Forty one
-I co z Rosalie?-spytał mój ojciec, kiedy siedziałem z Addie w kawiarni. Byłem wykończony, bo od kilku nocy nie spałem.
-Nie wiem-wzruszyłem ramionami, popijając swoją kawę.
-Będę musiał ją zwolnić-usiadł kolo mnie.
-Co za różnica-rzuciłem, stukając palcami o blat.
-Gdybym mógł coś dla ciebie zrobić-zaczął, ale mu przerwałem.
-Nie udawaj troskliwego ojca-warknąłem zdenerwowany.
-Harry-dziewczyna położyła dłoń na moim ramieniu-Spokojnie.
-Idę do pracy, dawno mnie nie było-rzuciłem, wstając z krzesła. Od razu tego pożałowałem, bo wpadłem na kogoś-Przepraszam-mruknąłem zmęczony. Naprawdę byłem rozdrażniony tą całą sytuacją.
-Nic się nie stało-usłyszałem głos, który sprawił, że wziąłem głęboki wdech. Nie to nie mogła być prawda, chociaż tak bardzo chciałem tego, nie byłem na to gotowy-Możemy porozmawiać?-spytała Rosie, patrząc w moje oczy.
-Gdzie byłaś przez ostatnie dni?-mój ojciec włączył się do rozmowy.
-Ja wszystko panu wyjaśnie, tylko proszę pozwolić mi porzmawiać z Harry'm.
-Nie mam ochoty z tobą rozmawiać. Fajnie było się tak zabawić? Chciałaś chociaż mi powiedzieć?-krzyknąłem, mierząc ją wzrokiem.
-O czym ty mówisz?-spytała, jakby się mnie bała.
-Całowałaś się z Georgem-pociągnąłem za końcówki włosów.
-To nie tak-westchnęła, a w jej oczach zaczęły się wzbierać łzy.
-Nie chcę twoich wyjaśnień, nie chcę twoich kłamstw! Żałuję, że pojawiłaś się w moim życiu-pokręciłem głową, mijając ją.
-Harry-szepnęła jeszcze drżącym głosem, ale mnie to nie obchodziło. Nic mnie już nie obchodziło.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top