【chapter eleven ━ second thoughts】

• ━━━━ •

🇸‌🇪‌🇨‌🇴‌🇳‌🇩‌ 🇹‌🇭‌🇴‌🇺‌🇬‌🇭‌🇹‌🇸‌
chapter eleven

• ━━━━ •

O poranku, co było zaskakujące, Red nie obudziły żadne krzyki. Spodziewała się tego, że pewnie rodzice natkną się na Michaela i sytuacja wymknie się spod kontroli, a ją samą na dół sprowadzi awantura, ale nic takiego się nie stało, więc chociaż wyspała się dobrze przed długim dniem w pracy. 

Był czwartek, a w czwartki w jej planie zajęć żadnych planów nie była, więc zazwyczaj brała pełną zmianę w Spotlight, aby nadrobić swoje ewentualne zaległości. Wstała więc nieco później niż zazwyczaj i wciąż zaspana stworzyła na głowie niechlujnego koka. Następnie wsunęła na swoje stopy stare i dosyć sfatygowane, ale wciąż ciepłe pantofle i po zarzuceniu na siebie szlafroka powędrowała w dół, aby zjeść jakieś śniadanie. Rodzice już dawno powinni być w pracy, a Angelina, nawet jeśli dzieliła z kimś w nocy łóżko, nie wstawała przed południem, dlatego młodsza brunetka poczuła się na tyle swobodnie, że nie przejmowała się tym, co miała na sobie i w samej koszulce, którą niegdyś nosił Jacob zbiegła po schodach w dół i ziewając jeszcze cicho skierowała się w stronę kuchni. 

Tylko po to, aby zastać tam stojącego przy blacie Michaela. 

Miał na sobie tylko swoje jeansy z poprzedniego wieczora, bose stopy i zmierzwione włosy. Stał tyłem do wejścia do kuchni, więc nawet nie zauważył, że ktoś inny zjawił się w pomieszczeniu, a brunetka bezwiednie rozdziawiła lekko swoje usta. Bezwiednie przesunęła wzrokiem po jego ciele, pojedynczych tatuażach na ramieniu i umięśnionym torsie czy plecach, przez co zaschło jej w ustach. Taka reakcja była zrozumiała, zważając chociażby na to, że Red nie miała okazji, aby zobaczyć kogoś w takiej odsłonie. Ciężko przyszło jej nawet wydobyć z siebie jakikolwiek głos, bo wtedy czuła się tak jakby ktoś wyciął jej język i w dodatku zapomniała jaki się mówi w normalny, ludzki sposób. 

Dopiero Michael to zmienił, bo akurat odwrócił się po coś i patrząc przez ramię, zauważył niewielką brunetkę, która stała w progu i była potwornie zdezorientowana.

— Cześć... — przyznał ostrożnie, a Red zdała sobie sprawę, że jego głos zabrzmiał wyjątkowo nienaturalnie, jakby agent chciał zbadać grunt, na którym stał.

Po tym jak ich kontakt się urwał i przestali ze sobą rozmawiać, Red szukała w sobie winy, nie wiedząc tak naprawdę, że nic z tego, co się stało nie było jej winą, a ona była tylko ponownie ofiarą przykrego żartu ze strony siostry, choć ciężko było takie zachowanie nazwać żartem. 

— Cześć — odpowiedziała cicho, gdy ocknęła się z amoku w jaki popadła i założyła kosmyk włosów za ucho, który uparcie wydostawał się z koka i opadał jej na włosy, po czym podeszła do szafki ze swoimi kubkami, aby wybrać stamtąd jeden i zrobić sobie herbaty. Jakąś dziwną sposobnością straciła apetyt na to, aby zjeść śniadanie, choć przecież był to najważniejszy posiłek w ciągu dnia. 

— Angelica powiedziała mi, że raczej o tej porze nikogo nie ma już w domu, więc nie sądziłem, że wpadniemy na siebie — powiedział, opierając się blat, co sprawiło, że serce Red zabiło szybciej, gdy znów spojrzała na niego, a później oblała się nawet lekkim rumieńcem i odwróciła się, aby to ukryć. Poza tym i tak musiała wybrać jakąś torebkę z herbatą, aby móc ją zaparzyć.

