Zakupy

Po odstawieniu zdobytych rzeczy w odnowionej bibliotece Bitsy dołączyła do czekającego na zewnątrz Alastora i wspólnie udali się na zakupy. Był to jego pomysł, a bibliotekarka nie miała wyboru.

Musiała przyznać, że Radiowy Demon nie był złym towarzystwem kiedy nie robiło się niczego czego by nie chciał. Grzecznie odpowiadała na jego pytania, żarty, uwagi. Skusiła się o kilka niewinnych pytań i komplementów w odpowiedzi na jego pozytywne uwagi w jej stronę. Niestety cień złej reputacji demona nie pozwalał jej do końca się rozluźnić. Dalej była czujna w jego obecności choć nie tak jak za pierwszym razem.

        - Jak taka niewinna duszyczka jak ty trafiła do piekła? - spytał kiedy przed nimi jawił się znajomy sklep z ozdobami do wnętrz.

        - Maczałam palce w magi - odpowiedziała wzruszając ramionami.

       - Brzmi jak ciekawa historia! - zachęcał ją do rozwinięcia tematu. Niestety Bitsy nie była chętna do dzielenia się swoją przeszłością. Dlatego musiała znaleźć sposób, aby uogólnić a tym samym usatysfakcjonować towarzysza.

         - W skrócie, ponieważ jest to długa historia, użyłam magi aby się zemścić i kogoś uratować.

        - Więc popełniłaś szlachetne zło. Mam nadzieję, że było warte swojej ceny!

        - ... Nie było warte - westchnęła patrząc pod nogi. Kopnęła ze smutkiem kamyk, który spadł do kanalizacji na ulicy. - Jesteśmy na miejscu - zauważyła szybko zmieniając temat. - Nie zajmie mi to dużo czasu - uśmiechnęła się podnosząc na niego wzrok. Jak zawsze odwzajemnił jej gest. Kiwnął głową przepuszczając diablicę w przejściu.

        - Mamy cały dzień na wybranie odpowiednich rzeczy do nowej biblioteki - dodał idąc tuż obok niej dostojnym krokiem. Czuła się przy nim jak mała, zagubiona  kotka. Kiedy jakimś cudem oddaliła te myśli od siebie zauważyła w sklepie interesującą rzecz. Cudne zakładki do książek w różnych kształtach.

         - Och! To się na pewno przyda zważając na fakt, że wszyscy wyginają rogi kartek aby zaznaczyć gdzie ostatnio skończyli czytać - mówiła do samej siebie oceniając stan tanich dodatków. Mogła dawać się w gratisie do książki jeśli ktoś sobie tego życzył.

         - Na pewno przyda się twoim klientom taka zakładka! - zgodził się Alastor pochylając się nieco obok niej również zainteresowany jej pomysłem. Wzięła wszystkie na raz i wrzuciła do koszyka.

         - Następnie karty czytelników, zapas atramentu, pióro, świeczki zapachowe, dywan i może kilka, nowych lamp gdyby obecne się zepsuły - po chwili zciszyła ton głosu czytając pod nosem dalszą część listy. Alastor w cierpliwości słuchał jej z uśmiechem. Po chwili wyprostował się i zaczął rozglądać się po najbliższej okolicy. Na moment odszedł od zamyślonej Bitsy i wrócił z garściami, nowych kart oraz piórem do pisania. - Ech? Już znalazłeś te rzeczy? - zaskoczona zauważyła jak odkłada znaleziska do koszyka.

         - Nie było to trudne, moja droga! Były dosłownie pod naszym nosem! - jego statyczny głos odrobinę podrażnił jej uszy, które zadygotały nerwowo. Mimo to uśmiechnęła się i podziękowała za pomoc.

Zakupy szły im sprawnie. Wspólnie wybrali zapachowe świeczki o aromacie kawy, herbaty, waniliowym, rumiankowym i miętowym zapachu. Nie zapomnieli o niezawodnym, ciemnoczerwonym atramencie czy krwistym dywanie, który będzie prowadził z wejścia do lady. Udało im się znaleźć podobne lampy do tych, które ma już w bibliotece dlatego je wzięli.

Przy kasie niespodziewanie zapłacił Alastor. Był szybszy od Bitsy która już wyciągała daną sumę z portfela. Chciała zaprotestować, jednak tłumaczył jej że jako dżentelmen nie może pozwolić aby to ona zapłaciła w jego obecności. Zawstydzona jego miłym gestem zgodziła się niechętnie. Podzielili się zakupionymi rzeczami i zanieśli je do biblioteki.

Kiedy znaleźli się na miejscu czekała ich mała niespodzianka. Przed wejściem głównym znajdował się mały tłum demonów o różnym wyglądzie, jednak każdy z nich był znajomy. Bitsy stanęła w miejscu obserwując ich, to samo zrobił Alastor.

         - Coś nie tak, moja droga? - spytał przerzucając na nią zaciekawione spojrzenie. Tłum jeszcze ich nie zauważył.

         - Te demony odwiedzają bibliotekę niemal codziennie. Wydaje się, że przyszli tutaj ale są zaniepokojeni zmianami i zamknięciem budynku.

