Koniec
Aeron nie pamięta, jak powstał. Po prostu istniał od samego początku. Był tym, który towarzyszył Bogu i razem z nimi rozpoczął tworzenie wszystkiego. Byli oboje tak samo potężni i mądrzy, jeden był światłością, drugi mrokiem. Aeron, cień Boga, tworzył mroczne zakamarki podziemnych jaskiń i rzek. Opiekował się nocą i stworzeniami budzącymi się po zachodzie słońca do życia. Władał przypływami i odpływami, przynosił czarne chmury niosące pioruny i deszcz. Obserwował swoje stworzenie jako cień i był zadowolony.
Do czasu, kiedy nie spostrzegł, że większym szacunkiem obdarza się jego świetlanego kompana. Wyszedł więc z ukrycia i zażądał, by nie zapominano, że on stworzył połowę świata, za co należy mu się oddawanie chwały. Niestety wszystkie stworzenia uciekały od niego, bowiem postać, pod jaką się ukazuje, jest szkaradna i pełna mroku, kojarzonym ze złem. Aeron poczuł ukłucie niesprawiedliwości i gniewu.
Zaczął knuć przeciwko Bogu między jego wiernymi sługami. Ówcześnie miał swoją siedzibę w Królestwie Niebieskim, więc udawał się do aniołów, głosząc im w jaki sposób został potraktowany, zrzucając część winy na Boga. Robił to subtelnie, powoli i cierpliwie, by uzyskać zaufanie istot anielskich. W tym czasie, na jego korzyść, wybuchł konflikt między Najwyższym a Lucyferem. Aeron nie tracił czasu, by porozmawiać z buntowniczym aniołem. Ich sprzymierzeńcy połączyli siły i skierowali je przeciwko wspólnemu wrogowi. Cienisty stwórca nie brał osobiście udziału w wojnie, wolał jedynie nakierować swoich popleczników na odpowiedniego wodza i czekać na wynik potyczki.
Podczas trwania wielkiej wojny, Aeron rzetelnie tworzył dzieło całego swojego istnienia. Podobnie jak Bóg, znał przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Daleką, straszliwą przyszłość końca wszystkiego, nawet własną i Najwyższego Ojca. Spisał więc całą historię Wszechświata w zaklętej księdze.
Niestety w końcowym etapie walki, jego buntownicy zostali strąceni z Nieba. Już zaczynał kolejne plany przeciwko Najwyższemu, ale został zdemaskowany. Musiał stanąć przed Jego obliczem i przyznać się do podżegania aniołów do buntu. Miał ze sobą swoją księgę i zamierzał ją tego razu ukazać publicznie. Najpierw jednak przyznał się do swoich win. Z uśmiechem i błyskiem w oczach przyznał się do swoich planów, potem nawet wyznał swoje motywy z powodami. Ukrywał urazę za zniewagę jego stworzenia. Powinien być traktowany podobnie jak Bóg, zamiast tego był jedynie cieniem bez władzy. Zażądał więc swojej własnej zemsty i rewanżu za przeszłość. Gniew Boga rósł. Nigdy nie postrzegał swojego wiernego kompana o takie zachowanie, widział bowiem, że za jego szkaradnym obliczem zawsze kryła się dobroć i wielka pracowitość. Nie mógł zmusić istot żywych do oddawania czci Aeronowi, to nie zgadzało się z jego zasadami.
Ogłoszono więc wygnanie Aerona. Kiedy zabrzmiał okropny wyrok, cienisty stwórca ukazał swoje dzieło. Miało ono w sobie wielką moc i przyciągało zainteresowanie. Wyjaśnił co to za księga i co jest w niej opisane. Wtedy też pierwszy raz ujrzał zamachanie u Boga. Wypełniła go duma. On, jego towarzysz, wiecznie spoczywający w cieniu, wzbudził we władcy Nieba i Światłości wahanie oraz, uwaga, obawy. Bóg znał swoją przyszłość, jednak nie oznaczało to, że wiedza o tym, przekazana w niewłaściwe ręce może zmienić los.
