Rozdział 48 - Mistrz Przeładowania

Nazajutrz, pierwszymi osobami, które wstały, były Sylvia, Anastasja i Junriri. Jednak szczerze mówiąc, było to dość normalne, bohaterki zawsze wstawały wcześniej na takich wyprawach, aby rozprostować nogi, by od początku być gotowymi na polecenia Zerkena. Tego ranka, było jednak inaczej. Gdy obudziła się cała reszta, dziewczyny podeszły do Mistrza Miecza, gdy ten szedł po kąpieli do salonu, blokując mu drogę, ten rzekł:

-Ymm... Co wy robicie? (Zerken)

-Już ty wiesz co. (Junriri)

-No tak średnio bym powiedział. Oświećcie mnie. (Zerken)

-Jakieś zadania? (Sylvia)

-A niby czemu sądzicie, że coś dla was mam? (Zerken)

-Zawsze masz. (Sylvia)

-Niestety nie tym razem. Potraktujcie to jako urlop. (Zerken)

-Ale jak, że urlop? To co my mamy się opierniczać cały czas? (Anastasja)

-Wolę określenie odpoczywać, ale jeśli już bardzo musicie się czymś zająć, zawsze możecie skoczyć do gildii. Oni zawsze coś mają albo po prostu potrenujcie z chłopakami. (Zerken)

-Nigdy nie dawałeś nam wolnego. (Sylvia)

-Nie kłam. Często wam odpuszczałem, a to już nie moja wina, że nie potrafiłyście tego wykorzystać. W naszym Mieście cały czas byłyście w ruchu. Odpocznijcie, Junriri jakoś nigdy nie miała z tym problemu. (Zerken)

-Jaki on miły. (Anastasja)

-A teraz przepuście mnie. (Zerken)

Przyjaciółki przepuściły Zerkena i zaczęły rozmawiać ze sobą.

-Opierdzielamy się, czy jak? (Anastasja)

-A usiedzisz na dupie? (Sylvia)

-Tak... Może... Nie? (Anastasja)

-A ty? (Sylvia)

-Ja mam plany. (Junriri)

-Czy w tych twoich planach jest twój chłopak? (Sylvia)

-Kazaki nie jest moim chłopakiem! (Junriri)

-Czy ja coś mówiłam o Kazakim? (Sylvia)

-♫Wpadka♫ (Anastasja)

Junriri przełknęła ślinę. Lisiczka nie była zbyt uważna, krzycząc te słowa. Wrzasnęła tak głośno, że było to słychać w całej posiadłości, a co za tym idzie, usłyszeli to wszyscy, wliczając w to Kazakiego, który po krótkiej chwili, zjawił się przy nich.

-Cześć, gadałyście o mnie? (Kazaki)

Przechodzący obok Trax szturchnął Kazakiego łokciem i puścił mu oczko.

-Nie. Tylko plotkujemy. (Junriri)

-Ale zdajesz sobie sprawę, że było cię słychać wszędzie? (Sylvia)

-Japa. (Junriri)

-Te Kazaki, umówiony jesteś..? (Anastasja)

Anastasja złapała Kazakiego za dłoń, a reszta jego ręki zatonęła w jej dorodnych piersiach. Po minie Junriri można było stwierdzić, że jej się to nie spodobało.

-... Bo wiesz, ja to bym z chęcią gdzieś wyszła i tak nie mam nic do roboty. (Anastasja)

-Nie mówię, że nie, ale dziś nie dam rady. ~Mięciutko. (Kazaki)

-Chyba nie zostawisz mnie dziś samej. - uwodząco (Anastasja)

-Ymm... (Kazaki)

-Dobra Anastasja, wystarczy. Mówi, że nie da rady, to mu odpuść. (Junriri)

-A ty co? Zazdrosna? Hmmmmm? (Sylvia)

-N-nie. - speszona (Junriri)

Co by nie mówić Kazaki dalej nie rozumiał, że Junriri coś do niego czuje, a było to widać nie raz. Zerken, jak zwykle, przyszedł i uratował sytuację.

