Rozdział 20 - Umiejętności

W drodze do gildii Kazaki spytał:

-Dla przypomnienia, tę umiejętność dostanę w tej gildii, tak?

-Połowicznie, potem musimy przejść się jeszcze do wieży, która znajduje się w trzecim dystrykcie.

-Trzecim dystrykcie?

-Nie mówiłem o tym? No nic, Miasto Orła jest podzielone na trzy dystrykty. Pierwszy z nich to dystrykt publiczny, jak nietrudno się domyślić, nie ma tam nic specjalnego, mieszka tam każdy zwykły obywatel. Następnie mamy dystrykt rycerski, jest to miejsce w dużej mierze do treningu. Znajduje się tam również plac treningowy, arena oraz gildia, do której teraz idziemy, jak i reszta tego typu miejsc. Ostatnim dystryktem jest dystrykt królewski, gdzie mieszkam ja, Saran i Dwarg. Nie muszę mówić, że stoją tam najważniejsze budynki, takie jak zamek.

-Czemu to wszystko jest takie dziwne? Nie może być tak jak w Kawasaki albo nie wiem, Tokio.

-Nie ja ustalałem te zasady.

-Jaka będzie moja pierwsza umiejętność?

-To już zależy od ciebie.

-A na jakiej zasadzie to działa?

-Właściciel gildii przekaże ci trzy umiejętności, jakie one będą, zależy od twojej klasy.

-Ale ja nie mam klasy.

-Wiem, ale twoja karta ma... Ohh... Zapomniałem cię spytać.

-Ale o co?

-Czy klasa wojownika ci odpowiada?

-Używam miecza już jakiś czas, nie narzekam, a co?

-Twoja zalecana klasa to wojownik, zgadza się?

-Tak.

-Więc skoro ci to pasuje, będę kontynuował. Wszystkie trzy umiejętności będą dostosowane do twojej klasy.

-Nie da się ich potem zmienić?

-Znaczy, da się, ale zajmuje to trochę czasu, a poza tym musiałbyś opanować nowe umiejętności od początku.

-A co jeśli ktoś chce być magiem, a jego zalecana klasa to wojownik?

-Wtedy idziesz zatwierdzić klasę u królewskiego maga, przed wyborem umiejętności.

-Aa... Rozumiem. Gdy dostanę już te trzy umiejętności, to jak mam wybrać tą jedną?

-W wieży.

-Tej, do której idziemy potem?

-Dokładnie.

-Tyle zachodu dla czegoś takiego.

-Hyhy...

-Co?

-Gdy tu trafiłem, to samo powiedziałem Farengarowi.

-A co, w grach było inaczej?

-Czy ja wiem, głównie brało się umiejętności z drzewka postaci, albo po prostu była szybka podróż i nie trzeba było tyle latać. Więc klikasz i masz chwila moment.

-Taki teleport?

-Tak jakby. Żyć w dwudziestym pierwszym wieku i nie wiedzieć co to szybka podróż.

-Ej, nie korzystam z kompa.

-Ta, ta. Tak se tłumacz.

-No serio.

-Nie byłem u ciebie, więc nie będę się kłócił.

-Zacznijmy od tego, że w ogóle nigdzie nie byłeś.

-To też prawda, ale dość o tym, jesteśmy na miejscu.

Gdy oboje weszli do gildii, wszystkie oczy były zwrócone na nich, głównie dziewczyn i głównie na Zerkena.

-Dzień dobry Mistrzu Miecza! (Cała gildia)

-Dzień dobry. (Zerken)

Kazaki był trochę zazdrosny. Przyjaciele podeszli do właściciela gildii, który stał za ladą.

-Dzień dobry właścicielu.

-Dobry, dobry... Oo... Mistrz Miecza, w czym mogę służyć.

-Zna pan już Kazakiego?

-Niech się przyjrzę... Oczywiście, że znam, był tu niedawno z Mistrzem Ostrzy.

