UNE

Park Jimin nie był zdziwiony, gdy autobus, na którego tak szybko biegł, odjechał, na odchodne ochlapując go brudną wodą.
Miał niesamowitego pecha, odkąd tylko pamiętał. Spojrzał na swoje przemoczone spodnie i stwierdził, że pójdzie na pieszo. I tak był już spóźniony na pierwszą lekcję, więc nie było sensu wpadać w środku zajęć  i tłumaczyć się ze spóźnienia. Może wyschną mu ubrania po drodze?

Droga do szkoły nie była daleka i przeważnie pokonywał ją na pieszo, jednak dziś zaspał, na dodatek w nocy padał deszcz i wszędzie były kałuże.

Ruszył szybkim krokiem przed siebie, rozmyślając o nowinach od swojego przyjaciela, który zadzwonił do niego rozemocjonowany w nocy, bo nagle mu się coś przypomniało.
Pod koniec poprzedniego tygodnia, do szkoły ponoć przeniósł się jakiś geniusz matematyczny. Był rówieśnikiem dwójki przyjaciół, jednak wylądował w innej, równoległej klasie. Chłopak był nieobecny przez ostatni tydzień, więc ciekawił go ten nowy. On ledwo zdawał, a tu nagle do szkoły wpada chłopak, który bierze udział w Olimpiadach krajowych. I to z matematyki!

Jimin chodził do pierwszej klasy liceum, na kierunku biologiczno-chemicznym i na prawdę nie wiedział jak to się stało, że tam trafił. Nie szło mu źle na tym kierunku, ale kompletnie nie czuł do niego powołania i nie był nim zainteresowany.
Od zawsze jego pasją była muzyka, to jej poświęcał swój czas wolny i wkładał w nią swoje serce.

Myślami wrócił do rzeczywistości. Droga nie zajęła mu dużo czasu, więc zdążył do szkoły tuż przed drugą lekcją. Przywitał się z przyjacielem i weszli do klasy. Akurat mieli godzinę wychowawczą , więc mieli chwilę do rozmowy.

-Stary nie wiesz jaki miałem opierdol od Jisoo. Nawet nie wiem dokładnie za co, ale ponoć oglądam się za innymi laskami - wyszeptał zrezygnowanym głosem Jungkook.

Od jakiegoś czasu w jego związku panowała chłodna atmosfera i zgrzyty. Martwiło to Jimina, ponieważ szczerze lubił dziewczynę przyjaciela i bardzo mocno im kibicował.

-Uhhh, współczuję Ci, serio. A tak w ogóle, to co z tym nowym? No wiesz, ten 'geniusz' co się przeniósł w tamtym tygodniu.

-A. Kim Taehyung - na twarzy Kooka było widoczne lekkie zirytowanie. Czyżby do czegoś pomiędzy nimi doszło?

-Hm, o co chodzi?

-O nic. Tylko robi z sobie wielką gwiazdeczkę i panoszy się po szkole jak nie wiem co. No i do tego ma buźke spedaloną. Laski mu zazdroszczą nóżek i zachwycają się jego urodą, chociaż ja nie wiem czym, bo to ani chłopak, ani dziewczyna - to było dziwne i chłopak wiedział, że było coś na rzeczy. - Już lepszy ten jego brat, chociaż gbur jakich mało.

-Brat? - zdziwił się, bo nie mówił mu, o żadnym bracie.

-A, zapomniałem Ci powiedzieć. Do szkoły przeniósł się też inny chłopak, braciszek Kima tyle, że o rok starszy.
Mało się udziela i zapomniałem o nim.

-Panie Jeon, może podzieli się Pan z nami, pańską opinią? - nasze pogaduszki ucięła wychowawczyni. Jungkook już chciał odpyskować, ale na szczęście zadzwonił dzwonek i zerwalismy się z naszych miejsc.

Wychodząc z klasy, brunet pociągnął Jimina za rękę i wskazał coś palcem. A raczej kogoś.
O parapet opierało się dwóch chłopaków. Wyższy z nich, żywo gestykulował chyba tłumacząc coś, za to ten drugi siedział z jedną słuchawką w uchu, ze znudzoną miną słuchając słów towarzysza.
Chłopak, który coś, mówił miał zabójczo długie nogi, odziane w luźne spodnie. Blond włosy idealnie komponowały się z jego karmelową skórą usianą gdzieniegdzie drobnymi pieprzykami, które dodawały mu uroku. Delikatna uroda,  nie podkreślona żadnym  makijażem, zdawała się promieniować swoją świeżością i naturalnością.

