Rozdział 36 - Zakupy
Zanim Kazaki i Junriri udali się na zakupy, dziewczyna poszła do domu się przebrać, oczywiście zabierając przyjaciela ze sobą. Przed drzwiami:
-Wejdziesz?
-Mogę?
-Nie wygłupiaj się.
Oboje weszli do środka.
-To ty się rozgość, a ja pójdę się przebrać, zaraz wracam.
Kazaki zaczął rozglądać się po domu przyjaciółki, różnił się on znacznie od domu Zerkena, głównie wielkością. Dom Mistrza Miecza posiadał parter, gdzie znajdowała się główna sypialnia, salon, kuchnia oraz łazienka. Piwnicę, w której Kazaki jeszcze nie był, z powodu zakazu od Zerkena. Pierwsze piętro, gdzie znajdywał się pokój Kazakiego, balustrady odgradzające dziurę, która pozwalała spoglądać na dół oraz wolną przestrzeń ze stolikiem i kilkoma krzesłami. Drugie piętro natomiast pełniło funkcję zbrojowni. Dom Junriri posiadał jedynie parter, a sam budynek nie był bardzo wysoki, był natomiast zadbany, Junriri bardzo lubiła porządek u siebie. Kazaki zaczął szukać jakichś fajnych przedmiotów, oczywiście nie chciał być niemiły, więc nie grzebał przyjaciółce po szufladach, skrzyniach czy tego typu miejscach. Gdy tak chodził w kółko, natrafił na małą, dziesięciocentymetrową figurkę lisa w trakcie transformacji w człowieka, a naokoło niego znajdywały się trzy mniejsze lisy. Wziął ją do ręki. Junriri wyszła z toalety z lekko mokrymi włosami i podeszła do Kazakiego, ten kompletnie jej nie zauważył.
-Podoba ci się?
-Hę..? - nerwowo
Kazaki spojrzał na przyjaciółkę.
-Tak, wyglądasz pięknie.
-Pytałam o figurkę. Dostałam ją od ojca...
Kazaki oddał Junriri figurkę do rąk.
-... wyrzeźbił ją dla mnie, gdy miałam dwanaście lat.
-Jak wyglądają twoje relacje z rodzicami?
-Wybacz, ale nie chcę o tym rozmawiać. ~Powinnam mu powiedzieć? Lubię go, ale i tak nie znamy się za dobrze.
-Dlaczego?
Junriri odstawiła figurkę z powrotem na półkę.
-Mam swoje powody. Nie jest to historia, którą mogę opowiadać na prawo i lewo. *ze smutkiem*
-Po części cię rozumiem. Sam mam kilka historii, o których nie chcę mówić każdemu.
Junriri uśmiechnęła się.
-To jak, idziemy?
-Ja mogę iść w każdej chwili, ale w sumie to gdzie?
-No na zakupy, rozmawialiśmy o tym niedawno.
-Nie o to mi chodzi, pytam w jakie miejsce.
-Aaa... Idziemy na bazar, może znajdziemy tam jakieś ładne rzeczy.
-Bazar?
Bohaterowie szli w stronę wyjścia.
-Co jest nie tak w bazarach?
Wyszli na zewnątrz.
-Nie mówię, że coś jest w nie tak. Po prostu zastanawiam się, czy nie macie tu jakichś miejsc z markowymi ciuchami, czy coś.
-Nie rozumiem.
-Nie możemy pójść do jakiegoś salonu?
-Salonu? Masz na myśli salon krawiecki?
-No, powiedzmy.
-Wątpię, żeby było nas stać na coś dobrego. Ubrania z tego typu miejsc nie należą do najtańszych.
Kazaki sięgnął do kieszeni.
-Ymm... Mam przy sobie pięćdziesiąt złotych monet, nie wystarczy?
-Hmm... Może na spodenki.
-Ohh...
-Za tyle na bazarze możesz kupić bardzo dużo. Z ciekawości, to wszystko, co masz?
-Nie resztę mam w domu, sto trzydzieści złota.
-Uuu... Skąd to wszystko masz?
-Saran mi dał, powiedział, że mi się przyda. Czemu ciuchy u krawca są takie drogie?
-Głównie dlatego, że są to ludzie, którzy znają się na rzeczy i w większości szyją na zamówienie dla króla i bogatych mieszkańców.
-Yhym.
-Jesteśmy!
Na miejscu, to znaczy na bazarze, znajdowało się wiele przeróżnych stoisk, a każde z nich kusiło czymś innym.
-Nawet nie wiesz Kazaki, jak bardzo lubię tu przebywać w wolnych chwilach.
Gdziekolwiek by się nie stanęło, było gwarno z powodu dużej ilości ludzi. Junriri skusiło stoisko z sukniami.
-Hej Kazaki spójrz!
Dziewczyna wskazała na owo stoisko.
-Lubisz sukienki? Nigdy cię w żadnej nie widziałem.
-Nie chodzę w sukniach, ale lubię na nie popatrzeć. Zawsze jak idziemy gdzieś z Rurią, to je sobie oglądamy.
