Rozdział 32 "Bóg światłowodów" - SPECIAL

Luna

Percy'ego wsadzili na jednego z hipokampów. Ze mną chcieli zrobić to samo, ale widząc mój ośli upór, pozwolili mi kontynuować podróż z Miętuską, lecz pod ścisłą oraz bliską eskortą Parkera. Zgodnie z obietnicą stworzyli mi nową bańkę, dzięki czemu mogłam odetchnąć pełną piersią. Na tyle, na ile jest to możliwe tak głęboko pod wodą.

Kim jesteście? — zapytał Percy.

Choć kierował pytanie do całej grupy, dziewczyny podpłynęły do niego, gotowe odpowiedzieć na wszystko, o co spyta.

Jesteśmy nereidami — oznajmiła jedna z nich. 

Morskimi nimfami — dodała druga. — Ja jestem Callianassa...

A ja Callianeira.

Jesteście córkami Okeanosa? — upewniłam się.

Wnuczkami — Callianassa poprawiła mnie z rozdrażnieniem. — Naszym ojcem jest Nereus.

Uwielbiam gościa — sarknął Percy.

Ojciec ostrzegł nas — Callianeira uwiesiła się na ramieniu chłopaka jak jeszcze nie tak dawno robiła z Parkerem — byśmy strzegły się Percy'ego Jacksona. Nie wspomniał jednak, że jesteś aż tak przystojny — zatrzepotała kurtyną rzęs.

Nie, dziękuję, mam już dziewczynę — odpowiedział twardo na te końskie zaloty.

Ale jej tu nie ma — druga wymruczała mu do ucha.

Proszę cię, przestań, Callia... — zawahał się, nie będąc pewien, do której siostry mówi.

Mów mi Nassa. — Uśmiechnęła się, ukazując wszystkie zęby.

A mi Neira. — Dołączyła druga dziewczyna.

Nereidy przepychały się łokciami, aby tylko przedstawić się Percy'emu od lepszego profilu. Chłopak odwrócił od nich wzrok i spojrzał na Pakera i Chuderlaka.

Dlaczego pracujecie dla Okeanosa?

Monety na pazurki same się nie zarobią — pochwaliła się manicurem Nassa.

Ale czemu akurat dla Okeanosa? Czy wcześniej nie byłyście w orszaku Posejdona?

Nereidy porzuciły macanie włosów Percy'ego i jakby obrażone, wróciły na swojego hipokampa.

Posejdon był okrutny — stwierdziła Neira. — Przez cięcie kosztów kazał nam zakładać sukienkę po dwa razy. Jak tak można!

Moja rodzina pracowała u niego od pokoleń — zaczął Chuderlak, o którego obecności prawie zapomniałam — ale z roku na rok płacił coraz mniej. Nie opłacało mi się harować u niego za grosze.

Kiedyś ciągle gdzieś wyjeżdżaliśmy — kontynuował Parker — ale w ostatnich latach zaprzestał nas gdziekolwiek zabierać. Zero wycieczek do Pałacu Zimowego, ani na polowania na koniki morskie. Przestał się z nami pokazywać. Nawet piękna Amfitryta to odczuła... — urwał z westchnieniem.

Biedna siostrzyczka. — Nassa miała minę, jakby chciała się rozpłakać. A może płakała? Nie tak łatwo stwierdzić to pod wodą.

Kiedy Posejdon został przemieniony w śmiertelnika — podjęła wątek Neira — słodka Amfitrytka kompletnie się załamała. Wcześniej choć wychodziła z nami na zakupy, ale po tym zaszyła się w swojej komnacie.

Dlatego postanowiliśmy odejść — dokończył Chuderlak. — Orszak się rozpadł.

A my dostaliśmy o wiele lepszą pracę u konkurencji — Parker nie wydawał się czuć winny.

Ale jest ona taka trudna i nudna! — Nassa kręciła włosy na palcu. — Jeszcze te warty tak długo trwają. Nie rozumiem, po co mamy strzec tego trójzębu.

Nassa! — Chuderlak spojrzał na nią karcąco.

Co? Powiedziałam coś za dużo?

