12


 * dzień koncertu * 



O 16 przyjechał po mnie Luke abyśmy pojechali w miejsce koncertu. Kupił mi bilet na koncet skoro miałam siedzieć na backestagu. Postanowiłam oddć bilet przypadkowej fance. Spotkałam dziewczynkę około 13 lat, płakała. postanowiłam podejść i się zapytać o co chodzi, pocieszyć. 

- Cześć- podeszłam i usidłam obok niej 

- Dzień Dobry - poczułam sie staro troszkę 

- Becky - podałam jej rękę - mów po imieniu 

- Rosaly 

- Powiesz mi co się stało ?

- Po prostu miałam bilet na koncert, i nagle tłum ludzi, tłum - mówiła wymachując swoimi rękami - podbiegł i podeptali mi bilet, jak podniosłam to sie porwał. Należę do biednej rodziny i na ten bilet mama zbierała rok... cholerny rok a my chodzilismy głodni.... 

- Może spełnie Twoje marzenia i oddam Ci swój . 

- Nie. To jest Twój bilet. 

- Którego nie potrzebuje. 

- Naprawdę bys mi go dała ? 

- Tak ! Czego sie nie robi dla przyjacół 

- Boże! Dziekuję, jestes kochana - przytuliła mnie po czym oddałam jej mój bilet. Oglądała go i oglądała az nagle pojedyncza łza jej poleciała 

- Dlaczego znowu płaczesz ?

- To ze szczęścia. Nie dość że mi go oddałaś to jeszcze są to przednie miejsca ! 

Przytuliłam ponownie dziewczynkę, pozegnałam ją i poszłam do luke'a. Siedział na backstagu z chłopakami. przedstawił im mnie i zaczą sie koncert. 



###

Kolejny dziś :) 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top