-Chcielibyśmy prosić o umiejętności dla mojego przyjaciela.

-W porządku. Niech Mistrz zaczeka, a pana Kazakiego proszę ze mną.

Właściciel gildii zaprowadził Kazakiego do miejsca, gdzie wcześniej została utworzona jego karta statystyk, czyli do biblioteki z wielką księgą na środku.

-Dobrze, pamiętasz, jak uzyskiwałeś swoją kartę?

-Tak.

-W takim razie proszę cię o położenie dłoni tak jak wcześniej, na tej księdze. Jednak zanim to zrobisz, mam pytanie.

-Słucham.

-Czy twoja klasa została już zatwierdzona?

-Nie, nie byliśmy jeszcze z Zerkenem u Farengara.

-W porządku, zatem daj mi ją, proszę.

-Jak mam dać panu klasę?

-W sensie kartę.

-Ohh... Proszę bardzo. ~Przypał...

Kazaki wyjął kartkę i dał ją właścicielowi.

-Proszę.

-Dziękuję. Swoją drogą, muszę powiedzieć, że obracasz się w wysokich progach.

Kazaki położył dłonie na księdze, a na nie właściciel gildii położył jego kartę. Natychmiast z księgi wyleciały trzy miecze, które wpierw zaczęły krążyć naokoło chłopaka, a następnie wleciały prosto w jego głowę. Wtem właściciel rzekł:

-To tyle.

-Co? Już?

-Tak, biorąc pod uwagę, że będziesz szedł z Mistrzem Miecza, prawdopodobnie nie muszę ci mówić, gdzie teraz powinieneś się udać.

-Do wieży wojownika?

-Dokładnie. Zawołasz do mnie Mistrza Miecza?

-Oczywiście, do widzenia.

-Do widzenia.

Kazaki wyszedł z biblioteki i wrócił do Zerkena.

-I co, już po wszystkim?

-Ta.

-To idziemy, chodź.

-Poczekaj.

-Co jest?

-Ten cały właściciel chciał, żebyś do niego poszedł na chwilę.

-Ok. Usiądź sobie czy coś, zaraz wrócę.

Zerken wszedł do biblioteki i od razu zaczął rozmawiać z właścicielem.

-Chciał pan mnie widzieć?

-Tak, Mistrzu mam pewne obawy co do twego przyjaciela.

-Obawy? Czy coś się stało?

-Tego nie wiem, natomiast pamięta Mistrz, kiedy sprawdzałem pańskie statystyki.

-O matko, kiedy to było? Półtora roku temu?

-Coś takiego. Wtedy księga zaczęła świecić bardzo jasnym światłem.

-Tak. Sygnalizowało to wtedy, że mogę wiele osiągnąć, jeśli dobrze pamiętam.

-I jak widzę, Mistrz bardzo dobrze to wykorzystał.

-Tak, ale, jak to się ma do Kazakiego?

-Otóż z pana przyjacielem wydarzyło się identycznie.

-Naprawdę?!

-Tak...

~Hmm... Może jednak myliłem się co do niego.

-... Jego światło było równie mocne, a może nawet i jaśniejsze, jednakże, gdy pański przyjaciel wyszedł, a światło zaczęło przygasać, przez pewien czas było ono tak czarne, że cała biblioteka pogrążyła się w ciemności.

-Ale w jakim sensie, pogrążyła się w ciemności?

-Nie wiem, jak to się stało, ale nawet przez te wielkie okna nie wpadało żadne światło, tu było po prostu jak... Jak pod ziemią.

-Hmm... Ma pan może pojęcie, co to może oznaczać?

-Niestety nie, nigdy czegoś takiego nie widziałem.

-Będę musiał to później sprawdzić, spytam Mistrza Przeładowania, może on będzie coś wiedział.

-Wyrocznia prawdopodobnie również może coś wiedzieć.

-Tak, racja. Cóż dziękuję ci za tą informację, postaram się to załatwić jak najszybciej.

-To dla mnie zaszczyt.