-To, co Kazaki, idziemy? (Zerken)

-Hę? (Kazaki)

-Zapomniałeś już? Grat? (Zerken)

-No i czego przerywasz? (Anastasja)

-Życie. (Zerken)

Anastasja puściła Kazakiego.

-Możemy iść. (Kazaki)

-Dacie mi momencik? (Junriri)

-A po co? (Zerken)

-Bo ty nie wiesz. Wczoraj zaproponowałem jej, żeby poszła ze mną. (Kazaki)

-Grat zapraszał ciebie. Nie było mowy o Junriri. (Zerken)

-Nie mogę iść? (Junriri)

-Jak dla mnie, to nawet powinnaś. Jesteś ważną osobą w tej drużynie, więc wolałbym, abyś też tam poszła. Jednakże nie wiem, jak zareaguje Grat. (Zerken)

-Wezmę ją ze sobą. Wątpię, żeby się czepiał. (Kazaki)

-Oczywiście, że nie będzie, ale tu chodzi bardziej o to, że nie przychodzi się nieproszonym. (Zerken)

-Słusznie. Może lepiej zostanę. (Junriri)

-Nie ma potrzeby, poza tym i tak wolę być tam z tobą. (Kazaki)

Junriri zarumieniła się. Sylvia i Anastasja uśmiechnęły się i wyszły. Zerken krzyknął w stronę salonu:

-Trax! Ja wychodzę! (Zerken)

-Spoko! (Trax)

Junriri poszła szybko zmienić ciuchy, a gdy już wróciła, cała trójka przyjaciół włożyła buty i wyszła z posiadłości. Zerken zaczął prowadzić ich w stronę zamku.

-Gdzie idziemy? (Kazaki)

-Do Grata, a gdzie? (Zerken)

-Tyle wiem, ale gdzie dokładnie? (Kazaki)

-Junriri, wyjaśnisz? (Zerken)

-Z tego, co wiem, Mistrz Grat jest magiem królewskim. (Junriri)

-Tak jak Farengar? (Kazaki)

-Dokładnie. Czyli idziemy do zamku. (Junriri)

Bohaterowie dotarli pod bramę zamku. Na miejscu zastali strażników, którzy nie potrafili ukryć zadowolenia z powodu zobaczenia Zerkena. Cała trójka została wpuszczona do środka.

-Zerken, nie denerwuje cię ta cała popularność? (Kazaki)

-Pytasz mnie, czy nie irytują mnie ludzie, którzy mnie rozpoznają? Powiedzmy, że i tak i nie. (Zerken)

-Można jaśniej? (Junriri)

-Ja i Kazaki nie jesteśmy stąd. Znaczy, nie z tego świata. Stary Zerken, raczej nie chciałby takiego rozgłosu, wiecie przecież, że wolałem siedzieć sam, ale teraz? To mi nawet pasuje. Jakby nie patrzeć, ciężko pracowałem na ten tytuł. (Zerken)

Zerken spojrzał na swoje rękawice, przypasane do pasa i westchnął. Kazaki zauważył, że coś jest nie tak.

~Tyle pracy, a teraz zostałem bez miecza, nie zapomnę tamtego dnia. Najgorsze jest to, że nie ukryję tej tajemnicy na zawsze. Póki co mogę jednak ukrywać to jak najdłużej, wybacz chłopcze. (Zerken)

-Zerken, wszystko okej? (Kazaki)

-Tak, czemu pytasz? (Zerken)

-Minę masz jakąś niemrawą, jakbyś myślał o czymś smutnym. (Kazaki)

-Przesadzasz. (Zerken)

-On ma rację Zerken. (Junriri)

-O czym smutnym niby mógłbym myśleć? (Zerken)

-Powodów może być wiele, ale co ja mogę wiedzieć. Witajcie... (???)

W korytarzu pojawił się Mistrz Przeładowania.

