2.
W przeszklonej sali siedziała dostojna kobieta, ubrana w białą garsonkę i średniej wysokości szpilki. Miała ze pięćdziesiąt lat, ale wyglądała na kilka więcej. Zakład karny nie działał dobrze na jej urodę. A jednak, od opuszczenia przez nią więzienia minęły dopiero trzy dni w czasie których zdążyła zrobić manicure i pasemka na głowie, tak nie wyglądała jak typowy skazaniec.
- Pani Hilton, Harvey Specter, witam - powiedział spokojnie, chociaż od środka rozrywała go furia. Kobieta uprzejmie podała mu dłoń, po czym uścisnęła dosyć mocno jego. Starając się nie okazać podziwu dla siły kobiety wskazał jej wolną dłonią fotel po czym rozpiął marynarkę i usiadł obok. - Co panią sprowadza do nas? Jeszcze nie odzyskała pani swojej starej firmy i nie jestem pewien, czy kiedykolwiek się to stanie. - Wyznał zadowolony z siebie.
- Pyszny jak mówiła Jessica - odparła kobieta zaskakując Harveya. Czyli to Jessica ją przysłała? Zmieszany postanowił nie dać się ponieść emocjom i najpierw wysłuchać kobiety. - Nie w sprawie firmy tu przychodzę panie Specter.
- Więc co Panią sprowadza?
- Chodzi o załatwienie sprawy pro bono.
- Niczego innego się nie spodziewałem - westchnął. - W takim razie zawołam kogoś... - nim dokończył w sali pojawił się Mike. - ...odpowiedniejszego. - Harvey wstał zapiął marynarkę i wyciągnął dłoń w kierunku przyjaciela. - To Mike Ross, zajmie się pani sprawą PRO BONO. - Zaznaczył arogancko po czym zamierzał odejść. Zaskoczyło go, że tak szybko się udało zbyć byłą skazaną. Cóż był lepszy niż mu się wydawało.
- Jest pan najlepszy w mieście? - zapytała Mika, nim Specter przekroczył próg sali. - Mówią, że nie ma lepszego od niego.
- Skoro tak mówią - westchnął zdezorientowany Ross. Harvey odwrócił się chcąc zobaczyć co będzie dalej. - Co prawda arogancki z niego dupek, ale może z czasem zmieni pani zdanie. - Wymienione spojrzenia z przyjacielem przywołały ledwo widoczny uśmiech na twarzach obu.
- Więc niech pan przekona szefa by schował dumę do kieszeni i wysłuchał mnie. - Ross nie do końca wiedział kim jest kobieta i dlaczego Harvey ma takie podejście, ale ewidentnie ona nie zamierzała odpuścić.
- Jestem najlepszy w mieście, - wtrącił się Harvey. - dlatego nie biorę pro bono. - Pewny adwokat wrócił do sali.
- Ludzie czasem się mylą - odparła pewnie lecz można było wyczuć smutek w jej głosie. - Nie zna pan sprawy, ale już jej pan nie chce. Domyślam się, że chodzi tu o mnie i moją przeszłość w więzieniu. Słyszałam, że jest pan arogancki, ale nie że jest pan hipokrytą. - Harvey zacisnął szczękę, by się nie odgryźć. Zniewaga dotknęła czułej struny. - Sam zatrudnia pan skazańca, a mnie nie chce pan pomóc?
- Mike jest niewinny - odparł. Ross wiedziała, że jego wyrok będzie wyciągany często, ale nie pomyślał, że zacznie się tak wcześnie. - W przeciwieństwie do ciebie. Udowodniono ci przekręty, wyprowadzanie pieniędzy z firmy i zastraszanie pracowników. Za to siedziałaś. Nie porównuj tego do sprawy Mika!
- Prawda - westchnęła, - ale odpokutowałam wszystko. Dziesięć lat w więzieniu zmieniło mnie. - Specter czekał na dalszy wywód kobiety, ale ta tylko sięgnęła do torebki i wyjęła kawałek papieru złożony na trzy. - To pełnomocnictwo firmy podpisany przez zarząd. Jeszcze mnie tam nie skreślili do końca. Będziecie ich reprezentować. W zamian chcę by pan zajął się moją sprawą.
- Co to za sprawa? - spytał wiedząc już, że dokument jest wiążący. Nie mógł okazać jak bardzo się ucieszył z tego prezentu. To pierwszy tak duży klient pozyskany po upadku i da im to ogromnego kopa na nowy start.
- Gdy odbywałam karę, na oddział przyjechała dziewczyna. Młoda, ciemne blond włosy. Śliczna. Jedni mówili, że przyszła z innego więzienia, drudzy, że jest ścieżynką, czyli...
- Pierwszy raz skazaną - dokończył Mike.
