Two
-I jak?-spytałem brunetkę, kiedy wróciła z gabinetu mojego ojca. Próbowałem rozgryźć jej wyraz twarzy, spogladałem w jej oczy, szukając jakiejkolwiek oznaki, ale nic nie widziałem.
-Udało się-dopiero, kiedy wypowiedziała te słowa, jej piękny uśmiech znowu się pojawił na twarzy.Dopiero teraz zauważyłem, że kiedy to robi na jej twarzy pojawiają się dwa dołeczki, które dodawały jej uroku. Czy można być tak perfekcyjnym?
-Gratulacje-uśmiechnąłem się.
-Czyli od poniedziałku będziemy pracować razem?-spytała, jakby z nadzieją w głosie.
-Ja tutaj nie pracuję, ale będziemy się często spotykać. Twój szef to mój ojciec.
-Oh-tylko tyle wydostalo się z jej ust.
-Zapomniałem, nie przedstawiłem się. Jestem Harry-wyciągnąłem do niej dłoń.
-Rosalie, ale mów mi Rose-uścisneła moją dłoń, swoją małą delikatną.
-Dobrze, Rosie-uśmiechnąłem się.
-Buntownik z Ciebie-odwzajemniła gest.
-Jeszcze wiele o mnie nie wiesz.
-Ale z chęcią się dowiem-spojrzała na zegar-Muszę już iść. Do poniedziałku, Harry-odeszla ode mnie, kierując się w stronę wyjścia. Gdy się przy nim zatrzymała, odwróciła się i pomachała do mnie, uśmiechając się szeroko. Odpowiedziałem tym samym.
-Do poniedziałku, Rosie.
Nie rozumiałem tej radości wtedy, ale byłem zachwycony myślą, że znowu spotkam tą dziewczynę. Była wyjątkowa, tego byłem pewien.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top