Jego zazdrość 2/2

/Jakieś pomysły na następne rozdziały?/

❤️~Litwa~

Westchnęłaś cicho patrząc z obawa na lód. Pierwszy raz od trzech lat miałaś na sobie łyżwy. Obawiałaś się że zapomniałaś jak się jeździ i przez to skończysz poobijana.

- Na pewno nie chcesz wejść razem ze mną? - poraz kolejny spojrzałaś na Tolysa. Chłopak uśmiechnął się do ciebie w pocieszającym geście i pokręcił przeciwnie głową.

- Uwierz mi. Nie chcę skończyć ze złamaną kością. A biorąc pod uwagę moje szczęście to tak się skończy. - podrapał się nerwowo po karku i przymknął oczy.
Westchnęłaś cicho i podtrzymując się barierki weszłaś na lodowisko. Powtórnie odetchnęłaś i powoli odepchnęłaś się metr od brzegu. Zaczęłaś powoli poruszać się do przodu ostrożnie patrząc pod nogi. Uśmiechnęłaś się stwierdzając, że nie jest wcale tak źle i w miarę dobrze ci idzie.
Starałaś się w miarę możliwości przyśpieszać. Po kilku minutach jeździłaś już bez żadnych problemów. Cały czas czułaś na sobie wzrok Tolysa. Odwróciłaś się w jego stronę a twój uśmiech się poszerzył. Wyszczerzyłaś zęby w zadowoleniu a chłopak pokazać ci kciuk w górę.
Pisnęłaś cicho kiedy jakiś ciężar zwalił ci się na plecy. Na szczęście zamortyzowałaś upadek dłońmi i obyło się bez wybitych zębów. Szkoda tylko, że ręce cię cholernie bolały.

- Jejku przepraszam cię!! - usłyszałaś nad sobą przestraszony głos. Podniosłaś zaskoczony wzrok na jakiegoś chłopaka. Patrzył on na ciebie wystraszonym wzrokiem i wyciągał dłoń. Z chęcią przyjęłaś jego pomoc i stanęłaś na proste nogi.

- Nic się nie stało. - zapewniłaś pewnie, patrząc w jego niebieskie oczy. Chłopak odetchnął z ulgą odsuwając się od ciebie lekko.

- Jeszcze raz przepraszam. - podrapał się nerwowo po karku. Wzruszyłaś ramionami na znak, że nic ci nie jest. - Może w ramach przeprosin mógłbym cię zaprosić na kawę? - zaproponował.
Zmarszczyłaś niepewnie brwi, dalej lekko się uśmiechając. Przypomniało ci się twoje pierwsze spotkanie z Tolysem, kiedy to sama zaproponowałaś mu kawę za to że po prostu obok ciebie siedział. Śmieszne.

- Nie jestem pewna czy mój chłopak nie miałby z tym problemu. - niepewnie spojrzałaś w stronę szatyna. Rzeczywiście nie wydawał się zadowolony z faktu że rozmawiasz z nieznajomym. Ściskał nerwowo dłonie patrząc z zadrością na chłopaka.

- No cóż. W takim razie do zobaczenia. - znowu się do ciebie uśmiechnął po czym odjechał.
Wróciłaś do litwina, który rzucił ci niezadowolone spojrzenie. Zaśmiałaś się wesoło.

- Zazdrośnik! - spojrzałaś na jego zarumienione policzki. Kto by pomyślał, że będzie o ciebie kiedykolwiek zazdrosny.

- Wcale nie jestem zazdrosny! - zaprotestował odwracając zarumieniony wzrok a ty znowu się zaśmiałaś. I tak swoje wiedziałaś.

❤️~Polska~

Siedziałaś na kanapie obok Feliksa i pisałaś z znajomymi. Cały czas byłaś wpatrzona w telefon ignorując znudzonego blondyna, który leżał obok ciebie w dziwnej pozycji do góry nogami.

- Co robisz~~? - spytał leniwie ciągnąc twój rękaw od bluzki.

- Pisze. - mruknęłaś nawet na niego nie patrząc. Blondyn fuknął niezadowolony. Spojrzał na ciebie wzrokiem zbitego szczeniaka i znowu pociągnął cię za obranie.

- [t/i]... nudzi mi się. - lamentował chcąc zwrócić na siebie twoją uwagę. Jak widać bez skutecznie, gdyż dalej byłaś zapatrzona w swój telefon i szybko klikałaś w miniaturowa klawiaturkę.
Polak westchnął głośno a jego ręce opadły na łóżko bez życia. Spojrzał on na twój telefon z zazdrością. Nie mógł uwierzyć, że takie cudaczne urządzenie jak to odebrało mu twoją uwagę, której tak straszliwie potrzebował.