-Zaraz, zaraz, Ruria chodzi po bazarach?
-Noo, nie za bardzo, ale raz w miesiącu udaje mi się ją wyciągnąć, tylko że wtedy musi się ukrywać, żeby ludzie jej nie rozpoznali, zwykle szukamy ciuchów u krawców.
-To logiczne, że księżniczka nie chce się pokazywać.
-Jak dla mnie nie, księżniczka powinna pokazywać się podwładnym, żeby było widać, że, no wiesz, że jej na nich zależy.
-Nie sądzisz, że wszyscy wtedy chcieliby do niej podejść i ją męczyć?
-Męczyć to chyba niepoprawne określenie.
-Wręcz przeciwnie, oglądałem wiele filmów i czytałem wiele książek fantastycznych, historycznych etc. I wszędzie królowie trzymali się z daleka od ludzi, nie chcieli się rzucać w oczy.
-Ale Ruria nie jest królem.
-Ale pochodzi z rodziny królewskiej.
-Hmpff...
Kazaki roześmiał się, po czym bohaterowie kontynuowali oglądanie ubrań.
-Swoją drogą Kazaki, co chciałbyś nosić? Nie chwaląc się mam całkiem dobry gust. - chichocząc
-Masz doświadczenie w stylizacji?
-Niee, ale dużo osób tak mówi. Zerken nie narzekał.
-Wybierałaś Zerkenowi ubrania?
-Nie, nie jemu, ale Rurii.
-...
-Ruria nosi wiele różnych sukni czy ubrań mojego wyboru. Mówi, że jej się podobają, a Zerken nie raz ją chwalił.
-Wszystkie jej ubrania są z salonu?
-Tak. Wszyściuteńkie, no poza tymi od ojca. Chyba cię to nie dziwi.
-W sumie ani trochę. Tak tylko spytam, dostaje je za darmo czy musi płacić?
-Od ojca dostaje za darmo, z salonu w sumie też, jednakże i tak za nie płaci.
-Bo chce?
-Mówiła, że nie chce się wyróżniać ani być traktowana inaczej niż inni.
-A mimo to i tak nie pokazuje się ludziom.
-Na reszcie mnie rozumiesz.
-Po części.
-Wróćmy do ciebie, czego mam ci szukać?
-Nie wiem, czegoś zwyczajnego, może czegoś takiego jak nosi Zerken.
Junriri oglądała Kazakiego z przymrużonymi oczami, od stóp do głów, po czym powiedziała:
-Hmm... Nie.
-Co? Czemu?
-Styl Zerkena ci nie pasuje.
-Ale dlaczego?
-Ciuchy powinny odzwierciedlać ciebie. Dla przykładu Zerken nosi koszule i pasują mu one idealnie jako Mistrza i być może, przyszłego króla, no bo wiesz, jest wybrankiem księżniczki...
~Zapomniałem, że Zerken może zostać królem...
-... Ruria i Toko są księżniczkami, a co za tym idzie, są uczone, aby zachowywać się jak damy, widziałeś, że obie noszą suknie.
-No racja.
-Sam też zauważyłeś, że Mistrz Dwarg, Saran i Hisashi noszą podobne ubrania, osoby, które są na wyższej pozycji, muszą pokazywać klasę.
-Ty rzeczywiście znasz się na ciuchach.
-To są podstawowe informacje, ale wybierzmy ci coś w końcu.
-To, co proponujesz?
Junriri ponownie oceniła przyjaciela wzrokiem.
-Hmm... Co nosiłeś u siebie?
-Głównie jeansy i bluzy. Eleganckie spodnie i luźną górę.
-Pasowało ci to?
-Jasne.
-No to tutaj zrobimy to samo.
-Macie tu takie rzeczy?
-Na pewno nie będą one takie same jak u ciebie, ale możesz na mnie liczyć.
Po czym Junriri już sama zaczęła rozglądać się po wszystkich stoiskach na bazarze, Kazaki nie mógł za nią nadążyć, więc sam zaczął się rozglądać, ale nie szukał on ciuchów dla siebie, szukał jakiejś ładnej biżuterii, aby wręczyć ją przyjaciółce w podzięce. Było tego wiele, więc było z czego wybierać, bohater zdecydował się na bransoletkę, toteż rozpoczął poszukiwania. Po blisko dziesięciominutowym rozglądaniu się, ze swojego stoiska zaczepiła go pewna kobieta.
-Hej, chłopcze. Podejdź tutaj.
Kazaki bez namysłu podszedł do kobiety. Widać było, że bohater miał do czynienia z osobą w podeszłym wieku.
-Spostrzegłam, że szukasz jakiejś błyskotki.
-Tak, zgadza się, szukam bransoletki dla przyjaciółki.
-Przyjaciółki powiadasz. Możliwe, że będę miała dla ciebie coś ładnego.
Po czym kobieta uklęknęła i zniknęła za ladą.
-Jak ma na imię przyjaciółka?
-Junriri.
-Urocze imię dla kobiety.
