【chapter twelve ━ perplexity】
• ━━━━ •
🇵🇪🇷🇵🇱🇪🇽🇮🇹🇾
chapter twelve
• ━━━━ •
Tamten dzień w Spotlight był spokojny. A przynajmniej od samego ranka nie wydarzyło się nic, co sprawiłoby, że kelnerzy mieliby urwanie głowy na sali czy kucharz w kuchni. W zasadzie, gdy Red przyszła na swoj zmianę, ruch był stosunkowko nieduży, a pora lunchu już dawno się skończyła, więc gdy zjawiła się już w swoim uniformie z notesikiem i ołówkiem w dłoni, nie miała nawet kogo obsłużyć, bo żaden nowy klient się nie pojawił, a wszyscy ci, którzy już znajdowali się przy stolikach, zajadali się rzeczami przez siebie zamówionymi.
— Cześć, gwiazdko — Usłyszała za sobą i uśmiechnęła się na widok Philipa. Był menadżerem całej knajpki, a przy okazji jakimś niespełnionym łowcą talentów. Pojawiał się o różnych porach, zamawiał kawę i często siedział przy barze, popijając i pracując nad czymś na swoim laptopie. Red była pewna, że prędzej czy później usłyszy od szefa, że opracował w końcu jakąś sztukę i będzie chciał ją wystawić na deskach jednego z pobliskich teatrów. Było w tym mężczyźnie coś, co sprawiało, że Red dobrze się przy nim czuła. Był chaotyczny, ale jednocześnie zorganizowany na tyle, aby nie pogubić się w swoim życiu. — Dawno cię tutaj nie widziałem. Już myślałem, że nie będziesz chciała tu pracować — dodał w żartach, przez co Red zaśmiała się cicho i poprawiła swój fartuszek.
— Miałam po prostu trochę na głowie i nie chciałam, aby to jakoś odbiło się na mojej pracy tutaj. Ale już jestem — odpowiedziała, choć tak naprawdę to posiadanie mnóstwa rzeczy na głowie było oczywiście związane z jej siostrą i agentem FBI, który dalej jej unikał i spotykał się z Angelicą, a ona coraz bezczelniej to wykorzytywała i sprawiała, że Red robiło się przykro coraz bardziej z dnia na dzień. Dlatego uciekła trochę w książki i uczelnię. Zrobiła kilka dodatkowych projektów i wypożyczyła całe mnóstwo książek z biblioteki, aby tylko zająć czymś myśli. Czymkolwiek. Byleby nie szukaniem w sobie winy. — Poza tym nic się nie stało, spokojnie — dodała i uśmiechnęłą się do Philipa, zakładając kosmyk włosów za ucho.
— Właśnie to chciałem usłyszeć — powiedział, a później puścił jej oczko. — Dzisiaj wyjątkowo spokojnie. Paru studentów i aktorów w przerwie między próbami. Rano przyszedł jakiś scenograf, nie posmakowała mu kawa, pogroził, że mnie za to pozwie i wyszedł. Przezabawna sytuacja — dodał tylko, streszczając jej przebieg dnia.
— Broadway rządzi się swoimi prawami — Red pokręciła tylko głową, na co mężczyzna jej przytaknął i zaśmiał się.
Później przeprosiła już Philipa, udając się na zaplecze, aby sprawdzić czy nie trzeba czegoś tam zrobić. Nadal jednak nic się nie działo i po kilku rozmowach z innymi kelnerkami na zmianie, Red wróciła na salę, aby chociaż wypolerować sztucće. Z szafy grającej wydobywały się jakieś dźwięki piosenek z musicali sprzed lat, więc zaczęła nucić je pod nosem, od czasu do czas dając się zagadać Philipowi, który tylko dolewał sobie raz po raz kawy, wystukując co chwilę coś na klawiaturze swojego laptopa.
Ten spokój nie potrwał jednak zbyt długo. Brunetka zdążyła wypolerować za ledwie kilka par szcztućców, kiedy rozległ się dźwięk otwieranych drzwi. Red uniosła wzrok, aby zobaczyć kto przyszedł i niemalże nie wypuściła widelca, który akurat znajdował się w jej dłoni. Gośćmi, którzy zjawili się w knajpce byli oczywiście nie kto inny jak Angelica i Michael. Młodsza siostra poczuła jak gula w jej gardle zwiększa się, a ona sama zbita z tropu ma ochotę zapaść się pod ziemie czy chociaż zrobić wszystko, aby nie musieć ich obsługiwać. Nikogo innego jednak nie było w pobliżu, więc zamknęła oczy i zmusiła się do tego, aby wyjść zza lady.
