Rozdział 15 - Nowa przyjaciółka
Po chwili przechadzki Zerken zapytał:
-Kazaki, poczułeś coś, gdy zdjąłeś tę bransoletę?
-Nie, a co?
-Nic, będę musiał coś potem sprawdzić.
-Ok? Lubisz bransoletki.
-Nie o to mi chodzi.
-Jasne, jasne.
Zerken złapał się za tył głowy i zaczął patrzeć w niebo. Kazakiemu wydało się to trochę dziwne.
-Ymm... Źle się czujesz?
-Nie, nie spokojnie.
-Coś ci nie wierzę.
-Chciałbym ci coś powiedzieć, ale wydaje mi się, że na razie muszę z tym poczekać.
-Jak chcesz, ja na ciebie nie naciskam.
-Wiem stary.
~Czy on się czegoś boi?
-Jeszcze jedno.
-No.
-Gdy przybyłeś do tego świata, wszystko się zmieniło, prawda?
-W jakim sensie wszystko?
-Chodzi mi o twój wygląd. Ciuchy, włosy wiesz takie rzeczy.
-Jeśli o to chodzi, to tak. Widzę, że u ciebie jest inaczej, nie zauważyłem tego od razu, ale masz piwne oczy, nawet przypakowałeś, reszta bez zmian.
-Mięśnie to akurat sam sobie wyrobiłem.
-Skubany.
-Później pójdę coś jeszcze sprawdzić.
-Co?
-Zobaczysz, na razie upewnij się, że potrafisz nie patrzeć na dziewczyny jak zbok.
-Ej, w naszym świecie miałem zajebiste kontakty z laskami.
-Wiem, ale Junriri nie jest zwykłą dziewczyną.
-W jakim sensie?
-Za niedługo się dowiesz, zaraz będziemy na placu. Oboje wytłumaczymy ci wszystko, co wiemy na temat tego świata.
-W końcu. - entuzjastycznie
-Jest szansa, że wpadnie do nas Farengar.
-Im więcej was będzie, tym więcej się dowiem.
-Ja również.
-Hmm..?
-Farengar powiedział mi, że powie coś, czego nawet mi do tej pory nie powiedział.
-Kurde, czuję się jakiś ważny w tym świecie.
-Jesteś ważny.
-Tiaa... ~Wyrocznia też mi to wcześniej powiedziała.
~Serio Kazaki, nie wiesz nawet, dlaczego tu jesteś? Ehh... Albo i wiesz, ale nie zdajesz sobie powagi z sytuacji.
-Pamiętam ten budynek, zaraz będziemy na miejscu, co nie?
-Tak, pomyśl, o co chciałbyś zapytać.
-Spokojnie, wszystkie pytania mam przygotowane.
-To dobrze.
Po krótkim czasie przyjaciele dotarli na plac treningowy.
-No Zerken, gdzie ta cała twoja Junriri?
-Zaraz zobaczysz, pójdę zrobić to, o czym ci mówiłem. Poczekaj na mnie, dobrze?
-I tak nie mam nic lepszego do roboty.
Zerken odszedł, natomiast Kazaki usiadł na ławce i czekał. W tym samym momencie do chłopaka podszedł lisek, wskoczył mu na ramiona i owinął się wokół jego szyi. Kazaki powiedział:
-Uroczy, ale co tu robi lis?
Kazaki podrapał liska pod bródką. Zwierzakowi najwyraźniej się to spodobało.
-Skąd się tu wziąłeś mały?
-Nie mów do mnie mały!
Kazaki się przeraził, natychmiast zeskoczył z ławki, przewracając się na ziemię, lisek w tym samym momencie, gdy chłopak upadał, zeskoczył z jego pleców, a w locie przemienił się w piękną dziewczynę. Bohater, leżąc na ziemi, podparł się jedynie rękami i nie ukrywając zdziwienia opadła mu szczęka.
-Coś taki zdziwiony.
Po tych słowach dziewczyna uśmiechnęła się, Kazaki zauważył, że w swej ludzkiej formie ma ona lisie uszy i lisi ogon.
-No już, wstawaj.
Lisica pomogła nastolatkowi wstać.
-Umiesz mówić?
-T-ta-k...
-To dobrze. Kazaki, zgadza się?
-S-skąd znasz moje imię?
-Po pierwsze przestań się jąkać.
