10. Moja Omega


LOUIS


Styles był całkiem niezły. Dosłownie potraktował moją prośbę. Wchodził we mnie szybko i mocno, idealnie wypełniając. Żadne palce nie mogły się z nim równać. By stworzony dla mnie. Ale w sumie gdyby tylko był blondynem...

Kolejne jęki opuściły moje usta. Byłem pewien, że jestem już czerwony na twarzy. Było mi gorąco i czułem, jakbym płonął. Każdy dotyk Alfy, każde pchnięcie tworzyło ze mnie bałagan.  Doszedłem już na swój brzuch, ale mężczyzna nie zwolnił tempa. Podziwiałem jego wytrzymałość. Idealny partner do spędzania gorączki. Zaciskałem się na nim, jęcząc bardzo głośno. Zapewne słychać nas było w całym sektorze. Biedne, napalone Alfy. Mogły sobie tylko wyobrażać jak nam było dobrze.

Nagle Harry się zatrzymał. Chciałem już zaprotestować, gdy wysunął się niemalże do końca. Nie wyszedł jednak cały, tylko mocno pchnął. Nabrałem gwałtownie powietrza. Przesunąłem się na materacu, prawie z niego spadając. Nie sądziłem, że to może być tak dobre i silne doznanie.

Harry złapał mnie za biodra i do siebie przysunął. Uniósł jeszcze wyżej moje nogi i wykonywał raz mocne, raz lekkie pchnięcia, bawił się mną. Od kilku minut drażnił moją prostatę. Za każdym razem, gdy w nią trafiał uśmiechał się z satysfakcją. Zupełnie nie panowałem nad jękami i westchnieniami.

- Moja Omega! - warknął,  jego oczy zdawały się zajść mgłą.

Nie podobało mi się to. To mogło znaczyć tylko jedno. Zatracił się. Zanim zdążyłem zrobić cokolwiek, poczułem pulsowanie i rozchodzące się ciepło. Jęknąłem na to nowe, niezwykłe uczucie.

- Wyciągaj go natychmiast!  - z ledwością wysapałem.

Nie zdążył. Zwiększył swą objętość. Nie było sposobu, aby ze mnie wyszedł. Zaknotował mnie. Jak jakiś brudny kundel! Nie chciałem tego. W zasadzie nie pomyślałem, że to się tak skończy. Było mi tak przyjemnie, że zapomniałem, że Alfa też musi dojść. A fizjologii nie dało się oszukać.

Harry opadł na moją klatkę piersiową i jeszcze powoli się we mnie poruszał, dostarczając kolejną dawkę nasienia. Próbowałem spod niego wyjść, ale to było niewykonalne. Jęknąłem głośno, gdy zatopił we mnie zęby. Ugryzł mnie! Gdy wypuścił moją skórę spomiędzy zębów, polizał ją delikatnie mokrym językiem. Tego było za wiele.

- Moja Omega. - powtórzył jak w transie. - Moja...

Spojrzałem na niego i dostrzegłem, że miał zamknięte powieki. Oddychał szybko. Był wykończony, podobnie jak ja. Byliśmy obaj cali spoceni, a teraz jeszcze wybrudzeni. Koniecznie potrzebowałem prysznica. Ostrożnie przeniosłem ręce na jego plecy. Delikatnie drapałem go paznokciami, na co cicho zamruczał. Podobało mu się. W sumie zielonooki nie był wcale taki zły... Może nie miał blond włosów, ale miał za to seksowne dołeczki w policzkach!

Uśmiechnąłem się lekko i również zamknąłem oczy.  Styles dobrze się mną zajął. W końcu osiągnąłem spokój. Zanim się rozdzielimy, minie nieco czasu. Nigdy żaden Alfa mnie nie knotował. Było to ciekawe doświadczenie. Ale nie przemyślałem tego. Harry zdawał się być bardziej doświadczony w tych sprawach. Nie wyglądał na spanikowanego. Po krótkim czasie usnąłem.

Obudził mnie Alfa. Właśnie się ze mnie wysuwał. Teraz poczułem lekki ból. Zielonooki położył się obok i przygarnął mnie do siebie ramieniem. Wtuliłem się  w niego i złożył na moim czole czuły pocałunek. Poczułem przyjemne ciepło w podbrzuszu. Zwaliłem to na gorączkę. Zapewne za niedługo znów da o sobie znać. Dobrze, że miałem przy sobie Alfę. Mogłem liczyć na jej pomoc.

- Dobrze się czujesz? - zapytał z troską wymalowaną na twarzy. - Wczoraj trochę mnie poniosło i nie byłem za delikatny.

- Oprócz tego, że doszedłeś wewnątrz mnie i ugryzłeś to...

- Ugryzłem? - wydawał się zaniepokojony. - Proszę powiedz, że to tylko sen.

Potrząsnąłem głową. Odsunąłem się od niego i usiadłem z cichym jękiem. Wciąż odczuwałem delikatny ból w dolnych partiach ciała. Odwróciłem głowę w lewo, aby ukazać mu  ugryzienie. Usłyszałem, jak wciągnął ze świstem powietrze.

- Dlaczego... dlaczego mnie nie powstrzymałeś? - zapytał oskarżycielsko. - Wiesz co to oznacza?

- Że jesteś niemyślącym dupkiem. - odparłem. - Nie chciałem się z tobą łączyć.

- Nie mogłem nic na to poradzić, ciało samo zareagowało. Po prostu musiałem... musiałem to zrobić! Dopiero gdy zatopiłem kły w twojej skórze to dziwne uczucie ustało. To był... impuls!

- Dla ciebie to był impuls, a dla mnie znak na całe życie. Nie znajdę już żadnej Alfy. - wypomniałem mu, będąc bliski łez.

- Przepraszam, Louis. - szepnął delikatnie. - Nie pomyślałem o tym. Wiem, że nie jestem przystojnym blondynem o brązowych oczach ale...

- Pieprz mnie. - mruknąłem, czując na nowo ból spowodowany pragnieniem wypełnienia. Znów potrzebowałem Alfy. - Nic tego już nie zmieni, ale... przynajmniej masz dołeczki.


><><><><><><><><><><><><><><

Witajcie wilczki!

Dziękuję za gwiazdki i komentarze ♥

><><><><><><><><><><><><><><

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top