W miarę tego jak ten związek dwójki kwitł, Red zamykała się w sobie jeszcze bardziej. Ciężko jej było uwierzyć, że mogła tak źle ulokować swoje uczucia, ale z drugiej strony matka już nie raz przetrzegała ją przed mężczyznami. Nie zmieniło to jednak faktu, że Michael naprawdę nie wydawał się taki zły i bardzo dobrze się dogadywali. A później wszystko się posypało. Do tego stopnia się posypało, że Red wpędziła się w jeszcze większe kompleksy, a każdorazowe zobaczenie tego jak siostra jej kosztem popisywała się swoim nowym związkiem czy też relacją z agentem sprawiał, że brunetka źle to wszystko znosiła. Dlatego wtedy tak bardzo nie chciała do nich podchodzić. A co dopiero ich obsłużyć.
Nie miała jednak wyjścia i chociaż domyśliła się już, że Philip zauważył tę zmianę w jej zachowaniu, to w końcu otarła dłonie i chociaż te drżały, zabrała dwie karty i udała się do stolika.
Angelica zobaczyła ja z daleka i tylko pomachała do niej. Red jednak doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że znów zrobiła to specjalnie. Była też pewna, że gdyby tylko jej siostra wykazywała jakieś zainteresowanie książkami, to już dawno natknęłaby się na nich w swojej ulubionej księgarni czy w bibliotece.
- Red! Nie wiedziałam, że będziesz dzisiaj w pracy - zaśmiała się niewinnie, owijając sobie pasmo włosów wokół palca. Żuła gumę w dosyć ostentacyjny sposób, przez co Red wzięła tylko głębszy oddech.
— C-Cześć — powiedziała tylko ostrożnie, kładąc przed nimi karty na stoliku. Spojrzała na Michaela, wykonując tę czynność i był to błąd, bo jednak od razu poczuła jak przechodzą ją mocne dreszcze. Nadal chyba nie wyleczyła się z niego i nadal ciężko jej było być przy tym wszystkim, kiedy myślała, że to będzie ktoś, komu będzie w stanie zaufać, a może nawet zbudować coś trwałego. — Proszę, to karty dla was. Wychodzi na to, że będę was dzisiaj obsługiwać, więc dam wam chwilę na zdecydowanie się. Osobiście mogę polecić burgera szefa kuchni. Do tego coś do picia — dodała, sięgając do kieszonki swojego fartuszka, aby wyjąć z niej notatnik i ołówke.
— W takim razie poproszę. Z szefem kuchni się nie dyskutuje — Michael zaśmiał się, gdy Angelica nakryła jego dłoń swoją na stoliku.
— Na pewno nie chcesz czegoś innego, misiaczku? Może jednak zdecydujemy się na coś razem? — Starsza siostra przekrzywiła głowę, a później spojrzała na agenta czarująco.
— I tak miałem powiedzieć ci, że mam ochotę na burgera, więc nie będę chyba za bardzo rozglądał się po karcie. Burger. A do picia poproszę coś gazowanego.
— Colę? — Red zapisała i dopytała jeszcze o napój. Blondyn przytaknął jej ruchem głowy.
— Tak, dziękuje — powiedział, odkładając kartę na bok, po czym spojrzał wyczekująco na Angelicę, aby ta się także zdecydowała na cos. Red nie wiedziała czy Michael naprawdę chciał zjeść burgera czy zrobił to tylko po to, aby ułatwić im tę sytuację, ale starsza siostra Davenport z pewnością nie zamierzała tego robić.
Angelica wbiła swój wzrok w kartę, co jakiś czas otwierając usta i je zamykając, co uniemożliwiło Red odejście w swoją stronę i powrócenie do nich, gdy decyzja będzie podjęta, więc stała tam w ciszy i tylko czekała, aż siostra coś wybierze. Miała wrażenie, że zaczęło to trwać wieczność. W końcu jednak, po dobrych pięciu, a raczej prawie dziesięciu minutach odłożyła kartę i spojrzała na Red.
— Przynieś mi sałatkę z kurczakiem — powiedziała, a później zacisnęła mocniej palce na dłoni Michaela i uśmiechnęła się do niego. Red zagryzła tylko swoje wargi na ten gest, a później przytaknęła głową, zapisując to w notatniku.