-S-sorki...
-Hmpff..
-Sorki.
-Już lepiej.
-Zerken mi o tobie mówił.
-Zerken? Więc ty pewnie jesteś...
-Nazywam się Junriri.
Dziewczyna zamknęła oczy, złączyła razem dłonie i uśmiechnęła się szeroko.
-Jesteś piękna. - pod nosem
-Słucham?
Junriri jest lisem mogącym zmieniać swój wygląd z lisa w człowieka i odwrotnie. Dziewczyna jest szczupła, bardzo zgrabna, ma 167 centymetrów wzrostu i 17 lat. Jej oczy są brązowe, natomiast włosy rude i sięgają jej trochę niżej niż łopatki, zazwyczaj są rozpuszczone, jednak gdy wychodzi poza miasto, wiąże je na kucyk. Jej codzienny strój to koszulka i spódniczka.
-N-nic, nieważne.
-Miałeś się nie jąkać, pff...
-Przepraszam, heh... Myślałem, że przyjdziesz z Zerkenem.
-Taaa... Miałam i w sumie Zerken zabronił mi przychodzić samej aleeee... Chciałam z tobą porozmawiać.
Junriri ponownie się uśmiechnęła.
-Rozumiem. (???)
-Hmm..? (Kazaki)
Junriri otworzyła szeroko oczy, po czym z powrotem przemieniła się w lisa i schowała się za Kazakim. Na plac wrócił Zerken.
-Co jest? (Kazaki)
-Łamiesz moje rozkazy, nie podoba mi się to. (Zerken)
-A to ty. (Kazaki)
Junriri wróciła do ludzkiej formy.
-P-przepraszam, ja tylko... (Junriri)
-Jak mam cię ukarać? (Zerken)
-Ty tak na serio stary? (Kazaki)
-Przepraszam..! (Junriri)
-Ej, ej ziom. (Kazaki)
-Wiesz, co grozi za złamanie rozkazów generała? (Zerken)
-Wiem... Jestem gotowa przyjąć karę. (Junriri)
Dziewczyna ze spuszczoną głową i spuszczonym ogonem podeszła do Zerkena. Ten podniósł na nią rękę.
-Zerken, nie przesadzaj, ona się tylko przedstawiła. (Kazaki)
Kazaki zrobił krok w przód.
-Żołnierze nie mogą pozwolić sobie na łamanie rozkazów, inaczej stają się nieposłuszni. Musi ponieść konsekwencje. (Zerken)
Zerken zamachnął się i gdy już miał ją uderzyć, zatrzymał rękę przed jej twarzą i pogłaskał ją po głowie. Junriri zamerdała ogonem.
~Co to za cyrk? -Może mi ktoś wytłumaczyć, o co chodzi? Nie łapię. (Kazaki)
-Mówiłem, że tak będzie? (Zerken)
Zerken i Junriri zaczęli się śmiać.
-Ej no, o co wam chodzi? (Kazaki)
-O nic, nigdy nie uderzyłbym Junriri. (Zerken)
-Zerken mnie o to poprosił. (Junriri)
-Robicie sobie ze mnie jaja? Nie, nie źle to ująłem, robicie sobie ze mnie jaja! (Kazaki)
-Mówię, że mnie poprosił. (Junriri)
-Tak, robimy. (Zerken)
-Prosto z mostu heh? (Junriri)
Zerken powtórnie zaczął się śmiać. Kazaki podniósł kawałek ziemi leżącej obok i rzucił nią przyjaciela w brzuch.
-Aj... (Zerken)
-Więc to, że złamała rozkaz... (Kazaki)
-Żadnego rozkazu nie było. (Zerken)
-Kiedy to zaplanowaliście? (Kazaki)
-Wczoraj, gdy wróciłem do miasta. (Zerken)
-Z początku byłam przeciwna, chciałam cię przywitać normalnie, ale Zerkenowi bardzo zależało na zrobieniu cię w konia. Przecież nie mogłam zawieść swojego generała. (Junriri)
-Więc to z tym generałem było prawdą? (Kazaki)
-Ahh... Tak. Junriri jest najlepszą łowczynią z mojej jednostki zwiadowczej. Poza tym to moja przyjaciółka. (Zerken)
-Zgadza się. Na misjach, bitwach etc. Słucham rozkazów Zerkena, poza tym wszystkim, czyli w mieście, na wyprawach, jestem jego przyjaciółką, mam nadzieję, że w niedługiej przyszłości, również i twoją. (Junriri)
Kazaki zaczerwienił się, Junriri, gdy spojrzała na jego twarz również. Zerken spojrzał na nich oboje, wpierw na Kazakiego, potem na Junriri i tak w kółko.
