14
I wręczyła mi...
Moje ucho! jak ja jego dawno nie miałem na głowie. Spojrzałem na dziewczynę.
-No weź, przecież to twoje ucho... - i tym mnie zdziwiła. Oddaje mi ucho, więc wyrwałem je jej i pobiegłem do swojego pokoju. Gdy byłem już za rogiem usłyszałem szept -Przepraszam
Zatrzymałem się w pół kroku. Czekajcie, ona mnie przeprasza? Wróciłem się do biura.
-Za co przepraszasz? -Spytałem ją.
-Za to że wyrwałam tobie ucho... Ja naprawdę przepraszam. Nie mogłam oddać tego wcześniej, bo rodzice nie pozwolili mi tu przychodzić... Przepraszam... - w jej oczach zauważyłem łzy. Czy ona płacze dlatego że nie oddała mi ucha? Podeszłem do niej i ją przytuliłem. No co? Każdy ma uczucia, nawet ja. Ona wtuliła się we mnie. Szczerze? to jest naprawdę miłe.
- Hej, a tak wogóle to jak masz na imię? nie powiedziałaś mi...
- J-jestem A-axii
-Axii, ładnie. A ja jestm Spiringtrap
-Spiringtrap? A nie Springtrap?
-Przejęzyczyłem się...- i w tym momencie wybiła szósta. - Muszę wracać... Wrócisz jeszcze?
-Ależ oczywiście, że...
tak.
----------------
No co? jest rozdział, a specjał w drodze... Bosz jak to brzmi...
Wesołego dnia św. Czerwonego Zboczeńca (czyt. Mikołaja)
PS. Pytaliście się skąd biorę piosenki... Z youtube albo telefonu :)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top