18. Rozstania i powroty

- Tato, kiedy wróci mama?

- Nie wiem - mruknął spytany mężczyzna - Śpij już.

Berwald ułożył Sealndię i Ladonie do snu, po czym skierował się do salonu. Wyjął z szafki butelkę wódki i postawił na stoliku. Opadł ciężko na kanapę. Odkręcił butelkę i już miał się napić, jednak odstawił alkohol. Ciężkie westchnienie wyrwało się z piersi Szwecji. Blondyn ukrył twarz  w dłoniach. 

- Tino... dlaczego? - szepnął sam do siebie.

Finlandia krzątał się po swoim mieszkaniu. Co chwila coś poprawiał lub przestawiał. W jego ruchach dostrzec można było pewną nerwowość. Widać, że mężczyzna nie może znaleźć sobie miejsca. Odkąd wyprowadził się od Szwecji cały czas był jakiś nieswój. Jakby mu czegoś brakowało. Albo raczej kogoś. Blondyn z westchnieniem usiadł na kanapie i wyjął z kieszeni telefon. Wszedł w galerię zdjęć, po czym odrzucił z jękiem telefon. Dlaczego akurat pierwsze w galerii musiało być jego zdjęcie z Panem Szwedkiem i dzieciakami? Siedział przez dłuższą chwilę rozmyślając. W końcu podjął męską decyzję. Wstał i ruszył w kierunku wyjścia. Musiał rozmówić się z Panem Szwedkiem i wszystko z nim wyjaśnić. 

Stojąc przed drzwiami domu, który jeszcze niedawno dzielił z Berwaldem, Tino zaczął się wahać. Z jednej strony chciał tam wejść i powiedzieć Szwecji o tym co do niego czuł. A z drugiej... bał się. Zwłaszcza tego, jak zareaguje na jego widok Berwald. No nie oszukujmy się. Szwecja zawsze miał problemy z komunikacją i wyrażaniem uczuć. Na dodatek chłodne spojrzenie Szwecji zawsze peszyło i przerażało drobnego Finlandię. A mimo to Tino pokochał tego chłodnego i przerażającego blondyna. Finlandia w końcu wziął się w garść i wszedł do środka. Berwalda znalazł w salonie. Na jego widok poczuł ucisk w sercu. 

- Panie Szwedku - odezwał się cicho - Przepraszam. Nie chciałem cię zranić. Odszedłem bo...

Berwald drgnął na dźwięk dobrze znanego głosu. Uniósł głowę i zobaczył stojącego w drzwiach Finlandię. 

- ... bałem się tego, co do ciebie czuję. Nie chciałem dopuścić do siebie myśli, że zakochałem się w mężczyźnie. Myślałem, że jak odejdę, to minie. Ale było tylko gorzej. Myślałem o tobie cały czas. 

Berwald wstał i podszedł do Tina. Blondynek przełknął ślinę. Nie wiedział, co Szwecja może mu zrobić. A mógł wszystko - wyrzucić go z domu, uderzyć, nawet... zgwałcić. Tino zamknął oczy, czekając na to, co miało nadejść.

- Nigdy więcej nie odchodź - szepnął Berwald, obejmując mocno zaskoczonego Tino. Blondynek otworzył oczy i przytulił klęczącego przed nim mężcznę. 

- Nie odejdę. Możesz być tego pewien - Tino z uśmiechem pocałował Berwalda.

Chwilę później Szwecja podniosł niższego mężczyznę. Berwald ponownie zajął miejsce na kanapie, sadzając sobie na kolanach Finlandię. Mężczyźni zaczęli się tulić i całować. 

- Tino? - zdziwił się Berwald, gdy Fin zaczął rozpinać jego koszulę.

- Cii! Chcę tego. Chcę być z tobą tej nocy - Tino spojrzał głęboko w oczy ukochanego.

Berwald nic więcej nie powiedział. Jego silne ręce oplotły się wokół pasa niższego mężczyzny. Wstał z kanapy, podnosząc partnera, który oplótł nogi wokół jego bioder. Szwecja skierował się do znowu ich wspólnej sypialni. Pomiędzy pieszczotami i pocałunkami pozbywali się ubrań. Niedługo potem w nordyckim domu rozlegały się odgłosy miłości.

- Sve! Jesteś w domu? - do domu Berwalda dobijał się Dania. Towarzyszył mu milczący Norwegia.

- Przestań się drzeć - odezwał się w końcu Lukas, naciskając klamkę. Drzwi stanęły przed nimi otworem. 

Dania i Norwegia weszli do środka. Nie mówili tego głośno, ale martwili się o stan psychiczny Berwalda. W domu było wyjatkowo cicho. Butelka wódki, którą znaleźli w salonie, nie była dobrym znakiem. Jak na razie jedynymi żywymi istotami w domu byli Sealandia i Ladonia, któych Nordycy znaleźli w  jadalni. Obaj chłopcy jedli właśnie śniadanie, o ile można tak nazwać Nutellę wyjadaną łyżkami wprost ze słoika. 

- Dzieciaki, gdzie Szwecja? - zadał rzeczowe pytanie Dania.

- Śpi - odparł Sealnadia, przełykając porcję czekolady - W nocy miał gościa. 

- Gościa powiadasz? - oczy Danii zalśniły złowrogo. Mężczyzna sprawdził ostrość swojego topora - Lukas, ogarnij dzieciaki. Ja idę porozmawiać z Berwaldem. 

-Sve! - wściekły Dania wparował do sypialni Szwecji - Jak może...

Matthias nie dokończył swojej wypowiedzi. Zamilkł na widok uśmiechającego się przez sen Finlandii. Spojrzał na marszczącego brwi Berwalda, którego mina mówiła jednocznacznie: "obudź moją żonę, a będziesz kopał sobie grób". Dania spoglądał to na Tino, to na Berwalda. Dokonał przy tym szybkiej kalkulacji. Jeśli obudzi Finka, to zginie dwa razy. Najpierw zabije go wściekły Berwald. A potem Tino go wskrzesi i zabije po raz drugi. Niewyspany Finlandia potrafił być groźny. Matthias wciąż miał przed oczami obraz Ivana, który jakiś czas temu, podczas jednej z konferencji, obudził swoimi pijackimi śpiewami Finka o piątej nad ranem. Rosja skończył z własnym kranem owiniętym ciasno wokół szyi. 

Dania przemyślał wszystko i opuścił topór. Uśmiechnął się do Berwalda i puścił mu oczko. Po czym powoli wycofał się z pokoju, zamykając za sobą drzwi. Będąc już na korytarzu, postanowił dać upust swoim emocjom.

- Norge! Wygrałem! - wrzasnął, zbiegajac na dół - Mówiłem, że do siebie wrócą!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top