Fifty two
Od mojej propozycji minął tydzień. Spotykałem się z Rosie tylko w kawiarni, do której ponownie mój ojciec ją przyjął. Na szczęście w tym tygodniu George nie pojawiał się u niej, więc nie musiałem się martwić. W tym czasie dziewczyna przygotowywała swojego syna na poznanie mnie. Wiedziałem, że musi minąć jeszcze dużo czasu zanim wprowadzą się do mnie, ale to i tak był dobry początek. Miałem nadzieję, że kiedy Rosie zapozna mnie z dzieckiem, ono mnie zaakceptuję. Chociaż jeszcze go nie zapoznałem, to i tak ustawiłem sobie tą dwójkę jako priorytet. Jeśli tylko pozbyłbym się George'a, oni byliby bezpieczni.
-I jak ci się układa z Rose?-spytała mnie Addie, kiedy siedziałem przy ladzie, czekając, aż brunetka wróci do mnie.
-Na razie jest świetnie. Naprawdę ją kocham i teraz myślę, że wszystko jest na dobrej drodze.
-Szybko to się dzieje, prawda?-uśmiechnęła się do mnie.
-Widocznie tak musiało być, ale ja jestem pewien swoich uczuć i naprawdę chcę z nią stworzyć rodzinę.
-Dzisiaj poznasz małego?
-Tak, trochę się denerwuję-westchnąłem, pocierając swój kark.
-Na pewno cię pokocha.
-Cieszę się, że w końcu wszystko schodzi na dobrą drogę. Wiem, że będą bezpieczni i wszystko się ułoży-uśmiechnąłem się sam do siebie.
-Jestem już gotowa-nagle u mojego boku, pojawiła się Rosie.
-Cześć, skarbie-pocałowałem ją w czoło.
-Coś ty zrobiła z moim Stylesem-zaśmiała się Addie.
-Nie wiem, ale teraz jest mój-wtuliła się w mnie.
-Tylko twój.
-Aw, idzcie już moje gołąbeczki-zaśmiała się Addie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top