Rosja x reader
[IP] - imię przyjaciółki
[TI] - twoje imię
Szłaś niepewnym krokiem do szkoły tuż obok swojej najlepszej przyjaciółki. Wiedziałaś, że zaraz się zacznie. Jak zwykle. Punktualnie o 7:55, kiedy to przychodziłaś pod bramę szkoły, a skończy się o 14:30, kiedy kończysz lekcje.
- [IP], widzę go! - spojrzałaś na nią lekko przestraszona. To zachowanie nie jest normalne.
- Może po prostu spytaj się go, co ma za problem? - zaproponowała.
- Boję się go. Kto normalny nawet w upał chodzi w ciasno owinięty szalem?
- Może ma jakieś problemy ze skórą, czy coś? Ja tam nie wiem. Próbuję to jakoś logicznie wyjaśnić. - wzruszyła ramionami.
- Tego nie da się logicznie wyjaśnić! On po prostu czeka tu na mnie. Stoi tu 2 minuty czy 2 godziny? Nikt nie wie. Za to każdy doskonale wie, że on ma jakąś obsesję! - zaczęłaś się denerwować.
- Wiem, wiem, [TI], ale może po prostu mu się sposobałaś? - zasugerowała.
Przemilczałaś to i przeszłaś obok wysokiego chłopaka o jasnych włosach. Po chwili obróciłaś się tylko po to, żeby odkryć, że znowu za tobą idzie. Spuściłaś głowę ze zrezygnowaniem. Oby tylko przetrwać kolejny dzień w szkole. Z tym dziwnym stalkerem na ogonie.
~po skończeniu lekcji~
Szłaś powoli, bez żadnego strachu do domu. Słuchałaś swojej ulubionej piosenki i kompletnie się wyłączyłaś. Ciepłe promienie słoneczne padały na twoją twarz. Zamknęłaś oczy ciesząc się tą chwilą, gdy nagle poczułaś mocne szarpnięcie. Odwróciłaś się i zauważyłaś dwóch wysokich, umięśnionychw typów. Wyjęłaś słuchawkę z ucha.
- Czy coś się stało? - przełknęłaś głośno ślinę - Proszę mnie puścić.
- Oddawaj telefon i portfel - oznajmił zacieśniając uchwyt na twoim przedramieniu.
- Co? Ja... Nie. Proszę mnie zostawić! - zaczęłaś się szarpać z przerażeniem, gdy drugi mężczyzna chwycił cię za nadgarstek i pociągnął w stronę ślepego zaułka.
- Nie chciałaś po dobroci to...
- Ratunku! - krzyknęłaś przerywając mu, ale nikogo nie było na ulicy. Miałaś nadzieję, że może ktoś z mieszkań akurat będzie miał otwarte okno.
- Zamknij mordę! - krzyknął kopiąc cię mocno w kostkę, a potem zakrywając ci buzię ręką.
- Może zabawimy się trochę z tą suką? - drugi mężczyzna zaproponował.
Zaczęłaś błagać, aby tego nie robili, ale bandyta dalej trzymał ci rękę na ustach. Obaj obrzydliwie zarechotali.
- Jedno słowo, a nie wyjdziesz z tej uliczki żywa - zagroził, a potem popchnął cię na ścianę i zabrał ci plecak. Rzucił go swojemu koledze, a potem podszedł do ciebie i zaczął cię dotykać w poszukiwaniu wartościowych przedmiotów.
- Dziesięć złotych... Stary, ta suka nic przy sobie nie ma. - pokręcił głową.
- Telefon. - pomachał mu przed twarzą.
- To ma nam wystarczyć? Może sobie to wynagrodzimy jakoś? - obaj podeszli do ciebie.
Próbowałaś przepchnąć się między nimi, ale uniemożliwiali ci to. Jeden z nich popchnął cię na ścianę. Łzy zaczęły spływać po twoich oczach. Skuliłaś się. Wydawało ci się, że ten los jest już nieunikniony.
- Zostawcie ją. - usłyszałaś stanowczy głos, a potem szuranie czegoś metalowego o podłoże.
Spojrzałaś w kierunku, z którego dochodził głos i zamarłaś. Co do cholery jasnej on tu robił?! Po paru sekundach ogarnęłaś się, że on jest twoją jedyną szansą na wyjście z tej okropnej sytuacji. Widząc, że bandyci dalej są w szoku, popchnęłaś jednego z nich prosto na chłopaka, który z całej siły uderzył go... kranem. Drugi mężczyzna nieco spanikował widząc kolegę osuwającego się na podłogę. Po chwili próbował chwycić cię za kurtkę, ale wyrwałaś się w momencie, gdy twój wybawca również jego posłał na podłogę.