Kobieta z powrotem się wychyliła i postawiła na ladzie szkatułkę.
-Mam nadzieję, że ci się spodoba.
Kobieta otworzyła szkatułkę i wyjęła z niej złoto srebrną bransoletkę z lisem i wręczyła ją Kazakiemu do rąk.
Kazaki podziwiał kunszt wykonania bransoletki.
-Jest przepiękna... Nie wiem co powiedzieć. - ogromnie zachwycony
-W takim razie nic nie mów.
-Lis jest prześliczny, a sama bransoletka błyszczy. Skąd ją pani ma?
-Zrobiłam ją.
-Jest pani złotnikiem?
-Dokładnie. Wszystko, co tutaj widzisz, zrobiłam sama.
-Niesamowite.
-Czyli ci się podoba, tak?
-Tak, tak, bardzo.
-Chcesz ją kupić?
-Oczywiście, ale nie wiem, czy mnie stać.
-Biorąc pod uwagę, jak bardzo błyszczą ci się oczy i że to dla twojej przyjaciółki, sprzedam ci ją za trzydzieści złotych monet.
~To drogo jak na coś z bazaru... Hmm... Ale wygląda ładnie.
-To jak będzie?
-Wezmę.
-Wspaniale!
Kazaki oddał bransoletkę kobiecie, ta zapakowała ją w małe, kwadratowe pudełeczko. Chłopak sięgnął do sakiewki i wyciągnął z niej sumę potrzebną do zapłaty.
-Proszę bardzo, to pani pieniądze.
Kazaki wręczył kobiecie pieniądze, a ta dała mu pudełko.
-Pozdrów ode mnie przyjaciółkę. - z uśmiechem
-Oczywiście, do widzenia i dziękuję.
-Do widzenia chłopcze.
Kazaki oddalił się od kobiety, a praktycznie zaraz po tym zobaczył Junriri biegnącą w jego stronę, więc czym prędzej schował pudełko do kieszeni. Dziewczyna miała ze sobą stertę różnych ciuchów.
-Wróciłam.
-I widzę, że się nieźle obłowiłaś.
-Taaaak, to trochę śmieszna sytuacja, bo myślałam, że będziesz ze mną.
-Próbowałem, ale biegłaś zbyt szybko i nie mogłem nadążyć.
-O... Wybacz.
-To moja wina, tak czy siak mogłem próbować.
-W takim razie odwdzięcz się i zmieść się w to.
-Postaram się.
-Chodźmy do mnie.
-Nie ma tu żadnej przebieralni czy coś?
-Nie.
-Ohh...
-No chodź.
-Idę.
Kazaki poszedł za Junriri z powrotem do jej domu. W środku:
-Gdzie mam się przebrać?
-Przede mną.
Dziewczyna położyła wszystkie ciuchy na rękach przyjaciela.
-C-c-co?!
-Haha, żartuję przecież. Pójdź do łazienki.
-O-ok.
Kazaki wszedł do łazienki i położył wszystkie ciuchy na jednej z ławek.
-Dobra, to co z tego mam ubrać najpierw?
Chłopak zdjął z siebie wszystko, poza bielizną i zaczął sprawdzać na sobie ubrania. Wszystkie pasowały na niego idealnie.
-Wow, Junriri trafiła idealnie.
Gdy Kazaki sprawdził już wszystkie ciuchy, postanowił wybrać jakieś, w których pokaże się Junriri. Tak więc wybrał skórzane, męskie kozaki, brązowe spodnie, typowe dla średniowiecznych mieszczan oraz zwykłą szarą bluzkę ze sznurkami przy dekolcie. Wziął resztę ciuchów, wraz ze zbroją i udał się z powrotem do Junriri, która powiedziała:
-No pokaż mi się. - z uśmiechem
Kazaki odłożył ciuchy na kanapę.
- gwiżdże - Przystojny jesteś.
-Heh... Dzięki. - speszony - Powiedz mi, ile za to dałaś. Tych ciuchów trochę jest.
-A czy to ważne? To będzie taki, gest przyjaźni.
-Na pewno?
-Tak, jakby nie patrzeć, to ja wyciągnęłam cię na te zakupy.
-Mimo to i tak coś dla ciebie mam.
-Hę?
Kazaki wyjął z kieszeni swojej zbroi pudełko z bransoletką w środku i wręczył ją Junriri.
-Co to?
-Gest przyjaźni.
Dziewczyna otworzyła pudełko, natychmiast zrobiła duże oczy, otworzyła usta i zarumieniła się.
-To... Dla mnie?
-No, a dla kogo?
-... Dziękuję.
Junriri przytuliła Kazakiego.
-Jest wspaniała. Skąd ją masz?
-Kupiłem na bazarze, od jednej kobiety, przy okazji, kazała cię pozdrowić.
Junriri ubrała bransoletkę na prawy nadgarstek.
-Junriri, jak myślisz, jak idzie Zerkenowi?
-Nie wiem, ale mam nadzieję, że dobrze.
Zerken zbliżał się do zamku.
-Co tym razem ta kobieta wymyśliła?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top