Rozdział 1

Hermiona szykowała się na przyjęcie z okazji jej 17 urodzin. Nagle usłyszała hałas z dołu, i w ostatniej chwili chwyciła różdżkę. Już po chwili do jej pokoju wdarli się ludzie w czarnych szatach i maskach. Od razu było dla niej jasne, że to śmierciożercy, jednak zanim zdążyła wykonać jakikolwiek ruch różdżką, jedna z zamaskowanych postaci rzuciła na nią czar usypiający. Po chwili była już tylko ciemność.

***

Obudziłam się w nieznanym mi pomieszczeniu. Rozejrzałam się po pokoju i stwierdziłam, że jest bardzo ładny. Ściany były w barwach beżu i złota - kolorach, które najbardziej mi odpowiadały. Znajdowałam się na również beżowym łóżku na dębowej ramie. W pokoju znajdowało się mnóstwo rzeczy, i nie miałam pojęcia gdzie zawiesić wzrok. Po chwili spostrzegłam trzy pary drzwi. Podeszłam do tych najbliższych łóżka. Były to zwykłe drewniane drzwi. Otworzyłam je, a moim oczom ukazała się wielka łazienka. Była ona w kształcie trapezu. W jednym z rogów znajdował się dość spory prysznic. Rzuciła mi się również w oczy wielka wanna, z dziesiątkami olejków, płynów, odżywek i szamponów na obrzeżu. Odwróciłam się i podeszłam do kolejnych drzwi. Te również były białe, lecz różniły się od tych poprzednich, na brzegach były wyrzeźbione piękne wzory. Otworzyłam je, i stanęłam jak wryta. Jak się okazało - za drzwiami znajdowała się ogromna garderoba. Była pełna półek z butami, wieszaków z przeróżnymi sukniami, a także z setkami torebek i dodatków. Podeszłam do jednego z wieszaków i dokładnie obejrzałam suknię. Widać było, że należy do arystokratki, więc musiałam znaleźć się w domu jakiegoś wielkiego (prawdopodobnie czystokrwistego) rodu. Suknia była koloru zielonego - jakżeby inaczej - i zrobiona była z bardzo przyjemnego materiału. Była długa do ziemi i miała rękawy 3/4. W dolnej części była bardzo rozkloszowana i posiadała złote zdobienia na całości. Stwierdziłam, że jest dość ładna i postanowiłam ją założyć. Do sukni dobrałam także niskie czarne obcasy, tak przygotowana wróciłam do pokoju. Usiadłam na łóżku i przymknęłam czekając aż coś się wydarzy.

Nagle usłyszałam skrzypnięcie drzwi. Do pokoju wszedł nieznany mężczyzna, mruknął ciche "chodź za mną" i wyszedł z pokoju licząc, że pójdę za nim. Stwierdziłam, że i tak nie mam nic innego do zrobienia, i ktokolwiek mnie porwał - lepiej mu się nie narażać i również wyszłam z pokoju. Przez dobre 10 minut szliśmy długimi i krętymi korytarzami. Na niektórych ścianach znajdowały się portrety, na innych rzeźby lub gobeliny. Nagle mój "strażnik" zatrzymał się i pośpiesznie zapukał do wielkich dwudrzwiowych grot, gdy usłyszał ciche "proszę" po prostu wepchnął mnie do środka.

Pierwsze co zwróciło moją uwagę to to, że pokój był gabinetem, dodatkowo urządzonym w typowo ślizgońskich barwach. W bonusie, okazało się, że za biurkiem siedzi nie kto inny jak pan i władca ciemności - Lord Voldemort. Tylko jakiś taki bardziej... ludzki. Miał czarne włosy i hipnotyzujące zielone oczy. Za nim stała kobieta z pięknymi kasztanowymi włosami i brązowymi oczami. Widząc scenę która się przed nią rozgrywała, żałowała, że nie pomyślała nad tym aby poszukać swojej różdżki. W pewnym momencie Voldemort zabrał głos:

- Może usiądziesz? - powiedział spokojnie

Usiadłam na fotelu, gdy zobaczyłam, że nieznajoma mi kobieta zbliża się do mnie nerwowym krokiem. Gdy zbliżyła się wystarczająco, uniosła mi włosy za szyją i powiedziała:

- Tom, to ona - mówiła z zaciśniętym gardłem a oczy jej się szkliły

- Teraz uważnie nas wysłuchaj - zaczął Voldemort - dokładnie 17 lat temu, Zakon Feniksa z Alastorem Moody'm oraz Albusem Dumbledorem na czele uprowadzili naszą córkę - Hermionę Susanne Riddle. Wraz z moją żoną Susanne Jocking-Dumbledore Riddle szukaliśmy ją całe lata. Przez cały czas myśleliśmy, że została oddana rodzinie czarodziejów. Jak się okazało - pomyliliśmy się i została wychowana przez mugoli - zakończył

- Ale co to ma do rzeczy? Co ja tu robię? I czemu mi to mówisz? - pytałam

- Tą dziewczyną jesteś ty - powiedział ostentacyjnym tonem.

Te wszystkie informacje... Hermiona nagle dowiedziała się, że od tak będzie tworzyć z Voldemortem wesołą rodzinkę. To było dla niej zbyt wiele - zemdlała.

############
Od teraz lecimy z poprawianiem rozdziałów za co możecie podziękować mojej nowej becie dziękuję bardzo ShoOlivia

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top