,,Cisza"
Przeglądam dokumenty. Szukam w nich jakiś przydatnych informacji. Na marne.
Są one do dupy! Z toku myślenia wyrywa mnie pukanie do drzwi.
- Proszę!
- Hej Edd. - Matt wchodzi do środka.
- Hej. Nie zrobiłeś sobie krzywdy?
- Nie, jestem cały.
Śmiejemy się pod nosem.
- Co z [T/i]?
- Cały czas nieprzytomna... A coś się stało?
- Nie, tak tylko pytam.
Chłopak siada na krześle przede mną.
- Edd, znam cię nie od dziś. Coś się dzieje. Mam rację? - Podnoszę wzrok za papierów. - I nie okłamuj mnie.
- Ech... Wszystko w porządku. No może oprócz tego, że jakimś cudem Tord wkradł się do naszej bazy i... On tutaj się wkradł...
- Edd?
- Cisza! Nie wiemy ile on tutaj był i czy czegoś nie zrobił! On zna nasze położenie!
Matthew otwiera szerzej oczy. Dociera do niego co się dzieje.
- Każ przejrzeć wszystkie dokumenty i komputery. Niech rozglądają się po bazie.
- Tak jest szefie! - Rudowłosy szybko wychodzi z pomieszczenia.
Nie jest dobrze. Red Lider odkrył naszą bazę, ale jak!
[T/i]!
Idę w stronę biura lekarza.
- Dzień dobry szefie! Dobre wieści! Dziewczyna się wybudziła.
- To dobrze.
Wchodzę do pomieszczenia gdzie leży [T/i]. Wygląda strasznie. Cała blada. W nie których miejscach sina.
Cała złość nagle ze mnie uchodzi.
- Hej. - Mówię łagodnie.
[T/k/o]oka odwraca się w moją stronę.
*****
Dałam radę napisać dłuższy rozdział! Brawo ja!
Niestety następny będzie krótszy... Wena pokazuje mi ostatnio środkowy palec.
CookieGirlFantasy
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top