-Do widzenia.

-Do widzenia Mistrzu.

Zerken wrócił do przyjaciela i obaj udali się do wieży. Kazaki spytał:

-Co chciał od ciebie ten właściciel?

-Chciał mi się tobą pochwalić, w sumie nic wielkiego, tak o po prostu.

-Hę..?

-Neeee...

-No mów, ziom.

-No ok. Co się stało z księgą, gdy położyłeś na niej dłonie?

-Wyleciały z niej jakieś miecze.

-Nie dzisiaj. Wcześniej, jak byłeś z Saranem.

-Aaa... To. No to świeciła się strasznie jasno. Tamten facet powiedział mi wtedy, że to oznaka ogromnego potencjału.

-Coś jeszcze?

-Ymm... Mówił, że ostatnio coś takiego stało się półtora roku temu.

-Noo...

-Zaraz. Chodziło mu o ciebie!

-Dokładnie.

-Kurde, ale w sumie mogłem się tego spodziewać.

-Więc widzisz, jestem żywym dowodem na to, że możesz być bardzo potężny.

-Ano.

-Będziemy zaraz wchodzili do dystryktu królewskiego. Chcesz, żebym cię po nim oprowadził?

-Wiesz, biorąc pod uwagę, że śpieszy się nam jeszcze do zamku, pozwiedzam, gdy będę miał wolną chwilę.

-Rozumiem.

-Ale.

-Ale?

-Mam pytanie co do tej wieży.

-To pytaj.

-Ile ich jest i jakie są?

-Są trzy, każda wiąże się z innymi klasami. Wieża wojownika daje umiejętności takim klasom jak, wojownik, berserk, obrońca, paladyn etc. Wieża maga, daje umiejętności klasom typu kapłan, zaklinacz, mag destrukcji czy chociażby kleryk. Natomiast ostatnia, wieża zwiadowcy, łucznik czy chociażby zabójca.

-Dużo jest klas?

-Wiesz, to akurat jest ciężkie pytanie.

-Nie wiesz?

-Wiem, ale jest ich dość sporo, dla przykładu, samych Mistrzów masz dziesięciu...

~Zaraz, a nie jedenastu..? Ahh... Zapomniałem, że Zerken nie nazywa sam siebie Mistrzem.

-... A ich klas jest również dziesięć. Znasz Versa, jego klasą jest iluzjonista, natomiast Junriri, jak już wiesz, jest zwiadowcą. Połącz ich klasy i mamy na razie dwanaście. Moja klasa to wojownik.

-Co z Efrem?

-Ostatnio, gdy go widziałem, nie miał klasy. Spytaj go, gdy go spotkasz.

-No ok.

-Wracając, klas jest od groma.

-Da się je policzyć?

-Jasne, że się da, ale masz zamiar pytać wszystkich po kolei?

-Nieee, w życiu.

-No właśnie. Lepiej skup się na swojej klasie wojownika, przypominam, że w wieży będziesz mógł przetestować wszystkie trzy umiejętności, które dostałeś, ale zatrzymasz tylko jedną.

-A co z twoimi?

-Opowiem ci o nich w wieży, bo chyba ktoś nas zauważył.

Kazaki zaczął rozglądać się na boki, zauważył dwie dziewczyny śmiejące się i patrząc w jego stronę.

-Ej, one śmieją się z nas?

-Raczej z ciebie.

-Hmm..?

-Odwróć się.

Gdy Kazaki się odwrócił, zobaczył, jak Junriri robi mu rogi, gdy bohater na nią spojrzał, ta przestała i również zaczęła się śmiać.

-Haha, bardzo śmieszne. - ironicznie

-Dla nas bardzo.

-Nas? To znaczy, że te dziewczyny?

-Tak, to moje koleżanki, o których mówiłam wcześniej, ta po lewej to Ruria, a ta po prawej to Toko.

-Co tu robicie?

-Mówiłam ci, że idę z koleżankami. Mieszkają w tym dystrykcie. A wy gdzie idziecie?