— Chciałabyś coś do picia?
— Wodę — powiedziała, wzruszając ramionami, po czym zaczęła zachowywać się zupełnie tak jakby zapomniała o tym, że Red istniała i stała obok. Zaczęła flirtować z Michaelem, uśmiechać się do niego kokieteryjnie, przez co brunetka miała ochotę przewrócić oczami, ale powstrzymała się od tego i oddaliła się z kartami.
Po przekazaniu do kuchni zamówienia, wróciła do polerowania sztućców, pomimo tego, że Angelica robiła wszystko, aby tylko pozostać na widoku i aby Red bardzo dobrze widziała, co działo się przy ich stoliku. Philip zaczął się temu przyglądać, ale finalnie postanowił tego nie skomentować. Natomiast kiedy obydwa posiłki były przygotowywane, zjawili się kolejni ludzie i Red od razu podeszła, aby ich obsłużyć i zająć czymś swoje myśli. Nie było to jednak tak przyjemne jak zawsze, bo świadomość tego, że w Spotlight znajdowała jej siostra, która przyszła tam z premedytacją popsuła Red humor.
Na szczęście gości pojawiło się coraz więcej i po niedługim czasie Red miała już pełne ręce roboty na zmianę z inną kelnerką i tylko lawirowały pomiędzy stolikami, gdy akurat płyta w szafie grającej akurat zmieniła się na taką, która pochodziła z musicalu Wicked. Red bardzo go lubiła, dlatego nuciła sobie pod nosem kolejne piosenki. Nawet nieco uśmiechnięta i bardziej radosna niż zwykle, powędrowała w stronę stolika z Angelicą.
— Proszę. Smacznego — powiedziała, stawiając przed nimi talerze. Na jednym była ładnie wyglądająca sałatka z dodatkami oraz kurczakiem, a burger pojawił się w towarzystwie sosów, frytek i jakiś zawadiasów, na które akurat wpadł szef kuchni.
— Zawsze tu tak głośno? — Angelica skrzywiła się, sięgając po swoje sztućce, gdy Red zacisnęła dłonie na tacce, na której przyniosła ich zamówienie. To pytanie zbiło ją nieco z tropu.
— To bar musicalowy, Angelico. Główny zamysł jest taki, aby było tutaj głośno i muzycznie. O to chodzi w musicalach — Red odpowiedziała jej ostrożnie, nie wiedząc jakiej reakcji się spodziewać. Dzięki temu tak naprawdę miała kolejny powód, aby sądzić, że tak naprawdę nie obchodziła siostry praktycznie w ogóle i starsza brunetka była miła tylko wtedy, gdy czegoś potrzebowała lub gdy Red miała coś, czego ona nie. Tak jak to było w przypadku Michaela.
— No tak, zapomniałam, że ty to lubisz — Angelica zaśmiała się, machając ręką, co jednak nieco zabolało Red. Zdała sobie sprawę z tego, że siostra już chyba nie pamiętała o żadnej rzeczy, która ją dotyczyła. Bardzo nie chciała mieć racji, ale najwidoczniej jednak miała.
Na szczęście uratowali ją inni klienci, którzy byli już gotowi do złożenia swojego zamówienia, więc Red uśmiechnęła się tylko delikatnie do dwójki, po czym wróciła do obowiązków. Było jej jednak ciężko się skupić, bo nie była w stanie wyrzucić sobie z głowy tej rozmowy.
Sytuacja uspokoiła się dopiero wtedy, gdy odsapnęła gdzieś na zapleczu po tym jak rozniosła ostatnie zamówienia i sięgnęła po butelkę wody, aby móc się napić. Nie chciała się obijać, ale czuła jak suchość w gardle rozprzestrzenia się coraz dalej, więc chciała choć trochę odsapnąć, aby później wrócić na salę.
— Hej, gwiazdko, wszystko w porządku? — Usłyszała za sobą i niemalże podskoczyła. Philip wyrósł przed nią całkiem niespodziewanie, ale miał zaniepokojony wyraz twarzy, jakby martwił się o nią. Cóż, wielokrotnie już udowodnił, że Red była dla niego jak córka. Chyba dlatego też czuła się tak tam dobrze i Spotlight nie tylko było dla niej pracą, ale miejscem, w którym mimo wszystko mogła czuć się sobą. Bez oceniania czy komentarzy, które tak naprawdę nie były potrzebne. A Philip zawsze był gotowy jej wysłuchać. — Widziałem, że byłaś trochę zmieszana przez tę parkę, która przyszła. To była twoja siostra, prawda? — dodał, opierając się o ścianę, gdy odstąpił jej krzesło, aby mogła odpocząć. Ten krótki maraton faktycznie nie trwał zbyt długo, ale sprawił, że Red zdążyła się zmęczyć.
