Rozdział 13
Sayuri powoli otworzyła oczy i pierwsze co zobaczyła to mokre włosy Madary. Chciała się śmiać, ale jej gardło było bardzo suche, a żołądek domagał się odrobiny jedzenia.
- Obudziłaś się.- Madara położył dłoń na jej czole, by sprawdzić, czy nie ma gorączki, a Sayuri zauważyła, że nie ma swoich rękawiczek.- Jedzenie zaraz będzie gotowe, więc poczekaj chwilę.
- Jesteś jak Kura Matka.- dziewczyna uśmiechnęła się lekko i próbowała wstać.
- Może jednak nie powinienem ci podawać wody.- pomógł jej usiąść wygodnie i narzucił na jej ramiona jego płaszcz.
- Zawsze sama mogę ją sobie podać.- uśmiechnęła się lekko, gdy dostała wodę.
Jej ciało było już w lepszym stanie, ale nadal jeszcze w pełni nie wyzdrowiała. Warunki nie są na tyle dobre, by wyzdrowiała po jednej drzemce.
- Dosyć obficie pada.- zauważyła, gdy usłyszała szalejącą burzę.
- Ulewa spadła nam z nieba. Skutecznie odstraszy ludzi, którzy nas ścigają.- Madara podał jej kawałek mięsa, który właśnie się upiekł przy ognisku.
- Pewnie i tak byś ich wszystkich pokonał.- białowłosa mruknęła pod nosem i ugryzła kawałek mięsa.
- Hoho.- Madara uśmiechnął się zadowolony.- Tak wierzysz w moje umiejętności?
- Nawet ja słyszałam o tobie, kiedy mieszkałam jeszcze w posiadłościach mojego klanu. Zawsze śmiałam się, kiedy trzęsły im się nogi, gdy o tobie wspominali. Gdyby wiedzieli jaki jesteś to by się śmiali ze mną.- Sayuri uśmiechnęła się.
- Nie tęsknisz za swoim domem?- złotooka popatrzyła na swoje dłonie.
- Dom...- szepnęła.
Sayuri nigdy nie myślała o tamtym miejscu jak o swoim domu. Zawsze była inna i ludzie trzymali ją tam jakby była zwierzakiem, który czasem jest przydatny. Nigdy nie zaznała rodzinnego ciepła, a wszystko musiała zawsze robić sama. Nękanie ze strony rówieśników i starszych po pewnym czasie nie było już nie przeszkadzało tak bardzo.
- Nie.- powiedziała pewnie i potarła tył swojej głowy.- Nigdy nie będę tęsknić za tamtym miejscem.
- Hm? Nie lubisz swojej rodziny?- w sercu Sayuri zaczęło się pojawiać nieprzyjemne uczucie irytacji.
- Lubisz wtykać noc w nie swoje sprawy, prawda?- Madara prychnął.
- Ciesz się, że nie zdjąłem bandaży na twojej ręce, gdy spałaś.- dziewczyna automatycznie mocno chwyciła za swoją rękę.
- Gdybyś to zrobił to nigdy bym ci nie wybaczyła. Dosłownie wybiegłabym w deszcz i powiedziała wrogom, gdzie jesteś i w jakim jesteś stanie. Ponieważ wiem, że sama nie mogłabym cię zabić.- popatrzyła na niego groźnie, a złote oczy jarzyły się tajemniczo. Madara miał ochotę się gdzieś schować.
- To naprawdę taka wielka tajemnica?- utkwił swoje spojrzenie w jej ręce.
- To moje przekleństwo z którym muszę się zmagać. Takie osoby jak ja są wyobcowane w rodzinie i są nienawidzone. Wysłali mnie do Uchih, bo chcieli się mnie pozbyć. Nigdy nie byłam do końca przydatna i pomyśleli, że jeśli nie będę nic robić u was to szybko mnie zabijecie i będą mieć problem z głowy. Czasami się zastanawiam dlaczego sami nie chcą tego zrobić.- westchnęła ciężko.- Nie mam przywiązania do życia, więc nie stawiałabym dużego oporu. Naprawdę nie potrafię zrozumieć co oni myślą.- Sayuri ostrożnie położyła się na ziemi i szczelnie okryła się płaszczem.- Dobranoc.
Zastanawiała się jednak dlaczego chciała, żeby Madara o tym wiedział.
W głębi serca wiedziała, że chce z nim zostać.
Witam
Posuwamy dalej do przodu relacje tej dwójki. W ogóle Madara, którego stworzyłam jest jakiś dziwnie uroczy XD
Pozdrawiam Makoto
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top