Rozdział 34 - Powrót do Miasta Twierdzy

Wszyscy bohaterowie, tym razem już bez Sarana, udali się do jaskini, gdzie wcześniej zostawili konie. Niestety wejście do środka było zawalone głazami, nie stanowiły one jednak problemu dla Dwarga, który zniszczył je jednym uderzeniem. W środku okazało się, że koniom nic się nie stało.

-To oszczędzi nam czasu. (Zerken)

Zerken, Hisashi i Junriri zostali na zewnątrz, natomiast Dwarg i Kazaki weszli do środka. Mistrz Miecza patrzył na wszystkie zniszczenia, które spowodował Kinshi, a po chwili podszedł do niego Mistrz Szabli.

-Widzisz to Hisashi?

-Ciężko byłoby nie.

-Przecież to miejsce było piękne, ludzie często tu przyjeżdżali, czy to odpocząć, czy to popływać, a teraz? Teraz nie ma już nic.

Zerken miał całkowitą rację. Po wszystkim, co zrobił Kinshi, zostały jedynie gruzy. Po podłożu ledwo co dało się chodzić, trzeba było być bardzo ostrożnym, żeby się nie potknąć i nie wpaść w żadną dziurę. Zbiornik wody był opróżniony, cała woda wyparowała, a drzewa, które ozdabiały krajobraz były w większości złamane i przewrócone, a te, które jeszcze stały były spalone lub jeszcze się paliły.

-Zerken, nie powinieneś się tak bardzo przejmować tym miejscem, takich jak to jest wiele.

-Niby tak...

-Ale?

-Wiesz co? Nie ważne. Wracajmy już.

Dwarg zawołał obu Mistrzów do siebie. Gdy bohaterowie szykowali się do odprawy, napotkali mały problem, a nawet dwa.

-Ymm... Niby liczbowo konie i ludzie się zgadzają, jest nas pięcioro, jednak Junriri raczej nie pojedzie sama, prawda? (Kazaki)

-Tak, racja. Zerken weźmiesz ją ze sobą? Kazaki jest mało doświadczonym jeźdźcem, a ona nie może chodzić i ledwo stoi, jadąc z nim, mogłoby jej się coś stać. (Dwarg)

-Też o tym myślałem. Co zrobimy z zapasowym koniem? (Zerken)

-Wezmę go ze sobą, przywiąże go do swojego i pojedziemy. Konie trzymają się stada, więc raczej nie będzie problemów. (Hisashi)

Zerken i Hisashi pomogli Junriri wejść na konia. Mistrz Szabli ostrożnie podniósł bohaterkę, tak aby nie zrobić jej krzywdy i podał ją Mistrzowi Miecza, który już siedział na miejscu, zabrał dziewczynę z rąk Hisashiego i posadził, bokiem, przed sobą.

-Wszyscy gotowi? (Hisashi)

-Tak. (Reszta)

-To jedziemy. (Hisashi)

Gdy bohaterowie zjechali z góry, jechali w tym samym szyku co wcześniej, jednak tym razem Hisashi trzymał się bliżej, ponieważ chciał omówić kilka kwestii.

-Hej Zerken. (Hisashi)

-No? (Zerken)

-Co z nią? (Hisashi)

-Żyje. Powiedz mi, co sądzisz o tej całej sytuacji? (Zerken)

-Uwierz mi, że sam nie wiem. Z jednej strony boję się, że Kinshi nie pokazał nam jeszcze wszystkiego, co z resztą sam powiedział, a z drugiej nie wiemy, kiedy ponownie zaatakuje. No i jeszcze Saran. W tej chwili mamy o wiele więcej na głowie niż kiedykolwiek. (Hisashi)

-Tak, zgadzam się. (Zerken)

Hisashi odwrócił na chwilę głowę w stronę Kazakiego, chłopak był ewidentnie zdołowany.