Wiemy, że w jaskini w tamtej górze jest ukryty trójząb — oznajmił Percy. — Dlatego to właśnie tam macie wartę. Czekacie, aby przybyło dziecko Posejdona i go wydobyło. Wtedy go okradniecie i łup zaniesiecie Okeanosowi.

Z grubsza tak — stwierdziła. — Tylko że w tamtym pagórku nie ma jaskini.

Jest. Malutka, ale wpłynąłem tam i widziałem trójząb.

Czworo wartowników wymieniła spojrzenia.

Może to jakaś bariera ochronna Posejdona. — Parker podrapał się po brodzie. — Dziękujemy za informację.

Tym razem to ja obdarowałam Percy'ego srogim spojrzeniem. Wydobywanie informacji – tak. Zdradzanie informacji – nie.

Czyli Okeanos nas nie zabije? — zmieniłam temat.

Na razie chyba nie. — Chuderlak zlustrował mnie od stóp do głów. — Chyba że go zdenerwujecie.

A po przyniesieniu trójzębu?

Nie odpowiedział.

Mieliśmy jedną, niewielką przewagę. Okeanos nas potrzebował. Posejdon zapewne tak zabezpieczył trójząb, aby tylko nasza dwójka mogła go znaleźć. Tylko my mogliśmy wyjąć go z kryjówki i mu go dostarczyć. Musieliśmy użyć tego jak najlepiej się da.


Wkrótce rzeźba terenu zaczęła się zmieniać. Spomiędzy ciemności wydobył się zamek sporych rozmiarów ze spiczastymi wieżami i gładkimi krawędziami. Z daleka wyglądał jak powiększona wersja koralowca. Jednak to, co zdawało mi się najciekawsze, to wielkie rury zamiast ścieżek w zamkowym ogrodzie. Przypominało mi to te specjalne kable – światłowody – dzięki którym Ameryka i Europa miały takie dobre połączenie. Coś, co jeszcze chwile temu wydawało mi się okrągłym krzaczkiem, okazało się zwiniętym na szpulę przewodem. Gdzie nie spojrzałam, kable. Co to za dziwny wystrój.

Zapytałam o to naszą eskortę.

Może Okeanos jest bogiem Wszechoceanu, ale jego hobby jest średnio związane z jego pracą.

To znaczy?

Założę się, że wam o tym opowie.

W pałacu nie zamontowano ani drzwi, ani okien. Wpłynęliśmy więc od razu w korytarz, od którego odchodziło mnóstwo różnych pomieszczeń. Pomiędzy nimi kręciły się nereidy oraz trytony i hipokampy. Zauważyłam również inne dziwne stworzenia. Wzdłuż ścian pociągnięto całe metry przewodów, które zdawały się zmierzać w jedną, konkretną stronę.

Eskorta doprowadziła nas do dużego pomieszczenia, przez którego otwór drzwiowy wchodziło tak dużo najróżniejszego rodzaju kabli, że my ledwo się przecisnęliśmy. Pośrodku całej te zbieraniny, jak pająk w pajęczynie, siedział mężczyzna z rybim ogonem jak Chuderlak czy Paker. Jego ludzka, górna część posiadała spore muskuły, pomimo wyglądania na jakieś sześćdziesiąt lat. Mimo to zaszalał, farbując sobie włosy i brodę na neonowozielony.  Gdy się zbliżyliśmy, zauważyłam, jak wielki był ten facet. Siedząc na tronie z plecionych kabli, miał jakieś pięć metrów! Nie miałam ochoty, aby wstawał, lecz on chyba też; oczy miał wlepione w ogromny tablet, a palcem przesuwał po jego ekranie.

Szefie, możemy przeszkodzić? — Chuderlak nieśmiało stanął przed szefem.

Och, to wy. — Spojrzał na nas tylko przelotnie, nie odrywając się od pracy. Jednak po sekundzie wzdrygnął się i zerknął na nas jeszcze raz. — Dzieci Posejdona zaszczyciły mój pałac swoją obecnością. — Uśmiechnął się.

Czułam się, jakbyśmy właśnie weszli do jaskini lwa.