- Tęsknię za siedemnastym wiekiem. - szepnął do siebie ledwie słyszalnie nadymając policzki.

- Hm? - przechyliłaś lekko głowę rzucając mu krótkie spojrzenie.

- Nudzi mi się. - jęknął powtórnie. Przewróciłaś oczami wracając do pisania co strasznie zdenerwowało chłopaka. Założył ręce na piersi w geście focha i odwrócił głowę.
Spojrzał on w ścianę zastanawiając się jak może zdobyć twoją atencję. Nie lubił być ignorowany i czuł się zazdrosny o telefon, który pochłaniał obecnie całą twoją uwagę. Strasznie go to denerwowało.

- Obraziłeś się na mnie? - zaskoczona oderwałaś wzrok od urządzenia i spojrzałaś na złego blondyna. Ten jedynie w odpowiedzi fuknął niezadowolony i odwrócił bardziej głowę.

- Nie jestem. - zaprzeczył jeszcze, co oczywiście było kłamstwem. - Wracaj sobie do pisania, skoro wolisz to ode mnie. - dodał jeszcze.
Zamrugałaś kilka razy patrząc to na swoją komórkę to na Feliksa. Nie mogłaś uwierzyć w to co przed chwilą usłyszałaś. Twój chłopak jest zazdrosny. W dodatku o Twój telefon.

- Spodziewałam się po tobie wszystkiego, tylko nie zazdrości. - przyznałaś szczerze kręcąc lekko głową i odkładając telefon na stolik.

- Nie jestem zazdrosny! Niby o co miałbym być? - zaprotestował chłopak.
Przeskoczyłaś nad nim i położyłaś się na kanapie w takiej pozycji by twoja twarz była naprzeciwko tej Feliksa. Uśmiechnęłaś się do niego szeroko odsłaniając swoje zęby.

- Felek no... nie bądź zły, że nie zwracałam na ciebie uwagę. - poprosiłaś z uśmiechem. Blondyn rzucił ci obrażone spojrzenie, jednak widocznie zmiękł widząc Twój uśmiech.

- Nie ignoruj mnie więcej. - wyprostował ręce w zapraszającym do przytulają geście. Z chęcią skorzystałaś z tego i wtuliłaś się jego pierś.

- O ile ty nie będziesz zazdrosny o przedmioty. - zaśmiał się. Na policzkach chłopaka pojawiły się lekkie rumieńce a kąciki jego ust powędrowały do góry.

-Spróbuje... - zapewnił a ty znowu się zaśmiałaś.

❤️~Luksemburg~

Siedziałaś w ogrodzie razem z Pelutze i czekałaś aż Louis przyniesie wam coś do jedzenia. W międzyczasie głaskałaś psa. Jeździłaś ręką po jej puchatym futrze i zastanawiałaś się czy sama nie powinnaś sprawić sobie zwierzaka. Może nie od razu dużego psa, może coś małego? Świnka morska brzmi spoko.

- Wróciłem. - podniosłaś wzrok na swojego chłopaka i usmiechnęłaś się lekko.

- Super. Zgłodniałam! - przyznałaś szczerze.
Blondyn uśmiechnął się lekko i podał ci talerz z jakimś daniem, którego nazwy nie znałaś. Było tam bardzo dużo mięsa co nawet ci pasowało.
Zaczęliście w spokoju jeść, siedząc obok siebie. Co jakiś czasdawał kawałek mięsa psu, co chyba wyjątkowo jej się spodobało bo co jakiś czas trącała cię łapą upominając się o kawałek przysmaku. Byłaś tak zajęta głaskaniem i karmieniem psa, że nie zauważyłaś, że Louis coś do ciebie mówił. Można powiedzieć, że wręcz zapomniałaś o jego istnieniu.

- Zdrajczyni. - mruknął cicho. Dopiero wtedy zwróciłaś na niego uwagę. Rozbawiona spojrzałaś w jego oczy.

- Ja czy ona? - spytałam wskazując na futrzastą przylepę.
Chłopak przewrócił oczami i prychnął

- Obie. - mruknął jedynie, co spotkało się z twoim śmiechem.

- Zazdrosny? - spytałaś rozbawiona dając psu kolejny kawałek mięsa, na co ta zareagowała machaniem ogona.
Louis mruknął coś pod nosem, zapewne w języku niemieckim, gdyż nie zrozumiałaś ani słowa. Za to akcent wydawał ci sié znajomy.