-Widzę, że przyprowadziliście kogoś jeszcze, pamiętam cię. Byłaś wczoraj u boku Kazakiego. (Grat)

-Dzień dobry, jestem Junriri. (Junriri)

-Kazaki uparł się, żeby przyszła. Nie masz nic przeciwko, jeśli ona również cię trochę pozna, prawda? (Zerken)

-Oczywiście, że nie. Wręcz jestem rad. (Grat)

-Dobra, to ja ci ich zostawiam i miłego. (Zerken)

-Masz jakieś plany? (Kazaki)

-Tak, ale dowiesz się później, chyba że ktoś powie ci przed czasem. - patrząc na Grata (Zerken)

-Zerkenie. (Grat)

-Tak? (Zerken)

-Chciałbym z tobą porozmawiać na temat tamtego listu. (Grat)

-No tak. Czy moglibyśmy to przełożyć na wieczór? (Zerken)

-W porządku. (Grat)

-Możemy wiedzieć w skrócie, o co chodzi? (Kazaki)

-Nie wiem, czy mogę o tym mówić, bo to sprawy królewskie. Jednak jestem pewien, że oboje i Zerken i Kugaha wam ufają, więc powiem jedynie, że chodzi o waszą przyjaciółkę Toko. (Grat)

-Toko? (Zerken)

-Coś się jej dzieje? (Junriri)

-Co Toko ma wspólnego z Miastem Księgi? (Kazaki)

-Spokojnie, to naprawdę nic strasznego. (Grat)

-Dobrze, porozmawiamy o tym wieczorem. Będę leciał, trzymajcie się. (Zerken)

Zerken wyszedł z zamku i udał się z powrotem do rezydencji. W tym czasie Grat zaproponował Kazakiemu i Junriri podróż do ogromnej biblioteki. Spacer nie mógł obyć się bez rozmowy.

-Znacie historię tego Miasta? (Grat)

-Nie za bardzo. (Kazaki)

-Wybacz, powinienem był się domyślić. W końcu jesteś w naszym świecie od niedawna. Co z tobą panienko? (Grat)

-Wiem jedynie to, co udało mi się wyczytać z książek. To naprawdę niewiele, ale czy to prawda, że wcześniej znajdował się tu ogromny, kryształowy pałac? (Junriri)

-Oczywiście, że stoi. (Grat)

-Chwila. Jak to stoi? (Junriri)

Junriri zaczęła rozglądać się na około, Kazaki również.

-Nie zobaczycie go. (Grat)

-To jest tu czy nie? (Kazaki)

-Jest, ale jest ukryty, aby nikt nie próbował się do niego dostać. (Grat)

-Wyczytałam również, że to miejsce, gdzie znajduje się Wyrocznia. Czy to znaczy, że Zerken..? (Junriri)

-Zgadza się. W tym momencie nasz drogi Mistrz Miecza przygotowuje dla was wstęp do pałacu. (Grat)

-Czy trudno jest dostać się do środka? (Kazaki)

-Są dwa sposoby. Albo można starać się o zostanie Mistrzem lub uzyskać właśnie taki wstęp, jaki uzyskacie wy. Nie ma innej opcji, a włamanie się do środka nawet nie wchodzi w grę. (Grat)

-Na jakiej zasadzie to działa? (Kazaki)

-Wpierw trzeba skontaktować się z kryształowym strażnikiem, który strzeże pałacu. Nie jest łatwo się do niego dostać, ponieważ wymaga to wieloletnich przygotowań, ale my jako Mistrzowie mamy pewne przywileje, które pozwalają nam takiego strażnika przywołać. Po drugie ten strażnik musi wykonać zwój, którego nie da się pozyskać w żaden inny sposób. Nie da się go kupić ani wytworzyć. Ten zwój jest pozyskiwany z ciała właśnie takiego strażnika. Na końcu potrzebna jest krew tego, kto ma do pałacu wejść. (Grat)

-Dużo zachodu. (Junriri)

-Szczerze mówiąc, nie dziwi mnie to, że trzeba tyle się nalatać. Wyrocznia jednak jest kimś ważnym. (Kazaki)

-Dotarliśmy. (Grat)

Bohaterowie dotarli pod ogromną bibliotekę. Grat otworzył drzwi i zaprowadził bohaterów do największej sali, w której były najbardziej wartościowe książki z całego świata.

