Mus to mus
Przemierzałam teraz jak najszybciej korytarze rezydencji Integry Hellsing. To wszystko robiło się coraz dziwniejsze. Seras wampirem który tak jakby zaproponował mi sojusz, po moich kompanach słuch zaginął i wampir Alucard który pije wino?!
Szłam tak trzymając rękę na czole i próbując poukładać sobie to wszystko w głowie. Zostały mi trzy opcje. Ucieczka, na którą wolałam poczekać, aż wyzdrowieję. Porozmawiać z Integrą, której teraz nie ma bo najprawdopodobniej udałą się na bezpośrednią audiencję z Watykanem przez co pewnie będę miała przechlapane jak tylko wróci. Ostatnia opcja wydawała się być najrozsądniejsza, pogadać z Walterem. Do końca nie byłam pewna czy jest w ogóle jaki kol wiek sens rozmowy z nim, ale może chociaż powie mi coś o moich towarzyszach.
Teraz musiałam go tylko znaleźć, co nie wydawało się być z byt trudne. Nie chciałam czekać na niego do 15.00 w moim tymczasowym pokoju, zawsze przychodził do mnie o tej porze sprawdzić jak się czuję. Pomyślałam, że skoro jest lokajem to pewnie będzie na dolnym piętrze. Tam powinna być kuchnia, salon czy inne miejsce w którym by przebywał.
Schodziłam powoli po schodach trzymając się poręczy. Cały czas patrzyłam przed siebie. W domu królowały zieleń i brąz. Po zejściu mogłam skierować się albo w prawo gdzie przez witrynę dostrzegałam ogromny salon, albo otworzyć drzwi na lewo. W związku z tym, że w salonie nie dostrzegałam lokaja postanowiłam zapukać do drzwi. Odczekałam chwilę, aż nagle usłyszałam "Proszę".
Weszłam nie pewnie się pokazując, ale na szczęście zastałam osobę którą chciałam zastać. Lokaj wydawał się być zaskoczony, ale pomimo to obdarował mnie uśmiechem, który odwzajemniłam. Był on w trakcie mycia naczyń więc miałam chwilkę na rozejrzenie się po kuchni, kiedy przerywał czynność i ocierał mokre ręce
W kuchni było jasno, podłoga była z kafelek, a meble tworzyły kompleks w krztałcie długiej litery "U", były biało drewniane.
Walter wskazał mi ręką siedzenie przy blacie, a sam zaczął zaparzać herbaty. Usiadłam przy stolę, mojej nodze trochę ulżyło.
-Wiec jaką ma Panienka do mnie sprawę?
-Chciałam cię zapytać .....
Celowo nie dokończyłam zdania, żeby poznać jego imię.
-Walter
Staruszek uśmiechnął się poczciwie obracając się na chwilę w moją stronę i kontynuował
-Więc o co chciała mnie Panienka zapytać?
Westchnęłam opierając rękę o blat.
-Właściwie to sama dokładnie nie wiem, po prostu przytłacza mnie ta sytuacja....więc, że nie powinnam ciebie tym zanudzać...
Mężczyzna przerwał mi podając mi filiżankę herbaty i siadając koło mnie przy stole
- W tym domu często się mnie radzą, a to już ode mnie zależy czy chcę słuchać czy nie. Skoro zaparzyłem herbatę znaczy, że chętnie Panienki wysłucham
Uśmiechnęłam się lekko, patrząc na zielonkawy odcień herbaty w którym widziałam swoje odbicie.
-Emma.....Walter mów do mnie po imieniu, dobrze?
Spojrzałam na niego porozumiewawczo, a on skinął głową biorąc łyk zielonej zawartości filiżanki.
-Więc Emmo rozumiem, że chcesz się ze mną podzielić swoimi obawami?
Przytaknęłam tylko lekko przymrużając oczy, jakby mężczyzna wyjął mi to z gardła.
Lokaj uśmiechnął się pod nosem patrząc chwilę przez okno
-Musisz się Emmo przyzwyczaić do nietypowych zasad panujących w tym domu. Domyślam się, że nie jest to środowisko jakie preferuje szkoleniowiec Iscariote, ale zauważ, że chcesz czy nie chcesz przez jakiś czas będziesz tu na przymusie. Niech to co ci teraz powiem zostanie między nami, chociaż możliwe Pani Integra celowo powiedziała mi to, żebym ci przekazał....
Przytaknęłam, uważnie słuchając lokaja, żeby nic nie przeoczyć
-....Ale Inscariote nie dostało informacji o pomyślnie skończonej misji, z tego co mi wiadomo Alucard osobiście zająć się resztą twojego zespołu, a Pani Integra jest teraz na spotkaniu z przedstawicielem Watykanu. Nie chcę zapeszać , ale podejrzewam, że nie wyjawi ona tego, że żyjesz. Było by to zbyt podejrzane, a z tego co mówiła jeszcze bardziej iż jesteś dopiero początkująca. Więc najprawdopodobniej twój powrót to bazy nie wchodzi w grę....
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top