— Prawie nigdy nikogo nie ma, gdy ona jest w domu. Późno wstaje, a nasi rodzice zazwyczaj są od samego rana na nogach. Tata w agencji, mama w wydawnictwie — odpowiedziała cicho, nawet nie wiedząc jak miała z nim rozmawiać. Wciąż była nim zafascynowana, a co noc potrafiła odtwarzać tamten bankiet w swojej wyobraźni, przeżywając to wszystko na nowo. Czuła się wtedy wyjątkowo, a każda chwila spędzona w towarzystwie Michaela była dla niej bardzo cenna. Aż ich kontakt się urwał, a Red nie wiedziała, co zrobiła źle. Nawet wtedy, gdy miała możliwość zapytać o to, co się stało i dlaczego się od niej odwrócił, nie zrobiła tego. Nie miała odwagi. — A ja często rano mam zajęcia. Jeśli nie zajęcia, to jestem w pracy — dodała, czekając aż woda w czajniku się zagotuje. Michael najwidoczniej również na to czekał, bo stał przed nim jakiś kubek, najprawdopodobniej z kawą w środku. 

— Rozumiem — przyznał, kiwając głową, po czym skrzyżował ramiona na torsie i odsunął się nieco, aby nie przeszkadzać brunetce, ale Red czuła jego wzrok na sobie. Czuła, że obserwował to, co robiła, jej dłonie, całe jej ciało i tylko nieporadnie naciągnęła bardziej koszulkę na uda, aby się zakryć. Nie potrzebowała awantury od Angelicii, gdyby tej nagle zachciało zejść się na dół i zobaczyć ich dwoje w takiej odsłonie. Brunetce znowu zaczęło się wydawać jakby chciał coś powiedzieć, ale w ostatniej chwili z tego zrezygnował. Więc nastała między nimi niewygodna cisza.

Red wyciągnęła z lodówki jogurt naturalny i postanowiła zjeść go na śniadanie razem z granolą i po przyszykowaniu wszystkiego oparła dłonie o blat, wpatrując się uparcie w czajnik, jakby chciała tym samym przyśpieszyć proces zagotowywania się wody. Miała wrażenie, że wtedy trwało to w nieskończoność, więc schowała tylko dłonie w rękawy szlafroka, wzdychając przy tym. Michael co jakiś czas zerkał w jej stronę, ale starała się nie patrzeć na niego, bo było to jednak zbyt bolesne. Tak prędko jej się spodobał i go polubiła tylko po to, aby wszystko prysnęło w ułamku sekundy niczym bańka mydlana.

W końcu jednak czajnik zgasł, oznajmiając, że woda była gotowa, więc Red wyciągnęła swoją dłoń, aby go złapać i zalać sobie herbaty, ale w tym samym momencie zrobił to agent i ich najmniejsze palce się zetknęły, sprawiając, że brunetkę przeszedł dreszcz. Ale nie tylko jej palce, ale dosłownie ciało. Poczuła go nawet w cebulkach swoich włosów na głowie jak i w kostkach. Zamarła wtedy na kilka sekund, podobnie jak i Michael, po czym uniosła głowę, patrząc się na niego, a on pośpiesznie zabrał dłoń, pozwalając jej pierwszej zalać herbatę. Red nie wiedziała wtedy, co dokładnie się stało i chyba nawet nie umiała tego wytłumaczyć, ale zagryzła swoje wargi i sięgnęła po czajnik, wlewając gorącą wodę do kubka. Po chwili wahania zrobiła to samo z kubkiem, który wybrał sobie blondyn i zalała jego kawę. Wolała więcej, bo zapamiętała, że nie używał mleka ani cukru. 

— Dziękuje — przyznał nieco zmieszany i odsunął się, aby przypadkiem ich dłonie znów się nie zetknęły, zabierając w dodatku kawę. 

— N-Nie ma za co... — odpowiedziała równie zmieszana, co on, a później już włożyła łyżeczkę do miseczki z jogurtem i wzięła ją w drugą dłoń, bo w pierwszej miała ucho kubka z herbatą. — J-Ja... Lepiej już pójdę — dodała tylko i szybko wyszła z kuchni, czując jego wzrok na sobie. Modliła się tylko przy tym, aby się nie potknąć i nie rozlać tego wszystkiego na podłogę czy na siebie, bo wtedy poziom jej wstydu osiągnąłby zenit, a ona już chyba nigdy nie pokazałaby się przed Michaelem bez potwornych rumieńców na twarzy.

Weszła na górę, zauważając, że drzwi od pokoju Angelicii były uchylone, ale postanowiła po prostu przejść obok i nie wnikać w to, co mogło się dziać w środku podczas nocy. Dotarła w końcu do siebie, po czym zamknęła drzwi stopą, nie mając wolnej dłoni i odłożyła wszystko na toaletkę, która czasmi jednocześnie służyła jej jako biurko. Schowała twarz w dłoniach, starając się przeanalizować to, co właśnie się stało i uspokoić rozszalałe serce, bo biło zdecydowanie za szybko od momentu dotknięcia dłoni agenta. 