Stałaś przerażona przy ścianie patrząc na to całe pobojowisko. Oddychałaś ciężko. Potrzebowałaś paru chwil, żeby dojść do siebie.
- Dziękuję - powiedziałaś cicho w jego stronę.
- Nie masz za co.
- To ty... za mną chodzisz, prawda? - spytałaś nieśmiało.
- Tak. Zauważyłaś. - zrobił krok bliżej ciebie.
- Nie było trudno. Skąd wiedziałeś, że tu będę?
- Emm... No więc... - jąkał się.
- Czy ty mnie śledziłeś? - spytałaś zdenerwowana sprawdzając puls leżących na ziemi mężczyzn.
Przecież nie chciałaś, żeby ludzie zginęli w twojej obecności, nawet jeśli na to zasługiwali.
- Cóż, tak.
- Słucham? - zastygłaś z ręką na nadgarstku leżącego.
Spodziewałaś się jakiegoś zaprzeczenia, czy czegoś w tym stylu, ale nie przyznania się do winy prosto z mostu.
- Po prostu nie mogę przestać o tobie myśleć, rozumiesz? - zbliżył się do ciebie jeszcze bliżej.
Nic nie odpowiedziałaś.
- Jesteś strasznie słodka - teraz dzieliły już was tylko dwa kroki.
- Posłuchaj... Ja... To bardzo miłe, że tak o mnie myślisz. Tylko to całe śledzenie mnie jest naprawdę przerażające. - wstałaś i spojrzałaś na niego.
Nawet nie zdążyłaś zareagować, gdy on przybił cię do ściany. Trzymał swoje ręce po obu stronach twojej głowy.
- Co ty robisz? - powiedziałaś ze zdziwieniem.
- Już nie mogę się powstrzymać. - próbował przysunąć swoje usta do twoich.
- Stój! Przecież ja nawet nie wiem, jak masz na imię! - odwróciłaś głowę na bok.
- Ivan - powiedział cicho zbliżając swoje usta do twojej szyi.
A ty po prostu nie mogłaś uwierzyć w to, co się dzieje. Twój stalker właśnie próbuje cię pocałować na końcu brudnej uliczki, a obok was leży dwóch bandziorów.
- Ja jestem [TI]. - dalej próbowałaś jak najbardziej oddalić swoją twarz od niego.
Trudno się dziwić, była to dla ciebie bardzo niekomfortowa sytuacja.
Jęknęłaś cicho, gdy jego wargi dotykały twojej szyi.
- Ivan, proszę. Przecież my w ogóle się nie znamy.
- To nie ma znaczenia - wydyszał i polizał twoją szyję.
Jęknęłaś cicho i położyłaś ręce na jego klatce piersiowej próbując go odepchnąć. Jednak on chwycił cię za nadgarstki i umieścił je ponad twoją głową. Po chwili unikania jego ust, on w końcu przycisnął mocno swoje wargi do twoich.
Otworzyłaś usta, aby go zbesztać za to, co robi, jednak osiągnęło to efekt odwrotny od zamierzonego. Korzystając z faktu, że rozchyliłaś wargi, język chłopaka wślizgnął się i dotknął twojego. Zamruczałaś cicho. Jego ręce zjechały po twoim przedramieniu i zmierzały coraz niżej. W momencie, gdy jego rozgrzane dłonie dotknęły twoich piersi, otworzyłaś oczy z przerażeniem i już chciałaś się wyrwać, kiedy on zdjął z nich dłonie i przerwał pocałunek. Między wami utworzyła się nitka śliny, która po oddaleniu się zniknęła. Ivan oblizał usta, chwycił cię za rękę i odprowadził pod sam dom. To wszystko trwało niewiele mniej niż dziesięć minut, ale bardzo ci się podobało. Od tego momentu regularnie spotykasz się ze swoim byłym stalkerem, którego niedawno jeszcze się tak bałaś.
A co do tych dwóch mężczyzn - gdy wychodziliście z uliczki, oni się ocknęli, ale widząc Ivana uciekli w popłochu odgrażając się, że jeszcze go dopadną.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Mam wrażenie, że nie wyszło najlepiej, ale mam nadzieję, że Wam się spodobało :)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top