-Lubicie czytać? (Grat)

-Ja bardzo. Często czytałem, jak nie miałem co robić. (Kazaki)

Kazaki sięgnął po jedną z książek.

-Ja nie specjalnie. Rzadko kiedy czytam. ~Przecież nie powiem, że w ogóle nie czytam. Ostatni raz jak coś czytałam, to miałam piętnaście lat. (Junriri)

Junriri dołączyła się do Kazakiego, zajrzała przez jego ramię, aby dowiedzieć się, co czyta.

-Zechcielibyście coś zobaczyć? (Grat)

-Pewnie. (Kazaki)

-Co takiego? (Junriri)

-Chodźcie za mną, muszę coś sprawdzić. (Grat)

Grat zabrał bohaterów do piwnicy. Na miejscu były stosy książek, rozrzucone po całym pokoju.

-Co tu się stało? (Kazaki)

Pomieszczenie nie było zadbane, wręcz przeciwnie. Wszędzie były pajęczyny, popękane ściany i brak świateł. Grat musiał użyć magii, aby oświetlić pokój.

-To drogi Kazaki jest miejsce, w którym przechowujemy książki, którego języka nie rozumiemy. (Grat)

-Na tym świecie jest więcej języków? (Kazaki)

-Wątpię, żeby o to chodziło. (Junriri)

-Twoja przyjaciółka ma rację Kazaki. W naszym świecie istnieje tylko jeden język. (Grat)

-W takim razie nie rozumiem. (Kazaki)

Kazaki podniósł jedną z książek i zaczął ją przeglądać, ale nie widział w niej nic specjalnego. Grat zauważył, że chłopak coś odkrył.

-Kazaki? (Grat)

-Hmm..? Wybacz, odpłynąłem. (Kazaki)

-Coś cię zaciekawiło? (Grat)

-Znaczy, trochę. W sensie ja rozumiem ten język. (Kazaki)

-Jak to? Ja nie rozumiem ani słowa. (Junriri)

-Interesujące. Kazaki, powiedz mi więcej. (Grat)

-Ymm... Jasne to jest angielski. Ten język jest podstawowy w moim świecie. Używa go wielu ludzi. (Kazaki)

-Czyli to znaczy, że te książki..? (Junriri)

-Mógłbyś przejrzeć jeszcze kilka z nich? (Grat)

-Pewnie. (Kazaki)

Kazaki sprawdził książki, które wręczył mu Grat. Były to dzieła literackie, które szczególnie przykuły jego uwagę już wiele lat temu. Wybrał je ze względu na okładki oraz style pisania, wszystkie różniły się od siebie.

-I jak? - z zaciekawieniem (Grat)

-Większość jest po angielsku, ale nie wszystkie. Jest kilka w innych językach. Słyszałem, że są tu jedynie oryginały książek. Czy to znaczy, że..? (Kazaki)

-Na to wygląda. (Grat)

-Czyli trafiają tu również książki z twojego świata! (Junriri)

-Jak to w ogóle możliwe? No i dlaczego rozumiem wasz język, dla mnie to brzmi, jakbyście po prostu mówili po japońsku. (Kazaki)

-... (Grat)

Grat pochłonął się we własnych myślach.

-Nie wiem Kazaki. Może twój świat jest jakoś połączony z naszym. (Junriri)

-Wątpię, ale jeśli tak. To jak? (Kazaki)

-Chciałabym zobaczyć, jak żyłeś. (Junriri)

-Hyh. Grat? (Kazaki)

-Tak? (Grat)

-Co o tym sądzisz? (Kazaki)

-Wiele, póki co nie zaprzątajcie sobie tym głowy. Sam muszę dojść do tego, jak to możliwe. (Grat)

-Na pewno? (Kazaki)

-Tak. Chodźmy już. (Grat)

-No.., dobrze. (Kazaki)

Grat wyszedł z powrotem na świeże powietrze, zabierające ze sobą pozostałą dwójkę.

