Four
Gdy w końcu miałem trochę wolnego czasu wstąpiłem do kawiarni. Nie miałem żadnej szczególnej potrzeby, ale dawno nie widziałem się z Rosie i miło by było znowu ja ujrzeć.
Jednak moje serce zawiodło się, kiedy zobaczyłem przy ladzie Addie.
-Cześć-rzuciła, przeglądając magazyn.
-Rosie miała wcześniejszą zmianę?
-Wiesz co chociaż krótkie "Hej" by wystarczyło-przewróciła oczami-Rose wyszła godzinę temu.
-Jest jutro rano?
-Zakochałeś się?-zaczęła się śmiać.
-Addie mów-przewróciłem oczami.
-Nie, no Rose jest spoko, ale nie sądzisz, że nie w Twoim typie?
-Odpowiedz mi!
-Jutro ma na rano, Romeo-zaśmiała się kpiąco.
-Znajdź sobie chłopaka-rozczochrałem jej czuprynę, pełną loków i skierowałem się w stronę wyjścia.
Wiele osób mówiło mi, że Rosie do mnie nie pasuje. Mówili mi, że ją skrzywdzę, zranię. A ja chciałem ją chronić. Tylko, że nie mogłem przed wszystkim.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top