Zabawa

Powoli zbliżał się miesiąc odkąd Alastor wypożyczył książkę z "Kącika Książkowego". Bitsy nie miała odwagi ani żadnego planu jak przypomnieć się sławnemu demonowi. W jego przypadku mogła pożegnać się z jedną książką, jeśli do niej nie wróci. 

Razem ze swoimi cienistymi stworkami porządkowała cały budynek łącznie z częścią mieszkalną. W tym samym czasie obsłużyła kilku klientów biblioteki. Nie mogła narzekać na brak obowiązków oraz ruchu. Reklama jaką stworzył jej Radiowy Demon wywarła presję na wielu mieszkańcami miasta. Przy okazji miała wspaniałe warunki do poznawania nowych znajomych. Prawda była taka, że wychodziła ze swojego mieszkania tylko wtedy, kiedy musiała coś załatwić. 

       - Niestety, już zamykamy - powiedziała do jednookiego demona trzymającego w dłoni czytaną książkę. Spojrzał na nią z westchnięciem.

        - Rozumiem... Czy możesz odłożyć tą książkę jeszcze jutro? Chcę wrócić i ją dokończyć - wyjaśnił oddając jej piracką powieść.

        - Jasne! Ale dlaczego jej nie wypożyczysz? - spytała unosząc jedną brew ku górze odprowadzając olbrzyma do wyjścia.

        - Jestem z gangu! To byłby obciach gdyby inni zobaczyli mnie z książką - powiedział zawstydzony. Podrapał się zakłopotany po karku, kiedy ryś westchnął smętnie.

        - Jasne... - mruknęła pod nosem. - Do jutra w takim razie - pożegnała go w przejściu zamykając za nim drzwi. Jak na zawołanie usłyszała zakłócenia radiowe. Odwróciła się ku urządzeniu na ladzie, kiedy przewróciła tabliczkę na drugą stronę, jednak zamiast miejsca swojej pracy ujrzała znajomy, czerwony strój. 

        - Witaj, moja droga! - przywitał ją radiowy głos Alastora przepełniony wyuczoną radością. Położyła uszy po sobie, ponieważ jego głos brzmiał zbyt głośno dla jej wrażliwego słuchu.

        - Witaj, panie Alastor - nie mniej, kiedy ból zmalał a jej ramiona opadły odwzajemniła powitanie oraz lekki, nerwowy uśmiech. Zacisnęła pazury mocniej na książce.

         - Pracowity dzień, hm? - spytał pochylając się nad nią z szerokim uśmiechem. Przywarła do drzwi chcąc utrzymać przestrzeń osobistą. 

         - Nie inaczej! - zaśmiała się. - W czymś pomóc? 

        - Hmm - po krótkiej chwili obserwowania jej nerwowej twarzy wyprostował się i zmierzając ku ladzie ukazał wypożyczoną sprzed miesiąca książkę kucharską. - To na prawdę niezawodna książka, moja droga! Szkoda, że muszę się z nią rozstać po miesiącu - pomachał nią w powietrzu po czym położył ją na drewnianym biurku Bitsy. Szybkim krokiem doskoczyła za ladę znajdując kartę Alastora i odhaczając oddaną książkę. Przy okazji odłożyła książkę cyklopa do szafki w biurku.

        - Cieszę się, że się podobała - odparła podając dzieło do cienistej, rogatej kulki, która poszybowała do danego działu. - Chciałby pan coś jeszcze wypożyczyć? - spytała dodatkowo. Co prawda na moment musiała spuścić z oka swojego klienta, jednak nie spodziewała się, że zdąży podejść do magnetofonu włączyć jedną z jej jazzowych płyt. - H-hej to stare urządzenie! - wyszła zza biurka zamierzając zatrzymać Radiowego Demona, jednak ten posłał jej jedynie szeroki uśmiech zanim rozbrzmiał utwór Dinah Shore "Love That Boy". 

        - Zatańczmy, moja droga! - złapał ją w swoich szponach zaczynając się poruszać do rytmu, jednak mimo wszystko przystanął. Nie ważne jak bardzo Bitsy by tego chciała jest za niska, aby sięgnąć jego ramienia. Przez chwilę wpatrywali się w siebie po czym... Kocia diablica wydusiła z siebie tłumiony śmiech. Pierwszy raz poczuła się na tyle luźno, aby prawdziwie się przy nim uśmiechnąć. Ale przecież ta sytuacja była komiczna! Może chciał ją zaskoczyć, i udało mu się to, jednak ostatecznie nawet on samego siebie zaskoczył, bowiem partnerka do tańca okazała się zbyt niska do tańca. 

        - Chyba wybrał pan kogoś z innego poziomu - rzuciła rozbawiona. - Poza tym to biblioteka. Proszę zachować ciszę i nie biegać - dodała robiąc krok od niego. Uwolniła się swobodnie z jego rąk. Radiowy Demon również zaśmiał się razem z nią, jednak nie miał zamiaru zrezygnować. 

        - Nie zaszkodzi odrobinę podnieść twój poziom do mojego - zanim zdołała uciec od niego ku wyjściu złapał ją, podniósł na tyle, aby oplotła jedną rękę wokół jego ramienia a drugą trzymał w swojej. Mimo, że tego nie chciała trzymała się mocno i pewnie wklejona w niego, aby utrzymać równowagę kiedy tańczył do szybkiego utworu. 

