,,How To Save A Life"
Ostatni raz przeglądam dokumenty. Biorę głęboki wdech.
Ile ja bym dała byle to wszystko się już skończyło...
- Wszystko w porządku? - Edd podaje mi szklankę wody, o którą go prosiłam.
- Ta... - Upijam trochę.
- Raczej na to nie wygląda. Co się dzieje?
Patrzę mu głęboko w oczy.
- Chcę żeby to wszystko się już skończyło.
Brązowowłosy przytula mnie delikatnie.
- Obiecuję... Już wkrótce...
Całuje mnie w czoło. Przytulam go mocniej. Nie wiem czemu, ale mam złe przeczucia. Nawet bardzo.
Pov. Edd
Idę w stronę zebrania. Tom je zwołał. Po co i na co to ja nie wiem.
Wchodzę do sali. Gdy zostaję zauważony, wszyscy wstaję z miejsc.
Siadam i słucham co mają mi do powiedzenia.
- Moim zdaniem powinniśmy się pozbyć tej małej Larsson. - Mówi jeden żołnierz. - Jest dla nas zagrożeniem.
- Właśnie. - Dopowiada Tom. - Jest siostrą Red Lider'a. Nie wiemy czy ten jego ,,atak na nią" nie był zaplanowany.
Szarpią mnie nerwy. Mam ochotę teraz wstać i złamać Thomas'owi nos. No, ale muszę zachować spokój.
- Gdyby nie ta mała Larsson, jak ją nazwałeś, nie mielibyśmy dostępu to bazy danych Czerwonej Armii. Również wiemy czy plan, które zdobyliśmy, są prawdziwe czy podrobione.
Wszyscy milkną. Mam rację.
- Czy to wszystko? - Kiwają głowami. - Świetnie. Koniec zebrania.
Wstaję z fotela i ruszam do mojego biura. Jest tam [T/i]. Przegląd papiery dotyczące jej brata.
- [T/i].
Pov. Ty.
- Coś się stało? - Pytam.
Edd wydaje się być lekko przerażony. Podchodzę do niego bliżej.
- Musisz stąd uciekać jak najszybciej się da... - Stara się mówić spokojnie.
- Co się stało?
- Tom uważa, że cały czas współpracujesz z Tord'em. Już kilka razy chciał się ciebie pozbyć. Nie wiem ile uda mi się go jeszcze przetrzymać z dala od ciebie.
Z moich nóg robi galareta. Jestem w poważnych tarapatach.
- C-co teraz?
- Jeszcze nie wiem, a-ale na pewno coś wymyślę...
Przytulam go. Ten obejmuje mnie ramionami.
- Po co się męczyć?
Odwracam głowę do tyłu. W moich oczach pojawiają się łzy. Na fotelu Edd'a siedzi Tord.
W jednej ręce trzyma cygaro a w drugiej dokumenty. MOJE DOKUMENTY!
- Nie mówiłaś mi, że będę wujkiem... To... Trochę przykre. Jeżeli można wiedzieć to kto będzie ojcem?
Na twarzy jestem cała blada. Edd szybko zasłania mnie swoim ciałem. Stoję za nim.
- No bez jaj, że ten idiota! - Kpi szarooki.
- Czego chcesz? - Cedzi przez zęby Edd.
- Cóż... Dowiedziałem się, że moja siostrunia jednak żyje więc chciałem ją zobaczyć...
-Du er en endelig idiot!* - Krzyczę.
Jestem na niego wściekła. Najpierw mi mówił, że nie pozwoli nikomu mnie skrzywdzić a sam to zrobił.
Czuję jak po moich policzkach płynie morze łez.
- Radzę ci stąd wyjść o własnych siłach Tord. - Komentuje Edd.
Szarooki jak gdyby nigdy nic wstaje na równe nogi i mierzy do nas z pistoletu.
- Ma tłumik.
- Postrzelisz jednego to drugi zacznie krzyczeć. - Odpowiadam.
- Bynajmniej ten pierwszy będzie już martwy...
Stoję lekko oszołomiona. Ma rację.
- Może zawrzyjmy układ? Co wy na to? Nie wydacie mnie a ja was nie zabiję. Każdy na tym zyska!
Patrzę na Edd'a a on na mnie. To trochę jak podpisać pakt z diabłem.
- Muszę zamienić słowo z [T/i].
Oddalamy się na kilka kroków.
- Zaufaj mi. - Szepcze do ucha.
Patrzę na niego lekko oszołomiona.
- Teraz! - Krzyczy.
Po chwili następuje huk. Brązowowłosy zasłania mnie swoim ciałem.
Wdycham kurz.
- *kaszle* Co się *kaszle* stało?
Podnosimy się na równe nogi.
- Kazałem zamontować tutaj mini bomby, które były zdalnie sterowane... Jesteś cała?
- Tak. Ty też? - Kiwa głową. - Co z Tord'em?
- Miejmy nadzieję, że skurwiel nie żyje.
Opieram głowę o jego ramię.
- Co teraz? - Pytam.
- A co byś chciała zrobić? - Patrzy mi w oczy.
~4 lata i 9 miesięcy później~
Wracam do domu z zakupami. Okazało się, że Tord przeżył. Ukrywa się gdzieś i zapewne knuje teraz zemstę.
Szczerze? Wisi mi to.
Mam teraz spokojne życie. Tak jak zawsze chciałam. Idealny porządek...
No może prawie...
Otwieram drzwi od domu. Widok. Siatka wypada mi z ręki a ja wybucham śmiechem.
- Zamknij się... Po prostu się zamknij... - Cedzi Edd.
- Co ci się stało z włosami? - Pytam śmiejąc się przy okazji.
Odwraca głowę w moją stronę. Na policzku ma naklejki w jednorożce, słoneczka, tęcze i lizaki**.
Dodatkowo ta różowa czupryna.
Siadam obok niego na kanapie.
- Do twarzy ci, wiesz? - Całuję go w policzek.
Chyba go trochę pocieszyłam tymi słowami.
- I tak nadal jestem wściekły, że musiałem zostać z dzieckiem sam w domu...
- Tak? To trzeba było się zabezpieczyć.
Po chwili słyszę huk. Tak jak by spadł wazon.
Wstajemy szybko i biegniemy na górę.
Obok stolika leży stłuczony wazonik a obok niego... Mała jasno brązowowłosa dziewczynka.
Za plecami trzyma... Młotek.
- Eliza? Co ty?
- Nie podobał mi się to się go pozbyłam! - Odpowiada spokojnie.
- Edd... Nasze dziecko jest niebezpieczne...
- Zauważyłem.
*****
* - ,,Jesteś skończonym idiotą!"
** - Sunshine, lollipops and rainbow!
Z powodów technicznych pojawia się dzisiaj tylko ten rozdział.
3 premierowe rozdziały Patryck x Reder pojawią się dopiero jutro.
Przykro mi z tego powodu.
Bardzo dziękuję za wspólnie spędzony czas przy pisaniu tej książki. Miałam nie zły ubaw.
W tym momencie zamykam główną serię Eddsworld x reder na moim profilu.
Chociaż... Będzie jeszcze jedna książka, ale to za (czas szacowany) 50 dni.
Także sobie troszkę poczekacie.
Dziękuję wam za masę odsłon, gwiazdek no i oczywiście komentarzy. Mam nadzieję, że w przypadku następnych książek będzie podobnie.
Rozdział pisany we współpracy z _xKuro
A ja się z wami żegnam.
Where did i go wrong
CookieGilrFantasy
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top