Forty four
Niedługą chwilę potem Rosie zasnęła w moich ramionach. Położyłem więc ją na moim łóżku, przykrywając kołdrą. Poszedłem do łazienki, gdzie wziąłem bardzo szybki, następnie ubierając na siebie jakieś dresy i T-shirt. Stwierdziłem, że przyda się coś także Rosie, żeby lepiej się jej spało. Wyszukałem jakąś moją koszulkę i podszedłem do niej. Zdjąłem z niej jeansy i buty, starając się jej nie budzić. Na koniec zdjąłem jej bluzkę i to sprawiło, że aż wstrzymałem oddech. Jej całe ciało było pokryte siniakami, jedne były ciemniejsze, drugie już się goiły. Jedno było pewne, że nie było one z dzisiaj. I wiedziałem, że nie powinienem jej ufać, przynajmniej nie co do tej sprawy. Przejechałem palcem po jednym śladzie, aż poczułem łzy w oczach. Moja Rosie, co ten dupek jej zrobił. Byłem wkurzony i tak bardzo mi było jej szkoda. Ta sytuacja złamała moje serce i żałowałem, że wcześniej tego nie zauważyłem. Dlaczego nie mogłem jej uchronić przed tym? Dlaczego mi nic nie powiedziała? Czułem jak łzy spływają po mojej twarzy, a ręce zaciśniają w pięści.
-Harry-usłyszałem jej szept i podniosłem głowę w jej stronę. Starała się zakryć rękoma siniaki, ale było już za późno. Chwyciłem koszulkę i założyłem ją jej.
-Przepraszam, skarbie-podszedłem i schowałem ją w swoich ramionach-Przepraszam, że nie było mnie w momencie, kiedy byłem ci potrzebny.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top