~To ciekawe, bardzo ciekawe. Moja rodzina rozwiązała już dużo zagadek, a zwłaszcza mój brat, ale to nie przypomina żadnej z nich. Po co naszej Wyroczni książki z innego świata? (Grat)

-Grat? Znowu o czymś myślisz. (Kazaki)

-Oczywiście. Staram się zrozumieć tajemnicę tych książek. (Grat)

-Mistrz na pewno nie potrzebuje pomocy? (Junriri)

-Na razie muszę poradzić sobie sam, potem zobaczę czy pomoc będzie potrzebna. (Grat)

-Dobrze. (Junriri)

-Proponuję zmienić temat. Zapewne interesuje was moja historia. Jednak zanim o niej opowiem, chciałbym o coś spytać. (Grat)

-Śmiało. (Kazaki)

-Słyszałem o tym, co wydarzyło się wczoraj, przed Miastem. Możesz powiedzieć mi, w jaki sposób opanowałeś taki poziom umiejętności? (Grat)

-Nie rozumiem. (Kazaki)

-Twoja fala uderzeniowa. Może dla lepszego wytłumaczenia chodźmy na plac. (Grat)

Mistrz Przeładowania wskazał drogę i zaprowadził bohaterów do celu. Grat stanął kawałek dalej od Kazakiego.

-Czy wiesz Kazaki, jak dokładnie powinna wyglądać fala uderzeniowa? (Grat)

-Tak, wiem. Odpycha ode mnie wrogów i wszystko w pobliżu. (Kazaki)

Kazaki wyjął swój miecz i przyjął pozycję, dokładnie taką jak w wieży z Miasta Orła. Wywołał falę uderzeniową.

-Wspaniale! Czy mógłbyś zrobić to samo, ale tym razem niech będzie to fala uderzeniowa poziomu drugiego i trzeciego. (Grat)

-Emm... (Kazaki)

-Coś nie tak? (Grat)

-Z tego, co pamiętam, to Kazaki nie opanował jeszcze kolejnych dwóch poziomów. (Junriri)

-Naprawdę? To dziwne. (Grat)

-Dlaczego? (Kazaki)

-Sam tytuł Mistrza to nie wszystko Kazaki. Posiadam wiele zdolności. Jednak właśnie przez to, że zostałem Mistrzem Przeładowania i przez to, że poświęciłem większość swojego życia na naukę. Potrafię doskonale ocenić umiejętności wojownika, więc dziwi mnie fakt, iż nie rozwinąłeś swej zdolności do końca. (Grat)

-Uważa pan, że umiejętności Kazakiego wskazują na to, że jest dobrym wojownikiem? (Junriri)

-Zdecydowanie. Kazaki, pokażesz mi jeszcze jedną rzecz? (Grat)

-Jaką? (Kazaki)

-Wywołasz falę uderzeniową, powiedzmy na mnie? (Grat)

-Ale na pewno? (Kazaki)

-Spokojnie nic mi nie będzie. (Grat)

Mistrz Przeładowania podniósł rękę do góry i rzucił na siebie wiele różnych wzmocnień.

-Pokaż, co potrafisz. (Grat)

-No dobra. (Kazaki)

Kazaki spojrzał na przyjaciółkę. Ta wzruszyła ramionami. Chłopak wskazał mieczem prosto na Grata. Fala uderzeniowa uformowała się pod nogami Mistrza, a gdy wybuchała, na całym placu uniosła się chmura pyłu, a gdy ten już opadł, Grat stał niewzruszony.

-No, no, jestem pod wrażeniem. (Grat)

Kazakiemu opadła szczęka.

