5. Zostań
Allistor zaparkował przed starym, ceglanym budynkiem. Od dwóch lat regularnie odwiedzał tu swojego młodszego brata. Arthur... Na myśl o bracie poczuł ucisk w gardle. Czasem miał wrażenie, że gdyby był lepszym bratem, bardziej interesował się najmłodszym z rodzeństwa, to Artie byłby dziś zupełnie zdrowy.
Allistor miał dwadzieścia pięć lat i właśnie skończył studia, gdy jego rodzice zginęli w wypadku samochodowym. Tym samym najstarszy Kirkland musiał zaopiekować się młodszymi braćmi - piętnastoletnim Merfynem, dwunastoletnim Seamusem i najmłodszym, pięcioletnim Arthurem. Młody mężczyzna planował związać się z wojskiem, jednak w obecnej sytuacji zmuszony był zmienić plany.
Allistor podjął się pracy ochroniarza, przez co spędzał więcej czasu poza domem. Dla dwóch nastoletnich chłopców nieobecność starszego brata nie stanowiła problemu. Mając swoje zainteresowania i kolegów obywali się bez opieki. Gorzej było z Arthurem - opiekunki nie były w stanie zastąpić mu zmarłych rodziców ani nieobecnego rodzeństwa.
Pierwsze objawy choroby Arthura Allistor zauważył, gdy jego brat miał sześć lat. Rudzielec pewnego dnia usłyszał jak bawiący się samotnie Artie mówi sam do siebie. Wyglądało to tak, jakby z kimś rozmawiał. Wtedy Allistor to zbagatelizował. Uznał, że chłopiec ma wymyślonego przyjaciela. Sam pamiętał, że gdy był mniej więcej w wieku Arthura upierał się, że w stawie w ich ogrodzie mieszka mały Nessie, będący jego przyjacielem.
Gdy Arthur miał dwanaście lat jego bracia zaczęli się martwić na poważnie. Zauważyli, że chłopiec często wraca do domu pobity. Jednak ten nie chciał z nimi rozmawiać o swoich problemach. Zamiast tego zamykał się w swoim pokoju. Wiele razy słyszeli jak tam z kimś rozmawia. Początkowo myśleli, że prowadzi rozmowy przez telefon. Przerazili się, gdy któregoś dnia do pokoju Arthura wszedł Merfyn i zastał brata kłócącego się z kimś, kogo tylko on widział. Arthur po raz pierwszy trafił do psychiatry.
Przez następne lata wydawało się, że stan Arthura jest stabilny , że leki mu pomagają. Żaden z braci Kirkland nie podejrzewał, że wkrótce dojdzie do tragedii. Szesnastoletni Arthur stał się opryskliwy, chamski. Często wychodził bez słowa albo zamykał się w swoim pokoju i słuchał punk rocka. Wielokrotnie wdawał się w pyskówki z Allistorem, raz nawet doszło do między nimi do rękoczynów. Bracia złożyli to na karb nastoletniego buntu. Tragedia nastąpiła tuż przed Bożym Narodzeniem. Trójka najstarszych braci siedziała w salonie i oglądała mecz, gdy zjawił się Artie. Wyglądał jakby miał gorączkę, jego oczy lśniły chorobliwym blaskiem. Najbardziej przerażający był jego uśmiech. Gdy wyjął zza pleców kuchenny nóż i zaczął rozmawiać sam ze sobą o tym, w jakiej kolejności ma zabić braci, wiedzieli, że powróciły demony sprzed kilku lat. Allistorowi udało się rozbroić Arthura, a Merfyn wezwał pogotowie. Arthur trafił na oddział psychiatryczny. Tydzień później bracia przenieśli go do prywatnego ośrodka.
Mężczyzna opanował napływające do oczu łzy i wyszedł z samochodu. Skierował kroki do wejścia.
- Dzień dobry panie Kirkland! - już na wejściu powitał go radosny głos pielęgniarki.
- Dzień dobry Elizaveto. Arthur jest w swoim pokoju?
