【chapter one ━ agent】

• ━━━━ •

🇦​🇬​🇪​🇳​🇹​
chapter one

• ━━━━ •

Red poprawiła sukienkę, którą pożyczyła od siostry i cieszyła się, że była to taka, która nie była zbyt wyzywająca, czy prowokacyjna. Nie chciała zwracać na siebie uwagi, bo to nie było jej święto, czy dzień więc wolała pozostać w tłumie. W prawdzie to rozcięcie na udzie, które odsłaniało sporą jego część mogłoby być nieco mniejsze, ale brunetka nie zamierzała już narzekać. Nie miała niczego lepszego, a gdy przeglądała się w lustrze, to zaczynała się sama sobie podobać. Mimowolnie podgryzła wargę zanim pomalowała usta dopasowaną do koloru sukienki pomadką i zerknęła znów na swoje odbicie. Sukienka nie miała zbyt wykrojonego dekoltu, co cieszyło Red, bo wiedziała, że nie będzie musiała cały czas się pilnować, aby nie pokazać za dużo. Wygładziła jeszcze ciemnoczerwony materiał i przeczesała palcami swoje włosy, które lekkimi falami opadały na jej nagie ramiona.

— Gotowa? — Angelica wsunęła głowę do jej pokoju, mając na sobie kreacje od jakiegoś znanego projektanta, która odsłaniała wszystkie jej atuty i podkreślała zgrabną sylwetkę. Była starszą z sióstr Davenport, przez co to teoretycznie na niej spoczywał ciężar przedłużenia ciągłości rodziny, ale młoda kobieta była zbyt zajęta wydawaniem pieniędzy rodziców, aby zawracać sobie uwagę jakimś małżeństwem. A przynajmniej na razie. Faith i Jacobowi niezbyt się to podobało, ale mieli jeszcze drugą córkę, która jednak była zupełnym przeciwieństwem swojej siostry. Cicha, zamknięta w sobie i zaczytana w literaturze brytyjskiej. 

— Chyba tak — przyznała, gdy przez moment mierzyły się wzrokiem. — Jak wyglądam? — dodała niepewnie i obróciła się, aby zaprezentować siostrze cały efekt. 

— Wiedziałam, że ta sukienka będzie do ciebie pasować — Angelica uśmiechnęła się szeroko, dumna ze swojej decyzji, a potem skinęła głową na korytarz. — Chodź, mała. Czas na nas — dodała, a Red odwzajemniła uśmiech i udała się za starszą brunetką na dół. 

W salonie i w ogrodzie było tłoczno. Na bankiet przyjechało naprawdę wiele ludzi. Byli to znajomi Faith z wydawnictwa, czy jacyś znani autorzy, ale było też sporo kolegów czy koleżanek z FBI Jacoba. Wszyscy goście cieszyli się, że mieli okazje przyjść i cieszyć się razem z małżeństwem ich szczęściem. Red rozejrzała się dookoła, widząc się jak to wszystko pięknie razem wyglądało i mimowolnie się uśmiechnęła. Jeszcze rano miała wrażenie, że nie uda im się zdążyć ze wszystkim na czas, a jednak każdy jeden szczegół został dopięty na ostatni guzik i nikt nie mógł powiedzieć, że Faith była niezorganizowana. 

— Wyglądasz przepięknie, córeczko — przyznał Jacob, gdy znalazł się obok Red. Brunetka zarumieniła się lekko i uśmiechnęła w taki sam sposób. 

— Dziękuje, tato — powiedziała, zakładając kosmyk włosów za ucho. — Gdzie zgubiłeś mamę? — dodała ciekawa, nie widząc nigdzie błękitnej sukienki, którą Faith miała tamtego wieczoru na sobie.

— Poszła przywitać nowych gości, to ktoś z wydawnictwa, ktoś ważny, więc pewnie za niedługo będę musiał się do niej przejść. Nienawidzę, gdy mnie komuś przedstawia. Ci dyrektorzy to takie snoby — mruknął jej do ucha, przez co brunetka zachichotała.