-Nie zraź się, ta umiejętność jest naprawdę potężna, nie przebije się jednak przeze mnie. Znaczy, przebije, ale jeszcze nie na tym poziomie. Chcesz usłyszeć co nieco na temat swojej zdolności? (Grat)

-Tak, bardzo. (Kazaki)

-Zastanawiasz się pewnie, czy jesteś jedyną osobą z czymś takim. Odpowiedź brzmi, nie. Co nie zmienia faktu, że jest to niezwykle rzadka umiejętność. Słyszano jedynie o dwóch takich osobach. Jedna gdzieś się ukrywa, jednak nie wiemy gdzie. Natomiast druga już nie żyje, szkoda. Czy posiadasz jeszcze jakieś umiejętności, o których warto byłoby wiedzieć? (Grat)

-... Jest taka jedna. (Kazaki)

-Możesz mi o niej opowiedzieć? (Grat)

-Z chęcią bym to zrobił. Jednak chyba nie powinienem, znaczy mam o niej porozmawiać z Wyrocznią. (Kazaki)

-Liczę na to, że opowiesz mi o niej, jak tylko wrócisz. (Grat)

-O to nie musisz się martwić. (Kazaki)

-Niesamowite. Mogłabym o coś spytać? (Junriri)

-Słucham. (Grat)

-Powiedział pan, że Kazaki posiada rzadką umiejętność, ale przecież ludzie często wybierają to na swoją pierwszą zdolność. (Junriri)

-Źle mnie zrozumiałaś. Fala w rzeczywistości jest popularna, ale Kazaki potrafi wywołać ją na daleki dystans, a to już nie jest typowe. Dlatego wspomniałem, że istniały tylko dwie takie osoby. (Grat)

Bohaterowie wyszli z placu treningowego i z powodu ściemniającego się nieba, poszli w stronę zamku.

-Mistrzu Gracie. Jak pan został Mistrzem? Była mowa o wieloletniej nauce. (Junriri)

-Pamiętałaś. Od czego by tu zacząć? Moja rodzina od lat starała się zająć wysokie miejsce w rankingu społecznym. Wiadomo, że nie wszystkim wychodziło, ale były wyjątki. Wielu moich przodków poświeciło naprawdę dużo, aby osiągnąć swoje cele. Jak również i ja. Już od najmłodszych lat starałem się nauczyć wszystkiego o magii, aby w przyszłości zostać najpotężniejszym magiem, jaki kiedykolwiek chodził po ziemi. Jak na dzieciaka, to chyba dość ciekawe marzenie, nie sądzicie? Tak więc, od kiedy moi rodzice wysłali mnie do akademii, nawet przez chwilę nie pomyślałem o zaprzestaniu nauki bądź ćwiczeń. Na moje nieszczęście nie wyszło to najlepiej. Jako nastolatek zauważyłem, że pomimo wysiłku, jaki włożyłem w edukację, moja magia była beznadziejna. Nauczyłem się wielu teorii, ale nie mogłem rzucić porządnych zaklęć, nie było problemu z podstawowymi, ale jednak z samą podstawą daleko nie da się zajść. Moich rówieśników wprawiało to w śmiech, a mnie w złość. Byłem zdenerwowany, że osoba, która poświęca całe życie na naukę o zaklęciach, jest gorsza od ludzi, którzy nie przykładają do tego większej uwagi. Jedyne osoby, które mnie wspierały, to moja rodzina, a zwłaszcza mój brat. Zaczepki w szkole dokuczały mi coraz bardziej, ale czy się poddałem? Nie. Próbowałem dalej. Pod koniec akademii czekały na nas egzaminy. Przez wszystkie moje lata nauki nauczyłem się dość, aby zdać test teoretyczny na sto procent. Jednak z praktyką nie było tak kolorowo. Ledwo co udało uzyskać mi się trzydzieści procent, zdałem, ale nie było mowy o byciu szczęśliwy. Gdy byłem już po dwudziestce, zapisałem się do wyższej akademii magii, przyjęli mnie tam z otwartymi ramionami. W trakcie jej trwania zdobyłem wiele nagród i znajomości. Zapytacie mnie, czy moje umiejętności magiczne się poprawiły. Niestety nie, ale za to odkryłem coś lepszego, że jestem wspaniały w rzucaniu wzmocnień. Prawdopodobnie teraz możecie być odrobinę zdezorientowani, ponieważ powiedziałem, że moje umiejętności się nie poprawiły, a jestem bardzo dobry we wzmocnieniach. Te dwie rzeczy to tak naprawdę dwie osobne sprawy. Wzmocnienia to nie do końca magia, ale nazywa się to tak, ponieważ jest tak łatwiej. Od tamtej chwili, postanowiłem się szkolić jedynie w tej dziedzinie i jak pewnie się domyślacie, wyszło mi to na dobre. W ciągu kilku lat opanowałem dziesiątki zaklęć do perfekcji, a w trakcie kolejnych, zgłębiałem ich jeszcze więcej. W wieku trzydziestu lat ukończyłem akademię ze stuprocentowym wynikiem na teoretycznym, jak i praktycznym egzaminie. Moje wysiłki zostały docenione i zostałem zaproszony do zamku, chcieli sprawdzić moje umiejętności. Gdy wraz z rodziną udałem się do króla, wszyscy byli pod wrażeniem tego, co potrafię. Nigdy wcześniej nie byłem z siebie taki dumny. Król mnie zapamiętał i kilka dni później zostałem wybrany do jednej z ważniejszych misji obrony Miasta. Uwierzcie mi, że te potwory, przed którymi chroniliście Miasto, to pikuś. Po wykonaniu tego zadania wraz z innymi ludźmi zacząłem służyć w zamku. Z czasem zostałem magiem królewskim, a kilka kolejnych lat później zostałem ogłoszony Mistrzem Przeładowania, którym jestem po dziś dzień. (Grat)