-Do wieży.

-Uuu... Wybrałeś klasę?

-Tak sądzę.

-Jaką?

-Wojownik.

-Czemu akurat ta?

-Tak jakoś, pasuje mi do mojego stylu.

-Do zbroi i miecza też. No nic, ja będę uciekać do dziewczyn, widzimy się później?

Rozmowę przerwał im Zerken.

-Możliwe, że spotkacie się jeszcze tego wieczora. (Zerken)

-Hmm..? (Kazaki)

-Junriri, chciałbym, abyś przyszła dziś wieczorem do zamku. (Zerken)

-A po co? (Junriri)

-Muszę coś ustalić z królem i Farengarem. Chciałbym, abyś była tam z dwóch powodów, po pierwsze, może dowiesz się czegoś, o czym ci jeszcze nie powiedziałem, a po drugie, jesteś potrzebna przy naszym następnym zadaniu, gdy wyruszymy z Kazakim za Miasto. (Zerken)

-W porządku, będę. (Junriri)

-Zaraz jakie zadanie? (Kazaki)

-Jeszcze pytasz? Idziemy pokazać ci, z czym wiąże się walka ze smokami. (Zerken)

-TAK JUŻ?! Nie powinienem zacząć walczyć z jakimiś małymi potworami czy coś?! Pogięło cię?! (Kazaki)

-Spokojnie, będziesz walczył z małymi stworami, a jeśli chodzi o tego smoka, idziesz zobaczyć, z czym się mierzymy. Smok będzie jeden, więc nie będzie żadnych komplikacji. (Zerken)

-Tyle dobrego. (Kazaki)

-Jak rozumiem, mam go chronić, ale ja nie dam sobie sama rady ze smokiem. (Junriri)

-Dlatego będzie tam jeszcze Saran i Dwarg. Ze smokiem będę walczył ja, wy będziecie tylko stać przy Kazakim, nic skomplikowanego. (Zerken)

-W takim wypadku nie ma się czego bać. Pójdę już, widzimy się wieczorem. (Junriri)

-Cześć. (Kazaki i Zerken)

Junriri prędko pobiegła do koleżanek, merdając przy tym ogonem w biegu. Kazaki odleciał. Zerken machał mu ręką przed twarzą i pstrykał palcami.

-Halo, Kazaki, budzimy się.

-Ohh... Sorki Zerken.

-Nic się nie stało. ~Ja mam ci kupić ogon do zabawy? -Pośpieszmy się do tej wieży.

-Daleko jeszcze?

-Nie, kawałek.

Zerken wraz z Kazakim przyśpieszyli kroku. Gdy już byli przy wieży, Kazaki zaczął oglądać ją z zewnątrz bardzo dokładnie. Sama wieża była pokaźnych rozmiarów, a z samej góry zwisała ogromna flaga z symbolem miecza. Drewniane drzwi miały trzy metry wysokości i były pokryte metalowymi zdobieniami. Budynek został wybudowany z wielką precyzją. Gdy bohater przestał podziwiać zewnętrzną część, obaj chłopacy weszli do środka. Budowla od środka wygląda na jeszcze bardziej dopracowaną. Na ścianach były porozwieszane liczne obrazy przedstawiające wojowników, a w niektórych miejscach stały ponad trój metrowe rzeźby. Na ziemi leżał dywan, który ciągnął się przez całą długość korytarza. Filary, kolumny, pomniki i przeróżne zdobienia dodawały temu miejscu klimatu.

-I jak Kazaki, podoba ci się?

-Stary tu jest niesamowicie. Wszystkie wieże tak wyglądają?

-Podobnie. Kilka rzeczy jest pozmienianych jak na przykład rzeźby, obrazy czy choćby kolory. Wiesz, kogo te obrazy przedstawiają?

-Zgaduję, że jakichś lepszych wojowników, Mistrzów?

-Nie wszyscy to Mistrzowie, ale zgadłeś. A teraz chodź ze mną.

