Seventeen
-Co masz mi do powiedzenia, Styles?-spytała Addie, stojąc za ladą, przy której siedziałem.
-Ja nic-wzruszyłem ramionami-To ty chciałaś gadać-zacząłem bawić się łyżeczką, mieszając moją kawę.
-Coś się stało, wiem to-odpowiedziała. Przy niej nie warto zgrywać, że wszystko jest dobrze.
-Dobra, pobiłem tego całego bruneta-wziąłem głęboki wdech-Zaczął ją wyzywać. Był wkurzony, gdybyś tylko widziała strach w jej oczach. Musiałem zareagować, więc go pobiłem i wyrzuciłem na ulicy-powiedziałem, tępo gapiąc się w ścianę.
-Mówiłam, że wpadniesz w jakieś kłopoty-pokręciła głową.
-Przestań, gdybym musiał zrobiłbym to znowu-stwierdziłem szczerze.
-Co na to Rose?
-Przepraszała mnie cały czas, ale ja nie byłem na nią zły. Byłem szczęśliwy, że mogłem coś zrobić. Nadal jestem.
-Powiedziała Ci chociaż coś na jego temat?
-Nie, zaraz po tym jak spytałem, powiedziała, że musi już iść.
-A ty ją wypuściłeś samą?
-Zwariowałaś?-spojrzałem na nią zirytowany-Nie jestem takim idiotą. Nie chciała, żebym ją odprowadził, ale przynajmniej się zgodziła, żebym zamówił taksówkę. Od tej pory jej nie widziałem, ani nic nie słyszałem na jej temat. Boję się o nią.
-Chyba mamy problem-wzięła głęboki wdech.
-Niby jaki?-spojrzałem na nią zdezorientowany.
-Zakochałeś się, Styles. A miłość w twoim wydaniu jest najgorszym kłopotem.
Trochę późno i tylko dwa dzisiaj, ale kończyłam czytać książkę. Mam nadzieję, że zrozumiecie :)
Zapraszam na nowe fanfiction"Footballer", które znajdziecie na moim profilu :)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top