-Powiedz mi Zerken. Kazaki jest już tutaj kilka tygodni, prawda? (Hisashi)

-Tak, co w związku z tym? (Zerken)

-Zastanawiam się tylko, ile jeszcze czasu będzie potrzebował, żeby przewyższyć nas wszystkich. (Hisashi)

-Przewyższyć? (Zerken)

-Jestem pewien, że wiesz, o co mi chodzi. Z jedenastki było nas czworo, jako Mistrzowie nie daliśmy rady Kinshiemu, nie mówiąc już o tym, że nawet go nie zraniliśmy, a nawet jeśli, to zregenerował się strasznie szybko. To oczywiste, że Kazaki musi przewyższyć wszystkich Mistrzów. (Hisashi)

-Coś w tym jest. (Zerken)

Zerken gwizdnął.

-Po co to? (Hisashi)

-Musimy pogadać. (Zerken)

Dwarg i Kazaki podjechali do Zerkena i Hisashiego. Kazaki podjechał bliżej, aby mieć oko na Junriri.

-Wołałeś nas? (Dwarg)

-Tak, chciałbym o czymś z wami porozmawiać. Głównie o Kazakim. (Zerken)

-Chcesz mi teraz prawić kazania? Daruj sobie. (Kazaki)

-Nie, spokojnie. To, co się wydarzyło to nie twoja wina, raczej moja. (Zerken)

-Nic nie mogłeś zrobić. (Dwarg)

-Ale mogłem lepiej sprawdzić teren. (Zerken)

-Ehh... Myślisz ty w ogóle? (Hisashi)

-Hę..? (Zerken)

-To nie jest ani wina Kazakiego, ani twoja, ani nikogo innego. Terenu nie dało się lepiej sprawdzić, a co za tym idzie, nie dało się przewidzieć, że Kinshi się pojawi. Najważniejsze jest to, że żyjemy, a jeśli chodzi o Sarana, to musimy być dobrej myśli, ale o nim porozmawiamy później. Nie chciałeś nam o czymś powiedzieć? Coś o Kazakim? (Hisashi)

-Tak, ale wpierw chciałbym powiedzieć coś na temat Kinshiego. Bo wiecie, to, że Kinshi dziś się pojawił, to zwykły przypadek, nie powinno go tu być. (Zerken)

-Co masz na myśli? (Dwarg)

-Kinshi miał pojawić się dopiero za dwa lata. (Kazaki)

-Hmm..? (Dwarg)

-Pamiętasz, jak w zamku rozmawialiśmy na temat tej wyprawy? (Kazaki)

-Oczywiście. (Dwarg)

-I gdy poszedłem do pokoju Toko? (Kazaki)

-To też. (Dwarg)

-W środku, gdy rozmawiałem z dziewczynami, po pewnym czasie usnąłem. We śnie odezwała się do mnie Wyrocznia. Powiedziała mi słowo w słowo, że opóźni atak Kinshiego. (Kazaki)

-W takim razie, dlaczego zaatakował dzisiaj? (Dwarg)

-Tego nie wiemy. (Zerken)

-Raczej nie kłamała, z resztą koniec końców pomogła. (Kazaki)

-Powiedz mi, dlaczego stwierdziła, że opóźni jego atak. Byłeś zdziwiony, że Zerken o tym wiedział. (Hisashi)

-Tu ponownie trzeba cofnąć się do momentu, gdy mówiłem o Wyroczni w moim śnie. Ehh... Kiedy tak narzekałem i wyzywałem ją od tego, że dlaczego niby to ja mam zabić Kinshiego... (Kazaki)

-Wyzywałeś Wyrocznię?! (Hisashi)

-... No, nie dosłownie. Kontynuując, powiedziałem jej, że nie mam zamiaru z nim walczyć, wtedy postawiła mi warunek. Jeśli zawalczę i zabiję Kinshiego nic się nie stanie, jednak gdy zrezygnuję, zabicie tej bestii przypadnie Zerkenowi, a ja zostanę zwyzywany na cały świat. (Kazaki)

-Więc tak czy siak, nie miałeś wyboru. (Zerken)

-Niby tak, ale w tym momencie, mam to gdzieś... (Kazaki) 

Kazaki nabrał więcej odwagi, było to słychać w jego głosie.

-... Za dwa lata, Kinshi będzie martwy. - stanowczo

Wszyscy odetchnęli z ulgą.