Zerken zaprowadził Kazakiego do pustego pokoju, w którym jedyne co było, to miecz, tarcza i topór narysowane na podłodze.

-Zaczekaj tu na mnie.

-Spoko.

Zerken wyszedł na chwilę, a Kazaki zaczął mówić do siebie.

-Co to niby za pokój? Zaraz się pewnie dowiem. Swoją drogą, dalej się zastanawiam czy to ja powinienem walczyć z Kinshim. Hmm... Jakoś ciężko mi się o tym myśli.

W międzyczasie wrócił Zerken, z pewną osobą.

-Wróciłem. (Zerken)

-Widzę, ale kto to? (Kazaki) 

-To jeden z nauczycieli umiejętności. To on ci ją przydzieli. (Zerken)

-Witam. Kazaki, zgadza się? (Nauczyciel)

-Tak. (Kazaki)

-Miło mi poznać, nie przedłużając, może zaczniemy? (Nauczyciel)

-Pewnie, ale co? (Kazaki)

-Przydzielanie umiejętności oczywiście. Poproszę cię, abyś stanął na środku. Mistrzu Miecza, mógłbym prosić, aby pan stanął z boku. (Nauczyciel)

-Dobrze. (Zerken)

-Kazaki złap mnie za rękę. (Nauczyciel)

Kazaki złapał mężczyznę za rękę, a ten podniósł ją w górę. W jednej chwili pokój przemienił się w spokojną polane. Chłopak ze zdumienia rzekł:

-Wow. Gdzie my jesteśmy?

-Dalej w tym samym miejscu, jednak dostosowałem je do testów twoich umiejętności.

-Dobra, to jak ich się używa?

-Już momencik.

Przed Kazakim wyświetliły się trzy ekrany.

-To te umiejętności?

-Tak, żeby je przetestować, musisz po prostu dotknąć jednego z ekranów.

-Później będę mógł przetestować resztę?

-Oczywiście.

-No to wio.

Kazaki dotknął pierwszy ekran. Jego miecz zaczął płonąć małym białym płomieniem. Natomiast naprzeciwko bohatera pojawiły się trzy manekiny ustawione jeden przy drugim.

-Uuu...

-Widzę, że ci się podoba.

-No pewnie. Co to robi?

-Nie podchodząc do manekinów, spróbuj je zniszczyć.

-Ok... 

Przez chwilę nikt nic nie mówił, Kazaki bez przerwy był wpatrzony w swój miecz i manekiny.

-Ale jak?

-Machnij.

Kazaki zrobił tak, jak powiedział mu mężczyzna. Machnął mieczem w poziomie, tworząc falę i przeciął wszystkie manekiny jednym atakiem.

-Fajne.

-Jak sam widzisz ta umiejętność to atak dystansowy. Możesz dalej trenować lub dotknąć innego ekranu ,aby spróbować innej.

Kazaki wykonał jeszcze kilka zamachów i postanowił spróbować innej umiejętności.

-Co robi ta?

Chłopak dotknął drugiego ekranu. Przed Kazakim ukazał się kolejny manekin, lecz wyglądał on trochę inaczej niż reszta, mianowicie był on okuty w metal.

-Po pierwsze uderz go.

Kazaki uderzył w manekina, jego miecz się odbił, spróbował zniszczyć go jeszcze paroma atakami, bezskutecznie.

-Nie mogę mu nic zrobić.

-W takim razie złap jedną ręką swoje ostrze przy rękojeści i przesuń dłoń do czubka ostrza.

Kazaki wykonał polecenie, jego miecz przybrał lekko czerwony odcień.

-Zgaduje, że jest to wzmocnienie broni.

-W rzeczy samej.

Kazaki ponownie spróbował zniszczyć manekina, przeciął go w pół za pierwszym razem.

-To również mi się podoba, jednak trochę mniej. Co mamy ostatnie?

Kazaki dotknął ostatniego ekranu. Momentalnie został otoczony przez manekiny.