-Dobra gołąbeczki, chyba wystarczy. (Zerken)
-Żadne gołąbeczki, pfft... (Junriri)
Zerken spojrzał na Junriri wzorkiem, który sam w sobie mówi "serio?".
-Mniejsza o to. Kazaki miałeś do nas pytania. (Zerken)
-Ahh... Racja, ale tu? (Kazaki)
-On ma rację, nie powinniśmy porozmawiać gdzie indziej, gdzie nikt nas nie usłyszy? (Junriri)
-No tak. Pójdziemy do mnie. Junriri przekaż Farengarowi, gdzie będziemy. (Zerken)
-Dobrze. (Junriri)
Dziewczyna przemieniła się w lisa i natychmiast pognała przekazać wiadomość.
-Ty Kazaki pójdziesz ze mną.
-Domyślam się.
-To chodź.
Po drodze do domu Zerkena, przyjaciele nie zamienili zbyt dużo słów. Kazaki oczywiście był zbyt zamyślony, z pewnego powodu.
-Mówiłem, że tak będzie.
-Hmm... Co?
-Mówiłem, że mówiłem, że tak będzie.
-Tak, tak.
-Ale nie wiedziałem, że od razu się zakochasz.
-A kto ci powiedział, że się zakochałem?
-Nikt nie musiał, Kazaki znamy się blisko dwanaście lat, jestem w stanie zobaczyć takie rzeczy.
-Mów co chcesz.
Zerken wzruszył ramionami i uśmiechnął się, a Kazaki jedynie szturchnął go łokciem, po czym również się uśmiechnął. Chwilę później dołączyła do nich Junriri. Która skacząc z pobliskiego dachu w formie lisa, wskoczyła na ramiona Kazakiego.
-Przekazałaś wiadomość? (Zerken)
-Oczywiście, inaczej bym nie wracała, pff... (Junriri)
-To dobrze. (Zerken)
Dziewczyna owinęła się wokół szyi Kazakiego i zamknęła oczy, by się zdrzemnąć. Ten odruchowo zaczął ją głaskać, zdziwił się, gdy zaczęła mruczeć.
-Hej Zerken, to lisy mruczą?
-Pierwsze słyszę.
-Urocze.
-Ehh... Stary skończ już plis.
Po chwili podróży cała trójka dotarła pod dom Zerkena. Gdy weszli do środka, właściciel powiedział:
-Za pięć minut chcę widzieć was w salonie, zaraz wracam.
Po czym wszedł na górę po schodach.
-Więęęęęęęęęęc, zostaliśmy sami.
Junriri przemieniła się w człowieka i stanęła przed Kazakim.
-Zanim zaczniemy ci wszystko z Zerkenem objaśniać, to może masz jakieś pytania do mnie?
-Niby czemu miałbym, hmm..?
Junriri gapiła się na Kazakiego lekko zezłoszczona.
-Żartuję sobie, jeden, jeden.
-No dobra.
-Powiedz, czemu jesteś lisem?
-Głupie pytanie "czemu?", urodziłam się jako lis, wiesz, od urodzenia potrafiłam przemieniać się pomiędzy lisem a człowiekiem. Moi rodzice byli zdumieni, jednak reszta traktowała mnie strasznie.
-Jak to?
-Potem opowiem ci więcej na ten temat, o moich uszach i ogonie, obawiam się, że nie zdążyłabym, zanim Zerken wróci.
-Rozumiem. Więc jesteś jedną z podwładnych Zerkena, tak?
-Nie lubię słowa podwładną, ale tak jest kimś, kto wydaje mi polecenia.
-To znaczy, jesteś jak Saran.
-W pewnym sensie tak, jednak Mistrz Ostrzy jest na zupełnie innym poziomie niż ja.
-Bo jest Mistrzem?
-Tak, ale nie tylko, jest również wyżej rangą w wojsku.
-Zerken mówił, że jesteś jego zwiadowcą, co to znaczy?