        - Proszę, postaw mnie! - wreszcie otworzyła oczy zauważając, że jej otoczenie różni się od codziennej biblioteki jaką znała jak własną kieszeń. Wszystko przybrało jaskrawy odcień na ciemnym otoczeniu. Zauważyła, że to samy tyczyło się jej i Alastora. Mieli inne ubrania, kolory a muzyka zmieniła się w jeszcze bardziej skoczną. Widząc tą szaleńczą zmianę zapomniała o strachu. Zamiast tego zauważyła, że ubrana była w ten sam strój w jakim pierwszy raz spotkała Alastora, kiedy jeszcze żył. 

Z czasem Bitsy, płochliwa bibliotekarka, zaczęła bawić się jak nigdy wcześniej. Ba! Pokusiła się nawet o zaśpiewanie kilku linijek tekstu z Alastorem. Przepuściła mimo uszu kilka tekstów, które ją doszczętnie zawstydziły. 

Kiedy muzyka dobiegła końca Bitsy nie mogła znaleźć oddechu od śmiania się i śpiewania. Wypuszczona z objęć przez kilka chwil jeszcze powtarzała słowa i ruchy ku rozbawieniu Radiowego Demona. 

       - To było niesamowite! Jeszcze w życiu tak się nie bawiłam! - przyznała bez myślenia. Nie zauważyła nawet kiedy kolorowy świat i przebrania zniknęły powracając do rzeczywistości. 

         - Cała przyjemność po mojej stronie, moja droga! - dumnie ukłonił się co odwzajemniła podobnym, kobiecym gestem.

        - Ale... Dlaczego? Skąd pomysł do tańca? - spytała kompletnie rozluźniona przy nowym władcy tych ziem.

        - Dlaczego nie? Wszystko dla odrobiny zabawy! Każdy potrzebuje rozerwania się po ciężkim dniu w pracy - pościł jej oczko po czym pomaszerował do lady i położył na niej inną książkę. Podeszła do niego bliżej zauważając jej tytuł. "Wielki Gatsby".

        - Skąd-- - rozejrzała się zauważając kolejną zmianę w otoczeniu. Jej cieniste stworzonka nie sprzątały już wnętrza. Wszystko było wysprzątane i wypolerowane. Książki poukładane. Czy to wszystko stało się podczas tańca? - Och...

        - Wszystko w porządku, moja droga? - spytał Radiowy Demon zwracając na siebie jej uwagę. Pozbyła się zamyślenia i szybko wypełniła dokumenty po czym podała książkę nowemu właścicielowi na miesiąc.

         - Mam nadzieję, że Gatsby okaże się dobrym kompanem - dodała z szerokim uśmiechem, już nie tak sztucznym i przerażonym. Alastor odwzajemnił go.

         - Jestem o tym przekonany! W końcu to książka z twojej biblioteki - uśmiechnął się szerzej. - Obawiam się, że zabrałem dużo twojego wolnego czasu! Czas na mnie, moja droga - oboje udali się do wyjścia, dość wolno i niechętnie rozdzielając się po takiej zabawie. Ale Bitsy wiedziała, że nie ma innego wyboru, nie chciałby złapać z Radiowym Demonem za dobrego kontaktu. A przynajmniej narazie.

         - Do zobaczenia, panie Alastor - pożegnała go przy drzwiach. Rzucił na nią okiem u progu.

         - Wystarczy jak będziesz mi mówić po imieniu! Formalności są zbędne, kochana! - oznajmił znowu za głośno, bo jej uszy powędrowały w dół. Jednak mimo bólu dalej uśmiechała się niezdarnie.

         - Racja. Do zobaczenia, Alastor!

Dziesięć minut po zostaniu samej w bibliotece jeszcze nie mogła się pozbyć uśmiechu z twarzy. Nieustannie nuciła melodię piosenki. Kiedy przypominała sobie tekst momentalnie czuła ciepło w środku.

          - Nie bawiłam się tak od mojej śmierci! - przyznała otwarcie kiedy do jej uszu doszedł dźwięk telefonu. Rzuciła się biegiem na piętro gdzie udało jej się odebrać połączenie w samą porę. - Słucham!

          - Kiciu, mam prośbę - przywitał się Stolas. - Brzmisz... Bardzo radośnie - dodał dość zaniepokojony. Zaśmiała się pod nosem.

         - Udany dzień. Co mogę dla ciebie zrobić? - spytała energicznie. Książę odpuścił drążenie tematu. Wiedział, że jeśli go poruszy nie będzie miał czasu na swój problem.

          - Mam pewne spotkanie na które muszę się udać. Mogłabyś pójść ze mną? - spytał ze spokojem. Nagle jej humor się drastycznie zmienił.

         - Nie masz od tego żony?

         - Mamy ciche dni, jeśli wiesz o co mi chodzi - westchnął ku jej dziwnemu nie zaskoczeniu. Zapewne biedna królewna dowiedziała się o podwójnym życiu swojego męża.

          - Stolas, nienawidzę tłumów. I dużej ilości osób. Wiesz dlaczego zawsze siedzę w mojej bibliotece! - odezwała się niejako podirytowana.

           - Nie mam innej osoby do wzięcia. Musisz mi się odwdzięczyć za ostatnią poradę - odpowiedział. Nawet przez słuchawkę była w stanie wyobrazić sobie jest uśmiech satysfakcji. Jednak miał rację, była mu dłużna. Gdyby nie jego rada zapewne oszalałaby jeszcze bardziej niż normalnie ze strachu przed Radiowym Demonem.

          - Robię to tylko dlatego że jesteś moim przyjacielem! - napuszyła się wściekle. - Więc... Podaj szczegóły?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top