17. Quo vadis, mundi?
- Wy chcecie co? Przepustkę na ziemię? Z jakiej racji? - Bóg śmierci potarł skronie. Od kilku tysięcy lat zarządzał zaświatami, przyjmował miliony dusz do swojego królestwa, ale jeszcze nigdy nie spotkał się z czymś takim.
- Sprawy rodzinne - wyjaśnił brunet odziany w zbroję - Moi kochani wnukowie potrzebują pomocy.
- A ty? - Bóstwo zwróciło się do drugiego meżczyzny.
- Ktoś musi pilnować tego kretyna - westchnął ciężko blondyn.
Stare bóstwo dalej masowało skronie, czując zbliżający się ból głowy. Ostatni raz miał migrenę, gdy w zaświaty trafił niejaki Feliks Łukasiewicz. Personifikacja Polski niemal doprowadził władcę zaświatów do załamania nerwowego. Po ponad stu latach miał go tak dość, że po raz pierwszy w karierze złożył podanie do wyższych instancji o przywrócenie Łukasiewicza do życia. Święty to był dzień, gdy Polska opuścił zaświaty.
- Dobrze, zgadzam się w ramach wyjątku - odezwał się w końcu bożek - Macie dwadzieścia cztery godziny na załatwienie waszych spraw. I ani minuty dłużej. A teraz zejdźcie mi z oczu.
Starożytny Rzym i Germania pośpiesznie opuścili gabinet bóstwa śmierci. Niezwłocznie zdobyli współczesne ubrania, po czym udali się na ziemię, a konkretnie do Włoch, do mieszkania personifikacji tego kraju.
- Spójrz, jacy oni uroczy - szepnął Romulus Vargas na widok śpiących wnuków.
- Veee - westchnął przez sen Feliciano, przeciągając w swoją stronę kołdrę.
- Kurna, oddawaj to - wymamrotał Lovino, szarpiąc narzutę w swoją stronę.
- Musimy im znaleźć śliczne dziewczyny - zawyrykował Romulus - Nie mogę pozwolić, żeby moi wnusiowie byli sami. Albo co gorsza umawiali się z facetami. No taki Feliciano. Ty widziałeś tego blondasa, z którym mój wnuk spędza tyle czasu? Te ulizane włosy, niebieskie, świńskie oczka, ta...
- Ten blondyn to mój syn Ludwik - przerwał mu chłodno Gauthier.
- No tak, wiedziałem, że kogoś mi przypomina - zachichotał Starożytny Rzym, kierując się do drzwi.
- To jaki masz plan? - zapytał sceptyczny Germania, czując, że będą mieć problemy - Jak chcesz znaleźć dziewczyny dla swoich wnuków?
- Dla mnie to nie będzie problem. Wybiorę jakieś, oczaruję i zaprowadzę do chłopców. O, tamta jest ładna - Rzym wskazał na elegancką blondynkę z długim warkoczem.
- I zajęta - mruknął Germania - A ten jej chłopak to nie jest aby ten twój trzeci wnuk?
- Faktycznie - Romulus dokładnie przyjrzał się towarzyszowi blondynki - To Sebastian. No, przynajmniej jeden z wnuków mi się udał. Tak trzymaj chłopcze. Moja krew.
- Też się cieszę twoim szczęściem - mruknął Germania - Możemy wracać?
- W życiu. Muszę pomóc Feliciano i Lovino. Mam kolejną kandydatkę. Witaj moja piękna. Może poszłabyś ze mną w pewne miejsce i...
- Zboczeniec! - wrzasnęła brunetka, policzkując zaskoczonego Romulusa, ku rozbawieniu Germanii.
- Au?! Kiedyś to działało na kobiety - zszokowany Rzym odprowadził wzrokiem oddalającą się dziewczynę - To nic, nie poddam się. Idziemy dalej.
Romulus dziarskim krokiem ruszył w miasto, a Gauthier niechętnie podążył za nim, pilnując żeby jego przyjaciel nie zrobił czegoś głupiego. Po godzinie spaceru po mieście, Romulus namierzył kolejny cel. Tym razem była to wysoka dziewczyna o długich, rudych włosach. Miała na sobie kraciastą spódnicę. Stała przy barierce mostu tyłem do obu mężczyzn i rozmawiała przez telefon. Romulus z uśmiechem podszedł do kandydatki na dziewczynę dla jednego z jego wnuków.
