Rozdział 17

Piątek zbliżał się wielkimi krokami, a co za tym idzie - impreza urodzinowa Dannego. Ugh, tak cholernie nie chciało mi się tam iść. Wiedziałam jednak, że opcja wycofania się nie wchodziła w grę. W przeciwnym wypadku spotkałby mnie gniew i wielka obraza ze strony Jessie, Alexis no i oczywiście solenizanta. A przyjaciół się nie wystawia. 

***

Na drugi dzień po szkole wraz z dziewczynami wybrałyśmy się na miasto w poszukiwaniu odpowiedniego prezentu. Nie wypadało w końcu zjawiać się z pustymi rękoma, nie? Po długich i żmudnych zakupach ostatecznie i tak zawitałyśmy do monopolowego, w celu nabycia jakiegoś alkoholu. Wzięłyśmy szkocką whisky, zapakowałyśmy ją w ozdobną torebkę i rozeszłyśmy się w swoje strony. Zmęczona wróciłam do domu, zrzuciłam dotychczas przewieszoną przez ramię torbę na ziemię i usiadłam na skraju łóżka. Wydobyłam z kieszonki telefon i tradycyjnie zaczęłam przeglądać facebooka i inne strony podobnego pokroju. Uzależnienie XXI wieku. 

Nagle urządzenie zawibrowało, oświadczając tym samym dostarczenie SMSa. Kliknęłam w chmurkę, która pojawiła się w górnym rogu ekranu, od razu rozpromieniając się na widok nadawcy. 

Od: Lucas Tylko bądź grzeczna na tej domówce xx 

Uniosłam brew, dłuższą chwilę przyglądając się zlepkowi liter. Nie byłam pewna, czy brunet mówił serio, czy tylko żartował. I tak w ogóle nie za bardzo rozumiałam zainteresowania co i z kim zamierzam robić. Nie lubiłam czuć się ograniczana, tym bardziej iż z Lucasem tak naprawdę nic mnie nie łączyło. 

Do: Lucas A co jeśli nie będę? 

Od: Lucas Będę wtedy bardzo niezadowolony 

Do: Lucas Nawet gdybym nie była grzeczna, to i tak byś się o tym nie dowiedział x 

Od: Lucas Ja wiem wszystko, Kotku xx 

Przewróciłam oczami, odłożyłam telefon na szafkę nocną i upięłam długie włosy w wysokiego kucyka. Czas się szykować Elizabeth! 

Wydobyłam z wnętrza szafy podarte, jeansowe szorty z wysokim stanem, czarny crop top z krótkim rękawem i flanelową koszulę w grubą kratę. Tak wyposażona poczłapałam do łazienki by się przebrać, pomalować no i uczesać. Tym razem nie dałam moim przyjaciółkom na siebie czekać i punktualnie zeszłam na dół. 

- Wow! Wyrobiłaś się! - przywitał mnie zaskoczony głos Jessie, która jako pierwsza przekroczyła próg domu. 

- Oj nie przesadzaj, przecież nie zawsze się spóźniam - mruknęłam w odpowiedzi, sznurując czarne vansy. 

- Jasne, oczywiście - żachnęła się Alexis,  oparłszy o framugę drzwi. Dramatyzowały. 

- Prezent - upomniała mnie niebieskooka, gdy zaczęłam zbierać się do wyjścia. Faktycznie, prawie o nim zapomniałam. Zabrałam torebkę stojącą na komodzie i wtedy bez pośpiechu udałyśmy się w dobrze znanym nam kierunku. Wahałam się, czy nie opowiedzieć im o moich ostatnich spotkaniach z Lucasem. Ostatecznie odbiegłam jednak od tego pomysły, bo to nie był najlepszy moment na takie wyznania. Po za tym Lucasa miało nie być, prawda? Hulaj dusza, piekła nie ma. 

A w domu Danego jak zwykle balowało pół szkoły. Ludzie rozsiani byli po całej posesji, a sąsiedzi zapewne wzywali niebiosa przez głośną muzykę, którą dało się usłyszeć już z daleka. Weszliśmy do środka i zaczęłyśmy szukać organizatora całego tego zamieszania. Gdy wreszcie na niego wpadłyśmy, był już trochę podpity. Złożyłyśmy mu życzenia, wręczyłyśmy flaszkę i teraz nadszedł czas na chillout. I znowu rozegrał się pewien schemat. Dziewczyny dorwały się do alkoholu, po chwili rozpływając się w tłumie gości, zostawiając mnie samą. Cudownie. 

 Zrezygnowana poszłam się rozejrzeć. Weszłam do salonu i stanąwszy w przejściu, omiotłam wzorkiem tłum bawiących się osób. Powoli zaczęłam rozważać powrót do domu, gdy nagle poczułam jak czyjeś ręce zasłaniają mi oczy...   


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top