- Nie, wraz z innymi pacjentami jest na świetlicy.
Allistor podziękował i skierował się we wskazanym kierunku. Wszedł do środka i rozejrzał się. Arthur jak zwykle siedział skulony na kanapie pod oknem i wpatrywał się w przestrzeń niewidzącym wzrokiem.
- Hej młody! Jak się dziś czujesz?
Arthur spojrzał na niego tym pustym, beznamiętnym wzrokiem, po czym wrócił do wpatrywania się przed siebie.
- Merfyn i Seamus nie mogli przyjść, ale obiecali, że będą za tydzień. Wiesz, co wtedy będzie? Twoje osiemnaste urodziny. Fajnie będzie je spędzić we czterech, prawda? -Allistor nie doczekał się odpowiedzi.
- Seamus dostał angaż w Królewskim Teatrze Narodowym. Będzie grał Merkucja w "Romeo i Julii". Jakbyś poczuł się lepiej, to moglibyśmy się wybrać na przedstawienie. Zobaczylibyśmy brata na wielkiej scenie. A Merfyn i jego narzeczona spodziewają się dziecka. Będziemy wujkami.
Znów zero reakcji. Allistor westchnął ciężko. Jego wzrok przeniósł się na salę i pozostałych pacjentów. Pod stołem, owinięty w pelerynę z prześcieradła, siedział Vlad - dziewiętnastoletni Rumun, uważający się za wampira. Ulubioną ofiarą chłopaka była siostra Elizaveta, którą ciągle próbował ugryźć w pośladek. W rogu siedziała Natalia, posągowo piękna dziewczyna z chorobliwą obsesją na punkcie brata. Jak co tydzień towarzyszyła jej starsza siostra, Yekaterina. I jak co tydzień odprawiały ten sam rytuał - Katia robiła młodszej siostrze makijaż, następnie czesała jej włosy, a potem obie rozmawiały o Iwanie, ich bracie, czekając na jego wizytę. Natalia nie wiedziała jednak, że Iwan nigdy nie przyjdzie - Katia ukrywała przed nią, że ich brat popełnił samobójstwo. Na kanapie naprzeciwko siedział Lukas - młody Norweg o delikatnej, niemal kobiecej urodzie. Notabene, chłopak to przybrany brat Berwalda, kolegi Allistora z pracy. Lukas trafił do ośrodka po tym, jak zabił ich najstarszego brata, Matthiasa, po czym stracił kontakt z rzeczywistością. Dopiero po tych wydarzeniach wyszło na jaw, że Matthias molestował Lukasa. Chłopak pękł, gdy jego oprawca zaczął interesować się najmłodszym z braci, Emilem. Lukas ożywił się nieznacznie, gdy do świetlicy wszedł Berwald i jego pochodzący z Finlandii narzeczony Tino. Mężczyźni skinęli Allistorowi na powitanie. Towarzyszył im jasnowłosy chłopak bardzo przypominający Lukasa. Rudzielec domyślił się, że jest to Emil. Z tego, co wiedział od Berwalda, to chłopak skończył zoologię i mieszkał obecnie na Islandii, gdzie badał maskonury. Najwidoczniej przyleciał odwiedzić krewnych.
Allistor ponownie westchnął i spojrzał na Arthura. Chłopak wciąż przebywał we własnym świecie. Nie wykazywał żadnego zainteresowania tym, co opowiada mu brat. Bywały takie dni, kiedy Allistor wątpił, czy odwiedzanie Arthura ma jakikolwiek sens.
- Pójdę już, braciszku. Widzę, że moja obecność cię męczy. Wpadniemy za tydzień we trzech - Allistor wstał z kanapy, gdy Arthur złapał go za rękę.
- Zostań - szepnął po raz pierwszy od dwóch lat.
Allistor był pewny, że się przesłyszał. Otworzył usta by coś powiedzieć, ale słowa ugrzęzły mu gardle. Zamiast tego uśmiechnął się i usiadł z powrotem obok brata, po czym przytulił go do siebie.
- Zostanę, jeśli chcesz zostanę.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top