- Czy mogłaby mi śliczna panienka pomóc? Chyba się zgubiłem - mówiąc to, objął kobietę w pasie, przyciągając ją do siebie.
- Weź te łapy perwersie - warknęła dziewczyna męskim głosem.
Gdy odwróciła twarz w stronę Romulusa faktycznie okazała się być mężczyzną. Starożytny Rzym wgapiał się w pokrytą zarostem twarz podrywanego przez niego faceta. Szok był tak wielki, że skamieniał, wciąż go obejmując.
- Nie słyszałeś co powiedziałem? Zabieraj się z tymi łapami! - mężczyzna odepchnął od siebie Romulusa.
Następnym co zobaczył Starożytny Rzym była pięść osobnika w spódnicy. Potem nastąpiła ciemność. Germania tylko westchnął i poszedł cucić zalegającego na chodniku przyjaciela.
- Umarłem? - wyjęczał Romulus, otwierając oczy.
- To już dawno - prychnął Gauthier - Teraz tylko straciłeś przytomność, po tym jak ten Szkot ci przywalił.
- Co za czasy - marudził Rzym - Żeby nie można było odróżnić kobiety od mężczyzny.
- Przypomnę ci, że mnie też wziąłeś początkowo za kobietę - Germania przewrócił oczami.
- To było dawno i nieprawda.
- Masz zamiar dalej się wygłupiać czy wracamy w zaświaty?
- Rzym nigdy się nie poddaje! Idziemy dalej szukać idealnych partnerek dla moich wnuków. Za mną!
Germania pokręcił tylko głową, ale ruszył w ślad za przyjacielem. Czuł w kościach, że za chwilę będą mieć naprawde poważne kłopoty.
- Chyba trafiliśmy do raju - powiedział Romulus na widok tłumu kobiet wchodzących do jakiegoś budynku - Tu na pewno znajdę dziewczyny idealne dla Feliciano i Lovino.
- No nie wiem. Mam jakieś złe przeczucia. "Kongres Feministek" - Germania przeczytał szyld na budynku - Co to są te feministki?
- Nieważne. Grunt, że to kobiety. Idę zapolować na śliczne dzierlatki.
- Rób jak chcesz. A ja tu zostanę i nacieszę się słońcem. Tego w zaświatach nie uraczysz.
Minęło może pół godziny, gdy Gauthier usłyszał ogłuszając wrzask. Obejrzał się i zobaczył Romulusa w podartej koszuli i mocno podrapaną twarzą. Za nim biegło stado wściekłych, żądnych krwi kobiet.
- Uciekaj! - wrzasnął Starożytny Rzym, zbliżając się do Germanii. Nie musiał dwa razy powtarzać. Gauthier rzucił się pędem do ucieczki.
- Coś ty im zrobił? - sapał Germania, gdy skryli się już bezpiecznie w rzymskich zaułkach - Mało nas nie rozszarpały.
- Nic - odparł Romulus - Tylko tam wszedłem. Jedna z tych kobiet akurat przemawiała. Myślałem, że to taka agora dla kobiet. No to wszedłem tam, gdzie mówczyni i powiedziałem, że moi wnukowie szukają pięknych kobiet, które dobrze gotują i potrafią zadbać o ognisko domowe. I wtedy rozpętało się piekło. Normalnie rzuciły się na mnie z pazurami. Ale chyba już wiem, co to są te feministki.
- No co?
- Demony, współczesne demony. Coś jak harpie albo Erynie.
- I co? Chcesz dalej szukać wnukom żon?
- Z trudem to przyznaję, ale się poddaję. Nie będę narażał swoich potomków na szpony bestii. Ja się już nie dziwię, że Feliciano woli twojego syna, a Lovino prowadza się z tym całym Antoniem czy jak tam temu Hiszpanowi na imię. Skoro takie są współczesne kobiety, to ten świat zmierza w złym kierunku.
- Czyli wracamy?
- Tak, wracamy.
- Nareszcie - westchnął z ulgą Germania.
__________________________________________________________
Gauthier - Germania
Romulus Vargas - Starożytny Rzym
Sebastian Vargas - Seborga
Imiona Germanii, Starożytnego Rzymu i Seborgii nie są kanoniczne, ale według wiki tak ochrzcił ich fandom.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top