— Tak, to była Angelica — westchnęła niechętnie i po chwili skinęła nawet głową. — I... ktoś, kto myślałam, że mnie polubił.
— Wydawał mi się znajomy. Nie odbierał cię przypadkiem kiedyś stąd? Poczekaj, Maurice...? Nie, na pewno nie, kto nazwałby tak swoje dziecko? Michael! Prawda? To był Michael — powiedział, zastanawiając się na początku na głos, przez co Red uśmiechnęła się pod nosem i nawet zachichotała, aż w końcu skinęła głową.
— Tak, to był Michael. On i moja siostra — westchnęła, opierając swoją głowę o ścianę i zaczęła bawić się zakrętką od butelki. — Nie jest to coś, co chciałam zobaczyć, ale nic nie mogę zrobić. Przestał się do mnie odzywać. I w jakikolwiek sposób zwracać na mnie uwagę — dodała tylko, wzruszając ramionami. Wyraźnie posmutniała.
— Chcesz mi powiedzieć, że wybrał twoją siostrę zamiast ciebie? — Philip przekrzywił głowę, a później pokręcił głową, nie mogąc w to uwierzyć. Cóż, kto jak kto, ale on już dawno wyrobił sobie opinię o starszej Daveport i ta z pewnością nie była pochlebna. Red przez jakiś czas próbowała to zmienić, ale jednak nie dała rady, więc w końcu dała sobie spokój.
— Nie mam pojęcia. Angelica po prostu zaczęła się z nim spotykać, a do mnie się nie odzywa. Nie mam pojęcia, co się dzieje. Chyba już nie chcę wiedzieć co się dzieje. Myślałam, że może choć raz los się do mnie uśmiechnie, ale prawda była taka, że znowu narobiłam sobie niepotrzebnie nadziei — powiedziała tylko, dosyć smutno i spojrzała na zegarek na swoim nadgarstku. Nie chciała nadużywać tego, że zrobiła sobie chwilę oddechu.
Właśnie dlatego - z czego zupełnie nie zdawała sobie sprawy - ludzie tak bardzo ją cenili. Na uczelni nie było profesora, który byłby w stanie powiedzieć o niej złe słowo, Philip często mówił o niej jako o swojej najbardziej sumiennej pracownicy, a rodzice chwalili się nią znajomym czy przyjaciołom, mówiąc, że Red była zawsze ich grzecznym dzieckiem i ukochaną córeczką. Red nigdy nie uważała się za kogoś specjalnego, bo po prostu skupiała się na tym, aby pomagać innym czy nie stwarzać nikomu problemów. Ludzie przez to lgnęli do niej, wiedząc, że mogą na niej polegać i Red zawsze zrobi to, o co ją proszą. Angelica niestety wykorzystywała to za bardzo. A jej młodsza siostra z kolei była zbyt naiwna i zbyt dobroduszna, aby powiedzieć cokolwiek na temat jej zachowania.
- Wiesz co? Wydaje mi się, że ta historia jest dłuższa niż naprawdę mi opowiadasz. Zamknę dzisiaj szybciej i wszystko mi wyśpiewasz. Może to potraktować dosłownie - stwierdził Philip, a później tylko podał jej rękę. - Leć dokończyć sprawy z goścmi, a potem pomogę ci wysprzątać i zjemy coś na zapleczu. Raz, raz. Bo nic tylko nikniesz w oczach - dodał tylko, oczywiście żartując. Red tylko pokręciła głową, ale faktycznie wróciła do pracy, aby nie nadużywać zaufania szefa. Pomimo to dalej była wybita z rytmu i jej myśli biegły w stronę siostry czy agenta. Męczyło ją to i nie potrafiła tak po prostu tego odpuścić. Wtedy nie miała jeszcze pojęcia jak bardzo się w tym wszystkim nie pomyliła.
• ━━━━ •
troszkę zmęczył mnie ten rozdział, ale w końcu udało mi się go napisać:)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top