Forty seven

Po śniadaniu usiadłem wraz z Rosie na kanapie, czekając na to co mi ma ważnego do powiedzenia. Nie powiem, stresowałem się. Ale kto by się nie stresował w takiej sytuacji? Miałemm nadzieję, że to nic nie zmieni między nami, bo naprawdę nie chciałem jej stracić po raz kolejny. Byłem głupi, że nie pozwoliłem jej się wytłumaczyć, gdybym to zrobił, on by jej nie pobił. Przynajmniej nie tym razem.

-Nie wiem od czego zacząć-westchnęła, przesuwając dłonią po swoich kasztanowych włosach.

-Może od początku-uśmiechnąłem sie do niej, starając się ją zachęcić do mówienia.

-Pamiętasz jak mówiłam ci o swojej mamie?-spytała, spoglądając w moje oczy.

-Tak, mówiłaś, że mieszka w Ameryce wraz z rodzeństwem.

-No właśnie. Mówiłam ci, że wyjechaliśmy jak miałam zaledwie pare lat, potem moi rodzice się rozwiedli, a moja mama się załamała. Po tym jak mój tata wyjechał, ona straciła pracę i przez kilka kolejnych miesięcy nie radziliśmy sobie, brakowało nam pieniędzy. Dopiero później wzięła się w garść, kiedy zobaczyła, że tak dalej nie może być. Zaczęła wmawiać mi, że muszę się świetnie uczyć, skończyć dobre studia i otrzymać świetnie płatną pracę, bo mężczyzna mi tego nie zapewni. Byłam najstarsza i po prostu miałam najgorzej. Nie miałam przyjaciół, mój cały dzień to była ciągła nauka. Ale wsystko się zmieniło, kiedy poznałam George. Oczywiście, miałam wcześniej chłopaków, ale to on zmienił mój światopogląd. Zaczęła się buntować, a to nie podobało się mojej mamie. W końcu doszło do tego, że przekroczyłam granicę i zaszłam w ciążę.

Widzę, że nie chcecie końca, uwierzcie, że ja też nie, ale tak musi być. Kiedy zobaczycie wydarzenia w kolejnych rozdziałach, zrozumiecie, że to nie miałoby sensu, aby dalej to ciągnąć. Zawsze coś musi się kończyć i mam nadzieję, że nie będziecie się na mnie gniewać. Kocham Was ♥

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top