Zmienił swoją wolę i chciał, by Aeron został w jego królestwie, pod surową obserwacją. Jednak pan cienia miał inne plany. Umknął straży, wybierając wygnanie. Spadł więc na ziemię, która była powoli zamieszkiwana przez potomków pierwszych ludzi. Podróżował ukryty w cieniach i mrokach wznoszonych budowli i pracowników. Od czasu do czasu przyjmował ludzką postać, by zabawiać się ze śmiertelnikami. Zawierał z nimi pakty, skłaniał do grzechu i potępienia, krwawych zemst na wrogach, które często kończyły się walkami między plemionami. Zdobywał koło swoich wyznawców, by wreszcie stworzyć tajemniczą, zamaskowaną sektę. Członkowie oddawali Aeronowi należyty szacunek. Wszystko czynił, kiedy sługi Boga szukały go, gdzie się tylko dało.
Mniej więcej wtedy jego postać zaczęła przyjmować nie świętej a demonicznej sławy. Istota, która stworzyła połowę świata, zaczęła być kojarzona z jednym z demonów, które błądziły po ziemi w poszukiwaniu złudnych ofiar.
Aeron nigdy nie ukazał nikomu swojej księgi. Mógł to uczynić, wyznać jaka przyszłość czeka Boga i ludzkość, jednak nie zamierzał tego uczynić. Chciał, by mógł swobodnie oglądać wszystko, co zapisał jak świetnie wyreżyserowany film. A na końcu sam unicestwi Boga, pieczętując tym samym Jego i własny koniec.
Po jakimś czasie Aeron zszedł do Piekła. Tam miał już swoje grono zwierzchników, jednak nie ukazał im się. Podziwiał królestwo Lucyfera pod anonimową tożsamością. Poza tym było tutaj bezpieczniej niż na Ziemi. Tutaj Bóg nie doglądał porządku, więc Aeron mógł się osiedlić w tym miejscu na dłużej. Fascynowało go Piekło. To królestwo było podobne go jego stworzeń. Mroczne ze złem czającym się z każdym kącie. Podejrzewał, że mogło być stworzone na jego cześć. Był wielką pomocą podczas planowania wojny, jego poplecznicy kochali jego sposób myślenia i tworzenia.
Od tej pory Aeron okazjonalnie zmieniał swoje miejsce zamieszkania w królestwie Lucyfera, ukrywając doskonale swoją księgę przed niechcianymi rękami. Ślad, jaki zostawił na Ziemi, nie został zapomniany, dalej przywoływano go do siebie i zawierano pakty. Cieszyły go takie sytuacje.
Po wielu tysiącleciach spotkał ją. Kobietę, napędzaną rządzą zemsty za uśmiercenie jej męża i syna. Śledził jej poczynania od momentu, kiedy wypowiedziała jego imię pierwszy raz. Czuł wielką nostalgię, kiedy patrzył na jej morderstwa. Wyglądała i czuła się podobnie jak on, kiedy został odarty z dumy. Zaczął się fascynować tą śmiertelniczką. Wiedział jednocześnie, że jej życie jest zbyt krótkie, by nacieszył się nią wystarczająco dobrze.
Złączył ich pakt silniejszy niż jakikolwiek inny, zapieczętowany przez Aerona. Był przy kobiecie, kiedy była ścigana przez ludzi i jak dziki ryś rozszarpywał jej ciało. Był, kiedy znalazła się w Piekle. Przyjął postać kompletnie posłusznych cienistych stworzeń, pomagających jej w przetrwaniu i codziennych czynnościach.
Czasami czuł się znudzony pracą w bibliotece, ale dało się wejść w przyjemną rutynę po jakimś czasie. Kiedy Bitsy nie widziała, zajmował się demonami, które szykowały się do napadu na bibliotekę. Lojalnie dotrzymywał jej towarzystwa, dbał o bezpieczeństwo, a wszystko to tak, aby ona nie poznała jego tożsamości i myślała, że jest to po prostu wynik jej specjalnej mocy.
Teraz niestety jego plan został zmieniony. Niestety nie miał na to wpływu. Wygląda na to, że Bóg postanowił wreszcie go spróbować odnaleźć w Piekle z pomocą silniejszych aniołów. Musiał stanąć w obronie swojej księgi i bibliotekarki w swojej prawdziwej postaci.
