oglądać. Blondyn cały czas nieśmiało cię obejmował.
Musisz przyznać że to był jeden z najprzyjemniejszych dni w twoim życiu. W końcu miłość twojego życia odwzajemniła twoje uczucia.

❤️Kiedy razem śpicie❤️

Siedziałaś obok Matthewa na kanapie i wpatrywałaś się w telewizor. Obraz niewyraźnie zlewał ci się z dźwiękiem a ty nie potrafiłaś połączyć wątków. Byłaś cholernie śpiąca, jednak nie chciałaś się do tego przyznać, gdyż wtedy chłopak by cię odprowadziło domu. A jak na razie chciałaś zostać z nim.
Było już późno, jedynym światłem jakie na was padało było to od telewizora i lekkie promienie księżyca wpadające przez okno. Znajdowaliście się w domu twojego chłopaka. Takie spędzanie czasu stało się dla was małą tradycją. Co tydzień w piątek przychodziłaś do niego i razem oglądaliście film, zajadając różne słodkości. Dzisiaj akurat trochę się zasiedzieliście. Trochę bardzo. Już dawno powinnaś być u siebie i spać. Na całe szczęście nie musisz jutro wstawać do pracy.

Oparłaś głowę o ramię blondyna i ziewnęłaś krótko. Ten jedynie spojrzał na ciebie z lekkim uśmiechem. Zaczął cię delikatnie głaskać po ramieniu. Na twojej twarzy mimowolnie pojawił się lekki uśmiech. Spodobał ci się ten miły gest.

– Jesteś śpiąca? – spytał, a ty pokręciłaś przecząco głową. Usłyszałaś ciche westchnięcie jednak nic więcej.
Wróciłaś do oglądania filmu. Oczy jednak strasznie ci się kleiły i ty sama powoli odlatywałaś do krainy sennych marzeń. Już po kilku minutach spałaś oparta o swojego chłopaka. Ten oczywiście szybko zorientował się że zasnęłaś. Na całe szczęście pod ręką miał puchaty kocyk. Ułożył cię wygodnie na kanapie, tak by twoja głowa leżała na jego kolanach, po czym cię przykrył. Zaczął głaskać cię po głowie sam oglądając do końca ruchome obrazki w TV. Niestety on też długo nie wytrzymał i sam zasnął w niezbyt wygodnej dla siebie pozycji. Zapewne rano obudzi się z potwornym bólem pleców, no ale cóż. Przynajmniej ty się wyspałaś. Musisz przyznać, że jego kolana są wyjątkowo wygodne.

ෆ╹ .̮ ╹ෆෆ╹ .̮ ╹ෆෆ╹ .̮ ╹ෆ

3200

Dzięki, że doczytałeś do końca. Osobiście uważam, że postać Kanady nijak mi wyszła i nie ukazałam tutaj jego prawdziwego charakteru. Mam jednak nikłą nadzieję, że się podobało.

Rozdział miał być wczoraj. Dlaczego więc jest dzisiaj? Przyznam się że te scenariusze pisałam ponad dwa tygodnie. Ciągle coś usuwałam, poprawiałam, zmieniałam. W taki też sposób powstało to coś. Mam nadzieję że się nie zawiedliście. Bardzo lubię Kanadę, jednak ciężko mi było oddać to jaki jest naprawdę.

Okey… moje tłumaczenia robią się nudne!
Co tam u was? Jak minęła Wielkanoc? Oblał was ktoś dzisiaj wodą? Bo mnie tak. I nie jestem z tego powodu zadowolona, bo akurat wtedy jadłam bardzo dobre ciasto i ono całkowicie namokło. A mokre ciasto to niedobre ciasto!

Lubicie ciasta? Ja najbardziej lubię piec. Nie mam do tego talentu, jednak jakoś tak bywa. Rocznie smakuje…

Ogólnie to nie nudzą was takie moje notatki? Wydaje mi się niekiedy że są zbędne. Chociaż to nie moja wina, że lubię pisać takie rzeczy. Uwielbiam informować was, czytelników, o tym co u mnie, choć was to pewnie nie obchodzi.
Lubię też wiedzieć co u was. Jestem dosyć ciekawską osobą a wasze komentarze są cudowne. Cieszę się, że zaczęłam pisać te scenariusze, choć na początku miałam wątpliwości czy się przyjmą.

No to ten…

Bawcie się dobrze. Bądźcie zdrowi i szczęśliwi.
Do następnego.

Bye~

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top