-To chciałem usłyszeć. (Zerken)

-Dobrze! (Dwarg)

-W końcu spoważniałeś. (Hisashi)

-Ale nie zapominaj, że nie musisz pałać nienawiścią do wszystkiego. (Zerken)

-Spokojnie, z czasem się uspokoję. (Kazaki)

-Mam nadzieję. (Zerken)

Po chwili ciszy Hisashi poruszył dziwny temat.

-Co sądzicie o pogodzie? (Hisashi)

-Co? Serio? Co ta za pytanie? (Zerken)

-Poważne. (Hisashi)

-Ehh... Nie mam pojęcia, o co ci chodzi. (Zerken)

-W takim razie zadam ci inne pytanie. O której dotarliśmy pod góry? (Hisashi)

-Około siedemnastej. (Zerken)

-Ile czasu walczyliśmy z tymi smokami? (Hisashi)

-Kilka... Godzin... (Zerken)

-A co za tym idzie? (Hisashi)

-Powinna być noc, a słońce świeci jak w samym środku dnia. (Dwarg)

Dwarg i Zerken sięgnęli po zwoje, które mieli przypasane do bioder, gdy je otworzyli, odezwał się Mistrz Młota.

-Hisashi ma rację, jest druga w nocy! (Dwarg)

-A nie mówiłem? (Hisashi)

-A-ale jak to w ogóle możliwe? (Zerken)

-Kinshi? Wyrocznia? (Kazaki)

-Raczej tak, ale kto konkretnie? (Hisashi)

-Strzelam, że Wyrocznia. W końcu chciała pomóc w walce z Kinshim, a w taki sposób mogliśmy widzieć, co się dzieje. (Dwarg)

-Mam nadzieję, że nie będzie to miało złego wpływu na świat. (Zerken)

-Raczej nie. Nie trzeba się martwić. (Hisashi)

-Skoro tak twierdzisz. (Zerken)

Minęło kilka minut, nim ktoś się odezwał. Kolejny temat dotyczył Hisashiego.

-Coś nie tak Kazaki? Na co się patrzysz? (Hisashi)

-Ymm... Wybacz, straciłeś broń i zastanawiam się, jak zdobędziesz nową, bronie Mistrzowskie chyba nie są takie łatwe do zdobycia. (Kazaki)

-Szczerze? Jest to prostsze, niż ci się wydaje. (Hisashi)

-W jakim sensie? (Kazaki)

-Byłeś kiedyś u jakiegoś kowala? (Hisashi)

-Ta. (Kazaki)

-Mówił ci, że da się tam kupić broń Mistrzowską? (Hisashi)

-Tak, ale nie pozwolił mi takiej kupić. (Kazaki)

-Oczywiście, że nie, ale nie o tym. Widzisz, Mistrzowskie bronie są wykuwane w Mieście Proroctwa. Za każdym razem, gdy jakaś broń zostaje zniszczona, tworzy się nową, nie mam pojęcia, skąd oni wiedzą, że jakaś została zniszczona, ponieważ... (Hisashi)

-Ponieważ co? (Kazaki)

-Hisashiemu pewnie chodzi o to, że tych broni nie da się zniszczyć normalnym sposobem. (Dwarg)

-Hę..? (Kazaki)

-Żeby zniszczyć Mistrzowską broń, trzeba udać się tam, gdzie została ona stworzona, czyli do... (Zerken)

-Do Miasta Proroctwa. Tylko mówiłeś, że nikomu nie udało się tam dostać. (Kazaki)

-I ma rację. Droga jest potwornie ciężka. (Hisashi)

-Jak ona wygląda? (Kazaki)

-Kiedyś będziesz musiał tam pójść, wtedy się dowiesz. Zbliżamy się do Miasta. (Hisashi)

Bohaterowie podjechali pod Mury Miasta Twierdzy, a gdy stanęli, otworzyła się brama. Tak jak poprzednim razem, wyszli z niej strażnicy. Wszyscy, poza Hisashim, zsiedli z koni. Zerken zdjął Junriri i położył ją Kazakiemu na rękach.