- Serio? Jesteś zazdrosny? - zaśmialaś się. - O mnie czy o psa? - spytałaś. Blondyn jedynie przewrócił oczami i odwrócił głowę zakładając ręce na piersi. Rozbawiło cię. Nigdy jeszcze nie widziałaś by chłopak był zazdrosny o cokolwiek. W sumie to nigdy byś się tego po nim nie spodziewała. Nie był on w końcu typem osoby, która denerwuje się z byle powodu.
Przewróciłaś oczami odkładając talerz na trawę obok siebie. Zignorowałaś fakt, że Pelutze zaczęła ci wyjadać z niego obiad. Przysunęłaś się do obrażonego blondyna i objęłaś go delikatnie.

- Oj Louis... nie obrażaj się. Przecież nie musisz być zazdrosny o psa. Nie kocham jej bardziej od ciebie. - zaśmiałaś się cicho.
Chłopak zerknął na ciebie kątem oka. Zarumienił się lekko, jednak na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech.

- Jesteś tego pewna? - spytał odwracając się do ciebie. Zaśmiałaś się cicho.

- No cóż. Tak myślę. - mruknęłaś i pocałowałaś go delikatnie w policzek.

- Pelutze właśnie zjadła twój obiad. - zaśmiał się chłopak na co westchnęłaś ciężko.

- Bywa i tak. - wzruszyłaś ramionami przybierając minę zbolałego życiem, na co chłopak znowu się zaśmiał.
Dzień skończył się tym, że nie miałaś obiadu. A Louis wrednie nie chciał się z tobą podzielić, mówiąc że sama jesteś winna straty swojego.

❤️~Kanada~

Siedziałaś na łóżku patrząc w oczka Kumajiro, który zajmował miejsce na twoich kolanach i wpatrywał się w ciebie. Dalej byłaś ciekawa jakim cudem ten pluszak mówi, jednak przestałaś tak tego dociekać, kiedy Matthew stwierdził, że on sam nie jest tego pewien. Powiedział ci, że kiedy poznał niedźwiadka ten już taki był. Co do samego Kanadyjczyka. Siedział on na łóżku obok ciebie i nieudolnie starał się zwrócić na siebie twoją uwagę. Niewiadomo czemu jednak postanowiłaś dzisiaj go ignorować co wyjątkowo mu się nie spodobało. Byłaś ciekawa jak daleko pociągnie jego cierpliwość i czy się wkurzy. Nie wierzylaś, że ten chłopak jest ciągle miły i uroczy. Przecież każdy ma jakieś granice!

- [t/i]! Nie ignoruj mnie! - powiedział błagalnie ciągnąć cię za rękaw fioletowej bluzy. Mimo tego, że bardzo chciałaś spojrzeć na chłopaka to dalej tkwiłaś w swoim zajęciu, które polegało na wpatrywaniu się w miśka. Wyglądało to tak jakbyś grała z nim w kto pierwszy spuści wzrok. Jak na razie obydwoje szliście łeb w łeb. Kumajiro chyba podłapał Twój plan na ignorowanie Kanadyjczyka, gdyż sam nie wykazywał nim żadnej uwagi.

- [t/i]... - jęknął wymachując nerwowo rękami, co trochę cię rozbawiło. Nie dałaś jednak tego po sobie poznać.
Chłopak ucichł i zaczął się wpatrywać w ciebie że smutkiem. Kiedy nawet to nie pomogło przeniósł wzrok na Kumajiro, tym razem jednak wyraz jego twarzy wyrażał złość i zazdrość.
Chłopak szepnął pod nosem kilka słów w kompletnie obcym dla ciebie języku, po to by następnie zapchnąć miska z twoich kolan. Byłaś tym czynem tak zaskoczona, że nie zarejestrowałaś przez chwilę, że owy blondyn się do ciebie przytulił. Już nie wspomnę o Kumajiro, który dosłownie nie wiedział co się stało.
Rozbawiona przeniosłaś wzrok na Matthewa.

- Nie. Ignoruj. Mnie. - powiedział ze złością. Uniosłaś zaskoczona brwi nie spodziewając się, że ignorancja może wywołać u niego takie uczucie, jak zazdrość.
Zaśmiałaś się cicho patrząc w jego oczy

- Wybacz. - pocałowałaś go krótko w usta na co on się uśmiechnął.

- Ktoś ty? - śliczną chwilę zepsuło pytanie Kumajiro. Twój chłopak jedynie westchnął i położył głowę na twoim ramieniu w geście rezygnacji. Twoją jedyną reakcją był cichy śmiech.

¯\_༼ •́ ͜ʖ •̀ ༽_/¯¯\_༼ •́ ͜ʖ •̀ ༽_/¯

400 na osobę
1600 w sumie

Łooo... dwa tygodnie... tyle mi zajęło pisanie tego... rozdziału. Strasznie się z nim męczyłam, więc mam nadzieję że przyjemnie się go czyta.

Następny postaram się wrzucić na czas, jednak nic nie obiecuję.

Trzymajcie się i do zobaczenia niedługo!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top