Rozdział 3
Powoli zrobił krok w moim kierunku, usta wyginając w jakże charakterystycznym, pewnym siebie uśmieszku. Nawet nie próbowałam wyrywać skrępowanych dłoni, bo to i tak nie przyniosłoby oczekiwanych rezultatów. Górował nade mną nie tylko wzrostem, ale również siłą, co najwyraźniej sprawiało mu niebywałą satysfakcję. Desperacko zerknęłam na grupkę ludzi obok. Byli zajęci sobą i nikt nie zwracał na nas uwagi. W tym samym momencie uświadomiłam sobie, że w starciu z tym frajerem jestem zdana sama na siebie. Super.
Automatycznie cofnęłam się o krok, usiłując zwiększyć dystans między nami. To jednak nawet w najmniejszym stopniu nie zraziło Lucasa, który od razu przysunął się bliżej. Obserwował mnie nachalnie, co z czasem zrobiło się cholernie uciążliwe. Ledwo go poznałam, a już miałam go serdecznie dość.
- Czego ty do cholery ode mnie chcesz? - zapytałam z wyczuwalną w głosie irytacją.
- A czy ja muszę od razu czegoś od Ciebie chcieć? - odparł pytaniem i uniósł do góry brew, udając zdziwionego - A może po prostu chciałbym się trochę pobawić w doborowym towarzystwie, hmm? - ciągnął swoją gierkę dalej, doprowadzając mnie tym samym do białej gorączki. Nagle jednym, sprawnym ruchem przyciągnął mnie bliżej. Swoje pełne usta zbliżył do mojego ucha, lepkim, gorącym oddechem przyprawiając delikatną skórę o dreszcze.
- Po za tym lubię dziewczyny, które zgrywają niedostępne - wyszeptał, nie pozwalając mi wyrwać się z uścisku.
- Niczego nie zgrywam dupku. A teraz mnie puść! - warknęłam. Zaśmiał się jedynie, jeszcze mocniej ściskając moje skrępowane dłonie.
- Bo co mi zrobisz? - zapytał kpiąco.
- Jesteś najbardziej irytującą osobą, jaką znam - stwierdziłam, delikatnie mrużąc oczy.
- Oh moja droga, wcale mnie nie znasz - odparł z zadowoleniem i zawiesił spojrzenie na moich ustach. Wiedziałam co zamierza, aczkolwiek nie miałam zamiaru mu na to pozwolić. Z drugiej strony, nie za bardzo mogłam się bronić, bo moje ręce w dalszym ciągu pozostawały skrępowane, a Lucas nie pozwalał mi odsunąć się chociażby na centymetr. Spięłam się mimowolnie i patrzyłam, jak powoli schyla się ku mojej twarzy. Wkrótce mogłam poczuć jego gorący oddech i ciężar czarnych tęczówek, którymi nieustannie mnie pożerał.
- O, tutaj jesteś! - nagle usłyszałam za sobą znajomy głos. Po chwili moim oczom ukazała się podpita Alexis. Nie zwróciła nawet najmniejszej uwagi na Lucasa, bo była zbyt przejęta informacją, którą zamierzała mi przekazać. Poczułam jak chłopak rozluźnia swój chwyt, pozostawiając moje ręce kompletnie wolne. Nie odezwawszy się ani słowem, wmieszał się w tłum, a mnie ogarnęła ulga.
- Jessie schlała się jak świnia i zarzygała Dannemu pół łazienki. Musimy ją stąd zabrać - powiedziała jednym tchem, widocznie zmęczona szukaniem mnie.
- Czyli nic nowego... - wzruszyłam ramionami, nie mogąc powstrzymać delikatnego uśmiechu, który mimowolnie wpełzł mi na usta.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top