-Zerken, gdy pozwolą wam już wejść do środka, wyślij Junriri i Dwarga do medyków, Kazaki może pójść z nimi, ty natomiast przyjdź do mnie. Musimy jeszcze porozmawiać o jednej rzeczy. (Hisashi)

-Dobra. (Zerken)

Hisashi zabrał wszystkie konie i wjechał do Miasta bez uprzedniego sprawdzenia przez strażników, taki przywilej Mistrza Szabli. Natomiast cała reszta musiała przejść tę weryfikację. Gdy straże sprawdziły już wszystkich, pozwoliły im wejść do środka, a gdy już weszli, słońce zniknęło i w mgnieniu oka zapadła noc.

-Wow. (Kazaki)

-Nigdy wcześniej nie widziałem czegoś takiego. (Dwarg)

-Magia jest niezwykła. Dwarg zabierz Kazakiego i Junriri do medyków, ja pójdę do Hisashiego. (Zerken)

-W porządku, nie zapomnij tylko wrócić. (Dwarg)

-Spokojnie, a i nie zapomnij opatrzyć swojej ręki, szczęście, że jeszcze ją masz. (Zerken)

-Tak, tak. Idź już, poradzimy sobie. (Dwarg)

Zerken opuścił przyjaciół i udał się do trzeciego dystryktu, dokładnie wiedział gdzie mieszka Hisashi, więc nie miał problemów z dotarciem na miejsce. Gdy już tam dotarł, zapukał do drzwi, ze środka usłyszał głos.

-Otwarte.

Hisashi zaprosił Zerkena do środka. W tym samym czasie Dwarg zaprowadził Kazakiego, który niósł Junriri na rękach, do medyków. Placówka medyczna znajdowała się w drugim dystrykcie, a dokładniej mówiąc, na samym jego tyle.

-Dobry wieczór, o Mistrz Młota. Co panów tu sprowadza? (Medyk)

-Dobry wieczór. Przynieśliśmy panu naszą koleżankę, odniosła ciężkie rany w bitwie i od tamtego momentu śpi. (Dwarg)

-Rozumiem, proszę położyć ją na tym łóżku. (Medyk)

Kazaki położył Junriri na miejscu wskazanym przez medyka.

-Dziękuję panu. Pozostała jedna rzecz. Musimy ściągnąć z niej tę zbroję. (Medyk)

-Hę..? (Kazaki)

-Przecież nie będę mógł opatrzyć jej ran, gdy będzie ubrana. (Medyk)

-Ale tak, do naga? - zakłopotany (Kazaki)

Dwarg zaczął się lekko śmiać pod nosem.

-Ależ skąd. Potrzebuję jedynie zdjąć jej zbroję, bielizna zostaje na miejscu. (Medyk)

~Uff... -Dobrze, pomogę. (Kazaki)

~Hyh, jakiś ty niewinny. (Dwarg)

-Będę wdzięczny. (Medyk)

Kazaki pomógł medykowi rozebrać Junriri.

-Dziękuję panu. Teraz, jeśli można, chciałbym pozostać tu sam, żeby móc się lepiej skupić. (Medyk)

-Oczywiście. (Dwarg)

~Spróbuj jej tylko coś zrobić. (Kazaki)

-Przy okazji, Mistrzu Młota, panu również przydałaby się opieka, ta ręka nie wygląda najlepiej. Proszę przejść do pokoju obok, tam pana opatrzą. (Medyk)

-Dziękuję za troskę. (Dwarg)

-To moja praca. (Medyk)

Kazaki i Dwarg opuścili gabinet medyka.

-Idziesz opatrzyć tę rękę?

-Chyba muszę, Zerken nie da mi żyć.

-Nie powinieneś tam iść, bo Zerken tego chce, sam powinieneś wiedzieć, czy tego potrzebujesz.

-Wiem przecież. Poczekasz tu na mnie?

-Pewnie, z resztą i tak nie mam gdzie iść, co nie?

-Hyhy... Widzimy się za moment.

Kazaki podniósł jedynie dłoń na pożegnanie, a Dwarg wszedł do drugiego gabinetu. Kazaki usiadł. Akcja wraca do domu Hisashiego. Mistrz Szabli siedzi przy stole pijąc kawę, natomiast Zerken chodzi w kółko, po czasie podchodzi do stołu, przy którym siedzi Hisashi i uderza w stół pięścią. Hisashi reaguje opanowanym głosem.