-Bardziej szczegółowo on ci opowie, ale na chwilę obecną mogę powiedzieć ci, że posiada on trzy jednostki zwiadowcze, wszystkie po piętnastu łowców, nie trudno się domyślić, dowodzę jedną z nich.
-A walczysz czym?
-Używam kuszy.
-To ta przyczepiona do twojego pasa.
-Yhym.
-Jedna kusza ci wystarczy?
-Posiadam drugą, większą, którą trzymam na plecach, ale zabieram ją jedynie na zadania, a na wszelki wypadek noszę ze sobą również sztylet przy udzie, tylko że dzisiaj go nie zabrałam.
-Rozumiem.
-A ty, z czego korzystasz? Z tego miecza, który masz przy sobie?
-Tak.
-Ahh... Pamiętam, kiedy Zerken używał miecza, walczył jak, jak... Nie sposób to opisać.
~Teraz definitywnie będę musiał go spytać o to, co zaszło w przeszłości.
-O coś jeszcze chciałbyś zapytać?
-Jak długo znacie się z Zerkenem i kim są dla ciebie Saran oraz Farengar?
-Znam Zerkena od ponad roku, poznałam go pewnego razu na placu treningowym. Jeśli chodzi o Mistrza Sarana, to nie jest on moim przyjacielem tak jak Zerken, mało się znamy, w sumie to w ogóle się nie znamy. Natomiast Farengar jest moim przyjacielem, poznałam go w gildii jeszcze przed Zerkenem i przez dłuższy czas trenowaliśmy razem, udzielał mi też lekcji walki.
-Farengar jest starszym gościem, a ty wyglądasz młodo. Zaprzyjaźniłaś się ze starym facetem?
-Trzy rzeczy. Po pierwsze ma sześćdziesiąt sześć lat, po drugie nie tylko wyglądam młodo, ja jestem młoda, mam siedemnaście lat, a po trzecie sam jesteś jego przyjacielem.
-Więc masz siedemnaście lat?
-Po prostu zignorujesz to ostatnie?
-Tak.
-Ehh... Tak mam siedemnaście lat.
-Tak jak ja, no i Zerken też.
~Czyli jesteśmy w tym samym wieku. Hura!
-Uśmiechasz się?
-N-nie, wcale nie!
-Wcale, że tak.
-Wcale, że nie!
-Mów co chcesz, widziałem swoje.
-Hmpff...
-Twoja kolej pytaj, o co chcesz.
-Skąd znacie się z Zerkenem?
-Znam Zerkena, odkąd wprowadził się do mojego rodzinnego miasta, obaj mieliśmy wtedy pięć lat. Jego aktualni rodzice adoptowali go, gdy jego biologiczna rodzina go zostawiła. Mieszkaliśmy w Kawasaki, a teraz jesteśmy tutaj.
~Coś o tym wiem, sama to przechodziłam.
-Tak się poznaliśmy.
-A gdzie to Kawasaki? Daleko to? Nigdy o tym nie słyszałam.
-Pewnie dlatego, że nie pochodzimy z tego świata.
-Co?! Jak to!?
-To ty też nic nie wiesz?
-Nie za bardzo...
-Zerken i ja, zostaliśmy przeniesieni do tego świata.
-Ale jak to możliwe?
-Też chciałbym wiedzieć. Dlatego mam nadzieję, że ktoś tu mi powie albo on, albo Farengar, ale ten jeszcze nie przyszedł.
Rozmowę przerwał Zerken.
-Mówiłem, żebyście byli w salonie. Chodźcie. (Zerken)
-Już idziemy. (Kazaki)
Gdy Kazaki już chciał iść, Junriri złapała go za rękę.
-Opowiesz mi później o sobie więcej? Proszę.
Chłopak nie mógł się jej oprzeć, patrzył na nią tak jak zakochany.
-Oczywiście.
-J-jeszcze jedno.
-Słucham.
Znów wtrącił się Zerken.
-No ile mam czekać?! (Zerken)
-Już idziemy! No co za człowiek, ehh... Junriri możemy dokończyć później? (Kazaki)
-D-dobrze... (Junriri)
-Chodź, nie da nam spokoju. (Kazaki)
Kazaki poszedł do Zerkena, natomiast Junriri została jeszcze przez chwilę w miejscu, spuszczając głowę i smucąc się.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top