Co się ze mną dzieje? Pytała siebie w myślach, ale nie była w stanie odpowiedzieć na to pytanie. Ani na to czy będzie jeszcze w stanie znosić taki widok częściej, gdyby tak Angelica zdecydowała się zrezygnować ze swoich podbojów miłosnych i związać się z kimś na dłuższy czas. 

• ━━━━ •

Michael wyszedł z domu Davenportów stosunkowo późno, ale jednak zdążył jeszcze wstąpić do swojego mieszkania i przebrać się w coś bardziej odpowiedniego do pracy, aby nikt niczego mu nie zarzucił. Jednak po poranku w kuchni, w której natknął się na Red, a raczej ona natknęła się na niego, nie był w stanie zebrać swoich myśli. Nie widzieli się tak naprawdę już jakiś czas, od momentu, w którym jej siostra odezwała się do niego, informując go tym samym, że młodsza brunetka nie była tą osobą, za którą się podawała. Angelica wyjaśniła mu wszystko, a on poczuł się dotknięty i uciął wszystkie kontakty z Red, nawet nie zdając sobie sprawy z tego, że ktoś taki jak on, agent FBI, który miał niekiedy nosa do kłamców, został złapany w sidła kłamstwa zastawione na niego przez córkę Davenportów. 

Blondyn po usiądzieciu za swoim biurkiem starał się jakoś zebrać w sobie, aby dokończyć zaległe raporty i oddać je na biurko do podpisania, ale nie był w stanie tego zrobić. Długo siedział zamyślony, aż w końcu postanowił wstać i zrobić sobie kolejnej kawy, aby ta go rozbudziła. Powinien był także coś zjeść, ale uznał, że na to przyjdzie pora po pracy, więc po prostu powędrował do pokoju socjalnego, gdzie jak zwykle ktoś się znajdował. Nie Clifford jedyny potrzebował odskocznii od pracy, szczególnie w wydziale kryminalnym FBI.

Przy blacie stał wysoki szatyn, który akurat dosypywał sobie cukru do swojego kubka, na którym był personalizowany na druk. Był to Louis. Dobry kumpel Michaela i dawniej jego partner. Jednak, odkąd tylko okazało się, że psycholog w agencji wpadła Louisowi w oko, a ich relacja nie wpływa na obowiązki zawodowe, Tomlinson wrócił do pracy za biurko, aby nie narażać Alex na niepotrzebny stres. I w ten sposób Michael musiał szukać nowego partnera, a Tomlinson ze swoją parnterką starali się pogodzić związek, staranie się o dziecko i pracę.

— Hej — przywitał się Michael, po czym sięgnął po kawę, aby ją sobie zrobić. Poczuł, że Louis patrzy na niego podejrzliwie, ale zdał sobie sprawę, że musiał zabrzmieć markotnie, dlatego wyprostwał się, aby nie wyglądać na rozbitego i zaczął szukać jakiejś łyżeczki.

— Hej. A ty co taki ledwo żywy? Ciężka sprawa? — zagadnął go Tomlinson, gdy oparł się o blat i upił swojej kawy. 

Michael od czasu do czasu zwierzał mu się jeszcze, co się działo, choć większość rzeczy wolał przemilczeć. Nie chciał nikomu zwalać się na głowę ze swoimi problemami, wiedząc, że nie był wyjątkowy z tym, że je miał, ale jednocześ nie chciał stracić kumpla. Z drugiej jednak strony wiedział, że Louis nie traktował tego w żaden sposób jako narzucanie się i zawsze chętnie chciał pomóc, dlatego jeszcze wcześniej Michael zwierzył mu się z poznania Red i zafascynowania nią, a gdy rzekoma prawda o niej wyszła na jaw, Tomlinson również o tym usłyszał. Wtedy jednak w żaden sposób tego nie skomentował, za co blondyn był mu wdzięczny, bo sam chciał sobie to poukładać. Nigdy nie miał szczęścia do kobiet i kiedy myślał, że nareszcie znalazł kogoś, kto nie był fałszywy, okazało się, że znów tylko dał się nabrać.

— Nie, akurat jeśli chodzi o pracę, to jest na razie bardzo spokojnie. Tylko parę aresztowań i przesłuchań. Zamykam wszystkie otwarte ostatnimi czasy — powiedział, a następnie nastawił elektyczny czajnik, aby woda zagotowała się jeszcze raz. — Po prostu zostałem na noc u Angelicii i rano spotkałem Red. To było dziwne spotkanie - dodał tylko, wzruszając swoimi ramionami.

— Rozmawialiście?

— Prawie w ogóle — Pokręcił głową, wzdychając następnie. — Nie wiem, co mam o tym wszystkim sądzić. Wyglądała na przybitą przez to, że nie rozmawiamy już więcej. Ale Angelica twierdzi, że tylko sobie mną pogrywała, bo ma kogoś i rodzice naciskają na ślub, którego nie chce. Ale poznałem przecież osobiście dyrektora i jego żone. To nie jest ten typ człowieka, który chce źle dla dziecka — dodał, bo sporo o tym wszystkim myślał w drodze do pracy. I gdy jechał windą na odpowiednie piętro.