        - Na to wygląda! Jesteś im dłużna wyjaśnienia, prawda? - spytał radośnie. Szybko wygrzebała z kieszeni spodni kieszeń i podała go Radiowemu Demonowi.

         - To są klucze do wejścia tylnego. Dojdziesz do niego tą uliczką - odparła kiedy przyjął srebrny kluczyk i ruszył w poszukiwanie drzwi. Śpiewając pod nosem jakąś melodie ruszył w wyznaczonym kierunku. Sama skierowała się w kierunku głównego wejścia gdzie zebrał się tłum demonów. Kiedy jeden ją zobaczył wszyscy zebrali się wokół niej wypytując o powód zamknięcia. Wyjaśniła spokojnie o zaistniałej sytuacji licząc na ich zrozumienie.

         - Co za gnojek to zrobił? Podaj mi jego wygląd a tak go urządze, że sam siebie nie pozna! - warknął olbrzym, który ostatnio czytał przygody o piratach.

         - Zniewaga dla sztuki! - krzyknął inny, któremu zawsze dawała książki o zwierzętach.

         - Zemścimy się na nim! - mówili chórem.

         - Już dostał swoją karę! Teraz... Teraz muszę skupić się na ostatnich poprawkach, aby jak najszybciej otworzyć bibliotekę na nowo - powstrzymała ich przed wybuchem wrzawy nienawiści. Spojrzeli na nią i po sobie. Zapadła cisza. Wreszcie jeden z nich zaśmiał się uderzając przyjacielsko jej ramię.

         - Jasne. Gdybyś potrzebowała pomocy to chętnie jej udzielę. Dobra z ciebie diablica.

         - Tak! - zgodzili się wszyscy łącznie. Na jej pyszczek wypłyną uśmiech. W tym samym czasie drzwi główne zaskrzypiały i wyłoniły ze środka pewne postacie.

        - Pani i panowie! Szanowni grzesznicy piekła! - był to Alastor. Trzymał w dłoni swój mikrofon mówiąc do niego kolejne ogłoszenia. Wszyscy zebrani zwrócili na niego swoją uwagę aby potem zobaczyć innego demona, którego trzymał brutalnie za szyję w górze. Był to... Demon, który włamał się do jej starej biblioteki. - Złapano przed chwilą pewną świnię, która uciekła z gospodarstwa! Przyłapano ją na... - zrobił dramatyczną pauzę z szerokim uśmiechem obserwując twarze swojej widowni. - Nieszczeniu czyjegoś dobytku! - dokończył z teatralnym wstrzymaniem oddechu.

         - A więc to on! - grupa demonów podniosła głośne okrzyki wyzywając grzesznika od najgorszych imion. Uśmiech Alastora triumfalnie się powiększył na nieszczęście włamywacza. Bitsy oddaliła się od tłumu nie chcąc aby coś w jej rękach zostało uszkodzone. Przyglądała się scenie z boku nie mając zamiaru ingerować.

         - Hm! Wydaje mi się że takie dzikie świnie trzeba karać! - po tych słowach Radiowego Demona diablica spodziewała się najgorszego. Publicznej egzekucji. Widziała strach i panikę w oczach biednego demona. Próbował się wyrwać jednak na darmo. Stał się złapaną zwierzyną łowną. - A karą będzie... Rzeźnia - bez zastanowienia się zrzucił demona ze schodów prosto w łapska wściekłego tłumu.

Rozbrzmiały krzyki, płacz, powarkiwania, oraz błagania o litość. Potem dołączył odgłos łamania kości, tryskanie krwi w której skąpani byli brutalni czytelnicy książek z biblioteki Bitsy. Ona sama zrobiła kilka kroków do tyłu omijając scene szerokim łukiem. Dotarła do drzwi i stojącego u progu Alastora.

        - Wejdźmy do środka... Alastor? - spytała gdy nie otrzymała od niego żadnej reakcji. Podniosła wzrok na jego twarz. Momentalnie przeklęła. - Alastor - chwyciła rękaw jego płaszcza ciągnąć go delikatnie. Brak reakcji. Był zbyt pochłonięty masakrą przed jego oczami. Podobało mu się to. Krzyk agonii, masakrowanie ciała... - Alastor! - podniosła odrobinę głos ciągnąć mocniej jego rękaw. Ocknął się przenosząc na nią spojrzenie. Jego sadystyczny uśmiech zmalał i wrócił ten codzienny jaki dobrze znała.

        - Tak, moja droga? - spytał niewinnie ignorując ginący krzyk nieszczęśnika.

       - Wejdźmy do środka. Może... Napijesz się czegoś? - zaproponowała niepewnie.

       - Och, ależ z przyjemnością! Nie sposób odmówić takiej uroczej damie jak ty! - wreszcie przepuścił ją do środka zerkając jeszcze przelotnie na kałuże krwi i zmielonego ciała demona pomiędzy jego mordercami. Nacieszył się ostatni raz tym widokiem zanim wszedł do środka zamykając drzwi na klucz.

Bitsy zauważyła karteczkę na ladzie od Pantiousa. Informował ją, że skończył powierzone mu zadanie i udał się do siebie z jakiegoś nagłego powodu.

       - Więc... Czego chciałbyś się napić? - spytała odwracając się do gościa przodem z uśmiechem.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top