Po tym, jak zniszczyłeś pałac Posejdona... — zaczął Percy.

Przecież wypłacili mu ubezpieczenie — przerwał mu. — Nie rozumiem, czemu nadal chowa urazę.

Chciałeś przejąć władzę w Wszechoceanie.

Przewrócił oczami, jakby był to niewarty uwagi drobiazg. 

Teraz cały ciężar opieki nad nim spadł właśnie na moje ramiona. — Rozpostarł ręce. — Dlatego chętnie widziałbym pomoc w postaci trójzębu.

Musieliśmy negocjować. A dokładniej ja powinnam się tym zająć. Percy zbyt kierował się emocjami, już zraził boga do siebie. Facet mógł zgnieść nas jedną ręką bez użycia mocy. Nawet nie musiałby obawiać się gniewu Posejdona. Byliśmy na straconej pozycji, więc należało to nadrobić. Postanowiłam przygotować sobie grunt pod rozmowę. W końcu nauki Aleksandra miały się na coś przydać.

Proszę wybaczyć mojemu bratu tę śmiałość. — Uśmiechnęłam się słodko i zatrzepotałam rzęsami. Rysy mężczyzny się wygładziły. — Ostatnie dni były dla niego ciężkie. Moją uwagę jednak przyciąga coś innego i nie mogę się powstrzymać, aby zapytać. Czym są te kable? Co przewodzą?

Trafiłam w dziesiątkę. Okeanos się rozpromienił. Miałam wrażenie, że długo czekał, by móc komuś w końcu poopowiadać o swoim hobby.

Cieszę się, że o to zapytałaś, kochaniutka.  — Odłożył tablet, gotowy na długą mowę. — To kable, które idą przez wszystkie oceany. To dzięki nim komunikacja jest tak prosta. Dla większości ludzi wydaje się to nierealne, że można zamontować cokolwiek tak głęboko. Choć co jest jeszcze bardziej niewiarygodne, wszystko zaczęło się już w dziewiętnastym wieku...

Przez kolejne pół godziny opowiadał o historii światłowodów, ich konstrukcji oraz rodzajach. Większość z tego nie rozumiałam, ale kiwałam głową z uśmiechem i co jakiś czas wtrącałam jakieś pytanie. Mimo tego, że te zagadnienia mogły się wydawać kompletnie nieinteresujące, sama charyzma i ekscytacja tematem sprawiały, że słuchało się Okeanosa z przyjemnością. Obserwowałam kątem oka pozostałych. Nassa i Neira zaplatały sobie nawzajem warkocze, Parker przysypiał, a Chuderlak pilnował równie znudzonego Percy'ego. Z tyłu głowy kołatała mi się myśl, że nasze statki płyną właśnie w sztorm. Nie mogłam przedłużać tego jakże pasjonującego wykładu.

To fascynujący temat! — oznajmiłam, kiedy Okeanos nabierał powietrza, aby zasypać nas kolejnymi interesującymi faktami. — Muszę poczytać o światłowodach, jak wrócę do domu.

Ach, jesteś taka słodziutka. — Zrobił mi zdjęcie tabletem. Efekt musiał go zadowolić, choć byłam pewna, że miałam głupią minę lub przynajmniej zamknięte oczy. — Wyślę to do moich wszystkich znajomych. Aż trudno uwierzyć, że jesteś córką Posejdona. Może chciałabyś dołączyć do moich pięknych nereid?

To cudowna propozycja, ale niestety muszę odmówić.

Jaka szkoda. Muszę napisać o tym na mojej tablicy. — Stukał palcami o ekran. — Jesteś pewna? Mamy tutaj najlepszy internet na świecie. Wiesz jak płynnie chodzi Netflix w jakości HD? — Odłożył urządzenie i przyjrzał się nam badawczo. — Czyli mam przed sobą słynnego Percy'ego Jacksona i słodką Luncię Jackson. — Słysząc to zdrobnienie, moje uszy zaczęły krwawić. — Odkryliście, gdzie jest trójząb, tak? Już wam mówiłem, że go potrzebuję, lecz wy pewnie chcecie oddać go Posejdonowi, czyż nie?