Natomiast niższy, był jego zupełnym przeciwieństwem.
Miał mleczną, prawie białą skórę, czarne, dosyć zniszczone włosy, które zdawały się być szorstkie w dotyku i okulary na nosie.
Czarne jeansy z przecięciami na kolanach i skórzana kurtka, pod którą znajdowała się zwykła, biała koszulka, nadawały mu wygląd buntownika, a mina na twarzy sugerowała, że nie wie czemu się tam znalazł. Wyglądał na starszego i z pewnością mógłby podawać się za studenta, a kto wie, może w innych ciuchach, bardziej eleganckich, nawet za młodego wykładowce, bądź nauczyciela.

Poprawił okulary na nosie, a Jimin prawie zszedł na zawał.
Jego palce to był cud. Długie, zgrabne, obleczone były kilkoma pierścionkami i sygnetami.
Przed Jiminem stanęło kilka wizji z sytuacjami, gdzie takie palce bardzo by się sprawdziły... Blondyn potrząsnął głową, szybko pozbywając się z głowy obrazu, na którym właśnie  te palce tak dokładnie pieszczą jego wnętrze, co jakiś czas ocierając się o jego prostatę i wysyłając fale dreszczy po całym jego ciele.

-To właśnie oni. Kim Taehyung i Min Yoongi - powiedział Jungkook, wyrywając go z tych zawstydzajacych fantazji.

Ponownie skupił się na dwójce chłopaków. Czarnowłosy chyba wyczuł ich uwagę skupioną na sobie, bo podniósł wzrok i spojrzał w ich kierunku z niemym pytaniem w oczach. Jimin zarumienił się na wspomnienie tego co sobie wyobraził i pociągnął przyjaciela za sobą, byle dalej od tych czarnych, świdrujących go oczu.

Pierwszy raz, sam widok jakiejś osoby, tak mocno podziałał na jego wyobraźnię. Nie wiedział czemu z pozoru zwyczajny chłopak, którego nawet nie znał, tak go zaintrygował.
Chciał się o nim czegoś dowiedzieć, ale wiedział, że jeśli wykaże za duże
zainteresowanie nowym chłopakiem, jego najlepszy przyjaciel zacznie coś podejrzewać.

Jungkook wiedział, że blondyn był gejem, a Jimin nie ukrywał tego. Jego ojciec także wiedział, na szczęście był tolerancyjny i nie miał nic przeciwko. Nawet kiedyś zapytał go czy Jungkook jest dla niego  kimś więcej, ale Park zdecydowanie zaprzeczył.
Młodszy był dla niego jak brat, któremu zawsze mógł się z wierzyć i który zawsze go obroni i będzie dla niego w trudnych chwilach. Natomiast dla Jungkooka, Jimin był osobą, o którą trzeba dbać i którą trzeba chronić.
Dla młodszego chłopaka blondyn był delikatny i podatny na zranienia, zarówno fizyczne i psychiczne, dlatego zawsze dbał o przyjaciela nawet bardziej niż o siebie.
Na początku jego związku z Jisoo, dziewczyna była bardzo zazdrosna o Jimina, ale gdy go poznała, zaprzyjaźniła się z nim i teraz Jungkook często był tematem ich wspólnego plotowania o innych.
Ich więź była bardzo mocna i wiedzieli, że pomimo małych sprzeczek, które trafiały się rzadko, ale jednak trafiały, mogą na sobie polegać w każdej sytuacji.
Właściwie tylko dzięki Jungkookowi Jimin wyszedł z depresji po śmierci matki, bo chociaż po jego przeprowadzce chłopcy się dopiero poznali, młodszy szybko dotarł do Jiminowego serduszka i sprawił, że na nowo zagościła w nim radość.

Jimin do końca dnia rozmyślał o nowym chłopaku, który wywołał u niego taką burzę emocji. Zasnął mając przed oczami wspomnienie jego czarnych i głębokich jak tunele oczu.

_______________

Zachęcam do gwiazdkowania i komentowania, bo to bardzo motywuje do pisania.
Jutro szkółka i już mam depresję, więc jak zobaczę mile słówka i gwiazdeczki to na pewno będzie mi milej.

Życzę dobranoc,
Avec Amour ❣️

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top