— Może po prostu zrozumiała swój błąd i głupio jej teraz, gdy okazało się, że zacząłeś spotykać się z jej siostrą — Tomlinson zasugerował, mieszając łyżeczką w kubku, aby rozpuścić resztki cukru. — Zawsze możesz zapytać chłopaków z IT. Mogą ci wyświadczyć małą przysługę, o której nikt nie musi wiedzieć.

— Daj spokój, nie jestem jakimś psycholem, aby kogoś sprawdzać od tej strony — Michael skrzywił się, bo zakrawało to dla niego o jakąś historię kryminalną rodem z ID czy jakiegoś bestsellera gatunku. — Po prostu to dla mnie dziwne. Nie sądziłem, że taka osoba jak Red może być taka wyrachowana. Tak dobrze udawała, że dałem się nabrać. Nie sądziłem, że ktoś może być aż takim dobrym aktorem poza sceną.

— Ludzie mają różne talenty, Mike. Szczególnie jeśli chodzi o zwodzenie innych osób, aby odwrócić ich uwagę od prawdy — stwierdził szatyn, poprawiając następnie swój krawat. Agent działający w terenie czy też za biurkiem, każdy jeden pracownik FBI musiał być ubrany formalnie, niezależnie od dnia i godziny. 

— Tak, zdaje sobie z tego sprawę. Ale coś mi w tym wszystkim nie daje spokoju. Jakby... coś tutaj było nie tak, a ja nie potrafię zrozumieć tej układanki — Michael skrzywił się, zdając sobie sprawę, że zabrzmiało to tak jakby analizował jakieś śledztwo, a przecież nie o to mu chodziło. Jednak tak się poczuł, kiedy wplątał się między te dwie siostry. 

— W takim razie może po prostu zapytaj o co w tym wszystkim chodzi? Kogokolwiek. Może niekoniecznie dyrektora, choć kogo jak kogo, ale ciebie on lubi, trzeba to przynać — Louis zaśmiał się pod nosem w dosyć sarkastyczny sposób. — Pupilek się znalazł.

— Przestań, Tomlinson — Michael przewrócił oczami, ale również się zaśmiał. Wiedział, że Louis nie chciał źle, tak się tylko zgrywał, jak zawsze. To samo było z Alex, gdy rozmawiali we trójkę. Wtedy Michael zawsze był na przegranej pozycji, bo nie miał najmniejszych szans z tą dwójką. — Tak sądzisz? A co jeśli wyjdę na idiotę?

— To wyjdziesz na idiotę, trudno. Z doświadczenia wiem, że lepiej zapytać niż się domyślać - Louis wzruszył ramionami, gdy wsunął wolną dłoń do kieszeni spodni. — Wiesz ile minęło czasu zanim porozmawialiśmy z Alex o swoich uczuciach do siebie? Stanowczo za dużo. Więc jeśli czujesz, że coś jest nie tak i nie daje ci to spokoju, to z pewnością tak właśnie jest. Jesteś w końcu agentem. Twój instynkt jest wyczulony na kłamstwo.

— Masz rację. W każdym razie spróbuje coś zrobić, aby wiedzieć na czym stoje, bo dzisiejszym poranku jestem trochę zdezorientowany — przyznał kumplowi, gdy ten zbierał się już do wyjścia. Louis tylko poklepał go po ramieniu.

— Z kobietami tak zawsze jest, Mike. Nigdy nie możesz być niczego pewien, ale jeśli miałbym ci coś poradzić, to rozegraj to delikatnie, okej? Nie chodzi już tylko o twoją posadę, ale o cudze uczucia. A te czasmi są bardzo kruche i nieświadomie możesz wyrządzać komuś wielką krzywdę.

— Brzmisz jak Alex.

— To w końcu moja dziewczyna. Muszę — zaśmiał się, a później skinął mu już głową i zostawił go samego w socjalnym, tylko po to, aby za chwilę pojawił się w nim ktoś inny. Michaela mina nieco zrzedła, gdy zdał sobie sprawę, że jego kumpel mógł mieć rację i postanowił wrócić do swojego biurka, aby wziąć się za pracę. Tamtego dnia jednak nie przepracował zbyt wiele, bo jego umysł był zajęty kimś innym. Siostrami Davenport. I ich relacjami między sobą, także relacjami z nim samym. 

• ━━━━ •

trochę się rozpisałam, ale myślę, że nikomu to nie przeszkadza:)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top