Tak — potwierdził Percy. — To jego prawowity atrybut.

Po co mu on w tej chwili? Nie może go dotykać, nie ma żadnych mocy.

Mimo wszystko jest jego.

Nawet ja uważałam ten argument za słaby.

Mam dla was propozycję — oznajmił Okeanos, przeczesując zieloną brodę. — Ponieważ zostaliście przez ze mnie aresztowani, mógłbym teraz zamknąć was w więzieniu.

Ale nie zrobisz tego — stwierdziłam, starając się nadać głosowi pewności, choć miałam wątpliwości.

Bo cię lubię, słodziutka. — Mrugnął.

A gdybyśmy odmówili współpracy? — Percy skrzyżował ręce na piersi. — Możesz nas wtrącić do więzienia, ale wtedy nie dostaniesz trójzębu.

Sprytna główka. Jednak nie odmówicie współpracy.

Jakiś prąd sprawił, że Percy i ja podpłynęliśmy bliżej Okeanosa, który z bliska wydawał się jeszcze większy. Obrócił w naszą stronę tablet wielkości telewizora. Zobaczyliśmy na nim obraz Elpidy i Fidem walczących z wysokimi falami i szalonym wiatrem. Żagle miały złożone, a wiosła działały z pełną parą. Kadłub wytrzymywał, ale potrafiłam sobie wyobrazić, jak trzeszczy pod mocą żywiołu.

Jeszcze nie wpłynęli w najgorsze. — Oddech Okeanosa cuchnął wodorostami. — Jeśli teraz grzecznie popłyniecie po trójząb i oddacie go moim podwładnym, jesteście wolni. Możecie wracać na statek, a pogoda się polepszy. W promocji mogę dorzucić coś lepszego od bańki.

Mój bąbel zniknął, a mimo to mogłam oddychać o wiele lepiej niż wcześniej.

Otacza cię warstwa tlenu — wyjaśnił. — Jak się wynurzysz, ona zniknie. Umowa stoi? — Wyciągnął w naszą stronę dłoń wielkości materaca.

Coś przegapiłeś — rzekł Percy. — Trójząb ma wielką moc. Gdy dotknie go którykolwiek z twoich poddanych, stanie się kupką prochu. Jedynie w dwójkę możemy go dzierżyć.

Więc będziecie musieli mi go dostarczyć osobiście. — Wzruszył ramionami, jakby tego nawet nie nazwałby problemem. — Zajmie wam to więcej czasu, ale trudno. Wasi przyjaciele nie zginą do tego momentu, choć nie zabraknie im emocji.

Czy oddasz Posejdonowi trójząb, kiedy stanie się na powrót bogiem?

Jeśli  się stanie to... zastanowię się. — Jego oczy powędrowały w bok. — Może będzie potrzebował kilku stuleci na wizyty u psychologa, by pozbierać się po tej traumie?

Wymieniliśmy spojrzenia z Percy'm. Znaczyło to to samo, co "nie". Stanie się władcą Wszechoceanu, podporządkuje sobie każde żyjące stworzenie, w tym Posejdona. Nie potrafiłam stwierdzić, czy jego rządy byłyby gorsze, ale z pewnością pełne światłowodów.

To co, doszliśmy do porozumienia?

Chyba nie mamy wyboru — stwierdził Percy.

Och, zawsze jest wybór. Tylko w waszym wypadku pozostałe warianty są złe. — Poprawił się na fotelu. — Parker, Richard — Chuderlak ma na imię Dick? Czy matki trytonów nienawidzą swoich dzieci? — pójdziecie z nimi. A wy, Nassa i Neira, co powiecie na nowe kreacje do Glono Muszel? 

Nereidy zapiszczały.

Kiedy wypływaliśmy z sali, Okeanos pomachał nam, zapewne robią przy okazji relację na Snapchatcie.

-----------------------------------------

Koniec niezwykle długiego, bo aż dwu częściowego, maratonu!

Mam nadzieję, że wam się podobało. Może kiedyś powtórzymy taką akcję? 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top