-Co jest? Co mam robić?

-Aby użyć tej umiejętności, musisz przyjąć pozycję bojową i stanąć sztywno.

Chłopak zrobił, co mu powiedziano. Jego postawa wywołała falę uderzeniową, a wszystkie manekiny odleciały.

-To się wydaje najlepsze. ~I nawet była niewidoczna, fajnie.

-Czyli chcesz zostać przy fali uderzeniowej?

-Chyba tak.

-Dobrze, w takim razie przyłóż dłoń do ekranu z tą umiejętnością i poczekaj chwilę.

Kazaki wykonał polecenie, a wszystkie ekrany, razem z polaną zniknęły.

-Tu się kończy moje zadanie. Mistrzu Miecza, zwracam twojego ucznia.

-Dzięki ci wielkie.

Mężczyzna wyszedł z pomieszczenia, zostawiając przyjaciół samych.

-No to co Kazaki, idziemy czy masz jakieś pytania?

-Vers gadał coś o ulepszaniu tych umiejętności, wyjaśnij.

-W sumie powiedział ci wszystko, używając umiejętności, ulepszasz ją.

-Czyli że po prostu mogę sobie stać gdzieś w mieście i jej używać?

-Nie, to nie jest takie proste. To musi być albo pojedynek, albo walka z potworami.

-A długo to trwa?

-Zależy od umiejętności, twoja fala uderzeniowa jest dość rozbudowana, więc trochę ci to zajmie.

-A jakie są twoje?

-Pamiętasz te kulki?

-Te, co przywołujesz przy swojej głowie?

-Tak. To moja pierwsza umiejętność pozwala mi widzieć to, co jest niewidoczne ludzkim okiem, niszczyć rzeczy, czy jak widziałeś przy walce z Saranem, przewidywać ruchy wrogów.

-A pozostałe dwie?

-Moja druga umiejętność przywołuje mi miecz.

-To tyle? Głupie.

-Dlaczego?

-No, nie jest to po prostu marnowanie miejsca na umiejętność? Znaczy, możesz sobie kupić drugi, co nie?

-Źle to ująłem. Sama umiejętność przywołuje mi miecz, ale jest to miecz zmiennokształtny. Co to, znaczy? Znaczy to że mogę go przemienić w dowolną inną broń, tarczę lub nawet zaklętą laskę. Kiedyś, gdy korzystałem z miecza, mój miecz był jednoręczny, więc była to bardzo dobra umiejętność. U ciebie by to się nie sprawdziło, zwłaszcza że twój miecz jest dwuręczny.

-Ooo... Ok.

-Trzecia umiejętność pozwala mi na wytworzenie fali, trochę podobną do twojej. Gdy wbiję broń w ziemię, zaczyna się ona trząść, a po chwili zaczyna formować się z niej fala, która sunie w stronę przeciwnika.

-W takim razie to będzie już wszystko. Możemy już iść.

-Moment popatrz na swoją kartę.

Kazaki wyciągnął swoją kartę statystyk.

-Na dole pojawiła się w końcu jakaś umiejętność. Mogę jej już używać?

-Po spotkaniu z Farengarem.

-No tak.

-Jest tam coś jeszcze.

-Hmm..?

Kazaki zaczął uważnie przyglądać się karcie, zauważył, że tam, gdzie wcześniej były znaki zapytania pojawiła się jego piąta statystyka.

-Siła umiejętności. Co ona robi?

-Pokazuje, jak bardzo rozwinięte są twoje umiejętności i ile brakuje ci do kolejnego poziomu.

-To jest jakoś dziwnie napisane. Jeden przez zero procent, przez dwadzieścia procent (1/0%/20%). Nic z tego nie rozumiem.

-Jedynka oznacza pierwszą umiejętność, zero procent obecny jej stan, a dwadzieścia procent to kolejny próg ulepszenia.

-Ok, rozumiem.

-To chodź, zaraz zacznie się ściemniać.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top