-W końcu puściły ci nerwy?

-Bawi cię to?

-Uspokój się człowieku.

-Jak mam się uspokoić skoro Kinshi pojawia się znikąd i ot, tak zabiera sobie jednego z naszych najlepszych wojowników i przy okazji przyjaciela.

-W takim razie co proponujesz?

-Jak to co? Musimy powiadomić o tym wydarzeniu wszystkich, których trzeba, zmobilizować Miasta i go uratować.

-Nie możemy.

-Co? O czym ty gadasz?

-Usiądź, nie wezwałem cię po to, żeby rozmawiać o Saranie.

-Przecież musimy go uratować!

-Dobra, dobra ok. W takim razie powiedz mi, jak chcesz to zrobić?

Zerken usiadł i milczał.

-...

-Tak myślałem. Posłuchaj, nie ma wątpliwości, że Kinshi zabrał Sarana do siebie, do swojego świata. Skoro nie wiemy jak się tam dostać, to nie wiemy też jak go uratować.

-Czyli, że chcesz go tam zostawić?

-Nie chcę, muszę. Myśl racjonalnie, nawet jeśli wiedzielibyśmy jak się tam dostać, to i tak nie znamy tamtego terenu. To czyste samobójstwo. Chcesz ratować Sarana, samemu narażając większą ilość ludzi na śmierć?

-To, co z tym zrobimy?

-Mówiłeś wcześniej, że trzeba powiadomić o tym kilka osób i tu się z tobą zgadzam. Zwołamy Mistrzów i omówimy to wszystko.

-No dobra, ale kiedy?

-Najlepiej jak najszybciej, ale wiadomo, że każdy Mistrz ma inną drogę do pokonania, aby tu dotrzeć.

-Więc?

-Hmm... Zajmę się tym. Wy powinniście pozałatwiać swoje sprawy, a następnie udać się do Wyroczni, póki co to jedyne ,na czym powinniśmy się skupić.

-Tak też zrobimy, a teraz mów co ode mnie chciałeś.

-Chciałem omówić kwestię związaną z Kazakim.

-Nie wiesz jeszcze wszystkiego?

-Nie o to chodzi. Mam na myśli jego trening.

-W jakim sensie? Kazaki trenuje dość często, a co najważniejsze szybko się uczy, gdy opuściłem Miasto na jeden dzień, zaczął trening z Efrem, kojarzysz może?

-Poza tym, że to uczeń Sarana to nie za bardzo.

-Tyle wystarczy. Jednego dnia nauczył Kazakiego kilku nowych ataków i z tego, co pamiętam czegoś z obrony i kontry.

-Zawsze coś, ale martwi mnie jedno.

-To znaczy?

-On zbyt szybko traci kontrolę nad swoimi emocjami, tak samo, jak dziś przy walce z Kinshim, gdy mnie zaatakował. On nad sobą nie panuje.

-Nie raz mu już to powtarzałem, ale uwierz mi na słowo, jest o wiele lepiej niż na początku, wcześniej denerwował się o wiele łatwiej i częściej.

-Wierzę ci.

-Teraz pozostaje tylko pytanie, co dalej?

-Co do Kazakiego, jeśli jego trening będzie szedł gorzej, to przyślij go do mnie, zajmę się nim jakiś czas. Przy okazji, na razie raczej nie wrócicie do Miasta Orła, proponuję, abyście zostali tu na noc, moja żona wyjechała, więc nikt wam nie będzie przeszkadzał. Junriri musi odpocząć.

-Coś ty się zrobił taki miły?

-Mogę przestać, jak chcesz.

-Nie, nie, tak jest w porządku.

-Tak myślę. Jak będziesz chciał, to idź po Dwarga i Kazakiego. Ja idę spać, do jutra.

-Cześć.

Gdy Hisashi poszedł spać, Zerken wyszedł po przyjaciół.

-Hisashi się zmienił, zobaczymy na jak długo.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top