-Jestem pod wrażeniem, jak wiele przeszedłeś. (Kazaki)

-Jestem pewna, że pan zasłużył na ten tytuł. (Junriri)

-Miłe z was dzieciaki. Porozmawiałbym z wami jeszcze trochę, ale wydaje mi się, że nasz czas dobiega końca. (Grat)

Historia Grata zajęła na tyle dużo czasu, aby bohaterowie dotarli pod zamek. Na miejscu czekał na nich Zerken.

-Witam państwa. (Zerken)

-Zerkenie. (Grat)

-Czekałeś na nas? (Kazaki)

-Skończyłem co miałem do roboty, więc przyszedłem. (Zerken)

-Długo czekasz? (Junriri)

-Nie za bardzo. Kilka minut. (Zerken)

-Skoro już tu jesteś, porozmawiajmy na temat listu. Chodźmy do mnie. (Grat)

Bohaterowie poszli za Mistrzem Przeładowania do jego laboratorium.

-Proszę cię bardzo. (Grat)

Grat wręczył list do rąk Zerkena...

-Tu jest napisane, że Kugaha chce wysłać Toko do Miasta Księgi, aby ta nauczyła się żyć inaczej. Toko nie zostanie królową, więc matka chce wysłać ją na nauki. Nie ma tu napisane dlaczego. (Zerken)

-Chcą uczynić z niej idealną żonę. Toko odmówiła służby w klasztorze, więc to jedyne co im pozostało. Dziewczyna ma trafić pod moje skrzydła. Kugaha chce, abym nauczył ją wszystkiego, czego tylko zdołam. Od dobrych manier, po służbę domową. Skarżyli mi się na to, że ta nigdy nie chciała się uczyć. (Grat)

-Ale po co? Nie mogą jej dać decydować o sobie? (Kazaki)

-Tu jest problem. Widzisz Kazaki, to nie jest coś, co można by zobaczyć w naszym świecie. Rodzina królewska rządzi się innymi zasadami niż cała reszta. Ruria nie będzie szczęśliwa. (Zerken)

-Nie powinni za nią decydować. (Junriri)

-Oni uważają inaczej. Co o tym sądzisz Zerken? (Grat)

-Jeszcze nie wiem. Musisz dać mi się zastanowić. (Zerken)

-Nie popędzam cię. (Grat)

-Zbieramy się ludzie. Miłego wieczoru Grat, do następnego. (Zerken)

-Żegnajcie. Pamiętaj Kazaki o naszej umowie. (Grat)

-Pamiętam, pamiętam. (Kazaki)

-Do widzenia panu. (Junriri)

Kazaki wraz z Zerkenem i Junriri wrócili do posiadłości, gdzie przedyskutowali sprawę Toko. Po czym wszyscy położyli się spać.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top