- Tak. Faktem było jednak, że od początku do nikogo się nie odezwała i z nikim nie dzieliła celi. Kiedy jedna z nas chciała się z nią "zaprzyjaźnić" strażniczka oznajmiła, że jej cela jest niedostępna. Było to dziwne, ale olałyśmy sprawę na pewien czas. Przypuszczałyśmy, że jest wtykom policji, albo czymś na kształt świadka koronnego, dlatego nie dopuszczano do niej innych kobiet. Jednak po dwóch latach okazało się, że dziewczyna przestała już wychodzić na spacery, zajęcia techniczna, na wieczory filmowe, czy obowiązkowe wizyty lekarskie. Jakby zniknęła.
- Pani Hilton, co to ma...
- Nie przerywaj - Specter wywrócił oczami znudzony, ale pozwolił kontynuować. - Dziewczyna nie widnieje już w kartotece lekarskiej. Nie była wzywana na widzenia od pierwszego dnia, nie przyjmowała adwokatów. Siedzi w celi sama jak palec.
- Adwokat z urzędu nie jest skory do widzeń? - wyjaśnił jej Harvey.
- Nie miała żadnego adwokata. W sądzie zrzekła się prawa do obrońcy i podpisała zeznania bez wyjaśnień.
- Skąd te przypuszczenia? - Harveya zaciekawiło skąd ta fascynacja Pani Hilton tą konkretną dziewczyną.
- Mam swoje źródła - zaśmiała się. - Nie przyszłabym gdybym nie miała pewności, że coś tu nie gra. A to co stało się tydzień przed moim wyjściem... - kobieta zamilkła na chwilę. - Chciałam jakoś pomóc wypełniając ostatni warunek terapii jaką przeszłam w zakładzie. Wysłałam do niej mojego adwokata. Gdy wróciłam na oddział okazało się, że dziewczyna zrobiła karczemną awanturę i wylądowała w izolatce. Izaak powiedział mi, że usłyszał tylko jak dziewczyna mówi, że nie chce rozmawiać, a potem wybuchła.
- To jeszcze żaden dowód.
- Panie Specter. Ta dziewczyna siedzi tam niewinnie.
- Bardzo ciekawy wniosek, ale gdyby każdy bronił się milczeniem to nie było by pracy dla mnie.
- Dostałam to. - Wyjęła kolejny skrawek papieru, na którym niewyraźnie zostało zapisane ''Ona jest niewinna. Pomóż jej!". Harvey przeczytał zdanie kilka razy, po czym podał papier Mikowi.
- To sprawa dla adwokata od apelacji, nie dla nas.
- Musisz mi pomóc. Ty jeden wiesz, jak to jest być bezsilnym. - Jej odpowiedz znów poruszyła strunę, na której grała od początku. - Wyciągnąłeś swojego protegowanego z więzienia. Pomóż i jej!
- Możemy przynajmniej znaleźć coś w tej sprawie i potem się zobaczy - wtrącił Mike. Wiedział, że Harvey chce odmówić. Za to Specter widząc, że Ross złapał już haczyk nie mógł powiedzieć nie.
- Dobrze - odparł. - Zajmiemy się tym.
Specter wrócił do swojego gabinetu. Usiadł przy biurku trzymając w ręku dokument i świstek papieru mający być dowodem na niewinność osadzonej dziewczyny. Ta sprawa była dziwna, ale Harvey miał dość więzienia i wyciągania z nich ludzi. Jest od tego by ich tam wsadzać, ewentualnie brać kasę by wszystko było legalne. Nie chce udowadniać ich niewinności. Pukanie w szklane drzwi wyrwało go z zamyślenia.
- I jak z tą sprawą? - Louis nieśmiało stanął w progu. Nie wiedział czy Harvey dalej jest na niego zły. Gdy wyciągnął ku niemu dłoń, złapał trzymana przez niego kartkę. Rozłożył i przeczytał. - To jest...
- Pełnomocnictwo i umowa w jednym - odparł Harvey. - Od HiltonGreen. Będziemy ich reprezentować.
- Cholera, jak ich pozyskałeś? - Harvey podał mu kolejny dokument. Louis przeczytał notkę i wyraźnie nie pojmował o co chodzi.
- Klientka chce byśmy sprawdzili jedna z osadzonych. Dostała ten liścik i myśli, że dziewczyna jest niewinna.
- Mamy wnieść o apelacje? - skrzywił się zdziwiony Litt.
- Dziewczyna nie chce adwokata. Zrzekła się praw w sądzę i przyznała do winny na piśmie. - wyjaśnił.
- Tyle już wiesz, a mówiłeś, że nie chcesz tej sprawy.
- Bo nie chcę - spojrzał na Louisa. - Ale Mike ją chce, więc nie będę mu stawał na drodze.
- Martwisz się o niego? - Louis odstawiając na bok złości i niesnaski dobrze znał przyjaciela i wiedział, że Mike jest dla niego ważny.
- Martwię się tym co może znaleźć.
Miałam nie dodawać tego teraz, ale jak już poprawiłam to jakoś samo tak się klika publikuj! XD
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top