I nie było to dla niego zdziwieniem, że w walce przeciwko wyższym aniołom stanął jako jedyny zwycięsko na pobojowisku. Dymy i ogień zasłaniały jego postać. Nim zmienił swoją postać, zerknął za siebie na bibliotekę. Niemal nietknięta. Wrócił więc do Bitsy, która zaczęła kierować się do tego miejsca.
Była przesiąknięta krwią, ale nie miała na sobie grymasu obrzydzenia. Zadowoliło to Aerona. Wygląda na to, że wreszcie zaakceptowała siebie w całości, w każdej możliwej odsłonie. Zamiast tego wzdychała na myśl o kąpieli, jaką będzie musiała wziąć, by zmyć z siebie zaschnięte, czerwone plamy.
- To aż zadziwiające, że twoja biblioteka dalej stoi w centrum niedawnej walki - skomentował Alastor, idący obok niej. Bitsy nabrała powietrza, by opowiedzieć właściwie, co się stało i kim jest gigantyczny demon, bowiem ostatnio nie zdążyła mu tego powiedzieć. Wtem jednak poczuła, jak wokół jej przedramienia owija się czarny ogon i zaciska się ostrzegawczo. Na jej ramieniu siedział jej cienisty przyjaciel, posyłający jej długie, niezmienne i przenikliwe spojrzenie.
- Właściwie sama nie wiem, jak to się stało. Ale to wielka ulga - westchnęła głęboko. Zbliżając się do biblioteki, rozglądała się po okolicy w poszukiwaniu potencjalnych zagrożeń. Mimo tego, że czystka się skończyła, w ruinach dalej czyhały demony spragnione krwi.
To będzie ich wspólny sekret. Bitsy nie szepnie pojedynczego słowa, czym tak naprawdę są jej małe, cieniste stworki. Domyślała się wiele rzeczy o Aeronie, czytała o nim wiele książek jeszcze za życia, kiedy przedstawiła go jej inna kobieta. I właśnie ta świadomość pozwalała jej wierzyć, że z taką siłą u boku może czuć się bezpieczniejsza niż kiedykolwiek.
Alastor i Bitsy weszli do środka biblioteki. W środku widoczne były zniszczenia po wtargnięciu aniołów, ale wszystko dało się naprawić. Położyła łapy na bokach, oceniając zielonymi oczami straty.
- Cóż, będę musiała zacząć poważną odbudowę i może mały remont? Od początku chciałam nieco zmienić poddasze budynku - mówiła pod nosem.
- Chciałaś chyba powiedzieć, że to my odbudujemy - poprawił ją szybko Radiowy Demon.
- Racja, my odbudujemy - rzuciła okiem na niego. Uśmiechnęła się szeroko z zadowoleniem.
Nastała nowa era w jej życiu. Era całkowitego rozkwitu. Wreszcie zdołała otworzyć się do pozytywów miejsca, w którym się znajduje i zaakceptować to, kim się stała. Zbrodnie za życia zmieniły ją i bez sensu było udawanie, że może żyć tak, jak przed ich wykonaniem. Nie wychodziło jej życie normalnie. Tak więc wreszcie objęła samą siebie, akceptując wszystko. Dzięki temu zyskała coś cudownego.
Miłość. Do siebie, od siebie. Miłość Alastora i do Alastora.
To koniec jej usłanego smutkiem i udawaniem życia. Bitsy odrodziła się i zaczyna żyć pełną piersią u boku swojej nowej rodziny.
- A tak na poważnie, to już koniec tej książki -
Dziękuję wszystkim za uwagę i cierpliwość! Wytrwaliście tak daleko ze mną w tym opowiadaniu, jestem z was dumna! Zakończenie dość dojrzałe i... Zbyt pozytywne, jak na moje standardy, ale taki scenariusz był jednym z ciekawszych, jakie miałam do wyboru. Bardzo chciałam podkreślić w tej książce udział Aerona, i to właśnie ten pomysł był najlepszy.
Książka od początku nie miała być ciężka i poważna, dlatego takie zamknięte zakończenie z pozytywnym końcem występuje.
Jeśli chcecie mogę dodać za tydzień w piątek dodatkowy rozdział w którym przedstawię wam jakie miałam inne zakończenia tej historii. Jeśli jesteście zaciekawieni, dajcie mi znać, czy mam coś takiego zrobić!
Jeszcze raz dziękuję za waszą uwagę! Stay strong!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top