— Czy ty przypadkiem nie zamierzasz zostać dyrektorem? — spytała, aby się upewnić. 

— Ale ja nie będę snobem — powiedział, po czym puścił oczko swojej córce i odszedł. 

Red pokręciła głową, a później zaśmiała się cicho i ruszyła powoli przed siebie, aby wybrać coś do picia dla siebie. Stół z alkoholami i innymi napojami stał w ogrodzie, więc udała się właśnie tam. Sierpniowy wieczór był ciepły, ale też trochę duszny. Od kilku dni zbierało się na burzę i brunetka miała nadzieje, że za niedługo deszcz rzeczywiście spadnie, ale prosiła w myślach o to, aby wszystko zaczęło się po tym jak bankiet się zakończy. Nie było nic gorszego od popsutej przez pogodę zabawy.

Zatrzymała się przy stoliku, po czym zabrała kieliszek szampana w swoje dłonie i objęła się ramionami. Cały czas miała wrażenie, że sukienka odsłania jednak za dużo i że ci wszyscy ludzie szepczą coś o niej, ale starała się pozbyć tego wrażenia z głowy. Nie była pępkiem świata i nie wydawała się interesująca, więc westchnęła cicho i zaczęła wodzić wzrokiem po gościach. Większość z nich stała w niewielkich grupkach, w których dyskutowali nad jakimiś tematami, kilkanaście par tańczyło przy wolnej piosence, a jeszcze inni zajadali się przekąskami przygotowanymi przez katering, czy zapijali w najlepsze. 

Jej uwagę przykuł pewien blondyn w czarnym garniturze. Stał nieopodal z kilkoma innymi młodymi mężczyznami. Wyglądali jakby wycięto ich z okładek magazynów mody męskiej i brunetka nie zdała sobie sprawy, że mimowolnie podgryzła wargę, gdy ten, który wpadł jej w oko, poprawił rękawy śnieżnobiałej koszuli i później przeczesał palcami włosy. Nie wiedziała kto to był, ale przypuszczała, że na pewno byli z FBI. Nosili się jak typowi agenci i pili whisky z lodem. Oczywiście nie był to żaden wyznacznik, ale większość pracowników agencji się zjawiła, do tego praktycznie cały widział zabójstw i niezbyt ciężko było odkryć kto gdzie pracował. 

W pewnym momencie ich spojrzenia się skrzyżowały i Red momentalnie odwróciła wzrok, a także uniosła kieliszek do ust, aby nie dać po sobie poznać, że dosłownie sekundę wcześniej wpatrywała się bezczelnie w blondyna. Kątem oka zauważyła jednak jak sunął po niej wzrokiem, a wyraz jego twarzy zdradził zainteresowanie. Szepnął coś swojemu koledze, którego miał po swojej prawej, a ten odpowiedział mu, gdy również zerknął na brunetkę. Oczy blondyna wciąż ją bacznie obserwowały, przez co mimowolnie oblała się rumieńcem i odwróciła się, aby odejść. Spodobał jej się, ale chyba nie było osoby na tej świecie, która byłaby tak kiepska w nawiązywaniu relacji międzyludzkich jak właśnie ona sama. 

Red uciekła do środka, oddychając przy tym ciężko, choć wiedziała, że zyskała szansę, którą jak zwykle zaprzepaściła. Tamten blondyn naprawdę jej się podobał, ale w ogóle go nie znała i nie wiedziała kim jest. Westchnęła cicho, po czym skarciła się w myślach za swoją głupotę i nieśmiałość. Kilka razy już pozwoliła mężczyznom, którzy jej się podobali przejść obok swojego nosa, bo nie zdecydowała się na jakiś krok w przód. Z drugiej jednak strony nie mogła nic na to poradzić. Taka była i niestety bardzo łatwo dawała sobą manipulować. Co Angelica bardzo często wykorzystywała. 

• ━━━━ •

nie mogę się doczekać, aż to ff wskoczy do pisanych sdfasdf

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top